Publikujemy fragment książki "Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie" (Frederic Martel, Wydawnictwo AGORA 2019)
Walka z komunizmem to osobisty priorytet Jana Pawła II. Papież sam opracowywał jej strategię i tylko bardzo nieliczna grupa współpracowników potrafiła ją rozszyfrować (przede wszystkim jego osobisty sekretarz Stanisław Dziwisz i sekretarze stanu - Casaroli, a później Sodano).
Kluczowa jest zwłaszcza rola Stanisława Dziwisza, którego musimy tu przedstawić bardziej szczegółowo. Ten polski hierarcha poznał komunizm od podszewki: był najpierw w Krakowie, a później w Rzymie najbliższym współpracownikiem Jana Pawła II. Świadkowie potwierdzają, że odegrał kluczową rolę we wszystkich tajnych misjach przeciw komunizmowi; znał wszystkie delikatne kwestie i całą kreatywną księgowość wspierającą antykomunistyczną opozycję. Wiadomo przy tym, że relacje Dziwisza z kardynałem Ratzingerem były bardzo złe, ale ten, po wyborze na papieża, być może realizując jakąś obietnicę złożoną umierającemu Janowi Pawłowi II, mimo wszystko uczynił Dziwisza metropolitą krakowskim, a potem mianował kardynałem.
- Arcybiskup Dziwisz był niezwykłym sekretarzem osobistym. Był wiernym i oddanym sługą papieża. Stale przebywał ze świętym Janem Pawłem II, to on wszystko mu przekazywał - podsumowuje kardynał Giovanni Battista Re.
Renato Boccardo, były szef protokołu Jana Pawła II, który często towarzyszył mu w podróżach, podczas rozmowy w Spoleto, sto trzydzieści kilometrów od Rzymu, gdzie jest arcybiskupem metropolitą, również potwierdza kluczowe znaczenie Dziwisza:
- Był niezastąpiony. Bardzo aktywny podczas wszystkich papieskich podróży, a w czasie wyjazdów do Polski tym bardziej brał wszystko w swoje ręce. „Polski gang” – kardynał Grocholewski, kardynał Deskur i Dziwisz – kierował całą podróżą. Pamiętam pielgrzymkę do Polski w roku 2002, jak wszyscy przypuszczaliśmy, ostatnią podróż papieża do ojczystego kraju. Dziwisz, który był z nami, znał wszystkich. Gościnność Polaków była nadzwyczajna.
IX pielgrzymka Jana Pawła II do Polski w 2002 roku, w tle Stanisław Dziwisz Fot. Wojciech Olkuśnik / Agencja Wyborcza.pl
Nie mówiąc tego wyraźnie, Renato Boccardo daje do zrozumienia, że Dziwisz, długo pozostający w cieniu, pod koniec pontyfikatu objawił się jako prawdziwy pan na Watykanie.
- Dużo mówiono o tej polskiej „mafii” kardynałów - Dziwisza, Deskura, Grocholewskiego, Stefana Wyszyńskiego czy nawet prymasa Polski arcybiskupa Józefa Glempa. Mówiono nawet o gangu! Myślę jednak, że to w dużej mierze mit. Jedyną naprawdę wpływową osobą w otoczeniu Jana Pawła II był jego osobisty sekretarz - łagodził polski watykanista z którym rozmawiałem w Warszawie.
Po kardynale Dziwiszu - dziś na emeryturze w Krakowie - pozostały jednak w Rzymie opinie dość dwuznaczne. Podziwia się jego lojalność wobec papieża, ale krytykuje hipokryzję. Wychodzą na jaw jego zmienne nastroje i wyprawy z czasów, gdy lubił samotne wędrówki w okolicach Villa Medicis. Po jego (przymusowym?) odsunięciu od kurii języki się rozwiązują.
Jedna z najbardziej tajemniczych postaci we współczesnej historii Watykanu (Dziwisz w trakcie blisko trzydziestu lat kariery u boku Karola Wojtyły niemal nie udzielał wywiadów) wchodzi stopniowo w krąg światła. I tak jedna z osób bliskich Casarolemu, wciąż pracująca w Watykanie, daje mi do zrozumienia, że rozliczne żywoty Dziwisza są jedną z największych tajemnic rzymskiego katolicyzmu.
- Dziwiszowi nadano przezwisko „Papież powiedział”. Był sekretarzem nie do zastąpienia i każda sprawa kierowana do Jana Pawła II przechodziła przez jego ręce. Oczywiście, często stawał się „filtrem”, to znaczy przekazywał papieżowi to, co chciał. Stopniowo, w miarę jak nasilała się choroba Jana Pawła II, zaczął się wypowiadać zamiast niego. W końcu nie bardzo było wiadomo, kto wydaje polecenia – papież czy Dziwisz. Tak było również z dossier o pedofilii czy o skandalach finansowych; właśnie na tym tle dochodziło do spięć z kardynałem Ratzingerem. Dziwisz był bardzo ostry. Podobno kilkakrotnie doprowadzał Ratzingera do łez.
Potwierdza te informacje jeden z księży w kurii:
- Dziwisz był na swój sposób schizofreniczny, łagodny i agresywny. Bardzo przy tym przedsiębiorczy. Jako najbliższy współpracownik ojca świętego prowadził bez przeszkód swoje interesy. Wiedział, że jest bezpieczny i poza czyimkolwiek zasięgiem.
„Wdowa”. To polskie przezwisko kardynała Stanisława Dziwisza jest jednym z najczęściej powtarzanych żartów na jego temat – i nie jest to żart najszczęśliwszy. W trakcie mojego śledztwa dziennikarskiego w Warszawie i w Krakowie słyszałem to słowo tak często wypowiadane ironicznie albo złośliwie - że trudno pominąć je milczeniem.
- Ja osobiście nie użyłbym tego określenia. Ludzie, którzy nazywają go „Wdową”, powtarzają oszczerstwa. Prawdą jest natomiast, że Dziwisz mówi tylko o Janie Pawle II. To jedyna osoba, która liczy się w jego życiu. Jego jedyny cel to Jan Paweł II, jego historia i pamięć o nim. Dziś jest wykonawcą jego testamentu - wyjaśnia polski watykanista, wieloletni korespondent polskich mediów w Rzymie.
Kard. Stanisław Dziwisz Fot. Jakub Porzycki / Agencja Wyborcza.pl
Wypytywałem dziesiątki księży, biskupów i kardynałów o drogę życiową Stanisława Dziwisza i z rozmów tych wyłania się bardzo niejednoznaczny obraz. W Warszawie, w siedzibie Konferencji Episkopatu, gdzie zostałem przyjęty, podkreśla się jego "szczególną" i "zasadniczą" rolę w otoczeniu Jana Pawła II. Takie same pochwały słyszę w siedzibie Papieskich Dzieł Misyjnych, również znajdującej się w stolicy Polski.
- Wszyscy tu jesteśmy sierotami po Wojtyle - mówi mi jeden z dziennikarzy Katolickiej Agencji Informacyjnej (KAI). Inny Polak, Włodzimierz Rędzioch, dobrze zna Dziwisza. Przez trzydzieści dwa lata pracował w Rzymie w "L’Osservatore Romano". Podczas naszego spotkania maluje mi entuzjastyczny portret sekretarza Jana Pawła II. Jeśli mu wierzyć, jego wielebność eminencja Dziwisz jest jednym z najuczciwszych i najcnotliwszych ludzi naszych czasów, jego wielkie serce, jego prawość i jego pobożność są niezwykłe, bardzo bliskie świętości.
<Reklama> "Sodoma" w kulturalnysklep.pl <Reklama> >>
Urodził się w ubogiej rodzinie w małym polskim miasteczku. Całą swoją karierę zawdzięcza jednemu człowiekowi - Karolowi Wojtyle. To z jego rąk otrzymał święcenia w 1963 roku, on też w 1998 mianował go biskupem. Przez kilka dziesięcioleci są nierozłączni: Dziwisz pełni funkcję osobistego sekretarza arcybiskupa krakowskiego, a potem papieża Jana Pawła II w Rzymie. Jest zawsze obok niego, jak mówią, osłania go nawet swoim ciałem w trakcie zamachu w 1981 roku. Zna wszystkie tajemnice papieża, zachował jego osobiste zapiski. Z czasów jego długiej choroby i bolesnej śmierci, uniwersalnego symbolu ludzkiego cierpienia, Dziwisz zachował jako relikwię pojemniczek z krwią ojca świętego, co wzbudziło niezliczone makabryczne komentarze.
- Kardynał Dziwisz jest postacią bardzo szanowaną w polskim Kościele. Proszę sobie uzmysłowić, był prawą ręką papieża Jana Pawła II - mówi mi podczas rozmowy w Warszawie Krzysztof Olendzki, ambasador tytularny, kierujący obecnie Instytutem Adama Mickiewicza, polską agendą rządową, bliską prawicy sprawującej władzę w Polsce.
Inni świadkowie mniej szczodrze szafują pochwałami. Mówią mi o Dziwiszu jako o "niezbyt imponującym wieśniaku" albo jako o "prostym człowieku, który stał się skomplikowaną osobowością". Niektórzy formułują surowe opinie: "idiota", "zły duch Jana Pawła II". Mówiono mi, że w Krakowie trzeba było nieustannie pilnować kardynała "jak garnka z mlekiem na ogniu", żeby nie zachował się lekkomyślnie albo nie chlapnął czegoś w wywiadzie.
- To na pewno nie jest intelektualista, ale przez lata poczynił znaczne postępy - stwierdza Adam Szostkiewicz, specjalista do spraw kościoła w tygodniku "Polityka", który dobrze zna Dziwisza. Aby wyjaśnić ten niezwykły związek między papieżem a jego osobistym sekretarzem, niektórzy mówią o lojalności. To ona ma wszystko tłumaczyć.
(...)
Kardynał Stanisław Dziwisz (C) podczas mszy świętej w 40. rocznicę wyboru Karola Wojtyły na papieża Fot. Jakub Porzycki / Agencja Wyborcza.pl
W Krakowie styl życia kardynała wywołuje niemałe zdumienie. Słyszę o jego szczodrości, o składanych wielokrotnie dobroczynnych datkach. Nasz człowiek, z coraz większym brzuszkiem i mieszczańskimi nawykami, uwielbia dobre jedzenie i miłe niespodzianki – to ludzka rzecz. Wieczorem po naszym pierwszym spotkaniu widzę go, jak je kolację w Fiorentinie, ekskluzywnej restauracji, w której spędza prawie trzy godziny. Jej menedżerka, Iga, powie mi później: "Jesteśmy jedną z najlepszych restauracji w mieście. Kardynał Dziwisz jest przyjacielem właściciela".
Skąd ma środki na to wszystko? Skąd pochodzi jego majątek? Jak to możliwe, że przy swojej księżowskiej emeryturze może prowadzić tak światowe życie? To jedna z zagadek tej książki.
Inna tajemnica to bezwarunkowe poparcie, jakiego Stanisław Dziwisz udzielał najbardziej ponurym postaciom Kościoła, w czasie gdy był osobistym sekretarzem Jana Pawła II.
Nazwisko Stanisława Dziwisza powtarza się w dziesiątkach książek i artykułów o nadużyciach seksualnych kleru – nie dlatego, że oskarża się go o takie czyny, ale dlatego, że podejrzewa się go o chronienie zdeprawowanych księży z wyżyn Watykanu. Potwierdzono jego związki z Meksykaninem Marcialem Macielem, Chilijczykiem Fernando Karadimą, Kolumbijczykiem Alfonso Lópezem Trujillą i Amerykanami Bernardem Lawem i Theodore’em McCarrickiem.
Jego nazwisko pojawia się również przy okazji kilku skandali seksualnych w Polsce, przede wszystkim słynnej afery Juliusza Paetza. Dziwisz znał również osobiście księdza Józefa Wesołowskiego, który święcenia przyjął w Krakowie. Arcybiskup Wesołowski, mianowany nuncjuszem apostolskim w Republice Dominikańskiej, znalazł się w centrum wielkiego skandalu: chodziło o wykorzystywanie nieletnich i wymuszanie aktów seksualnych. Papież Franciszek nakazał żandarmerii watykańskiej zatrzymać go w Rzymie. Zmarł, nie doczekawszy ostatecznego wyroku w swojej sprawie.
Co dokładnie wiedział Stanisław Dziwisz o tych wszystkich przypadkach? Czy przekazał papieżowi Janowi Pawłowi II stosowne informacje, czy też zapoznał się z nimi i zatrzymał dla siebie? Czy wraz z kardynałem Angelo Sodanem tuszował rozmaite afery?
Niektórzy duchowni katoliccy indagowani przeze mnie w Polsce uważają, że Dziwisz nie mógł mieć związku z żadnym z tych skandali, bo o niczym nie wiedział. Inni twierdzą coś wręcz przeciwnego, że "powinien siedzieć w więzieniu" za współudział. Oprócz osób głoszących tak diametralnie różne opinie są też ci, którzy twierdzą bez żadnego dowodu, że Dziwisz mógł być kontrolowany przez tajne służby polskie, bułgarskie albo wschodnioniemieckie z powodu swej "podatności". Ale kiedy spotykam się w Warszawie ze znanym polskim watykanistą, otrzymuję wiarygodne wyjaśnienie. Sugeruje on mianowicie, że jeśli Jan Paweł II i Dziwisz popełnili błąd w ocenie niektórych księży podejrzewanych lub oskarżanych o wykorzystywanie seksualne, było to nieumyślne.
- Proszę nie zapominać o kontekście: przed rokiem 1989 polskie tajne służby rozpowszechniały pogłoski o homoseksualizmie i pedofilii kleru, chcąc zdyskredytować przeciwników reżimu. Jan Paweł II i jego asystent Dziwisz, przyzwyczajeni do szantaży i manipulacji politycznych, nigdy nie chcieli uwierzyć w którąkolwiek z tych plotek. Reprezentowali mentalność oblężonej twierdzy: oto wrogowie Kościoła próbują skompromitować duchownych. Trzeba więc za wszelką cenę okazać im solidarność.
Adam Szostkiewicz z tygodnika „Polityka” jest tego samego zdania. Z jedną małą różnicą:
- Jan Paweł II miał swój cel i konkretny program polityczny wobec Polski i wobec komunizmu. Nigdy nie zszedł z wyznaczonej drogi. Za to niespecjalnie troszczył się o swoje otoczenie i niewiele więcej o moralność tych, którzy go wspierali.
Możliwe, że organy sprawiedliwości, które teraz w dziesiątkach krajów prowadzą śledztwa w sprawie nadużyć seksualnych w Kościele, wyjaśnią kiedyś tajemnice pontyfikatu Jana Pawła II. Na razie Stanisław Dziwisz nie był niepokojony przez te instytucje, nigdy nie był obiektem dochodzeń ani skarg, a emeryturę w Krakowie spędza bardzo aktywnie. Jeśli jednak któregoś dnia miałby być uznany za winnego, zaciemniłoby to obraz rządów polskiego papieża.
Śródtytuły i skróty pochodzą od redakcji
'Sodoma' Wydawnictwo Agora