Jeszcze przed prezentacją nominowanych książek, prowadząca galę Grażyna Torbicka zwróciła uwagę na kartki, które wznosiła do góry widownia zebrana w bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego. Zapisano na nich imiona i wiek dzieci z Michałowa i pytanie: "Gdzie są dzieci?".
Gala wręczenia Nagrody Literackiej Nike w Warszawie Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
- Chcielibyśmy, żeby to był wieczór beztroski i radosny, ale państwa swego rodzaju manifestacja, która rozpoczęła ten wieczór, te pytania, które zadają państwo na kartkach, to są sprawy, których nie możemy oczywiście po prostu zostawić za drzwiami. To są sprawy, które oczywiście budzą sprzeciw nas wszystkich. Te pytania, które są na kartkach, te pytania, które nie mają odpowiedzi, ale na które odpowiedzi muszą się znaleźć - powiedziała Torbicka.
Z kolei Grzegorz Piątek, nominowany za książkę "Najlepsze miasto świata. Warszawa w odbudowie 1944 - 1949", gdy zaproszono go na scenę, powiedział:
W tej książce jest być może iskierka nadziei, albo ważna lekcja. Jej bohaterowie w najgorszym czasie naszej historii, podczas wojny, wyobrażali sobie to lepsze miasto. I kiedy przyszedł ten dzień, kiedy mogli zacząć działać, wyrwali się do roboty i zaczęli to lepsze miasto budować. Myślę, że tego powinniśmy się od nich uczyć, tego optymizmu, nadziei, entuzjazmu, który pozwala to zrobić. To całe faszystowskie g***o, w którym w tej chwili się znajdujemy, też się kiedyś skończy. Bądźmy gotowi od pierwszego dnia tę rzeczywistość sobie budować.
Nominowana za książkę "Lajla znaczy noc" Aleksandra Lipczak odczytała natomiast list grupy Rodziny bez granic. "Jako matki, jako rodziny, jako ludzie zwracamy się ponad politycznymi podziałami do matek, rodzin i osób, które mają wpływ na decyzje dotyczące granicy wschodniej. Wszyscy doskonale wiemy, jak pomóc choremu, głodnemu, zziębniętemu, przestraszonemu dziecku. Nie możemy pozwolić na to, żeby w naszym kraju dzieci były wywożone na śmierć do lasu. Wykonajcie dziś, zaraz jeden telefon do kogoś, kogo znacie, a kto może sprawić, że te dzieci nie umrą. To bardzo proste: od wielu godzin nie dostały nic do jedzenia, trzeba działać natychmiast" - napisano w liście.
Również Jan Młynarski, który wraz z Jazz Band Młynarski Masecki zapewniał oprawę muzyczną, między zwrotkami piosenki powiedział, że nigdy nie przypuszczał, że przyjdzie mu oglądać takie zdjęcia w kraju, który tak bardzo kocha.