"Oblicza śmierci", czyli książka dla odważnych

Czym była Księga Umarłych? Dokąd po śmierci wędrowali Grecy? Jak długo Żydzi obchodzą Sziwę, czyli żałobę? Na kogo czekają dziewice w raju muzułmanów? Kto może bliskim zdobyć odpust? Grzegorz Kapla - dziennikarz i podróżnik - zabiera nas w fascynującą podróż do świata śmierci, wierzeń i rytuałów.

Myśl o własnej śmierci odsuwamy od siebie z wielką starannością i zaangażowaniem. Ale coraz bardziej fascynuje nas śmierć innych ludzi. Przyciąga naszą uwagę w wiadomościach, literaturze i kinie.

Zobacz wideo Płyty i filmy, które warto poznać przed śmiercią [Popkultura Extra]

Każda ludzka kultura musiała znaleźć sposób, żeby uporać się ze śmiercią. Czyniła to i wciąż czyni za pomocą opowieści i rytuałów czasami bardzo odległych od tego co znamy z własnego świata. Ta książka nie jest encyklopedią. Jest podróżą pośród cieni. Ale, jeśli nie pobłądzisz, na końcu być może jest światło…

<<Reklama>> Ebook "Oblicza śmierci" dostępny jest w Publio.pl >>

Książka 'Oblicza śmierci'Książka 'Oblicza śmierci' Agencja Wydawniczo-Reklamowa Skarpa Warszawska

Przeczytaj fragment książki "Oblicza śmierci":

Rozdział siódmy

Dzień, w którym umierasz po raz drugi

Wszyscy doskonale wiemy, że meksykańskie święto zmarłych to radosna, kolorowa fiesta angażująca całą społeczność we wspólne paradowanie, śpiewanie, tańczenie, pożeranie cukrowych czaszek nasączonych tequilą (w wersji dla dzieci – czekoladą), malowanie ciała i przebieranie się w stroje we wszystkich kolorach świata. Jeśli ktoś nie był tego świadomy, to po Spectre – pamiętnym odcinku przygód Jamesa Bonda, w którym ściga on terrorystę Marco Sciarrę w tłumie tańczących kościotrupów na ulicach Meksyku – wie już wszystko.

W mieście Meksyk nigdy przedtem nie było parady z okazji Dnia Zmarłych. Wymyślili to scenarzyści filmu, ale po premierze Spectre stało się jasne, że turyści z całego świata oczekują, iż świat będzie dokładnie taki jak na filmie, więc od listopada 2016 roku śmiertelna parada wędruje głównymi ulicami stolicy.

'Seksmisja' ma już 37 lat. Na zdjęciu Jerzy Stuhr i Olgierd Łukaszewicz "Seksmisja": Nie mieliśmy czasu na takie duperele, jak cieliste majtki

Bond nie był jedyny. Kino uwielbia sięgać po Dzień Zmarłych z całą jego krzykliwą, wielobarwną obyczajowością i mnóstwem tajemniczych rekwizytów. Do najlepszych obrazów należy Księga życia Jorgego R. Gutiérreza, w której dziewczyna i jej dwaj adoratorzy wplątani zostają w rywalizację bogini La Muerte rządzącej krainą zamieszkiwaną przez tych, którzy są po śmierci pamiętani przez swoich bliskich, i Xibalby rządzącego ponurą krainą tych, o których wszyscy już zapomnieli.

Znikanie z zaświatów tych, którzy zostali zapomniani przez żyjących, to najgłębsza istota Dnia Zmarłych.

Potomkowie Azteków wierzą, że ci, których pamiętamy, wciąż żyją w krainie szczęśliwej, a zapomniani trafiają do prawdziwego piekła. W filmie Księga życia rządzi tym miejscem Xibalba – to wedle wierzeń Majów najstraszliwsza otchłań, Miejsce Strachu. La Muerte zaś to La Catrina – Królowa Umarłych, postać wymyślona przez artystę grafika, litografa, mistrza politycznej satyry. José Guadalupe Posada Aguilar miał w Meksyku własną drukarnię, z której wychodziły jego mistrzowskie czarno-białe plakaty. Na początku XX wieku zaczął rysować calaveras – czaszki symbolizujące Dzień Zmarłych. Nadawał im osobisty charakter i unikalne, przerysowane, ale nie karykaturalne, raczej budzące sympatię cechy. Potem oprócz samych czaszek zaczął rysować kościotrupy w eleganckich strojach z poprzednich epok – zmarli nosili się elegancko i po pańsku, martwi, ale wciąż zachowujący maniery arystokratów w bogatych, choć zniszczonych przez czas kostiumach. Nieśmiertelną sławę przyniosła artyście La Catrina, Królowa Umarłych, która błyskawicznie zawojowała parady Dnia Zmarłych i dzisiaj wydaje się, że królowała niezapomnianym od zarania dziejów. Nosiła się po francusku i nadmiarem pudru zdradzała, że odrobinę się wstydzi swojej śniadej skóry Meksykanki i chce uchodzić za przybyłą z Europy. Światową popularność La Catrinie przyniósł bajecznie kolorowy mural Diego Rivery. Sueño de unatardedominical en la Alameda Central (Sen niedzielnego popołudnia w Alameda Central) powstał w 1947 roku na zamówienie restauracji Wersal w hotelu Prado. Dzisiaj to jeden z najważniejszych zabytków Meksyku, po trzęsieniach ziemi pieczołowicie przeniesiony do Muzeum Narodowego. Na ścianie liczącej sobie prawie szesnaście na pięć metrów Rivera przedstawił najważniejsze postacie z meksykańskiej historii prowadzone w barwnym korowodzie przez La Catrinę.

Dzisiaj Dzień Zmarłych bez niej nie miałby racji bytu. Jej drewniana, bajecznie kolorowa figurka w szerokim sombrero, z którego ronda zamiast frędzelków zwieszają się maluteńkie czaszki, jest najlepszą pamiątką, jaką można przywieźć z tego kraju.

Bohaterowie Księgi życia narysowani są tak, jakby sami byli drewnianymi rzeźbami z kramów ludowych meksykańskich twórców. Film zawiesił poprzeczkę tak wysoko, że wydawał się niedościgłym ideałem, ale Lee Unkrich i Adrian Molina, twórcy disneyowsko-pixarowego filmu Coco poradzili sobie z wyzwaniem. Zdobyli dwa Oscary, dwa Złote Globy, Baftę, Saturny i co tam jeszcze może zdobyć animowany film o chłopcu, który w towarzystwie psa Dantego (patrz: pies, który towarzyszy azteckim zmarłym w wędrówce przez piekło w poprzednim rozdziale) musi zejść do królestwa Śmierci, aby odszukać prapradziadka i otrzymać od niego błogosławieństwo, które pozwoli mu powrócić do świata żyjących. Praca nad tym filmem trwała ponad sześć lat i widać to w każdym ujęciu. Zadziwiająca jest dbałość o każdy najdrobniejszy szczegół – nawet kwiaty, które widzimy w filmie, to aksamitka wzniesiona, zwana w Meksyku kwiatem umarłych. Dekoruje się nią groby w tym wyjątkowym dniu, wysypując umarłym drogę do miejsc, w których mają się pojawić, kiedy już przekroczą most między naszymi światami.

Błogosławieństwo też przenoszone jest przez płatek aksamitki.

Ciastko na meksykańskie święto zmarłychCiastko na meksykańskie święto zmarłych Agencja Wydawniczo-Reklamowa Skarpa Warszawska

Meksykanie nie mogli pozostawić pucharu w rękach Disneya i na Coco odpowiedzieli Salmą w krainie dusz. Osierocona dziewczynka w Dniu Zmarłych, kiedy to światy żywych i umarłych są na wyciągnięcie ręki, przechodzi w zaświaty, aby spotkać rodziców. Wizualnie film nie dorównuje poprzednikom, ale można się znowu naoglądać kolorowych kostiumów, uśmiechniętych czaszek, przystrojonych zdjęć umarłych osób. A kiedy już to zobaczyliśmy, kiedy nasłuchaliśmy się świetnej meksykańskiej muzyki, nadeszła pora, żeby rozszyfrować powody, dla których Dzień Zmarłych w katolickim Meksyku tak bardzo różni się od listopadowej melancholii Wszystkich Świętych, którą znamy z własnego podwórka.

I nie, nie będzie nic o pogodzie.

Wojciech Chmielarz Wojciech Chmielarz wraca z nieprzewidzianym zakończeniem, które wbija w fotel [FRAGMENT KSIĄŻKI]

Dzień Zmarłych jest najstarszym religijnym świętem obchodzonym na terenie Meksyku i Ameryki Środkowej i choć dzisiaj spleciony jest nierozerwalnie z chrześcijańską tradycją Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego, to jest od chrześcijaństwa starszy o co najmniej 1000 lat. Nawiązuje bezpośrednio do azteckiej tradycji festiwalu ku czci bogini Mict?cacihu?tl, Królowej Śmierci, pani podziemnej krainy Mitcl?n, w której strzegła kości umarłych i przewodniczyła świętom, bo jej boski małżonek Mictl?nt?cuhtli nie opuszczał swojej siedziby w najgłębszym, dziewiątym kręgu piekła.

Festiwal Królowej Śmierci w azteckim kalendarzu obrzędowym trwał cały miesiąc i miał swoje odpowiedniki w tradycji innych ludów Mezoameryki – Inków, Majów, Totonaków, Zapoteków, ludów określających się jako mexicas, mixtecos czy texcocanos.

Obchody odbywały się latem i były połączone ze świętem plonów kukurydzy, dyni, fasoli czy ciecierzycy. Pamiętacie? Rytuały związane z plonami kukurydzy obejmowały zdejmowanie skóry z najpiękniejszej dziewczyny po to, żeby kapłan mógł się nią przystroić. Śladów tego rytuału na szczęście w Dniu Zmarłych już nie zobaczymy – po cudzie z pojawieniem się wizerunku Maryi na płaszczu Juana Diego Indianie woleli o tym zapomnieć. Lepiej było przyjąć chrześcijaństwo niż śmierć z rąk konkwistadorów, ale przywiązanie do ceremoniałów było silniejsze od rozsądku, a obrzędy związane z kultem przodków należą do najsilniej zakorzenionych w obyczajowości niezależnie od kultury, w jakiej wyrastają ludzkie społeczności. Kościół był tego świadom i zastosował taktykę asymilacji lokalnych wierzeń i obyczajów. Nie było to nic nadzwyczajnego, ten sam sposób asymilacji papiestwo z powodzeniem zastosowało choćby wobec naszych przodków, którzy na przykład noc sobótkową zamienili na świętojańską.

Zamiast miesięcznego festiwalu mieszkańcy Meksyku otrzymali kilkudniowe święto, ale nie w sierpniu, kiedy dojrzewa kukurydza, lecz w okresie, w którym chrześcijanie na całym świecie obchodzili Wszystkich Świętych.

Meksykańskie obchody są kilkudniowe, bo nie dało się w dwa dni pomieścić całej złożoności rytuałów ku czci Królowej Śmierci.

Niektórzy obchody rozpoczynają już 29 października. To dzień poświęcony ludziom, których spotkała nagła śmierć, a nie byli na nią przygotowani. Nie zdążyli się wyspowiadać, więc ich los w zaświatach jest niepewny. Kolejny dzień to czas, kiedy trzeba zbudować la oferenda – domowy ołtarz z fotografiami zmarłych oraz zdjęciami przedmiotów, które lubili za życia, bo to pozwala im trafić z zaświatów do domu. Czekają na nich żyjący bliscy i przygotowany specjalnie dla nich poczęstunek – woda, chleb, mleko i owoce. Są też orzechy i kukurydza oraz kwiaty – oczywiście aksamitki, zazwyczaj ułożone w kształt łuku, co symbolizuje otwartą bramę pomiędzy światem żywych a umarłych. Panuje przekonanie, że zapach aksamitek przyciąga dusze zmarłych.

Nad wszystkim czuwa dyskretnie Zbawiciel zawieszony wysoko nad ołtarzem, ale kolorystyka i dekoracje są poza tym akcentem dalekie od tego, co znamy z chrześcijańskich świątyń w okresie zadusznym. Dominują purpura i pomarańcz – kolory festiwalu Królowej Śmierci. W tych właśnie barwach dekoruje się ołtarz papelpicado – wycinankami o tradycyjnych motywach, w których dominują czaszki i tańczące kościotrupy.

(…)

<<Reklama>> Ebook "Oblicza śmierci" dostępny jest w Publio.pl >>

Okładka książki 'Oblicza śmierci' Grzegorz KaplaOkładka książki 'Oblicza śmierci' Grzegorz Kapla Agencja Wydawniczo-Reklamowa Skarpa Warszawska

"Oblicza śmierci", Grzegorz Kapla, Agencja Wydawniczo-Reklamowa Skarpa Warszawska 2021.

Więcej o: