Rodzina książąt von Reuss sięgała historią średniowiecza, ale ich posiadłości należały do najmniejszych niemieckich państewek w Turyngii, które w 1871 roku weszły w skład Cesarstwa Niemieckiego, zachowując pozory niezależności. Książęta von Reuss, jeśli z czegoś słynęli, to ze specyficznej rodzinnej tradycji: od 1200 roku wszyscy męscy członkowie dynastii nosili imię Henryk z odpowiednią liczbą. Starsza linia (wygasła w 1928 roku) stosowała zasadę, że numeracja kolejnych Henryków idzie od 1 do 100 i potem zaczyna się od nowa. Młodsza, istniejąca do dziś, stosuje zasadę, że numerację ciągłą stosuje się przez stulecie i wraz z rozpoczęciem nowego zaczyna się od początku. Wspomniani wyżej kuzyni Wilhelminy [królowej Niderlandów - red.] należeli do młodszej linii i mieli odpowiednie numery: Henryk XXXII i Henryk XXXIII.
Imponująca numeracja i starożytne pochodzenie nie zmieniały faktu, że po 1918 roku obaj bracia byli biedni jak myszy kościelne. Choć młodszy, Henryk XXXIII (1879-1942), ożenił się z bratanicą cesarza Wilhelma II, to po jej śmierci musiał podjąć karierę w dyplomacji, aby móc się utrzymać. Do czasu urodzin Juliany obaj bracia byli potencjalnymi następcami tronu Niderlandów, i to właśnie młodszy z nich, Henryk XXXIII, nawet przypadł do gustu Holendrom w 1901 roku. Upadek Cesarstwa Niemieckiego i traktat wersalski oznaczały dla jego rodziny katastrofę: książęta von Reuss mieli posiadłości ziemskie na Śląsku i w Wielkopolsce, ale te, które po 1918 roku znalazły się po polskiej stronie granicy, uległy wywłaszczeniu bez odszkodowania. Piękny pałac Henryka XXXIII w Trzebiechowie (obecne województwo lubuskie), choć znalazł się po stronie niemieckiej, potrzebował remontu i co ważniejsze, stale rosnących wydatków na utrzymanie. W 1928 roku owdowiały dyplomata z dwójką dzieci wyprzedał z niego dosłownie wszystko, co był w stanie, aby móc żyć i utrzymać pałac. I wtedy spotkał starszą od siebie o siedem lat owdowiałą Amerykankę i milionerkę, Allene Tew. Poznali się na otwarciu odnowionego przez innego Amerykanina pałacyku pod Paryżem. Henryk był dobrze wykształcony (skończył studia medyczne), ujmujący, interesował się sztuką i malarstwem. Allene był kobietą czarującą, brunetką z niebieskimi oczami, znaną z ciętego języka i zmysłu do interesów. W ich związku jego tytuł i jej pieniądze grały sporą rolę, ale bez przesady. Podobno rzeczywiście przypadli sobie do gustu. Dla Allene, która dziesięć lat wcześniej w odstępie miesiąca tragicznie straciła syna i córkę, fakt, że Henryk miał dwoje małych dzieci, rodził nadzieję na odtworzenie rodziny. Nadzieje te żywił i Henryk XXXIII. Owdowiały zubożały książę i owdowiała amerykańska milionerka musieli jednak uzyskać błogosławieństwo od zdetronizowanego cesarza Wilhelma II, przebywającego na wygnaniu w holenderskim zameczku w Doorn. Nawet po utracie państwa, które jego przodkowie tworzyli z mozolnym wysiłkiem od XV wieku, Wilhelm II pozostał pyszałkowatym gburem. Podczas wspólnego posiłku zapytał Allene głośno i obcesowo: "Cóż takiego może zyskać książę von Reuss przez małżeństwo z Amerykanką?". Uczestnicy posiłku zamarli. Niespeszona Allene odpowiedziała równie dobitnie i głośno: "Chleb z masłem". Kaiser zmienił temat.
Ich ślub 10 kwietnia 1929 odbył się w Paryżu. Krótko przed tym Allene nabyła uroczy zameczek Château de Suisnes pod Paryżem. Opłaciła także szkołę pasierba i guwernantkę pasierbicy oraz poczyniła pewne nakłady, aby pałac w Trzebiechowie odzyskał dawną świetność. Niestety, jej możliwości finansowe uległy nagłemu ograniczeniu, gdy 24 października 1929 roku nastąpił słynny "czarny czwartek" na giełdzie na Wall Street. Tysiące ludzi straciło całe majątki, a Ameryka i potem cały świat weszły w okres długiej, prawie dziesięcioletniej ekonomicznej depresji. Allene natychmiast udała się do USA, gdzie posprzedawała drogie domy i rezydencje, ograniczyła wydatki swoje i męża i z żelazną konsekwencją odmawiała sprzedaży akcji za bezcen. Czekała. Nauczyła się tej filozofii od swego poprzedniego męża Ansona Bucharda (1865-1927), dyrektora giganta General Electric, który zostawił jej majątek w akcjach wartych około 3 milionów dolarów (44,6 mln dol.).
Trzeba wiedzieć, że w przeciwieństwie do innych pań opisywanych w tej książce Allene Tew, która przyszła na świat 7 lipca 1872 roku w stanie Wisconsin, nie urodziła się milionerką. Jej rodzice byli osadnikami, którzy po kilku latach życia w Wisconsin wrócili do Jamestown w stanie Nowy Jork, gdzie żyli bardzo skromnie. Stryj Allene był dyrektorem banku, ale jej rodzice nie mieli pieniędzy. Trochę przypadkowo młoda i piękna Allene poznała przystojnego dziedzica milionowej fortuny Theodore’a "Toda" Hostettera (18701-902) z Pittsburgha. Tod był młodziutką, skromną i inteligentną Allene tak zauroczony, że razem uciekli do Nowego Jorku, gdzie bez obecności obu rodzin w maju 1891 roku wzięli ślub. Miłość może i pokonuje przeszkody, ale rodzina męża przyjęła ją lodowato. Choć małżonkowie doczekali się trójki dzieci (jedna córeczka zmarła młodo), to po kilku latach Todd zaczął nałogowo grywać w karty, pić i zdradzać młodą żonę. Zmarł na zawał przy stoliku do gry.
Mottem życiowym Allene było: "Zawsze bądź odważna!". Po spłaceniu długów męża (tutaj objawił się negocjacyjny i biznesowy talent Allene) przeniosła się z dziećmi do Nowego Jorku. Także tam spotkała się z chłodnym przyjęciem przez elity miasta: przyjmowania jej odmówiła Ta Pani Astor. Wiktoriańska mentalność powoli odchodziła w przeszłość i Allene już w 1904 roku wyszła ponownie za mąż za bogatego finansistę z Wall Street Mortona Nicholsa (1870-1932). Małżeństwo to nie przetrwało długo i w 1909 roku orzeczono rozwód. Kilka lat później wyszła po raz trzeci za mąż za Ansona Bucharda (1865-1927), który zapewnił jej stabilizację finansową i uczuciową. Do końca życia, choć bardzo dyskretnie, wspominała go z czułością.
Jej czwarte małżeństwo z księciem Henrykiem XXXIII niestety się nie układało. Rodzina męża nigdy jej nie zaakceptowała, ostentacyjnie rozmawiając w jej obecności po niemiecku, choć wiedzieli, że Allene nie włada tym językiem. Nie mogła też przez kryzys finansowy zaoferować mężowi takich pieniędzy, o jakich marzył. Małżonkowie zaczęli się od siebie oddalać, szczególnie że Henryk zaczął sprzyjać nazistom. Początkowo jak wielu niemieckich arystokratów łudził się, że Hitler ze swoją wizją "silnego narodu", "odnowy moralnej" i walki z "mniejszościami, które chcą narzucić swoje poglądy większości" jest szczery i doprowadzi do restytucji cesarstwa i niemieckich tronów. Henryk i jego córka (która nie cierpiała macochy) stali się sympatykami nazistów. Allene faszyzmu nie znosiła i w październiku 1935 roku uzyskała w Paryżu rozwód.
(...)
Po tym małżeństwie odziedziczyła… pasierba, księcia Henryka II (1916-1993). Młody, subtelny i delikatny książę szczerze przywiązał się do macochy, szczególnie że obca mu była nazistowska ideologia - był gejem. Po rozwodzie ojca i macochy po prostu zamieszkał z nią. Allene nie czekała długo, by znów, po raz piąty (!), wyjść za mąż. Cztery miesiące po rozwodzie wzięła ślub z młodszym od siebie o dwanaście lat hrabią Pawłem Pawłowiczem Kotzebue. W ceremonii uczestniczyli jej pasierb, brat pana młodego oraz książę Bernhard, który udział w uroczystości uznał za pretekst, by napisać swój pierwszy list do królewny Juliany. Prasa holenderska (która wciąż "na wszelki wypadek" interesowała się rodziną von Reuss) i amerykańska drwiły z niej bezlitośnie. "Jest coś z nieustannego Kopciuszka w hrabinie Kotzebue", pisał jeden z dziennikarzy. Wiktoriańskich Amerykanów oburzało nie tylko "parcie na tytuły", ale także fakt, że nowy mąż Allene był od niej o dziewięć (w rzeczywistości dwanaście) lat młodszy. Czego też, szeptano, 61-letnia rozwódka (Allene odmładzała się o trzy lata) może szukać w ramionach młodszego od siebie mężczyzny? Jednak ani amerykańska, ani holenderska prasa nie wiedziały, że tym razem Allene wyszła za mąż dla towarzystwa, poślubiła bowiem przystojnego (co podkreślały dzienniki w obu krajach)… geja.
Paweł, hrabia Kotzebue (1884-1966), wywodził się ze starej niemieckiej rodziny, mającej pewne związki z Polską, która pod koniec XVIII wieku przyjęła służbę na dworze carskim. Na cmentarzu luterańskim w Warszawie spoczywa (razem z córką i zięciem) generał Maurycy von Kotzebue (1789-1861), podróżnik i eksplorator północnej Syberii. Jego bratem i przodkiem męża Allene był hrabia Paweł (1801-1884), w latach 1874-1880 rosyjski generał-gubernator Królestwa Polskiego. Choć nie popierał dążeń narodowych Polaków, to przyznawano, że na tle swoich poprzedników i następców był uczciwym, kompetentnym i pozbawionym zaciekłości urzędnikiem.
Mąż Allene w młodości służył w arystokratycznym i słynnym z homoseksualizmu Korpusie Paziów. Był pięknym blondynem o niebieskich oczach i jego delikatna uroda wzbudzała w kolegach zachwyt. Gdy jednak na jeden z dworskich balów przybył przebrany za kobietę, uwodził skutecznie kilku wysoko postawionych mężczyzn, po czym sam się zdemaskował i uciekł - wybuchł skandal. Został usunięty z korpusu i musiał na kilka lat wyjechać z Rosji. Jednak na usilne prośby premiera Stołypina car Mikołaj II przebaczył mu i przyjął ponownie do służby w 1912 roku. Piotr odwdzięczył się carowi wyjątkowym taktem i uprzejmością, gdy został w 1917 roku z ramienia Rządu Tymczasowego jego strażnikiem. Paweł próbował nawet pomóc mu zbiec z niewoli, ale Mikołaj odmówił opuszczenia rodziny i ostatecznie podzielił jej tragiczny los.
Paweł Kotzebue uciekł z Rosji i zamieszkał (skromnie) w Paryżu. W latach trzydziestych zaprzyjaźnił się z księżną Armgard von Lippe i tak poznał Allene. Jest coś zabawnego w tej historii: dzięki Armgard Allene poznała swego ostatniego męża, a potem dzięki Allene syn Armgard, Bernhard, poznał swoją żonę [córkę królowej Wilhelminy - red.]. Choć niemiecka i holenderska prasa drwiła z "księżnej z rekordową ilością mężów", to ostatnie małżeństwo Allene i Pawła okazało się niezwykle udane. On zapewniał jej towarzystwo, stabilność i pozycję. Ona życie na poziomie, które utracił w 1917 roku. Paradoksalnie bowiem, w wyniku odrodzenia amerykańskiej gospodarki, już po rozwodzie z księciem Reuss, Allene, hrabina Kotzebue, znów rozporządzała sporą ilością gotówki. Małżonkowie i jej pasierb, książę Henryk II, dzielili swój czas między Nowy Jork i Paryż.
Ciemne chmury zbierały się nad Europą. W listopadzie 1939 roku Allene z mężem wyjechali do Ameryki, słusznie przewidując, że Hitler rozpęta piekło także we Francji. Przed wyjazdem dali znać holenderskiej rodzinie królewskiej, że podparyski pałac Allene jest w razie potrzeby do ich dyspozycji (holenderska rodzina królewska uciekła w 1940 roku do Anglii). Powróciwszy do Ameryki, Allene częściowo wróciła do czasów swojej młodości. W 1940 roku kupiła za zaledwie 49,5 tysiąca dolarów (925 tys. dol.) Beechwood, wybudowaną niegdyś za 2 miliony dolarów dawną rezydencję Tej Pani Astor w Newport, stolicy powoli zapominanego Gilded Age. Spacerując po lustrzanej sali pałacu, musiała odczuwać satysfakcję, że jest właścicielką pałacu, do którego 40 lat wcześniej nie miała wstępu.
Wojna rozłączyła ją jednak z pasierbem, którego kochała jak własnego syna. Henryk II w 1941 roku musiał za grosze sprzedać pałac w Trzebiechowie, bo bez pieniędzy Allene i dawnych dochodów książąt Reuss nie było go stać na jego utrzymanie. Koniec wojny zastał go w wyzwolonym przez Armię Czerwoną Berlinie. Naturalnie jego arystokratyczne pochodzenie było poważnym zagrożeniem. Korzystając ze swoich pieniędzy i koneksji w USA i Niderlandach, Allene wyciągnęła go z rosyjskiej strefy okupacyjnej w 1947 roku. Henryk II zamieszkał w Beechwood. Jest głęboką ironią losu, że u kresu swojej świetności jako stolicy amerykańskich milionerów w Newport, w pałacu Tej Pani Astor, zamieszkał prawdziwy europejski arystokrata, choć naturalnie nie szukał żony.
Allene i Paweł wrócili w 1948 roku do Europy. Nie tylko odbudowali i odnowili jej pałac w Suisnes, ale także nabyli willę nad Morzem Śródziemnym w Cap D’Ail. Przyjmowali tam wielu gości: biznesmenów, arystokratów, artystów i polityków w starym stylu. W 1948 roku wdzięczni Juliana i Bernhard zaprosili ich na koronację Juliany na królową Niderlandów. Allen służyła im swoją dobrą radą jeszcze w latach pięćdziesiątych, kiedy na królewskim małżeństwie pojawiły się rysy.
W ostatnich latach życia Allene chorowała. Zmarła 1 maja 1955 roku w swojej rezydencji w Cap D’Ail, otoczona wdzięczną miłością męża i pasierba gejów. Została pochowana obok rodziców na angielskim (protestanckim) cmentarzu w Nicei. W testamencie gros swojego majątku zapisała bliskim: mąż otrzymał w dożywotnie posiadanie ich podparyski pałacyk, Beechwood oraz dochód z funduszu utworzonego z jednej trzeciej jej pieniędzy; Henryk II otrzymał willę w Cap D’Ail oraz miał odziedziczyć dochód z funduszu po śmierci Pawła. Drugą jedną trzecią majątku otrzymał jeden z uniwersytetów w New Jersey, skąd wywodził się jej trzeci mąż Anson Buchard, pod warunkiem że jeden z wydziałów nazwie jego imieniem. Z ostatniej jednej trzeciej pieniędzy Allene utworzyła inny fundusz, z którego dochód miała otrzymać jej najbliższa, wieloletnia przyjaciółka. W chwili śmierci majątek Allene oszacowano na 24 miliony dolarów (232 mln dol.). Jej rodzina próbowała testament bezskutecznie obalić, twierdząc, że Allene pod koniec życia była pozbawiona świadomości tego, co robi. Po głośnym procesie sąd w Newport uznał, że hrabina Kotzebue przez całe życie wiedziała, co robi, i utrzymał testament w mocy.
<<Reklama>> Ebook "Amerykańskie milionerki" dostępny jest w Publio.pl >>
Amerykańskie milionerki Wydawnictwo Poznańskie