Paweł Kapusta już w debiutanckiej książce "Agonia. Lekarze i pacjenci w stanie krytycznym", za którą został wyróżniony finałem Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego, dotykał problemu niewydolnego systemu. Wtedy służby zdrowia, teraz - służby więziennej. Inaczej niż w "Agonii", "Gad" jest bardziej spójny, kolejne historie zza krat połączone są postaciami głównych bohaterów, klawiszy z pokaźnym stażem. To sprawia, że obraz systemu penitencjarnego Polski lat 90. i współczesnych jest pełny. I przez to jeszcze bardziej zdumiewający, przerażający, czasem groteskowy.
Już po pierwszych stronach nie wiadomo śmiać się, czy krzyczeć z oburzenia. Jeden z klawiszy przeklina wulgarnie po wizycie w więzieniu młodej, pełnej ideałów pani psycholog, przeżywającej osobistą satysfakcję. Złamała system, uzyskała zgodę najwyższych władz więziennych na wstawienie do celi recydywisty farb i pędzli. "Będzie malował!" - wykrzykuje uradowana, a naczelnik się załamuje. Groźny przestępca, niepoczytalny i nieobliczalny demoluje celę już godzinę później, wpada w szał, bryzgając farbami wszystko poza białymi kartkami, ciska pędzlami w strażników i chce im je wsadzać w d...
Ta sytuacja służy opisaniu jak w więzieniach przepisami krępuje się "jednostki szturmowe" do pacyfikowania agresywnych więźniów. Pierwszy i nie ostatni raz pojawia się konstatacja, że za kratami najmniej może klawisz, ale autor nie rozstrzygnie - do samego końca opowieści - czy to dobrze, czy źle. Opisze natomiast powszechne stosowanie przemocy przez strażników, zacytuje ich sarkazm, kiedy wspominają, że do takiego fikającego osadzonego to się kiedyś mówiło "zamknij ryja, bo ci wpierd...ę", a teraz, po zainstalowaniu kamer, trzeba grzecznie poprosić o zaprzestanie zachowań mogących skutkować użyciem środków przymusu bezpośredniego. Uzyska od klawiszy spowiedź jak oni sami biorą udział w nielegalnym obrocie towarami, o ich pijaństwie, napisze o strażniczce, która uprawiała seks z więźniarką.
Mną najbardziej wstrząsnęły wspomnienia emerytowanego klawisza opisującego procedury wykonywania kary śmierci. Kapusta - jak na reportażystę ze świetnym warsztatem przystało - dorzuci garść liczb. Ale to nie one zostają w głowie długo po odłożeniu książki. Tylko szczegóły. Jak skazani na śmierć byli oszukiwani codziennymi wyjściami do biblioteki, żeby do końca nie wiedzieli, że w środę o tej samej porze pójdą na stryczek. Jak mierzono potajemnie ich wzrost i wagę, aby dopasować linę, tak aby nie urwała głowy ani z drugiej strony nie doprowadziła do agonii w męczarniach, kiedy siła opadającego ciała nie zdoła natychmiast przerwać rdzenia kręgowego. Co pisali więźniowie w notesiku położonym na stoliku tuż przed celą śmierci. I po co zawiązywało się nogawki stojącemu już na zydlu skazanemu.
Ta książka dotyka wielu strasznych, bolesnych tematów. Opisuje je bez cenzury, wyraziście i wulgarnie. Aby nie było wątpliwości, że tak właśnie tam jest. Jak wtedy, kiedy strażnik wpada w ostatniej chwili do celi, aby próbować uratować wiszącego na kratach samobójcę.
Wisi! Wisi na prześcieradle. Wisi i oczy ma już na wierzchu. Krzysiek chwyta za specjalny nóż przy pasie, przeznaczony do odcinania wisielców. Wskakuje na łóżko. Próbuje – nic z tego! Tępy! Nie idzie! Ja pier...! Niech ktoś mi pomoże!
Strażnicy i osadzeni są tu opisani przede wszystkim jako ludzie - słabi, ulegający pokusie chciwości, czy grzechowi pychy, kuszeni poczuciem bezkarności, znęcający się nad słabszymi. Nie wiem jakim cudem w tym obrzydliwym syfie więziennej rzeczywistości, która oblepia i nie da się długo zmyć, udaje się Kapuście raz na jakiś czas, nieczęsto, przemycić wątki groteskowe.
Choćby ten klawisz pilnujący na spacerniaku, który dostrzega wałęsające się po dachach koty i spuszcza psa. Osadzona drze się, że znęca się nad zwierzętami, i żeby zostawił koty w spokoju. "Ty k...!" - kończy. Klawisz z ciekawości sprawdza w teczce, za co siedzi obrończyni praw zwierząt. Czyta historię o pijaczkach, którzy włamali się do piwnicy, ukradli stamtąd samogona i słoiki z przetworami. Kobieta wezwała policję, ta w pobliskim parku natknęła się na libację. Jeden ze złodziei właśnie wymiotował, bo odkrył, że ze skradzionego słoika zagryza wódkę fragmentami męża kobiety. Zabiła go, poćwiartowała i zawekowała. Słoiki trzymała w piwnicy.
Ta książka to potworne przeżycie. Pokazuje więzienie, jego patologie, kolejny chory i niewydolny system, działający tylko dzięki - nie zawsze krystalicznie uczciwym - ludziom. Ta książka przeraża każdą swoją stroną.
<<Reklama>> Książki autora dostępne są w formie e-booków w Publio.pl >>
Gad - okładka Wielka Litera