Przejażdżka do piekła. "Piętno" Przemysława Piotrowskiego jedną z najmocniejszych książek na wiosnę!

Kryminał, jako gatunek literacki, ma wiele twarzy. Może być wysublimowany i skupiony na zawiłościach intrygi albo też naszpikowany zwrotami akcji mocno podnoszącymi ciśnienie czytającego. Może także być brutalny i nieprzewidywalny w szaleństwie swojej fabuły. Flirtujący z granicami dobrego smaku i ocierający się o tematy tabu. Takie jest "Piętno" Przemysława Piotrowskiego. Mocno, ale to naprawdę mocno niepokojące, a przy tym wciągające i nie pozwalające się oderwać praktycznie od pierwszej do ostatniej strony.

Zielona Góra to miasto z tradycjami i bogatą historią. Jedno z tych, gdzie ludzie może nie znają się na wylot, ale na pewno rozpoznają jednostki wyróżniające się w lokalnej społeczności. Jednym z takich „słynnych” obywateli jest Filip Tochman, niespełna czterdziestoletni lekarz podolog, którego klinika ma doskonalą renomę, a on sam zyskał sympatię i szacunek licznych pacjentów. Pewnego jesiennego dnia Tochman wychodzi z pracy i znika. Zaniepokojona małżonka zgłasza zaginięcie, lecz zanim rozpoczną się poszukiwania, zguba odnajduje się na nagraniach z miejskiego monitoringu. Szanowany lekarz rozwiesza na miejskich figurkach bachusikach girlandy z ludzkich wnętrzności, po czym znika w nocnych ciemnościach. Policja i media są wstrząśnięte, zwłaszcza że nagranie trafia szybko do sieci, wywołując burzę spekulacji.

Kilka godzin później komisarz stołecznej policji Igor Brudny również ogląda zapis z zielonogórskich kamer. W poszukiwanym lekarzu rozpoznaje… siebie. Te same rysy twarzy, podobna postura. Takie przypadki się nie zdążają, dlatego śledczy jak najszybciej wyrusza do Zielonej Góry, gdzie stara się dołączyć do śledztwa. Nie jest to łatwe, ponieważ Brudny nie ma łatwego charakteru, a mroczna przeszłość będąca jego udziałem na pewno mu w tym nie pomaga. Sytuacja komplikuje się dodatkowo, kiedy przy znalezionych, okaleczonych zwłokach dwóch mężczyzn odkryte zostają nie tylko ślady DNA Filipa Tochmana, ale także Igora Brudnego. Warszawski policjant przekonany jest, że trafił na swojego bliźniaka, jednak nie do końca wierzy w winę krewnego. Rozpoczyna wyścig zarówno z czasem, w którym stawką jest ludzie życie, bo morderca przejawia psychopatyczne skłonności i może zaatakować ponownie, jak i z własną przeszłością, która zyskuje zupełnie nowe i plugawe oblicze.

<<Reklama>> Książka dostępna jest w formie e-booka w Publio.pl >>

Książka 'Piętno', Przemysław PiotrowskiKsiążka 'Piętno', Przemysław Piotrowski Wydawnictwo Czarna Owca

Kryminał czy horror gore?

To, co napisałem powyżej, to tylko początek tej opowieści. Zapewniam, że fabuła tej książki jeszcze nie raz spłata czytelnikowi niespodziankę, a jej autor solidnie odrobił lekcje z kreowania odpowiedniego napięcia na kartach swojej powieści. Przyznam, że kiedy spojrzałem na okładkę „Piętna” autorstwa Piotra Cieślińskiego (Dark Crayon), stanęły mi przed oczami obwoluty płyt takich metalowych „rzeźników” jak Cannibal Corpse czy Autopsy, lubujących się w tematyce krwawego i zwyrodniałego horroru, zwanego potocznie „gore”. Moje spostrzeżenie było poniekąd trafne, gdyż morderca wykreowany przez pana Piotrowskiego mógłby spokojnie zapełnić co najmniej kilka liryków wyżej wspomnianych wykonawców. Jest przerażający i na swój sposób logiczny, kiedy już zrozumiemy, jakie motywy nim kierowały. A do tego brutalny, w sposób, który dla niektórych czytelników może być ciężki do przełknięcia. Nie będę wdawał się w szczegóły, ponieważ ktoś może czytać tę recenzję przed śniadaniem, zapewniam jednak, że są w tej książce naprawdę mocne opisy, których nie powstydziliby się tacy mistrzowie makabry jak Jack Ketchum czy Clive Barker.

W dół, do piekła!

Nie samymi opisami mordów jednak ta książka stoi i trzeba przyznać, że intryga, którą zafundował nam autor „Piętna”, także do najprostszych nie należy. Przemysław Piotrowski zabiera nas na swoistą przejażdżkę do ludzkiego piekła, na trasie której w swoich przypuszczeniach nie raz trafimy na manowce i ślepe tory. Tak jak wspomniałem wcześniej, książka dotyka wielu tematów tabu istniejących we współczesnym społeczeństwie. Momentami boli, a momentami powoduje bezwiedne zaciskanie dłoni w pięść. I w tym chyba tkwi jej siła, bo o ile wykreowany przez autora morderca jest w pewnym sensie wręcz przerysowany, to już motyw jego zbrodni – zdecydowanie nie. Chwilami w „Piętnie” można odnaleźć echa takich produkcji filmowych jak polski „Kruk” czy ikoniczny, pierwszy sezon amerykańskiego serialu „Detektyw”. Podobnie odczuwa się wrażenie obcowania ze złem, tym bardziej groźnym, bo ukrywającym się za moralnym i kulturowym przyzwoleniem.

Przemysław Piotrowski napisał naprawdę solidny kryminał, ocierający się o konwencję amerykańskiego „gore”, z odrobiną popkulturowego sztafażu. Bez silenia się na przecieranie nowych ścieżek, ale jednocześnie tworząc niebanalną i co najważniejsze – nieprzewidywalną – historię, której rozwikływanie niesamowicie wciąga. Jedyne, czego mi brakowało, to lepszego oddania klimatu Zielonej Góry, która z miejsca, gdzie dzieje się powieść, mogła by stać się jej kolejnym, drugoplanowym bohaterem. Nawet mimo tego, książkę czyta się świetnie i warto po nią sięgnąć. Może nie koniecznie przed posiłkiem. Polecam!

Okładka książki 'Piętno'Okładka książki 'Piętno' Wydawnictwo Czarna Owca

<<Reklama>> Książka dostępna jest w formie e-booka w Publio.pl >>

Piętno, Przemysław Piotrowski, Czarna Owca 2020.

Więcej o: