Jest rok 1998: Polska rozpoczyna negocjacje akcesyjne z Unią Europejską, do kin wchodzą "Młode wilki 1/2", a w sercu Afryki zespół fachowców ze Szczecina robi największy biznes w historii III RP. Media rozpisują się o wielomilionowym kontrakcie, o czarnym złocie cenniejszym niż węgiel i o polskim przemyśle wstającym z kolan. Tylko że na miejscu rzeczywistość wygląda inaczej niż w prospekcie dla inwestorów.
To fikcyjna historia, ale inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Demokratyczna Republika Konga posiada ogromne złoża kobaltu, miedzi i diamentów, a w połowie lat 90. polski biznes zainwestował tam miliony dolarów – mówią autorzy "Białego Lądu" – Plany były ambitne, ale Polacy wpakowali się w sam środek wojny domowej, która przerodziła się w największy konflikt zbrojny od 1945 roku. Pomyśleliśmy:
A co gdyby wysłano im na ratunek ekipę jak z "Psów" Pasikowskiego? Byłych milicjantów i eksżołnierzy, którzy czuli się ważniakami w czasach PRL-u, ale w Afryce będą, oględnie mówiąc, lekko zagubieni…?
Efekt? Kryminalna historia w stylu braci Coen, Tarantino i Guya Ritchiego: szybka akcja, cięte dialogi i humor w niespodziewanych momentach. Czyli idealna mieszanka, żeby pokazać całe spektrum aktorskich możliwości.
W superprodukcji audio w role głównych bohaterów wcielą się m.in.:
- Olaf Lubaszenko jako Tadzik – wąsaty ochroniarz polskiej kopalni kobaltu, wyposażony w wątrobę z marmuru i dyskusyjne kompetencje językowe;
- Leszek Lichota jako Maks – ekswojskowy. Światowiec, który zostaje przysłany do Konga, aby wyjaśnić, kto i dlaczego próbuje podkopać Wielką Polską Inwestycję;
- Mirosław Zbrojewicz jako Zachwast – szwarccharakter, bezwzględny socjopata, ale i kpiarz;
- Aleksandra Szwed jako Elodie – kongijska lekarka z dyplomem PAN, która staje się nieoczekiwaną partnerką Tadzika w jego śledztwie;
- Marcin Korcz jako Piotr Rapacki – młodziutki dyrektor polsko-kongijskiej spółki, wilczek kapitalizmu, którego stare wygi chcą ograć i puścić z torbami;
i Arkadiusz Jakubik jako brawurowy narrator!
Aktor opowiada o pracy nad "Białym lądem":
W superprodukcji gram rolę narratora, ale nie jest to klasyczny narrator. Czasem zamienia się w strumień świadomości poszczególnych postaci. To dla mnie ogromne wyzwanie aktorskie, że mogę przepoczwarzać się w różnych bohaterów, wchodzić w ich emocje. Takiego doświadczenia przed mikrofonem jeszcze nie miałem.
"Biały ląd" to thriller, tyle że groteskowy. Pod warstwą sensacyjną kryje się opowieść o Polsce lat 90., o globalistycznych snach elit, o sierotach po PRL-u, o młodych wilczkach kapitalizmu i jeszcze bardziej kapitalistycznych wąsatych wujach z SB. A także gorzka rozprawa z grabieżczą działalnością zachodnich firm w krajach globalnego Południa. Przede wszystkim jednak to opowieść o tym, że najważniejsi są koledzy i że everymanowi znad Wisły można nadepnąć na odcisk raz i drugi, ale za trzecim nie zdzierży i urządzi takie piekło, o jakim złym typkom jeszcze się nie śniło.
Paweł Sajewicz - jeden z autorów - podkreśla:
Od początku chcieliśmy napisać książkę z aktorskim potencjałem, więc to nie mógł być kryminał rozegrany na jednej nucie, wyłącznie ponurej albo komicznej. Głównemu bohaterowi wydaje się przecież, że rozpętał trzecią wojnę światową, co prowadzi do komedii omyłek, ale z drugiej strony zagrożenie jest realne. Suspens stale sąsiaduje z absurdem. To lata 90. w pigułce.
W tym tekście podoba mi się nie tylko postać Tadzika, w którego się wcielam – mówi Olaf Lubaszenko. – Podoba mi się całe słuchowisko. Autorzy książki napisali coś bardzo zabawnego, ale też coś bardzo ciekawego. Intryga sensacyjna jest bardzo mocną stroną tego tekstu. Myślę, że państwa bardzo wciągnie, tak jak mnie wciągnęła.
"Biały ląd" to pierwsza superprodukcja Wydawnictwa Agora i Publio. Można jej wysłuchać od 11 lutego tylko na publio.pl.
Książce pochwał nie szczędzą nawet inni pisarze i pisarki. Jakub Ćwiek podkreśla, że "to thriller, jakich u nas się raczej nie pisze. Przemyślany pod względem intrygi, dopracowany na poziomie tła, sprawnie czerpiący z gatunkowych schematów. A do tego autorzy wykazują się niemałą wiedzą na poruszane tematy. Zdecydowanie warto dać szansę", zaś Ziemowit Szczerk od siebie dodaje:
Ciekawa i zaskakująca rzecz. Kongo, marksizm narodowo-wodzowski, neokolonizacja Afryki, kopalnie, strzelaniny, a to wszystko po polsku i z Polakami w czasach wypożyczalni wideo w burych blokach, od których odbija się zielona dżungla i jądro ciemności. Co tu się wydarza to ja nawet nie...
"Kiedy dostałam maszynopis 'Białego lądu', byłam zaniepokojona. Sensacyjna powieść, której bohaterami są Polacy, robiący interesy w Demokratycznej Republice Konga w latach dziewięćdziesiątych? Brzmiało jak przepis na piękną katastrofę. Po trzydziestu stronach zaczęłam wierzyć, że to się jednak może udać, a po kolejnych kilkudziesięciu zakochałam się w niezłomnym szefie ochrony Tadeuszu, który z niejednego pieca jadł chleb i zapijał, czym się dało. Autorzy tworzą postać na miarę fryzjera damskiego Eduardo Mendozy, a przy okazji udowadniają, że w kryminale jest miejsce i na humor, i na trzeźwe refleksje dotyczące kapitalistycznych cudów" - opisała swoje wrażenia z lektury Olga Wróbel. Czy potrzeba więcej zachęty?
<<Reklama>> Audiobook i e-book "Biały ląd" zamówisz w Publio.pl >>