Patrzy na lekarzy, którzy bez cienia współczucia pytają: "Gut? Dobsie?", i nie wierzy, że są ludźmi [FRAGMENT]

Nowa książka Marty Grzywacz - autorki obsypanego nagrodami reportażu "Nasza pani z Ravensbrück. Historia Johanny Langefeld" - po raz pierwszy opowiada mało znaną historię kobiet poddawanych eksperymentom medycznym w obozie w Ravensbrück i w ogóle nie znaną historię ich powojennego leczenia w USA. Przedpremierowo publikujemy fragment książki.

"Blizny. Prawdziwa historia 'królików' z Ravensbrück", który ukaże się 13 kwietnia, to reportaż o nazistowskim okrucieństwie i lekarzach w służbie Hitlera. O sile przetrwania i odwadze więźniarek, która pozwoliła im się zbuntować. To także świadectwo solidarności kobiet z różnych krajów i wspomnienie o pewnej amerykańskiej filantropce, która po wojnie postanowiła pomóc ofiarom eksperymentów w leczeniu ich blizn na ciele i duszy.

Zobacz wideo Kiedy Coppola kręcił "Ojca chrzestnego", bohaterowie "Rio Connection" naprawdę kręcili mafijne interesy

Ostrzegamy, fragment zawiera drastyczne opisy.

Marta Grzywacz "Blizny. Prawdziwa historia 'królików' z Ravensbrück", Wydawnictwo W.A.B. - fragment:

Gdyby Staszka Czajkowska umiała się modlić, pewnie też by to robiła. Ale nie umie. Jej wiara, tak jak Eugenii, ulotniła się gdzieś w drodze między aussenem, betriebem, barakiem a szpitalną pryczą. Jej zdolność do modlitwy jest już co najwyżej cieniem pamięci o czasach spędzonych w klasztornej szkole, gdzie ojciec umieścił ją po śmierci matki. Więc Staszka po operacji 19 listopada, podczas której wycinają jej kawałek mięśnia, tak jak wszystkie cierpi z powodu gorączki, ale bez imienia Boga na ustach.

Tego samego dnia operowana jest też Helena Hegier, która wzrusza dziewczyny do łez, chlipiąc w poduszkę: "…że… że… by… tak mo… mo… ja ma… ma… mu… sia wie… wie… dzia… ła, co oni ze… ze mnie zro… zro… bili, to… to by jej ser… ser… ce pę… pę… kło".

Dwudziestosześcioletnia Helena patrzy na niemieckich lekarzy, w wyprasowanych mundurach i eleganckich w wysokich butach, którzy bez cienia współczucia dla swoich ofiar pytają: »Gut? Gut? Dobsie? Dobsie?«, i nie wierzy, że są ludźmi. Kto z nas tutaj zasługuje na miano człowieka? Przecież nie ty – powtarza w myślach.

Staszka i Helena przechodzą operacje mięśniowe. Ponieważ Fritz Fischer ma zamiar habilitować się z regeneracji tkanek i potrzebuje doświadczeń oraz publikacji, Gebhardt pozwala mu przygotować plan zabiegów. Fischer powie w Norymberdze, że przeprowadził samodzielnie tylko jeden taki zabieg, a poza tym asystował Stumpfeggerowi: "Próby te miały wyjaśnić pewne zagadnienia chirurgii plastycznej, o szczególnym znaczeniu w czasie wojny. (…) Operację przeprowadzano w następujący sposób: Jako środka znieczulającego używano ewipanu i eteru, wykonywano 5-centymetrowe podłużne nacięcie po zewnętrznej stronie ud. Po przecięciu powięzi usuwano kawałek mięśnia, który był wielkości opuszka małego palca, powięź i skórę zamykano zgodnie z normalną techniką chirurgii aseptycznej, a następnie zakładano opatrunek gipsowy. Po tygodniu rana skórna była rozcinana w tym samym znieczuleniu, a część mięśnia wokół rany usuwana. Następnie powięź i zaszyta część skóry były unieruchamiane w gipsie".

Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Zofia Mączka: "Operacje mięśniowe polegały na wycinaniu części mięśni kończyn dolnych – tak uda, jak i podudzia. Ofiary operowano kilkakrotnie, usuwając po raz drugi i trzeci coraz większe wycinki mięśni i powodując tym samym coraz większe ubytki i coraz większe osłabienie kończyn. (…)

Najbardziej gnębione operacjami mięśniowymi były: 17-letnia Stanisława Śledziejowska i 19-letnia Stanisława Czajkowska".

* * *

Staszkę Czajkowską budzi krzyk, ale nie własny i nawet nie żadnej z dziewczyn z Sondertransportu. Krzyk pełen rozpaczy i bólu wydobywa się z gardła leżącej obok Czeszki. W czasie gdy Staszka jest nieprzytomna, w ich sali przybywa łóżek, które zajmują teraz także kobiety innych narodowości. Ta, która krzyczy, to mieszkanka Lidic. Po zamachu na Heydricha Niemcy podpalili dom, w którym były jej dzieci. Wzywały pomocy, a ona nie miała prawa się ruszyć, żeby je ratować, i postradała zmysły. Staszkę Czajkowską jej krzyk także prowadzi na skraj obłędu. Ma ochotę wołać o pomstę do nieba razem z tą nieszczęśliwą kobietą. Czeszkę trzymają w rewirze bez jedzenia przez trzy dni.

– Kausek chleba, kausek chleba – powtarza błagalnie.

W najdalszym kącie sali siedzi skulona postać. To Jugosłowianka, która – gdy tylko ktoś się zbliży – zakrywa oczy. Niemcy rozstrzelali jej męża i syna, musiała na to patrzeć. Wyjedzie na salę operacyjną i już nie wróci. Ktoś doniesie, że leży w trupiarni z wyciętym kręgosłupem. W przeciwległym krańcu ułożono Rosjankę. Nie ma z nią kontaktu, bo jeśli coś mówi, to tylko sama do siebie, ale z jej słów można wywnioskować, że trzymano ją w lodzie. Całe ciało ma odmrożone i ciągle zimno jej w głowę, więc zdejmuje z siebie wszystkie ubrania i leży nago, za to z owiniętą głową, którą próbuje ogrzać. Staszka dostrzega też Niemkę, "zieloną łatę", która źle widzi i słyszy, a na każde odezwanie się reaguje, krzycząc: "Heil Hitler!". Jest jeszcze niemiecka śpiewaczka operowa, siedemdziesięcioparoletnia, u której można się dopatrzyć śladów nieprzeciętnej urody. Gdy ma dobry humor, śpiewa arie, ale częściej bywa nieznośna, więc żeby ją uspokoić, dziewczyny dają jej chleb, którego same i tak nie są w stanie zjeść. Śpiewaczka w podziękowaniu woła z kolei: "Hitler kaputt!", a one chowają głowy pod koce i chichoczą. Te kobiety także będą poddane operacjom. Żadna nie przeżyje.

Staszka czuje, że z nią też nie najlepiej, bo nie może oddychać. Ale to pewnie dlatego, że dali jej za ciasną koszulę, więc prosi Izę Sicińską, żeby przyniosła inną. Więźniarki nazywają Izę Sonnenstrahl von Ravensbrück – Promyczek z Ravensbrück. Dwudziestolatka jest uwielbiana przez cały obóz. Dzieci, które czeka śmierć, umierają z uśmiechem na ustach, gdy jest przy nich. Przytula, przynosi wynalezione gdzieś albo wykonane życzliwą ręką zabawki, robi wszystko, żeby osłodzić im ostatnie chwile. Dla koleżanek jest dobra i cierpliwa. Więc bez słowa sprzeciwu przynosi Staszce nową koszulę, ale ta inna też jest za mała i Iza dochodzi do wniosku, że to nie rozmiar koszuli przeszkadza chorej oddychać, tylko gorączka, która przekroczyła czterdzieści jeden stopni. I opuchlizna, która z lewej nogi zaczyna się przenosić na całe ciało. Iza przewozi Staszkę do sali opatrunkowej, gdzie rozcinają jej gips i robią jakieś nacięcia. W drodze powrotnej mijają wózek z postacią przykrytą białym prześcieradłem, która najwyraźniej jedzie prosto do kostnicy. Już z powrotem w sali chorych stwierdzają, że brakuje Czeszki. Jest za to doktor Rosenthal, który tego dnia robi popołudniowy obchód. Podchodzi do każdego łóżka, stuka łyżeczką w kant i mówi: "aa-aa", a potem idzie dalej. Ma na sobie mundur SS i Staszka dostrzega, że na jasnym, szerokim pasie wyraźnymi literami napisano "Gott mit uns" – Bóg jest z nami.

Blizny. Prawdziwa historia 'królików' z Ravensbruck - okładkaBlizny. Prawdziwa historia 'królików' z Ravensbruck - okładka W.A.B.

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.  

Najnowsze informacje z Ukrainy po ukraińsku w naszym serwisie ukrayina.pl

Więcej o: