"Nie wierzyłam, że to się kwalifikuje jako gwałt" [Fragment książki]

Jeannie Vanasco od wielu lat śni ten sam koszmar. Zawsze jest o nim: jednym z jej najbliższych licealnych przyjaciół. Chłopaku, który ją zgwałcił? Czy to, co zrobił, można tak określić? Kto lub co o tym decyduje?

Jeannie Vanasco postanawia – po 14 latach milczenia – skontaktować się z Markiem. Mężczyzna zgadza się na spotkanie i rejestrację rozmowy. Vanasco szczegółowo opisuje swoją przyjaźń z Markiem przed napaścią i po niej, zadając odważne i trudne pytanie: czy dobra osoba może popełnić straszny czyn? Przeprowadza z nim wywiad, badając, jak gwałt wpłynął na jego życie i jej własne.

Bezlitosna i odważna książka „Rzeczy, o których nie rozmawiałyśmy, kiedy byłyśmy dziewczynami” jest po części wspomnieniem, po części prawdziwym zapisem przestępstwa, a po części świadectwem siły kobiecych przyjaźni. To głos, który inspiruje do zadawania trudniejszych pytań oraz do koniecznej i od dawna zaległej dyskusji – o tym, jak przepisy prawa wpływają na uczucia i zachowania skrzywdzonych kobiet, a co za tym idzie, na częstotliwość zgłaszania przestępstw przeciwko wolności seksualnej.

<<Reklama>> Książka dostępna jest w formie e-booka w Publio.pl >>

Książka 'Rzeczy, o których nie rozmawiałyśmy, kiedy byłyśmy dziewczynami', Jeannie VanascoKsiążka 'Rzeczy, o których nie rozmawiałyśmy, kiedy byłyśmy dziewczynami', Jeannie Vanasco Grupa Wydawnicza Relacja

Przeczytaj fragment książki:

Jeśli powie „nie”

Przede wszystkim: telefon czy e-mail?

Jeśli zdecyduję się na telefon, czy mam dzwonić z numeru zastrzeżonego? E-mail za łatwo jest zignorować.

Czy powiem mu od razu, dlaczego dzwonię? Czy najpierw zmiękczę go miłą rozmową o niczym? „Więc tak, co tam u ciebie? Co nowego?”.

Nie zamierzam lecieć tam, gdzie teraz mieszka. Chociaż osobiście trudniej jest odmówić.

Wiem, gdzie pracuje. Dziewięć minut jazdy od lotniska. Trzydzieści cztery minuty, gdybym zdecydowała się iść na piechotę. I nagle zaczynam się zastanawiać: Czy to by było bezpiecznie iść pieszo? Zastanawiam się nad godziną przylotu.

Powiedzmy, że zdecyduję się na konfrontację z Markiem twarzą w twarz. Powiedzmy, że powiem mu: „To jedyny sposób, żebym ci wybaczyła”.

Odwybaczyłam mu. Zapomniałam go tylko o tym powiadomić.

Edytor tekstu zaznacza, że nie ma takiego słowa, jak „odwybaczyć”, za to podpowiada, że mogę użyć słowa „niewybaczone”. Jeśli Mark powie „nie”, i tak to zrobię.

Dlaczego nie „niewybaczalne” albo „nie do wybaczenia”?

I w ogóle do czego potrzebna mi jego zgoda? Ja swojej nigdy mu nie udzieliłam.

Czym byłaby ta książka bez niego?

Kim byłabym, gdybym nigdy go nie poznała?

Chcę go włączyć – bez niego ta książka stanie się po prostu jeszcze jedną opowieścią o napaści na tle seksualnym.

Dlaczego mam zakładać, że nie da się opowiedzieć jeszcze jednej historii o napaści na tle seksualnym? Albo że to nikogo nie zainteresuje?

Pytam moją redaktorkę, co o tym sądzi.

– Tak czy inaczej, chcę znów z tobą pracować – odpowiada. –Ale, niestety, możesz mieć rację. Jeśli uda ci się go włączyć do projektu, książka na pewno będzie wyjątkowa, ale nawet bez niego chcę ją wydać. Po prostu bez niego to będzie inna książka.

Wkurza mnie to, że jestem od niego zależna. Muszę mieć scenariusz. Żadnego oddalania się od głównego wątku po to, żeby zająć się emocjami Marka.

Jeśli odmówi, powiem mu po prostu: „Powinieneś powiedzieć, że żałujesz i że zrobisz to dla mnie. Jesteś mi to winien”.

Chociaż te przeprosiny nie będą szczere. Poza tym już przeprosił.

A zresztą, nie chcę kolejnych przeprosin.

Chcę jego zgody.

Jeśli powie „tak”

Jeśli powie „tak”, nie zamierzam mu dziękować.

Nie powiem, że między nami już wszystko w porządku.

Nie będę go pocieszać.

Zakładam, że będzie potrzebował pocieszenia.

Uprzejmość nie jest konieczna.

„Wszystko zniszczyłeś – powiem mu. – Zdajesz sobie z tego sprawę, prawda?”.

Mogę powiedzieć dowolną rzecz.

Spytam go:

„Czy wciąż myślisz o tym, co się stało?”

„Czy z tego powodu przerwałeś studia?”

„Czy kiedykolwiek komukolwiek powiedziałeś? Na przykład terapeucie?”

„Jak się czułeś następnego dnia? Po miesiącu? Po roku? Jak się czujesz teraz?”

„Pamiętasz, co ja czułam albo co ci się wydawało, że czuję?”

„Czy zdarza ci się za mną tęsknić?”

„Czy to, że się z tobą kontaktuję, wytrąciło cię z równowagi?”

„Czy się z kimś spotykasz?”

„Czy komukolwiek jeszcze zrobiłeś to samo co mnie?”

„Czy wiesz, co twój brat powiedział mi tamtej nocy, wcześniej?”

Stwierdził, że nie jestem taka ładna, jak ty i inne chłopaki mówiliście, że jestem. Chcesz wiedzieć, jaka popieprzona myśl pojawiła się w mojej głowie po tym, jak mi to zrobiłeś? Przynajmniej jestem dość ładna, żeby mnie molestować.

„Co myślałeś wtedy o sobie?”

„Co pomyślałeś o mnie?”

„Czy wciąż masz kontakt z przyjaciółmi z liceum?”

„Dlaczego musiałeś zniszczyć to, co było między nami?”

„Jakie jest twoje ulubione wspomnienie o nas?”

Czy to bardzo pochrzanione, że chcę się z tobą spotkać? Długo wierzyłam, że gdybym się z tobą spotkała, złamałabym żelazną zasadę: Chłopak wykorzystuje dziewczynę seksualnie – dziewczyna zrywa wszelkie kontakty z chłopakiem.

Pamiętasz, jak wkurzały nas filmy w stylu „chłopak spotyka dziewczynę”? Bywaliśmy naprawdę pretensjonalni. Na komediach romantycznych przewracaliśmy oczami.

Powiem mu:

„Wciąż mam koszmary z tobą w roli głównej”.

Mogłabym przestać się wstydzić

Czytając porady prawne dla osób piszących wspomnienia, prawie wybuchnęłam śmiechem na sugestię, że warto zapewnić sobie zgodę osoby, o której się pisze.

To ja powinnam prosić jego?!

Mój partner, moje przyjaciółki, mój terapeuta starają się podsuwać wyjaśnienia, dlaczego Mark mnie wykorzystał. Tyle że ich domysły mogłyby umniejszyć to, co ja czuję: moją potrzebę zajęcia się tym konkretnym projektem. Mogłyby przekształcić coś konkretnego, co się wydarzyło, w trywialny przypadek ilustrujący jakąś ogólnie przyjętą teorię socjologiczną, psychologiczną czy dowolną inną. Tymczasem ja chcę od Marka odpowiedzi na pytanie: Dlaczego?

Czy gdyby był trzeźwy, potrafiłby się powstrzymać?

Czy mogę oczekiwać, że będzie ze mną szczery?

Albo: Czy w ogóle zna odpowiedź?

Mam trzydzieści trzy lata i pracuję jako adiunktka na uniwersytecie na przedmieściach Baltimore. Mówię moim studentkom na zajęciach z twórczego pisania literatury faktu, żeby nie prosiły o zgodę nikogo, o kim wspominają w tekstach.

– Poczekajcie, aż będziecie dobrze osadzone w tekście.

Powiedzmy jednak, że Mark udziela zgody i szczerze odpowiada na moje pytania. Bez wątpienia będzie chciał, by nie zdradzać jego tożsamości. Ale jeśli ją ukryję, dodam element fikcyjny – czy to znaczy, że starając się go chronić, dyskredytuję samą siebie?

Na razie jednak pytanie „Po co go uwzględniać?” interesuje mnie bardziej niż którekolwiek z pytań, jakie mogłabym mu zadać – ponieważ prowadzi do kłopotliwej refleksji: Bez niego moja opowieść nie będzie interesująca.

Jako feministka i artystka wstydzę się tego, że uważam głos Marka za niezbędny. Uczę studentki i studentów, jak mogą zgłębiać środkami artystycznymi własne opowieści. Nigdy nie powiedziałabym studentce, że osobisty tekst opowiadający o przemocy seksualnej byłby ciekawszy, gdyby uwzględniał perspektywę sprawcy. Aż do tej pory nawet nie brałam pod uwagę takiego punktu widzenia. A w każdym semestrze czytam przynajmniej pięć prac, w których pojawia się wątek gwałtu. Zawsze są to prace studentek, kobiet, które często zadają, w różnych wersjach, to samo pytanie: Kiedy można już mówić o wykorzystaniu seksualnym?

Czasami pytają mnie, czy zostały zgwałcone.

Czasami, jeśli znają odpowiedź, starają się usprawiedliwić mężczyznę: „Był pijany, był smutny, brakowało mu pewności siebie”.

Gwałcicielami nigdy nie są obcy, którzy napadli na nie w krzakach albo na ciemnej ulicy. Gwałciciele to zazwyczaj ich przyjaciele, partnerzy, przyjaciele tychże, szefowie, krewni, nauczyciele.

Takie próby usprawiedliwiania agresorów frustrują mnie, a przecież rozumiem te dziewczyny.

Oto ja, która staram się przedstawić Marka, takiego, jakiego znałam przed tamtą nocą.

<<Reklama>> Książka dostępna jest w formie e-booka w Publio.pl >>

Okładka książki 'Rzeczy, o których nie rozmawiałyśmy, kiedy byłyśmy dziewczynami', Jeannie VanascoOkładka książki 'Rzeczy, o których nie rozmawiałyśmy, kiedy byłyśmy dziewczynami', Jeannie Vanasco Grupa Wydawnicza Relacja

Rzeczy, o których nie rozmawiałyśmy, kiedy byłyśmy dziewczynami, Jeannie Vanasco, przeł. Anna Dzierzgowska, Relacja 2020.

Więcej o: