Narzeczony Kamili Skolimowskiej o pierwszym spotkaniu: Zachowałem się jak kretyn [FRAGMENT KSIĄŻKI]

Kamila Skolimowska miała 17 lat i 331 dni, gdy zdobyła złoty medal w rzucie młotem - historyczny, bo pierwszy olimpijski w tej dyscyplinie. Potem przyszła gorsza forma, która sprowokowała pewnego młodego dziennikarza do zadania dość obcesowego pytania. Tak poznali się Skolimowska i Marcin Rosengarten, tak zaczęła się ich miłość. Przedpremierowo publikujemy fragment biografii zmarłej w 2009 roku w mistrzyni olimpijskiej.

Dziennikarz sportowy został narzeczonym młociarki, planowali wspólną przyszłość. Niestety, Skolimowska zmarła niespodziewanie 18 lutego 2009 w czasie zgrupowania polskich lekkoatletów w Portugalii. Przyczyną śmierci okazał się zator tętnicy płucnej, spowodowany nierozpoznaną zakrzepicą. Dzisiaj Rosengarten, a także rodzice lekkoatletki i inni ludzie, którzy mieli okazję z nią trenować czy się przyjaźnić, dzielą się wspomnieniami o Kamili Skolimowskiej w biografii "Kama. Historia Kamili Skolimowskiej" Beaty Żurek i Tomasza Czoika. Publikujemy fragment opowiadający o początkach znajomości sportsmenki i Rosengartena. Książka ukaże się 11 sierpnia nakładem Wydawnictwa Agora.

Marcin Rosengarten i Kamila SkolimowskaMarcin Rosengarten i Kamila Skolimowska mat. prasowe Wydawnictwa Agora

"Kama. Historia Kamili Skolimowskiej" - przeczytaj fragment:

Marcin Rosengarten, rocznik 1980, pochodzi z Chorzowa. Kończy finanse i bankowość w Akademii Ekonomicznej w Katowicach, ale jego pasją jest sport. Marzy o komentowaniu meczów piłkarskich, szuka szansy w Radiu Katowice. W radiu jest już kilku świetnych sprawozdawców. Nie ma szans, by żółtodziób komentował mecze. Szefowie radzą: – Lekkoatletyka jest nieobsadzona. Nikt się nią nie zajmuje. Spróbuj, jeśli chcesz.

Krzysztof Klepczyński, ówczesny szef redakcji sportowej Radia Katowice, przyjmuje go na miesięczny staż. Rosengarten zaczyna pracę tuż przed igrzyskami w Atenach. To gorący okres dla redakcji sportowej, liczy się każda para rąk. Szefowie są zadowoleni, proponują Marcinowi, by został w radiu. Ma się już na stałe zająć lekkoatletyką. Po igrzyskach w Atenach Rosengarten próbuje zdobyć numer do Kamili, chce się umówić na wywiad, ale nikt nie chce mu dać do niej kontaktu. Młody reporter nie rezygnuje.

W czerwcu 2005 roku relacjonuje Memoriał Janusza Kusocińskiego na stadionie warszawskiej AWF. – W świecie lekkiej atletyki nie znałem nikogo, a memoriał był wtedy największą polską imprezą. Mogłem się pokazać, poznać kilka osób i zrobić wywiady z naszymi zawodnikami przed mistrzostwami świata – mówi Rosengarten.

Sprawdza listy startowe, ostatnie wyniki poszczególnych zawodników. Chce udowodnić w redakcji, że zasługuje na zaufanie i potrafi ciekawie rozmawiać. W memoriale startuje Kamila Skolimowska. Rosengarten postanawia, że nie wyjedzie z Warszawy bez rozmowy z młociarką. Ma być o mistrzyni olimpijskiej z Sydney, która nie obroniła tytułu na następnych igrzyskach. – Uznałem, że to może być moja najważniejsza rozmowa – mówi Marcin.

Zobacz wideo "To była prawdziwa petarda w wykonaniu naszej sztafety"

Proszę podejść, bo ja pana nie kojarzę

Ma coraz więcej znajomości w środowisku, tym razem dostaje numer telefonu do Kamy. Rosengarten ma nadzieję na dłuższy wywiad, nie chce rozmawiać tylko o memoriale.

– Dodzwoniłem się za drugim lub trzecim razem. Przedstawiłem się i poprosiłem o rozmowę.

– Będę dostępna po starcie, przebiorę się i będziemy mogli rozmawiać – odpowiada Kama.

Przejście dla kibiców na stadionie warszawskiej AWF umieszczone jest przed trybunami i ciągnie się wzdłuż całego boiska. – Po zawodach szedłem z jednej strony, a ona z drugiej strony pasażu. Staraliśmy się namierzyć przez telefon.

– Kiedy mnie pan zobaczy, to proszę podejść, bo ja pana w ogóle nie kojarzę – mówi Kama do słuchawki.

Marcin dostrzega ją z daleka, macha ręką. Doskonale pamięta ten moment. – Uśmiechnęła się do mnie. Ale jak! Tym swoim uśmiechem potrafiła rozmrozić każdy lód i rozbić każdą ścianę. Tym pierwszym uśmiechem, pierwszym spojrzeniem zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Chyba było to po mnie widać, bo przy powitaniu wybąkałem: "Dzień dobry pani Kamilo, to ja" – wspomina dziennikarz.

Skolimowska to profesjonalistka, myśli o każdym szczególe. Przez pasaż bez przerwy ktoś przechodzi, od ścian odbija się echo. Na wysokości linii startu, przy wejściu na siłownię, jest dobre miejsce na taką rozmowę. – Skoro ma być materiał radiowy, musimy mieć ciszę. Jest tu mały przedsionek, w którym będziemy mogli spokojnie porozmawiać. Nikt nam nie będzie przeszkadzał – mówi.

Malutki pokoik, z ławeczką przy ścianie. Siadają. Rosengarten spięty, jeszcze nie prowadził ważniejszej rozmowy w swojej raczkującej karierze dziennikarskiej. Jest dobrze przygotowany, w pociągu z Katowic do Warszawy uczy się pytań na pamięć. Ćwiczy kolejność i intonację. Układa sobie w głowie, jak zacznie rozmowę i z jaką mocą uderzy. Pierwsze pytanie powtarza sobie chyba ze sto razy. Chce się zaprezentować jako bezkompromisowy reporter, planuje zapędzić zawodniczkę w kozi róg. W końcu może je zadać:

– Jak to jest pani Kamilo, że pani, jako mistrzyni olimpijska, od trzech lat niczego w sporcie nie wygrała?

Skolimowskiej uśmiech jeszcze nie schodzi z twarzy. Kurde balans, myśli. No ładnie zaczął, ale może nie ma złych intencji?

Szybko jednak przekonuje się, że chłopak jest młody i niedoświadczony. Nie chce go obrażać, planuje mu wszystko cierpliwie wyjaśniać.

– Wie pan, jak to jest w sporcie. Czasami jest się na szczycie, czasami z niego spada. Nie zawsze można wygrywać. Miałam 18 lat, gdy udało mi się osiągnąć najważniejszy sukces w sporcie. Od tego czasu moja kariera rzeczywiście nie toczy się tak, jakbym chciała. Ale mam nadzieję, że te wszystkie problemy, te wszystkie kontuzje są już poza mną. Wierzę, że teraz będzie tylko lepiej. Mam przed sobą jeszcze wiele lat.

Miotaczka ma nadzieję, że reporter ją zrozumie, ale w Rosengartenie narasta irytacja. Jest przekonany, że Skolimowska próbuje go ugłaskać, ograć jak młokosa.

Kamila Skolimowska Teresa Skolimowska: Nie mogę się pogodzić, że mnie przy niej nie było. Że Kamila umierała sama

– No dobrze, pani Kamilo. Ja to wszystko rozumiem, ale przecież te wszystkie kontuzje muszą z czegoś wynikać! Może ze złych treningów, ze złego podejścia do sportu?

Zapada cisza. Oczy Skolimowskiej płoną. Rozumie, że Rosengarten wcale nie ma dobrych intencji, chce tylko dostać sensacyjny materiał.

Kamila z trudem się opanowuje i mrużąc oczy, odpowiada: – No tak, tak to jest... Są dziennikarze, którzy mają pojęcie o sporcie, i tacy, którzy go nie mają. A skoro mam z takim do czynienia, to wytłumaczę panu, na czym polega profesjonalny sport.

Rozmowa trwa jeszcze chwilę, ale Rosengarten niczego nie uzyska. Na każde jego pytanie wściekła Kama odpowiada zdawkowo: tak, nie lub nie wiem.

– I tyle zostało z mojego wywiadu życia. Bałem się, że to była moja pierwsza i ostatnia rozmowa ze Skolimowską – mówi Rosengarten. – Pożałowałem tego, co się stało. Było mi głupio i wstyd, że się tak wygłupiłem. Zachowałem się jak kretyn.

O nie! Tylko nie on!

Po powrocie do radia Rosengarten mówi przełożonym, że nie udało mu się porozmawiać z Kamilą. – Miałem kaca moralnego. Nieudana rozmowa z Kamilą była dla mnie nauczką, że nie wszystko jest czarno-białe, choć na pierwszy rzut oka może się takie wydawać. Nie na tym polega dziennikarska rzetelność. Od tej pory, gdy rozmawiałem ze sportowcami, zawsze miałem w tyle głowy, że mogę czegoś nie wiedzieć, nie rozumieć – dodaje reporter.

Z tego spotkania Rosengarten zapamiętuje jeszcze coś. Widzi, że Kama wszystkich traktuje równo. Reporter BBC, polskiej telewizji, Radia Katowice czy gazety "Odgłos Pcimia Dolnego" – nie ma to dla niej znaczenia. Dla każdego ma tyle samo uwagi.

Po latach Kama zwierzy się Marcinowi, że bardzo przeżyła tę rozmowę. Dobrze ją pamięta, chociaż zwykle szybko zapomina przykre momenty i przebacza. Obiecała sobie, że z Rosengartenem już nigdy nie zamieni słowa.

Po udanym mityngu w Madrycie Marcin postanawia przełamać lody. Chce pogratulować Kamie wyniku. Zastanawia się, jak młociarka zareaguje. Wyśmieje go, zruga? W końcu postanawia: najwyżej mnie zjedzie, a co mi szkodzi!

Po sygnale odzywa się poczta głosowa: "Cześć, tu Kama, nie mogę z tobą rozmawiać, muszę być mocno zajęta, ha, ha, ha… Jeśli chcesz mi coś powiedzieć, zostaw wiadomość.

Rosengarten prosi o rozmowę. – Kamila oddzwoniła po kwadransie. Przedstawiłem się, a ona: "A cześć, cześć!".

Byłem przekonany, że mnie nie kojarzy. Powiedziałem, że będę w Warszawie i czy zechciałaby się spotkać i porozmawiać. Zgodziła się – mówi Marcin.

Umawiają się w kawiarni w centrum handlowym Arkadia. Kama lubi lody, które tam podają, zwłaszcza o smaku ciasteczkowym. Na spotkanie zaciąga przyjaciółkę Wiola Potępa: – Poprosiła mnie, żebyśmy pojechały razem, bo ma tam umówiony jakiś wywiad.

– Z kim? – pyta Potępa.

– Szczerze, to nawet nie wiem, z kim rozmawiałam. Chciałam tego dziennikarza zbyć, ale ostatecznie się zgodziłam. Pogadam z nim parę minut, a potem powiem, że muszę iść, że na mnie czekasz. Będę miała na kogo zwalić – mówi Kamila.

Rosengarten przychodzi do kawiarni przed czasem. Obserwuje schody ruchome – jedyną drogę do miejsca, w którym się umówili. Widzi Kamę, która wjeżdża na górę. Spogląda na dziennikarza i tężeje.

Potępa: – Jedziemy schodami do góry, nagle Kama mówi: "O nie! Tylko nie on!".

– Nie wypadało się jej już wycofać, choć miała ochotę – mówi Rosengarten. – Przeważyło chyba jej dobre wychowanie. Potem mówiła mi, że chciała odejść bez słowa, a potem powiedzieć przez telefon, że coś jej wypadło i że nie może się ze mną spotkać. Ale potrafiła się przemóc. Podeszła i z wymuszonym uśmiechem powiedziała:

– A… to pan?! Dzień dobry! Gdybym wiedziała, że to pan, nigdy bym się na tę rozmowę nie zgodziła.

Mam nadzieję, że pan się pojawi

Rosengarten czuje, że musi natychmiast działać. Zaczyna od przeprosin. Mówi, że tamten wywiad to porażka, że mu wstyd i rzeczywiście głupio wyszło. Kama się waha, ale w końcu zgadza się na rozmowę. – Byłem wyczulony na każde pytanie, żeby jej tylko nie urazić – mówi Rosengarten. – Kiedy skończyliśmy, atmosfera między nami była już znacznie cieplejsza. Zapisała sobie nawet numer mojego telefonu.

Ponownie rozmawiają w marcu 2006 roku na Zimowym Pucharze Europy w Tel Awiwie. Potem Kama dzwoni: – Latem startuję w mityngu Beskidian Athletics w Bielsku-Białej. To niedaleko pana. Mam nadzieję, że pan się tam pojawi. Rosengarten obiecuje, że przyjedzie.

– Przed tymi zawodami zmieniłem perfumy, użyłem Giorgio Armaniego. Od razu to wyczuła – mówi Marcin. – Powiedziała, że ładnie pachnę. Używam ich do dziś.

W lipcu 2006 roku przed zawodami w Bielsku-Białej Kamila Skolimowska po raz kolejny spotkała Marcina Rosengartena. Zanim zaczęła się ulewa, obydwoje zdążyli zjeść obiad po drzewem. Kilka tygodni później byli już parąW lipcu 2006 roku przed zawodami w Bielsku-Białej Kamila Skolimowska po raz kolejny spotkała Marcina Rosengartena. Zanim zaczęła się ulewa, obydwoje zdążyli zjeść obiad po drzewem. Kilka tygodni później byli już parą Fot. Paweł Sowa / Agencja Wyborcza.pl

(...)

Przemyślałam temat, jestem wolna

Kama [na Mistrzostwach Europy 2006 w Goteborgu - red.] w mieszka w hotelu z Joanną "Wiśnią" Wiśniewską, która w rzucie dyskiem zajmuje dwunaste miejsce. Joanna jest wściekła. – Po co go zapraszasz? Zwariowałaś? Mamy się bawić, a ty sprowadzasz dziennikarza?

– Spokojnie, nie martw się – odpowiada Kama. – Biorę to na siebie.

Skolimowska jest w związku z niemieckim dyskobolem Michaelem Möllenbeckiem, trzykrotnym olimpijczykiem, medalistą mistrzostw świata z Helsinek w 2005 roku.

Wiola Potępa: – Nie wiem, co Kama w nim widziała. Facet miał ze dwa metry wzrostu. Przystojny, ale bez poczucia humoru. Nawet gbur. Wracaliśmy kiedyś samolotem ze zgrupowania. Michael wszedł na pokład i zaczął się skarżyć stewardessom, że toalety w samolocie są za małe. Tak małe, że jego przyrodzenie z ledwością się w nich zmieści. Nie powiem, nam też zdarzało się "grubo" żartować, ale nie tak. To nie było w naszym stylu. Ale Michael szalał za Kamą. Potrafiła go utemperować, przy niej łagodniał. Widywali się głównie na zgrupowaniach lub zawodach. Ona w Polsce, on w Niemczech. Związek bez przyszłości.

Na imprezę do hotelu przychodzą lekkoatleci: Szymon Ziółkowski, Möllenbeck, trener Niemca Mirosław Jasiński, Kamil Kalka, mistrz Polski w chodzie na 50 km.

Marcin stoi z boku. Nie chce pić, wymawia się pracą, którą musi jeszcze skończyć. Sportowcy rozumieją, nie namawiają. Pije za to Möllenbeck. Z każdym kieliszkiem staje się coraz bardziej agresywny. Zaczyna obrażać wszystkich dookoła, w tym Kamę. Wściekły wyrzuca szklankę za okno. Jasiński do Niemca: – Wypierdalaj!

Niezły kwas. Kamila podchodzi do Marcina: – Przepraszam cię za to zamieszanie. Sytuacja jest delikatna. Proszę, żebyś to zachował dla siebie. – Obiecałem, że będę grzeczny – mówi Rosengarten. – I tak bym nikomu nie powiedział. Gdyby to wyszło, byłbym spalony w ich środowisku.

Wycieczkowiec Queen Victoria w Gdyni - zdjęcie ilustracyjne Piloci wycieczek obserwują nas, gdy na wakacjach wrzucamy na luz. "Wyjątkowo roszczeniowymi klientami są górnicy"

Następnego dnia Marcin zaprasza Kamę na kawę. Spotykają się w hotelowym hallu, przy windach. Gadają przez cztery godziny. O życiu, o pracy, o marzeniach.

– Dlaczego jesteś z tym Niemcem? – pyta Marcin.

– Tak jakoś wyszło.

– Wyobrażasz sobie stworzenie rodziny z kimś takim jak Möllenbeck? – dociska Marcin.

Kama krótko: – Zastanowię się.

Rosengarten jest zaskoczony, gdy o godzinie 4.15 nad ranem przychodzi SMS od Kamili. Brzmi jak telegram: "Przemyślałam temat. Rozstałam się z Michaelem. Jestem wolna".

<<Reklama>> Biografia Kamili Skolimowskiej jest dostępna w kulturalnysklep.pl, a w formie ebooka w Publio.pl >>

Kama. Historia Kamili Skolimowskiej - okładkaKama. Historia Kamili Skolimowskiej - okładka Wydawnictwo Agora

Więcej o: