Koniec rozprawy Żulczyka w sprawie rzekomego znieważenia prezydenta RP. Publikuje mowę końcową

"Dziś zakończyła się rozprawa w sprawie mojego rzekomego znieważenia prezydenta RP. Wyrok w tej sprawie zapadnie w poniedziałek" - informuje pisarz Jakub Żulczyk. Opublikował także treść swojej mowy końcowej.

Żulczyk w mediach społecznościowych podziękował za reprezentowanie mecenasowi Krzysztofowi Nowińskiemu, a także Michałowi Rusinkowi za ekspertyzę i stawienie się w sądzie w charakterze świadka. Rusinek to literaturoznawca, pisarz, tłumacz, były sekretarz Wisławy Szymborskiej.

Sprawa dotyczyła wpisu pisarza na temat Andrzeja Dudy. "Dowiedziałem się właśnie, że Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście Północ skierowała do Sądu Okręgowego Warszawa akt oskarżenia przeciwko mnie z artykułu 135 Kodeksu karnego, czyli znieważenia głowy Państwa" - informował w marcu zeszłego roku Żulczyk. Chodzi o jego słowa z listopada 2020 roku. Wtedy pisarz odnosił się do stanowiska Andrzeja Dudy ws. amerykańskich wyborów prezydenckich. Prezydent nie pogratulował wówczas Joe Bidenowi zwycięstwa, tylko "udanej kampanii". Napisał również, że czeka na nominację Bidena przez Kolegium Elektorskie. Żulczyk napisał wtedy m.in. "Joe Biden jest 46. prezydentem USA. Andrzej Duda jest debilem".

Zobacz wideo Polacy nie gęsi i swoje seriale mają. Ta produkcja popularnością u nas przebiła międzynarodowy hit

Jakub Żulczyk w mowie końcowej: Dla tej sprawy nie ma znaczenia, czy prezydent Duda jest mądry bardziej, lub mądry mniej

Teraz Jakub Żulczyk, czekając na wyrok, publikuje treść swojej mowy końcowej. Nie przyznał się do winy i zwrócił uwagę, że sprawa, w której jest oskarżony, ma parę wymiarów. Mówił:

Duża część opinii publicznej uznaje dzisiejszą rozprawę za sąd nad intelektem prezydenta Dudy, oraz jego samodzielnością sprawowania władzy. Chciałbym w tym momencie odciąć się od tego typu opinii i deliberacji. Nie jest tajemnicą mój, bardzo delikatnie mówiąc, krytyczny stosunek do obecnej władzy w Polsce, natomiast rzeczywiste niebezpieczeństwa, które niesie ze sobą precedens mojego oskarżenia, wykraczają daleko poza osobę Andrzeja Dudy. Dla tej sprawy nie ma znaczenia, czy prezydent Duda jest mądry bardziej, lub mądry mniej.

Więcej informacji z Polski znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

"Znaczenie ma możliwość krytyki władzy, wyrażenia sprzeciwu. Co mamy zrobić, jeśli władza łamie nasze moralne standardy, jeśli przestaje się posługiwać kategoriami zdrowego rozsądku, tak jak to ma miejsce w przypadku relacji polsko-amerykańskich na przestrzeni ostatniego roku? Jakie mamy możliwości działania, gdy władza zachowuje się źle, głupio, gdy władza kłamie? Czy władza może nas pouczać, w jaki sposób ją krytykować?" - pytał później Żulczyk i kontynuował:

Z tego co widzę, sympatycy prezydenta Dudy, odnosząc się do mojej sprawy, krytykują mnie głównie z pozycji 'dobrego wychowania'. 'Nie wypada', 'nie można', 'to poniżej wszelkich standardów', mówią popierający Dudę wyborcy, a nawet sam prezydent zapytany o moją osobę podczas jednego z wywiadów. Może nie wypada, może to poniżej standardów. Co jednak kiedy sama idea 'dobrego wychowania', 'szacunku' staje się narzędziem do kneblowania opinii? I czy szeroko pojęte dobre maniery powinny być przedmiotem postępowania karnego?

Pisarz wyraził także przekonanie, że w Polsce "władza gra przeciwko obywatelom znaczonymi kartami", a posłowie, ministrowie, dziennikarze sympatyzujących i dotowanych przez władzę mediów mogą mówić wszystko, mając za sobą immunitety, ochronę, pieniądze spółek skarbu państwa. Jego zdaniem w podobnej sytuacji obywatel nie ma takich samych możliwości. Kończąc, mówił:

Stojąc przed sądem za słowa, które napisałem na Facebooku, czuję się jak poddany, jak petent, jak członek ciemnego ludu, który władzę ma jedynie wielbić, bo do tego władza jest, aby być wielbioną. Nie, w demokratycznym społeczeństwie, którym zaczęliśmy się stawać jakiś czas temu, i którym wciąż się stajemy, to władza jest dla nas. Ma nas reprezentować i nam pomagać. A my mamy prawo — a nawet powinniśmy — reagować, gdy ta władza działa przeciwko naszym (i również swoim) interesom. Nawet kosztem bon-tonu, savoir vivru, ładnej polszczyzny i dobrego wychowania.

Wyrok ma zapaść na posiedzeniu 10 stycznia.

Więcej o: