Świąteczne powieści są niezwykle popularne. W miesiąc przeczytałam 12 z nich

Na początku muszę się wam do czegoś przyznać - nigdy wcześniej nie przeczytałam świątecznej książki! Ba, nawet z literaturą kobiecą mam niewielkie doświadczenia, na co dzień czytuję raczej kryminały i książki true crime. Żeby nadrobić zaległości, w ciągu miesiąca przeczytałam aż 12 świątecznych powieści (choć może powinnam napisać "tylko", bo pod koniec roku ukazuje się ich naprawdę dużo).

Byłam przekonana, że wszystkie wyglądają mniej więcej tak samo: świąteczna atmosfera, rodzinne spotkania, miłość, radość, szczęście, świąteczne cuda i oczywiście zapach pierniczków unoszący się w powietrzu. Przekonałam się jednak, że polskie świąteczne opowieści mają wiele podgatunków.

Swojej wymarzonej książki bożonarodzeniowej nie znalazłam - liczyłam na historię w stylu amerykańskich komedii romantycznych (ale to moja wina, bo nie robiłam researchu – kierowałam się przede wszystkim tytułem i okładką). Ale za to trafiłam na książki wzruszające, poruszające, magiczne i zabawne – czyli każdy powinien znaleźć w tym zestawie coś dla siebie.

Informacje nie tylko o książkach znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Świąteczne książki. Przy jednych się popłaczecie... 

Przy "Dobrze, że jesteś" Gabrieli Gargaś (Czwarta Strona) się popłaczecie. To opowieść o miłości i rozstaniu Zoi i Borysa. Uczucie daje im siły do pokonania wszystkich trudności, ale też tłamsi, dołuje i unieszczęśliwia. To też książka o tym, że trzeba walczyć o siebie, że nie warto rezygnować z "ja" w imię miłości. W historii dominują smutek i nostalgia, ale jest i nadzieja – na to, że jakby źle nie było, to życie toczy się dalej i jeśli tylko damy sobie szansę na to, żeby ruszyć do przodu (a właściwie: jeśli wyrwiemy się z przeszłości i sami sobie damy pozwolenie na szczęście), to wszystko się ułoży.

"Jak oddech" Agaty Czykierdy-Grabowskiej (Czwarta Strona) to opowieść o miłości – ale nie "łatwej jak oddychanie", tylko takiej, która przychodzi znienacka, osacza, dusi i boli. Ale także o problemach, samotności, stracie bliskiej osoby, smutku i zagubieniu. To jedna z tych książek, od których nie mogłam się oderwać. Wsiąkłam w tę historię i choć czułam, że w pewnym momencie zrobi się nieciekawie (nawet nie byłam pewna, czy doczekam się szczęśliwego zakończenia), to nie mogłam przestać jej czytać. Mimo ciężaru poruszanych tematów można się przy tej lekturze wzruszyć (ja się popłakałam). To też opowieść o tym, jak duże wsparcie dają nam bliscy, i o tym, że czasem jedyne, co możemy dla siebie zrobić, to żyć dalej i pozwolić sobie na miłość.

Zobacz wideo Niektóre piosenki świąteczne są wspaniałe. Niestety bywają też gorsze

O ile poprzednie książki nie były typowo świąteczne, ich akcja trwała dłuższy czas i tylko zahaczała o święta, to reszta już rozgrywa się w okolicach Wigilii. Tak jest w "Zupełnie innym cudzie" Agnieszki Olejnik (Filia), gdzie przenosimy się do Leszczyn do rodziny Hall. A właściwie wpadamy w świąteczne zamieszanie i to w takie, którego sama unikam jak ognia – duża rodzina, która na co dzień raczej się spotyka, nie do końca się lubi i nagle musi spędzić trzy dni na udawaniu szczęśliwych i jeszcze łamać się opłatkiem i życzyć sobie wszystkiego najlepszego… Bohaterowie skrywają za uśmiechami dramaty i właśnie w okresie świątecznym wyjdą one na jaw. Czy zjednoczą się i pokonają problemy, czy nic z tego nie będzie i to ostatnie wspólne święta rodziny Hall? Na pewno to historia, z której możemy wyciągnąć lekcję. Może przy następnym zjeździe rodzinnym zamiast chować urazy i pretensje i wy zastanowicie się, czy jest coś, za co chcecie innym podziękować (a coś takiego na pewno się znajdzie)? Nie załatwi to wszystkich rodzinnych problemów, ale może być dobrym początkiem do oczyszczenia atmosfery.

Kobieta czyta - zdjęcie ilustracyjne Bonda, Mróz czy Krajewski? A może Chmielarz? Doradzamy, które polskie kryminały wybrać pod choinkę

... inne dadzą do myślenia

"Wigilia z nieznajomym" Nataszy Sochy (Wydawnictwo Literackie) to zdecydowanie książka o świętach - cała akcja rozgrywa się w Wigilię, ale nie ma tu świątecznego klimatu. Nie ma radości, nie ma oczekiwania na pierwszą gwiazdkę, nie ma świątecznych potraw, ale za to dużo jest życiowych dylematów, problemów rodzinnych, niedopowiedzeń i decyzji, które w końcu trzeba podjąć. Generalnie ciężka to książka… Autorka wrzuca nas w środek małżeństwa, które od dłuższego czasu się sypie. Marcel i Antonia żyją w jednym domu, ale obok siebie. Oboje chcą zacząć życie od nowa, ale choroba i niespodziewana prośba ich młodszej córki sprawia, że muszą przemyśleć, czy decyzje, które podjęli, są właściwe. Sporo dzieje się też "w tle" całej historii, bohaterowie drugoplanowi bardzo zgrabnie zostali wpleceni w główną oś akcji.

 

"Gwiazdka z brokatem" Anny Szczęsnej (Wydawnictwo Kobiece) łączy z kolei magię świąt i romans, dotyka też ważnych tematów. Główną bohaterką jest Basia – młoda, energiczna, kreatywna (z papieru potrafi wyczarować wszystko), bezinteresowna i gościnna właścicielka sklepu papierniczego. Z pozoru jest silną i niezależną kobietą, okazuje się jednak, że czegoś jej w życiu brakuje. Zwłaszcza osoby, która zaopiekowałaby się nią i o którą ona mogłaby się troszczyć. Do Basi uśmiecha się los i spotyka dawną znajomą – panią Marię, która na chwilę u niej zamieszka. Niestety, nie wszystko idzie po myśli Basi… Jak nasze bohaterki poradzą sobie w nowej dla siebie sytuacji? Przeczytajcie, a się dowiecie!

Biografia, reportaż, coś dla dziecka? Polecamy książki pod choinkę >>

A może opowiadania w klimacie świąt?

Oddzielna kategoria książek świątecznych to opowiadania. Dla mnie zawsze kończą się za wcześnie, ale nie mogłam nie przeczytać tej popularnej formy.

"Zima w Pensjonacie pod Bukami" (Filia) to siedem opowiadań napisanych przez różne autorki, dzięki którym poznajemy historię gości niezwykłego bieszczadzkiego pensjonatu. To miejsce urządzone w duchu Edwarda Stachury i Starego Dobrego Małżeństwa, w którym wielu znajduje miłość, a inni odnajdują spokój i przestrzeń na przetrawienie problemów i uporządkowanie życia. Spora w tym zasługa właścicielki – pani Róży, która każdego przyjmie z otwartymi ramionami, pomoże, wysłucha. Wszystkich gości traktuje jak rodzinę, dlatego wielu do pensjonatu wraca. Tego właśnie oczekiwałam od świątecznych opowieści. Dużo ciepła, przytulności, miłości i szczęśliwych zakończeń. Nie przepadam za Stachurą, a Starego Dobrego Małżeństwa nigdy nie słuchałam, więc tego wątku zapewne nie doceniłam odpowiednio, ale jeśli wy jesteście fanami, koniecznie po tę książkę sięgnijcie.

 

W "Niezapowiedzianym gościu" (Muza) również dostaniecie siedem bardzo świątecznych i niezwykle magicznych historii. Mamy tu dużo miłości, sporo przypadkowych spotkań i zewsząd czuć świąteczną atmosferę. Było kilka opowiadań, przy których się uśmiechałam, byli bohaterowie, którym kibicowałam. Przy jednym z opowiadań mocno się wzruszyłam. Choć każde opowiadanie pisała inna autorka, to całość jest zaskakująco spójna. To takie opowieści, po których zaczynamy wierzyć w świątecznie cuda. Zdradzę wam też moje "top 3" opowiadań z tej książki (kolejność przypadkowa). Pierwsze to "Srebrzyste skrzydła" - tu było bardziej nierealnie/magicznie, ale też bardzo, bardzo wzruszająco. Jak dla mnie to taka historia, która dobrze sprawdziłaby się jako film. A kolejne to: "Masz wiadomość" oraz "Zamieć śnieżna i tort makowy" - przypadkowe spotkanie i omyłkowo wysłana wiadomość dają początek miłosnym historiom. Nie ma tu wielkich dramatów, jest za to dużo ciepła i dobrych emocji.

Kobieta z książką - zdjęcie ilustracyjne Tina Turner przeszła przez piekło, a Artur Barciś... Najlepsze biografie

Lubisz świąteczne filmy? To sprawdź te książki

"Gdy zasypie śnieg" Agaty Przybyłek (Czwarta Strona) to książka prawdziwie zimowa (zaczynamy od świąt, ale główna akcja dzieje się w okresie między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem). Mamy tu zaśnieżone polskie góry, przyjemny pensjonat, szaloną babcię i wnuczkę, dla której najważniejsza jest praca. Jak się domyślacie, bohaterki tworzą mieszankę wybuchową. Ich wspólny wypad był pełen kompromisów, było trochę złości i irytacji, później również łez przeplatanych z rodzącą się na naszych oczach miłością. Jeśli lubicie świąteczne filmy, to ta książka powinna przypaść wam do gustu.

Natomiast książka Magdaleny Kordel "A ja na Ciebie zaczekam" (Znak) jest pełna świątecznej magii, cudów i tajemnic, a akcja dzieje się w trzech miejscach - gdzieś na świecie, w Warszawie i w Krakowie. Najwięcej czasu spędzamy w Warszawie z Anastazją - dziewczyną z wieloma kłopotami. I przyznam wam, że z tą bohaterką się polubiłam - bardzo kibicowałam, żeby w jej życiu wszystko zaczęło się układać tak, jakby tego chciała. W tle mamy dużo tajemnic innych bohaterów, ale wszystkie mają wyjaśnić się w wigilijny wieczór. Generalnie akcja dzieje się tu powoli i nieśpiesznie. Co do magii i cudów, to było ich tutaj tak dużo, że można by nimi obdarować jeszcze kilka książek. Bardzo podobał mi się motyw z życzeniami, które Anastazja wysyłała do klientów. Ta książka ma w sobie klimat Bożego Narodzenia. W czasie czytania kilka razy miałam ochotę na pierniczki i gorącą czekoladę.

 

Jeśli chcecie się pośmiać, sprawdźcie lekkie i przyjemne "Drzewko szczęścia" Magdaleny Witkiewicz (Filia). To opowieść, która skupia się na relacjach rodzinnych. Zaczynamy od świąt Bożego Narodzenia, kiedy to nestorka rodu - 93-letnia Kornelia Trzpiot - oznajmia rodzinie, że ta ma dla niej znaleźć rodzinny herb, żeby mogła w spokoju odejść z tego świata. Żeby zmobilizować krewnych do poszukiwań, zastrzega, że od znalezienia herbu zależy to, jak rozdysponuje swój spadek. Ale tak naprawdę nie o herb tu chodzi, a o to, żeby rodzina znów się scaliła, bo Kornelia czuje, że kiedy umrze, nic już nie będzie ich ze sobą łączyć. Jak nietrudno się domyślić, rodzina na początku z pewną rezerwą podchodzi do babcinego pomysłu, ale ostatecznie zagłębia się w rodzinne drzewo genealogiczne. Jak zakończyła się cała historia, oczywiście wam nie zdradzę.

W "Romansie pod choinkę" Katarzyny Bester (Wydawnictwo Kobiece) dostajemy to, czego od takiej lektury oczekujemy: romantyczną historię z dużą dozą poczucia humoru. Nie jest to typowa książka świąteczna, ale Boże Narodzenie jest tu ładną klamrą - od niego zaczynamy i nim po roku kończymy. Na pierwszym planie są przeżycia i emocje bohaterów, reszta dzieje się gdzieś w tle. Sama historia miłosna to taki klasyk: mamy Raya, który z zasady się nie zakochuje i nie w głowie mu żadne związki i Everly, która sporo już przeszła i nieco straciła nadzieję na to, że znajdzie miłość. Spotykają się przypadkiem w Nowym Jorku i postanawiają nawiązać miesięczny romans, potem Everly ma wrócić do Londynu, a Ray znowu będzie mógł szukać w barach kobiet na jedną noc. Jak się domyślacie, po drodze sytuacja nieco się komplikuje... Choć od początku wszystko wskazuje na to, że nie będzie z tego żadnego związku, to i tak kibicowałam tej miłości do samego końca. To jedna z tych historii, w które mocno się wczułam i bardzo się cieszę, że dostaliśmy mały ciąg dalszy ich historii. Jako niedoszły historyk doceniam też ciekawostki o Nowym Jorku.

A na koniec jeszcze powieść bardziej zimowa niż świąteczna

"Cuda codzienności" Marii Paszyńskiej (Książnica) - och, jaka ładna i przyjemna to książka. Z pozoru historia jakich wiele, o codzienności ludzi na wsi i w mieście na przełomie XIX i XX wieku. Poznajemy historię rodziny Ciszaków (a głównie Macieja), na początku jesteśmy z nimi we wsi na Lubelszczyźnie, a potem razem z Maciejem i jego żoną przeprowadzamy się do Warszawy. Pierwsza część powieści pełna jest ludowych wierzeń, zwyczajów, przesądów, powiedziałabym, że magiczna – choć czasy nie tak odległe, to jednak wydają się zupełnie obce. Autorka wykonała ogrom pracy i naprawdę czujemy, jakbyśmy przenieśli się w czasie.

 

Część druga różni się od pierwszej tak, jak życie ludzi w mieście różni się od życia ludzi na wsi. Jedno jest niezmienne: czytanie nadal sprawia dużą przyjemność. Cała historia, choć toczy się w niespokojnych czasach (zabory, powstania, bunty, I wojna światowa), to pełna jest spokoju i ciepła. Akcja toczy się niespiesznie, ale mamy wrażenie, że wszystko dzieje się w swoim czasie. Maciej też jest pełen pewności - od razu wiedział, że Stasia jest "jego", był pewny, że jego miejsce jest w Warszawie i tam znajdzie szczęście, i był pełny wiary, że jeśli będzie podążał za intuicją, to wszystko się mu w życiu ułoży. I autorka była pewna historii, którą chciała opisać, trzymała się tego, wierzyła w to, co pisała i oddała w nasze ręce zwykłą-niezwykłą powieść obyczajowo-historyczną.

Wielkim plusem wszystkich tych książek jest fakt, że czyta się je ekspresowo - najczęściej w jeden-dwa wieczory. To dlatego po przeczytaniu czterech pochopnie zadeklarowałam, że w przyszłym roku przeczytam 24 opowieści świąteczne. Po zakończeniu maratonu obawiam się, że 12 to jednak będzie maksimum moich możliwości. No chyba, że będę rozważniej dobierała lektury.

Nawet jeśli odczuwam teraz delikatny przesyt literaturą obyczajową, stwierdzam, że to miła odskocznia od seryjnych morderców i innych zbrodniarzy. I mam czytelnicze postanowienie noworoczne: przeczytać przynajmniej jedną kobiecą książkę w miesiącu.

<<Reklama>> Świąteczne powieści dostępne są w formie e-booków w Publio.pl >>

Więcej o: