Przypominamy tekst, który ukazał się w 2019 roku, gdy świętowaliśmy wyróżnienie dla Olgi Tokarczuk.
Telefon z Akademii Szwedzkiej Szymborska dostała, podobnie jak Olga Tokarczuk, w październiku. Dokładnie 3 października 1996 roku. Medal i pamiątkowy dyplom z rąk króla Karola Gustawa odebrała ponad dwa miesiące później - 10 grudnia (ceremonia zawsze odbywa się w rocznicę śmierci fundatora nagrody). Gdy jeszcze w październiku dostała telefon, była akurat w swoim pokoju w Domu Pracy Twórczej Astoria w Zakopanem. Na zdjęciu zrobionym tego dnia widać Szymborską z nieodłącznym papierosem w ręku — radosną, zaskoczoną, zakłopotaną...
Wisława Szymborska i jej reakcja na wiadomość o odczytaniu Nobla ADAM GOLEC/Agencja Wyborcza.pl
Nie lubiła szumu wokół siebie, a tymczasem po otrzymaniu Nagrody Nobla jej telefon - jak wspomina jej ówczesny sekretarz Michał Rusinek w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim" - właściwie nie przestawał dzwonić. Zapytany o to, jak sobie z tym poradził, odpowiedział:
Przeciąłem po prostu kabel.
Przyjaciele poetki przyznanie jej Literackiej Nagrody Nobla nazywali "tragedią sztokholmską" - zamieszanie, które wywołało wyróżnienie w życiu Szymborskiej, przez dług czas utrudniało jej życie i tworzenie z dala od mediów, a ona bardzo ceniła sobie prywatność i spokój.
Szymborską nagrodzono "za poezję, która z ironiczną precyzją pozwala historycznemu i biologicznemu kontekstowi ukazać się we fragmentach ludzkiej rzeczywistości". Gdy dziennikarze pytali ją o pierwsze wrażenia, mówiła między innymi:
Wolałabym mieć sobowtóra. Sobowtór byłby młodszy ode mnie o jakieś 20 lat, pozowałby do zdjęć, potem wyglądałby korzystniej niż ja. Sobowtór by jeździł, sobowtór by udzielał wywiadów, a ja bym sobie pisała.
Noblistka wyruszyła do Sztokholmu w grudniu, a towarzyszyli jej - oprócz Rusinka - przyjaciółka prof. Teresa Walas, poetka Ewa Lipska, wówczas dyrektorka Instytutu Polskiego w Wiedniu, i amerykańska tłumaczka Clare Cavanagh. Tydzień noblowski, wypełniony spotkaniami, na pewno był wyczerpujący i emocjonujący dla nich wszystkich.
Wisława Szymborska leci do Sztokholmu - 7 grudnia 1996 FOT. Andrzej Iwańczuk / Agencja Wyborcza.pl
Po przylocie, jeszcze tego samego dnia, Wisława Szymborska wygłosiła przemowę noblowską. Podobno obawiała się, że jest za krótka (trwała zaledwie kwadrans), ale nie bardzo lubiła przemawiać. Jej odczyt był zatytułowany "Poeta". Zaczęła słowami:
Podobno w przemówieniu pierwsze zdanie jest zawsze najtrudniejsze. A więc mam je już poza sobą… Ale czuję, że i następne zdania będą trudne, trzecie, szóste, dziesiąte, aż do ostatniego, ponieważ mam mówić o poezji. Na ten temat wypowiadałam się rzadko, prawie wcale. I zawsze towarzyszyło mi przekonanie, że nie robię tego najlepiej. Dlatego mój odczyt nie będzie zbyt długi. Wszelka niedoskonałość lżejsza jest do zniesienia, jeśli podaje się ją w małych dawkach.
Wisława Szymborska tydzień po ogłoszeniu jej nazwiska i jej noblowski medal Agencja Wyborcza.pl
Podczas samej ceremonii w filharmonii sztokholmskiej dostała owacje na stojąco. Zebranych rozbroiło jej zachowanie. Poetka, mimo tego, że tak jak inni nobliści ćwiczyła wcześniej obowiązkowe ukłony (w stronę króla, Akademii Szwedzkiej i publiczności), po wejściu na scenę z wdziękiem pomyliła się już przy pierwszym ukłonie, po czym machnęła ręką. Ten moment przeszedł do historii.
Niedługo przed galą finałową w 2019 roku do tej "wpadki" nawiązała zresztą Olga Tokarczuk. W rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską laureatka Literackiego Nobla za 2018 rok powiedziała o dniu wręczenia Nobla:
Jutro zaczynam dzień od prób ukłonów i muszę pamiętać, żeby nie pomylić się jak pani Wisława. To było urocze, ale mam nadzieję, że mi się uda ukłonić we wszystkie możliwe potrzebne kierunki.
Z kolei po tym, jak w kontekście literackiego Nobla za 2018 rok padło nazwisko Tokarczuk, Rusinek wspominał, co Szymborska myślała o autorce "Biegunów". Prezes Fundacji Wisławy Szymborskiej powiedział:
Wisława Szymborska, która rzadko sięgała po prozę - zwłaszcza po prozę współczesną - bardzo ceniła Olgę Tokarczuk.