Ryszard Kozik: Zacznijmy od true crime. Opisana w "Zrozumieć szaleństwo" Susannah Cahalan (Filia) historia jest dość znana. Psycholog z uniwersytetu stanfordzkiego David Rosenhan wraz z grupą siedmiu innych, zdrowych osób postanowił sprawdzić, jak od środka wygląda działalność szpitali psychiatrycznych. Udając chorych próbują sprawdzić zasadność diagnoz psychiatrycznych. Ale nie wszystko idzie zgodnie z założeniami, bo okazuje się, że wyjść ze szpitala psychiatrycznego jest o wiele trudniej niż tam wejść... Kiedy im się to w końcu udaje, wszyscy mają niepokojące diagnozy, a pobyt w szpitalach zapamiętają na długo.
Jak sugeruje wydawca, Susannah Cahalan odkrywa w swej książce "mroczną prawdę", która kryła się za najgłośniejszym eksperymentem w historii psychiatrii. Brzmi nieźle!
Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Anna Kowal: Ed Gein to ciekawa postać w true cime’owym świecie. Każdy o nim słyszał, jego zbrodnie od lat fascynują. Popkultura czerpie z jego historii pełnymi garściami - "dzięki niemu" postały takie filmy, jak "Psychoza" czy "Teksańska masakra piłą mechaniczną", był inspiracją dla postaci Buffalo Billa z "Milczenia owiec", odwołania do jego postaci znalazły się też w utworach m.in.: Slayera, Lordi czy Bring Me The Horizon. W 1987 r. belgijski artysta Danny Devos stworzył nawet wystawę poświęconą Geinowi. Jak widać, w świecie fanów zbrodni Ed to prawdziwa legenda. A teraz my, polscy "fani zbrodni", doczekaliśmy się w końcu książki o Edzie Geinie (piszę w końcu, bo w USA została wydana w 1989 r.). "Psychopata" Harolda Schechtera (Filia) momentami jest trochę "przegadany". Całość jednak to porządne opracowanie sprawy i zbrodni Eda Geina. Jeśli historię tego mordercy już znacie, pewnie wiele was nie zaskoczy, ale na pewno warto mieć tę pozycję w swojej biblioteczce domowej. Mój egzemplarz ze mną zostaje i najpewniej zajmie miejsce koło "Krwawego Rzeźnika" albo "Nocnego prześladowcy".
A teraz czas na książki reporterskie! A jak reportaże, to nie może zabraknąć książek z wydawnictwa Czarne. "Do przodu dziewczyny! Prawdziwa historia rewolucji Riot Grrrl" Sary Marcus zasila szeregi serii amerykańskiej. Autorka przenosi nas do lat 90. XX w. Dorastające dziewczyny tworzą ruch punowo-feministyczny Riot Grrrl. Jest to również subkultura zajmująca się działaniami politycznymi i aktywizmem. A zespoły Riot Grrrl często zajmowały się takimi kwestiami, jak gwałt, przemoc domowa, seksualność, rasizm, patriarchat i równouprawnienie kobiet. "Do przodu dziewczyny" to pasjonująca kronika kultowych lat 90. XX w. oraz niezwykła historia dziewczyńskiej rewolucji, której siła rozwaliła szowinistyczny mur.
Ryszard: Ja też mam propozycję z Czarnego. W książce "Głośnik w głowie. O leczeniu psychiatrycznym w Polsce" Aneta Pawłowska-Krać przygląda się temu, jak wygląda w Polsce leczenie psychiatryczne. Rozmawia z pacjentami i ich rodzinami, z lekarzami, pielęgniarzami i pielęgniarkami. Jak się domyślacie, obraz, który się z tych rozmów wyłania, nie jest optymistyczny. Pacjenci dostają pomoc zdecydowanie za późno, w szpitalach brakuje odpowiedniego wsparcia i opieki. Brakuje lekarzy i pielęgniarek. Sytuacja jest trudna, a reforma psychiatrii, która jest wprowadzana, wydaje się być niewystarczająca. To nie jest łatwa i przyjemna lektura, ale zadaniem książek reporterskich nie jest lukrowanie rzeczywistości, a próba dotarcia do prawdy.
Marta Korycka: Jeśli chodzi o tę tematykę, chciałabym przeczytać reportaż Małgorzaty Gołoty "Żyletkę zawsze noszę przy sobie" (Filia), autorki świetnej "Spinalongi. Wyspy trędowatych". W nowej książce autorka skupia się na depresji dzieci i młodzieży, niezwykle ważnym temacie. Nie wiem tylko, czy "uniosę" tę lekturę.
Anna: Jaki jest wasz obraz Indii? Ja nieco wstydliwe muszę przyznać, że moją czerpałam dotychczas głównie z filmów Bollywood (na pewno pamiętacie szał, który na nie zapanował jakieś 15 lat temu), albo z programów dokumentalnych, które pokazują Indie jako kraj piękny choć biedny. Na szczęście Paulina Wilk napisała "Lalki w ogniu. Opowieści z Indii", w których pokazuje Indie takie, jakie są. To książka która nie ubarwia rzeczywistości, momentami bywa przytłaczająca, dominuje w niej smutek. Mimo raczej dołującego wydźwięku, jest napisana lekkim, nieco poetyckim językiem. Nie wiem, czy autorka zachęci was do podróży do Indii, ale jednego nie można jej odmówić – to reportaż, który poszerza nasze horyzonty. Książka po raz pierwszy ukazała się w 2011 r. (była debiutem autorki) i została wtedy nominowana do Literackiej Nagrody Nike. Teraz jest wznowiona. Pozycja obowiązkowa dla każdego fana reportażu.
Marta: Tragiczne losy mieszkanek Indii, ale także wielu innych krajów, opisuje w swojej książce korespondentka wojenna Christina Lamb. Nie jest łatwo o tym czytać, ale niestety, takie książki muszą powstawać, póki taki mamy świat. Lamb pokazuje konflikty zbrojne oczami kobiet, to im daje głos. Wśród jej rozmówczyń są japońskie niewolnice seksualne (tzw. comfort women), kobiety bengalskiego pochodzenia (birangona) krzywdzone przez pakistańskich żołnierzy w 1971 roku w czasie wojny między Indiami, Pakistanem i Bangladeszem, Jezydki porywane i przetrzymywane wbrew swej woli przez członków ISIS, nigeryjskie uczennice uprowadzone przez Boko Haram, muzułmanki gwałcone przez bośniackich Serbów i kobiety z plemienia Tutsi krzywdzone przez Hutu w czasie ludobójstwa w Rwandzie. "Nasze ciała, ich pole bitwy. Co wojna robi kobietom" (Znak Literanova) to wstrząsająca lektura.
Podobnie zresztą jak reportaż Ludwiki Włodek "Buntowniczki z Afganistanu" (W.A.B.) o kobietach, które za niezależność płaciły ogromną cenę i "Blizny. Prawdziwa historia 'królików' z Ravensbrück" Marty Grzywacz, nagłaśniający mało znaną historię kobiet poddawanych eksperymentom medycznym w obozie w Ravensbrück i w ogóle nie znaną historię ich powojennego leczenia w USA. Tak różne czasy, tak różne historie, które łączy cierpienie kobiet...
Ryszard: Dwie medyczne propozycje od wydawnictwa Insignis trochę przeleżały na mojej stercie do czytania, a to z powodu tematu pierwszej z nich. Żyjąc od ponad dwóch lat w cieniu wirusa, zasypywani codziennie mnóstwem informacji (prawdziwych lub nie) na jego temat, niekoniecznie mamy ochotę na czytanie o nim książki. A może jednak warto? Albert Bourla, prezes i dyrektor generalny Pfizera, w książce "Moonshot. Wyścig z czasem" opisuje bezprecedensowy wyścig z czasem. W dziewięć miesięcy 2020 roku naukowcy Pfizera we współpracy z firmą BioNTech opracowali, przebadali i wyprodukowali szczepionkę przeciw covidowi. Zwykle trwa to latami. W tym wyścigu stawka była wyjątkowo wysoka: życie i zdrowie ludzi na całym świecie, ale też - nie ma co ukrywać - konkurencja z innymi firmami medycznymi. Nie jest to co prawda thriller medyczny, ale się czyta.
Pod presją czasu działają też bohaterowie książki "Stan krytyczny". Doktor Matt Morgan zabiera nas na oddział intensywnej terapii. Opisuje najciekawsze (a może raczej najtrudniejsze w diagnozowaniu i leczeniu) przypadki, z jakimi się zetknął. Opowiada też o pacjentach, którym uratował życie. "Stan krytyczny" to opowieść o niezwykłych ludziach, w ułamku sekundy muszących podejmować trudne decyzje, o zagadkach skrywanych przez nasze ciało, ale także o emocjach towarzyszących pracy na oddziale intensywnej terapii. Wciągające!
Anna: Lubicie książki popularno-naukowe? Ben Wilson w "Metropolis. Największy wynalazek ludzkości" (Czarna Owca) zabiera nas w niezwykłą podróż po miastach – ale nie będziemy "zwiedzać" współczesnych metropolii... Prześledzimy jak miasta się narodziły, jak się rozwijały, ale też jak miasta nas ukształtowały. Naszą wycieczkę zaczynamy od miast takich jak Uruk i Babilon, podejrzymy ateńską agorę, zajrzymy do handlarzy w Bagdadzie i podsłuchamy rozmowy z paryskich kawiarni z czasów belle epouqe. Nie ominiemy zniszczonej i odbudowanej Warszawy, ani nowojorskich drapaczy chmur. Autor nie zatrzymuje się na tym co było, porusza również problemy XXI w. - dzielnic slumsów czy kryzysu klimatycznego. Po tej lekturze spojrzycie na swoje miasto zupełnie inaczej.
Ryszard: Ja mam słabość do książek takich, jak "Pierwsze kroki. Jak staliśmy się ludźmi" Jeremy'ego DeSilvy (Filia). Można nawet powiedzieć, że panuje na nie pewna moda, a powoływanie się, czy cytowanie na przykład Yuwala Noacha Harariego jest na topie. W swej książce paleoantropolog Jeremy DeSilva opowiada o tym, jak chodzenie w pozycji wyprostowanej zapoczątkowało pojawienia się wielu cech, które czynią nas ludźmi. Od zdolności technologicznych, żądzy odkrywania i podróżowania, po wykształcenie mowy i uczuć wyższych, jak współczucie, empatia czy altruizm. Brzmi intrygująco, prawda?
Anna: Warto też sięgnąć po książkę "Szepty kamieni. Historie z opuszczonej Islandii" Bereniki Lenard i Piotra Mikołajczyka (Otwarte). Każdy kraj ma dwie strony: tę turystyczną (z folderów i selfiaczków z cudnymi widokami w tle) i tę codzienną (często niełatwą, no i nie tak efektowną), którą dostrzegają ludzie, którzy w nim mieszkają. Do tej pory ta wyspa kojarzyła mi się głównie z owcami i wulkanami. Miejsce idealne do życia, jeśli lubicie spokój, naturę i spokój. Jaki obraz Islandii wyłania się z książki? Zbliżony, choć zdecydowanie bardziej surowy. Natura jest niezbyt przyjazna, przytłaczająca, nie daje spokoju… raczej wpędza w niespokojny nastrój potęgowany jeszcze opuszczonymi, starymi budynkami.
Ryszard: Na Islandię wybrać się z dnia na dzień nie byłoby łatwo, ale może "w Polskę"? Można skorzystać z wydanego właśnie przez Znak grubego przewodnika Katarzyny Węgrzyn "Gdzie w Polsce do miasta", w którym znajdziecie propozycje weekendowych wypraw na kilka lat. Na profilu @gdziewpolscenaweekend Katarzyna Węgrzyn dzieli się zdjęciami i opowieściami z własnych podróży. Część poleceń zebrała w pierwszej książce "Gdzie w Polsce na weekend". Teraz zaprasza do polskich miast - wszystkich największych, ale i tych mniejszych, mniej znanych, a też atrakcyjnych. W każdym wskazuje miejsca i atrakcje, których nie można przegapić, zawsze stara się też dodać coś ekstra, nieoczywistego, kuszącego. Dorzuca też miejsca, w których można zanocować albo smacznie zjeść. Jej przewodnik nie rości sobie pretensji do bycia encyklopedią turystyczną Polski, ale z pewnością pomoże w wyborze celu podróży i jej zaplanowaniu. Mamy nadzieję, że w kolejnej edycji znajdzie się też miejsce dla naszej ukochanej Nowej Huty.
A jeśli zostajecie w domu, możecie na przykład zająć się pielęgnowaniem roślin. To także forma relaksu i daje mnóstwo satysfakcji, oczywiście pod warunkiem, że robimy to dobrze. I tu mała prywatna opowieść. Do niedawna z kwiatami było nam jakoś nie po drodze. Ania powtarzała, że potrafi ususzyć nawet kaktusa, a ja byłem przekonany, że pod moją opieką zapewne by zgnił. Do tego, że coś jednak w naszym wspólnym domu może rosnąć, przekonała nas mięta. Taka zwykła, doniczkowa, której tak spodobało się na parapecie w kuchni, że stoi tam od blisko 11 miesięcy. Oczywiście przechodziła okresy gorsze (gdy już ją prawie wyrzucaliśmy) i lepsze (np. kiedy doniczka niespodziewanie wypełniła się też koniczynami, które ślicznie zakwitły i mieliśmy mała łączkę). Teraz ma troszkę gorszy moment, ale postanowiliśmy dać jej kolejną szansę. Powoli w naszym domu zaczęły się pojawiać także żywe, a nie tylko cięte kwiaty. Na razie są nieduże i jest ich zaledwie kilka, ale jest progres. Mamy sansevierię, dwa bluszcze, paprotkę, calatheę, monsterę (monsterkę raczej, bo na razie to jeszcze bobasek) i peperomię. Rozgaszczają się u nas, a my je obserwujemy i uczymy się ich potrzeb. Teraz będziemy to robili świadomiej, bo książka "Domowa dżungla. Jak wypełnić każdy dom szczęśliwymi roślinami" (Publicat) to świetny przewodnik dla osób zaczynających domową hodowlę roślin. Danae Horst doradza: jak ocenić pod względem ilości światła i wilgotności daną przestrzeń i jak dobrać rośliny, żeby było im tak dobrze. Jak je pielęgnować - podlewać (jak często?), zraszać, przesadzać, przycinać. Jak rozmnażać, żeby móc je komuś ofiarować, albo zatrzymać w domu. Polecamy!
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina