Christopher Siemieński urodził się w 1983 roku w Ottawie, w Kanadzie (stąd obco brzmiące imię), wychowywał w rodzinie polskich dyplomatów. W wieku ośmiu lat podjął pierwszą próbę napisania książki - była to powieść o superkaratece, który walczył z paranormalnym wrogiem, Zodiakiem. A skąd wzięła się świnka Parma?
- Zależało mi na tym, żeby napisać kryminał edukacyjny o żywności. W moim odczuciu kryminał jest jedynym właściwym formatem opowieści, żeby wygrać u dzieci "walkę z komputerem". Ta grupa czytelników w szczególności wymaga, by przykuć ich uwagę od samego początku. Zagadka to najlepszy sposób - mówi Gazeta.pl Siemieński. W 2020 roku ukazała się pierwsza część cyklu, "Inspektor Parma i spisek żywnościowy". - Dlaczego o żywności? Ponieważ jedzenie jest i zawsze było dla mnie ważne. A sama Parma? No cóż, początkowo miała być Serrano, ale doszedłem do wniosku, że żeńska bohaterka może być ciekawsza i mniej typowa w tym typie opowieści. Świnka jest "plastycznym" zwierzęciem. Każde dziecko wie, co to świnka, że jest brudna i że je byle co. Za to często dzieci nie wiedzą, że świnki są bardzo inteligentne - tłumaczy autor.
Pierwszą część Parmy czytałam z synem, gdy miał siedem lat. Przyznawał, że momentami się bał. Parma i jej kompan szczur Szperek oraz detektyw Serrano czasami znajdują się rzeczywiście w niebezpiecznych, pełnych napięcia i mroku sytuacjach. Zawsze jednak udaje im się wykaraskać, a przy okazji nauczyć czegoś swoich czytelników.
Rysunki to dzieło brata autora, Christophera Siemieńskiego, Martina. Razem stworzyli także drugą książkę "Inspektor Parma i afera środowiskowa", a 9 lutego ukazuje się "Inspektor Parma i przestępstwa w sieci". - To jest przestrzeń, na którą niestety jeszcze za mało zwracamy uwagę. Internet jest trochę taką niezrozumiałą czarną dziurą, w której można wszystko znaleźć i zrobić - Christopher Siemieński wyjaśnia, dlaczego tym razem poszedł z historią świnki detektywki. - Moja książka nie porusza wyłącznie tematu bezpieczeństwa w sieci, ale obejmuje również problemy typu: uzależnienie od ekranu, sztuczna inteligencja, fake news i deepfake. To są wszystko bardzo ważne tematy, a mało kto o tym rozmawia z dziećmi. Rodzice czasami słyszą o uzależnieniu od ekranu, ale dzieciom się o tym nie mówi - to taki bezsens totalny. Czy można nauczyć dzieci o niebezpieczeństwie narkotyków i równocześnie nie mówić im, że narkotyki istnieją? - dodaje. Przedpremierowo publikujemy fragment książki.
Więcej ciekawych tekstów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Był już późny wieczór, gdy inspektor Parma i detektyw Serrano opuścili jagodzieński teatr i ruszyli spacerkiem w stronę placu Jabłkowego.
– To był znakomity balet. Jak dobrze czasem wyjść z czterech ścian i popatrzeć dla odmiany na coś innego niż ekran komputera – powiedziała świnka.
Serrano rozglądał się po placu, omiatając wzrokiem wszystkie migoczące cyfrowe reklamy. – Owszem. Choć ostatnio trudno znaleźć takie miejsce, gdzie ich nie ma… – odparł, a potem wskazał racicą na przeciwległy róg placu, dodając: – A tam jest Donatello, nasza miejscówka.
Świnka i wieprz podeszli do drzwi restauracji i przecisnęli się na początek kolejki. Serrano podał kierownikowi sali swoje nazwisko, a ten zaprowadził parę do stolika z widokiem na plac. Gdy usiedli, przed oczami błyskał im i lśnił ogromny ekran zamontowany po drugiej stronie ulicy, zachęcający do nabycia „najnowszego modelu V8 od Auto Moto Szrot z wbudowanym systemem GPS".
– Co to jest GPS, u licha? – głowił się Serrano.
– System nawigacji satelitarnej. Taki samochód ma wbudowaną elektroniczną mapę połączoną z satelitą, dzięki czemu znajdziesz na niej absolutnie każdy cel i dojedziesz wszędzie, gdzie tylko chcesz, nie gubiąc się po drodze. Bardzo pożyteczny wynalazek – wyjaśniła Parma.
– Skąd tyle o tym wiesz? – spytał zaskoczony Serrano.
– Cóż, ja... kupiłam taki samochód – odrzekła świnka, rumieniąc się. Pośpiesznie zamachała na kelnera, by podszedł do ich stolika. Po chwili przyniesiono zamówione dania. Była wśród nich butelka Dom Kompostignon.
– Przepraszam, czy pan potrząsał tą butelką, kiedy pan ją niósł? – Nauczony doświadczeniem Serrano starał się być ostrożny.
Kelner energicznie pokręcił głową, zaprzeczając.
– Czy pan szanowny życzy sobie, żebym otworzył szampana? – zapytał.
– Nie. Dziękuję. Dam radę – odparł pewny siebie Serrano i rozfoliował szyjkę butelki. Następnie zajął się odginaniem drucianego koszyczka przytrzymującego korek; patrząc wciąż w oczy Parmy. – Wszystko pod kontrolą! – oznajmił i posłał jej urzekający uśmiech. Potem przymknął powieki i delikatnie pociągnął za korek. Rozległo się donośne „pyk", potem brzęknęło tłuczone szkło i wrzasnęła jakaś kobieta.
Serrano otworzył oczy wystraszony. Przysiągłby, że po czole spłynęła mu kropla potu. – Bardzo panią przepraszam! – zwrócił się do damy siedzącej przy stoliku obok.
Ta cisnęła mu jadowite spojrzenie, wstała i poszła do toalety, żeby osuszyć sukienkę.
Serrano szybko odwrócił się do Parmy i nalał im obojgu po kieliszku Dom Kompostignon.
– Za nas dwoje! – powiedział, wznosząc swój kieliszek. Parma spojrzała mu głęboko w oczy.
– Jak by wyglądało moje życie, gdybym cię nie uratowała trzy lata temu? – spytała uśmiechnięta, figlarnie muskając jego krawat. Serrano pociągnął łyk i też się uśmiechnął.
– Nadal pleśniałbym w podziemnych lochach Khemii, to pewne. Dzięki za ratunek. – Już nachylał się, by ją pocałować, gdy nagle powietrze rozdarł przenikliwy wysoki dźwięk.
Parma i Serrano osłonili uszy i zaczęli się rozglądać w poszukiwaniu jego źródła. Po chwili ucichł, a wszystkie cyfrowe ekrany na placu Jabłkowym wypełniły się białym szumem, a potem ukazała się na nich czyjaś ciemna sylwetka. Nie sposób było rozróżnić rysów jej twarzy. Parma i Serrano wybiegli na ulicę, żeby usłyszeć, co tajemnicza persona z ekranu ma do powiedzenia. Świnka wyszarpnęła z kieszeni sukienki swój smartfon marki Śliwka i zaczęła nagrywać wystąpienie.
– Dooo...y ie...czór, ...kańcy Jagodna – oznajmił cichy głos, zniekształcony komputerowo.
– Wacik, musisz gadać prosto do mikrofonu – beknął ktoś spoza kadru.
– Zamknij się, Kudłaczek! Nie mów do mnie po imieniu, kiedy nadaję na żywo! – odwarknęła ciemna postać.
Parma i Serrano spojrzeli po sobie z niedowierzaniem. Postać wzięła się w garść, odchrząknęła i zaczęła od początku.
– Dobry wieczór, mieszkańcy Jagodna. Jesteśmy neo... Kłębek, jak to leciało?
– Neoluddystami – dorzucił jeszcze inny głos.
– Jesteśmy neoluddystami! Technologia doprowadzi was wszystkich do zguby! To miasto jest abo... aber... aberracją od naturalnego stanu rzeczy, od tradycji! Zniszczymy tę technologię, bez której nie wyobrażacie sobie życia, chyba że ...przelejecie ...milion... nie, sto milionów obfitańskich dolarów na ten numer konta! – W tym momencie wszystkie ekrany rozbłysły szeregiem cyfr. – Macie dwadzieścia cztery godziny! – dodał tajemniczy mówca i zniknął tak nagle, jak się pojawił. Ekrany zaczęły znów wyświetlać filmy reklamowe, a miasto, które przez dwie minuty wstrzymywało oddech, płynnie wróciło do normalnego funkcjonowania.
Wieprz zerknął na Parmę.
– Co to miało być? I czym lub kim są neoluddyści?
Świnka zastanawiała się przez moment.
– Nie jestem pewna, ale coś mi w tych trzech szantażystach nie pasuje...
– To, że są strasznie niekompetentni?
– To też, oczywiście... ale jest jeszcze inny powód. Nie umiem w tym momencie powiedzieć, o co mi chodzi. Kochany, czy mógłbyś przepuścić trzy nazwiska, które te łamagi nam podały, przez bazy danych przestępców? A ja wrócę do biura i przeanalizuję to nagranie ze Szperkiem.
– Nie ma problemu – zapewnił Serrano, choć żal mu było przerwanego wieczoru. – Zawiozę cię na Boczkową.
Detektyw Serrano podrzucił Parmę na róg Żeberkowej i Boczkowej i odjechał na posterunek. Świnka ruszyła ulicą, mając wrażenie, że jest śledzona. Nasłuchiwała pilnie, ale stukot jej obcasów bardzo w tym przeszkadzał. Mijając szybę wystawową, zerknęła w nią dyskretnie, starając się dojrzeć tego, kto się za nią skradał.
„Nic nie widzę", pomyślała. W końcu dotarła do budynku przy Boczkowej 23. Postanowiła, że do biura nie wjedzie windą, tylko wejdzie schodami, żeby spalić kalorie po obiedzie. Kiedy znalazła się na drugim piętrze, jej uwagę przykuł blask przeświecający przez mleczne szklane drzwi. Spojrzała na zegarek. „O tej porze Szperek powinien już spać", uznała i zaczęła skradać się korytarzem. Odruchowo sięgnęła po broń tylko po to, by uświadomić sobie, że wciąż jest ubrana w wieczorową kieckę. Parma ostrożnie nacisnęła klamkę i pchnęła drzwi gotowa znokautować każdego, kto myszkował po nocy w jej biurze.
Bardzo się zdziwiła, gdy ujrzała Szperka. Szczur nie spał; siedział przy biurku i wpatrywał się w ekran telefonu.
– Szperku, co ty wyprawiasz? Nie powinieneś być już w domu, w łóżku? – spytała z niedowierzaniem.
– Parę tygodni temu założyłem blog. Opisuję na nim niektóre nasze przygody, a potem sprawdzam liczbę lajków pod najnowszym postem. Dostałem piętnaście lajków, a minęły dopiero dwie godziny! Dasz wiarę?
– A co się ma z tych lajków? – zapytała skołowana świnka.
– Och, nic. Tak naprawdę to nic. Ale miło jest być docenianym. Parma przewróciła oczami.
– Masz pojęcie, co się zdarzyło godzinę temu? – zapytała. Szczur pokręcił łebkiem, nie odrywając wzroku od ekranu smartfona.
– Ziemia do Szperka! – ryknęła Parma. Ten podskoczył jak oparzony i szybko odłożył telefon. Parma podpięła swoją śliwkę do komputera, ściągnęła z niej plik z nagraniem i włączyła film. Szczur przycupnął tuż obok. Obejrzeli nagranie, stykając się głowami.
– Kto to jest neoluddysta? – zapytał szczur, gdy nagranie dobiegło końca.
– Domyślam się, że ktoś, kto ma na pieńku z technologią – odparła Świnka.
Nagle zadzwonił jej telefon, odebrała pośpiesznie.
– Aha... tak... niewiarygodne... no nie wierzę. Okej. Dzięki serdeczne!
– Kto dzwonił? – spytał Szperek.
– Serrano. Wprowadził nazwiska z tego nagrania do policyjnej bazy i okazało się, że Wacik, Kudłaczek i Kłębek to te trzy owce, które aresztowałam parę lat temu. Byłam wtedy szeregową policjantką. Skopałam im puchate zadki, kiedy usiłowali napaść na bank. Pytanie brzmi: co zamierzają zrobić w ciągu następnych dwudziestu czterech... a właściwie to dwudziestu godzin i czterdziestu dziewięciu minut?
Parma ponownie włączyła filmik, a potem jeszcze raz i jeszcze, mając nadzieję, że w końcu dostrzeże jakąś wskazówkę. Kiedy oglądali go po raz piąty, jej uwagę przykuł pewien drobiazg. Zatrzymała nagranie i przysunęła ryjek do ekranu komputera, pokwikując przy tym.
– Odpowiedź kryje się w szczegółach... – wymamrotała pod nosem, a potem powiększyła fragment obrazu i odwróciła się do Szperka. – Tam coś jest w tle, widzisz? Wygląda jak logo jakiejś firmy produkującej maszyny. – Parma podrapała się po ryjku i dodała: – Może doktor Endo pomógłby nam uzyskać ostrzejszy obraz? Ale najpierw muszę się przebrać w coś wygodniejszego – dorzuciła, uświadamiając sobie, że wciąż ma na sobie wieczorową kreację.
Parma szybko się przebrała. Wcisnęła na głowę żółtą fedorę, a na plecy zarzuciła poplamiony kompostem płaszcz. Zawadiacko postawiła jego kołnierz. „Od razu lepiej", przemknęło jej przez głowę. Razem ze Szperkiem opuściła biuro, zatrzaskując za sobą drzwi.
<<Reklama> Ebooki Christophera Siemieńskiego dostępne są w Publio.pl >>
Inspektor Parma i przestępstwa w sieci - okładka książki Poradnia K