Jeśli nie zdążyliście jeszcze sięgnąć w trakcie majówki po nowy kryminał Katarzyny Bondy "O włos" to spokojnie - może poczekać. Nic się nie stanie, jeśli odłożycie lekturę nawet do wakacji. A i to niekoniecznie, bo za chwilę zaplanowana jest premiera kolejnej, siódmej już części śledztw profilera Huberta Meyera, więc nowemu bohaterowi słynnej autorki kryminałów będzie ciężko się przebić.
Jakub Sobieski wielu argumentów na pokonanie w rywalizacji na gusta czytelników swojego literackiego konkurenta nie ma. Wywalony z policji, porzucony w jakichś koszmarnie absurdalnych okolicznościach przez żonę, zamieszkały na działkach w przyczepie kierowca jeżdżącego w Uberze renault clio. W dodatku chyba koloru sraczkowatego. Obraz nędzy i rozpaczy, przykład tumiwisizmu, wypalenia i powolnej degrengolady wszelkich moralnych zasad. Niektóre tak dotknięte przez los postacie potrafią wzbudzić sympatię czy choćby żal, ale nie ten typ, którego poznajemy w trakcie przewożenia przesyłki narkotyków pod przykrywką kursu na taksówce. Z czegoś żyć trzeba, jakoś zarabiać musi, lecz nie pcha go chęć zmiany życia na lepsze, a raczej nieuchronna perspektywa wywalenia z przyczepy, bo nawet ta należy do teścia.
Więcej informacji ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Jakub w policji kumpli pewnie miał, ale teraz niewiele kto już został - jednym z nich jest ni to diler, ni to sutener, który daje mu zlecenia. Jedyny, którego Jakub nazywa przyjacielem, może dlatego, że nie przypomina mu na każdym kroku, że żona przyprawiła mu rogi, w dodatku z kolesiem z pracy. Ale to właśnie dzięki temu szemranemu typowi nasz były policjant podwozi Becię, a ta potem znika.
Ciekawiej się robi, kiedy Sobieski poznaje młodą policjantkę balansującą na granicy śledztwa, w którym główną postacią może być jej siostra. Bo uważajcie - zwyrodnialec, a jest tu taki jeden, zabija pracownice seksualne, ale nie przypadkowo, tylko siostrzyczki, parami. I aspirantka Ada Kowalczyk ma to nieszczęście, że jest siostrą Beci - parającej się seksem za pieniądze. Sytuacja robi się poważna, bo wcześniej na Kabatach znaleziono dwa okaleczone ciała sióstr, również związanych ze środowiskiem warszawskich pracownic seksualnych. Obrzydliwie potraktowane zwłoki przyczyniły się do nadania zabójcy przydomku Kosiarz z Kabat.
Jest kilka rzeczy, które w tym kryminale akurat mi nie przypadły do gustu. Sobieski - to raz. Jego wkład w śledztwo (nieformalny, opłacony pod stołem, bo przecież gliną już nie jest) bywa, delikatnie rzecz ujmując, byle jaki. Podreptał trochę po mieście, porozmawiał z burdelmamą, zadzwonił do kumpla, popytał o tajemniczego króla dilerów.
Drugą kiepską sprawą jest tak zwane tło historyczne powieści. Płytkie i takie ordynarnie prosto w twarz. Poznajemy zabójcę w jego wieku szczenięcym i od razu nie ma żadnych wątpliwości, że to głęboko upośledzony osobnik, chodzący po pastwiskach, zabijający krowy i masturbujący się nad ich truchłami. To prowadzi do trzeciej niefajnej rzeczy w tej historii - mam wrażenie, że wiele z polskich kryminałów, nie tylko tych w wykonaniu Katarzyny Bondy, przestało starać się być ciekawymi historiami, ale próbuje wybić się ponad setki innych jak najbardziej porypaną, obrzydliwą, bestialską zbrodnią. Czytelnik nie jest zapraszany do jakiegoś intelektualnego wysiłku, odnajdywania tropów, poszukiwania wskazówek, w których kryje się ślad przestępcy. Nie - zostaje ufajdany krwią od stóp do głów, a u Bondy jeszcze nasieniem i innymi wydzielinami. Kiedy nie ma wiele poza tym, mnie to odpycha.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.
Na koniec jeszcze jedna rzecz, która zmusza mnie do napisania "średnio polecam". Finał tej historii. Gdyby ktoś z Was poczuł się jednakże zachęcony tym, co powyżej, to uprzedzam - teraz będę zdradzał fragmenty kulminacyjne.
[UWAGA SPOILERY]
Z pewnością domyślacie się, że albo Sobieski poszedł z Kowalczyk do łóżka - mimo że niespodziewanie do przyczepy zawitała z szampanem jego żona - albo zwyrodnialec-morderca porwał Adę. Bingo! A jak do tego doszło? Przysięgam, nie będę ściemniał.
Aspirantka aspirująca do ważnego stanowiska w wydziale kryminalnym policji poszła szukać zaginionej suczki (pamiętacie te biedne krowy?). W trakcie poszukiwań w otoczonym przez policję parku do Kowalczyk podchodzi nieznajomy. Nie dość, że dziwnie się zachowujący, to jeszcze dziwnie wyglądający, coś z twarzą u niego nie tak. Ada jest czujna, każe mu się ujawnić, a on na to, że chętnie porozmawia, ale zostawił w domu pieczonego indyka i musi wracać. Więc ona idzie z nim, wyłączyć ten piekarnik. Serio.
W połowie maja ukazuje się nowa książka Bondy o Hubercie Meyerze, choć po ostatnich ("Balwierz" i "Klatka dla niewinnych") widać, że królowa polskiego kryminału idzie drogą jak najbardziej absurdalnych i koszmarnych zbrodni, a nie dobrze złożonych, ciekawych historii i napięć międzyludzkich. Ja po jej "Okularniku" z Saszą Załuską wybaczam wszystko i wszystko będę czytał. Także kolejnego Sobieskiego - może się jeszcze wyrobi chłopina, skoro już zarobił na wyprowadzkę z przyczepy, żona go znów zostawiła i rozstał się z taksówką.
Materiały promocyjne wyd. Znak 'O włos', Katarzyna Bonda, wyd. Znak 2022