W marcu tego roku znany polski pisarz Jakub Żulczyk poinformował za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych, że został oskarżony o znieważenie głowy państwa RP. Akt oskarżenia przeciwko pisarzowi dotyczy wpisu z listopada ubiegłego roku, gdy Żulczyk, komentując wpis prezydenta na temat wyborów w USA, napisał, że "Andrzej Duda jest debilem". W poniedziałek 9 sierpnia Warszawski Sąd Okręgowy odrzucił wniosek o umorzenie sprawy, a pisarz postanowił "ostatni raz" odnieść się do tej kwestii.
"Z racji, że przez cały dzień różne media proszą mnie o komentarz, oto i on: szanuję decyzję sądu i spokojnie czekam na wyznaczenie daty rozprawy" - poinformował Żulczyk na swoim Facebooku, podkreślając jednak, że to ostatni raz, kiedy porusza ten temat do momentu, gdy ponownie stanie przed sądem.
Autor "Ślepnąc od świateł" podziękował swoim sympatykom za dotychczasowe wsparcie, zwracając jednak uwagę, że jest już zmęczony zbyt dużym zainteresowaniem sprawą. "Niekoniecznie trzeba mnie oznaczać i przywoływać za każdym razem, gdy prezydent Duda wypowie się publicznie - przyznam szczerze, że jest to już trochę męczące, i ani mnie to krzepi, ani rozbawia, ani nic nie wnosi" - napisał pisarz.
W kwietniu sprawę skomentował natomiast sam prezydent Duda. Okazało się, że głowa państwa "do niedawna w ogóle nie wiedziała, że ktoś taki [jak Jakub Żulczyk - red.] istnieje". - W polityce są pewne granice kultury bycia, poza którymi polityka przestaje być polityką, a język przestaje być normalnym językiem i staje się rynsztokiem, przejawem nienawiści, woli sponiewierania drugiego człowieka - mówił wówczas prezydent w wywiadzie. - Uważam, że to przekroczenie wszelkich granic i jakiejkolwiek przyzwoitości. Tyle mogę powiedzieć - podkreślił.