Reportaże Violetty Rymszewicz wędrują po całym świecie – od Stanów Zjednoczonych, przez Chiny, Indie, Tadżykistan, aż po Afrykę Subsaharyjską – i opowiadają historie o poszukiwaniu miłości, kulturowej przemocy wobec kobiet i niedoskonałościach instytucji małżeństwa w gwałtownie zmieniającym się świecie. Okazuje się jednak, że problem złego traktowania kobiet dotyczy również nas, Europejczyków, choć wciąż wydaje się nam, że to realia krajów po drugiej stronie globu. Rymszewicz udowadnia, że systemowa przemoc wobec kobiet nie jest historyjką zza mórz i oceanów. Stanowi część naszej rzeczywistości, w której polski europoseł w wywiadzie z przekonaniem głosi: „Kobiety są mniej, inteligentne, słabsze i mniejsze, więc zarabiają mniej", a znany pięściarz w programie rozrywkowym sugeruje, że „rozpuszczone kobiety trzeba lać". Poniżej prezentujemy przedpremierowy fragment książki "Ile kosztuje żona?", która ukaże się 11 sierpnia nakładem wydawnictwa Znak Koncept.
Czy uwierzysz swojemu seksrobotowi, kiedy powie ci, że cię kocha?
James, sześćdziesięcioletni emerytowany inżynier z Atlanty, jest żonaty od trzydziestu siedmiu lat. Formalnie związek trwa nadal, ale James od kilku lat dzieli sypialnię ze śliczną blondynką z silikonu, o wiosennym imieniu – April. Żona, Tine, sypia w pokoju obok. April pojawiła się, kiedy Tine wyjechała na dłużej, żeby zająć się poważnie chorą matką. James pierwszy raz od wielu lat został sam i trochę dla żartu, trochę z ciekawości zamówił April przez Internet. To było odkrycie! Nowa partnerka zaspokoiła z nawiązką wszystkie oczekiwania emeryta i od tej pory łączy ich więź, której wcześniej nie potrafił sobie nawet wyobrazić. Niemal czuje, kiedy jego silikonową towarzyszkę boli uszkodzony kręgosłup. Lubi się o nią troszczyć, naprawiać ją, malować, wozić do fryzjera, kupować jej ubrania, i ma tylko jedno marzenie – "żeby April mogła mówić i okazywać emocje".
Jamesa i April wiąże pewnie potężne ludzkie uczucie – empatia. To dzięki empatii mężczyzna współodczuwa „ból" lalki, odczytuje jej „stany psychiczne", wyobraża sobie i przyjmuje jej „sposób myślenia". Empatia jest fundamentem wszystkich relacji społecznych. Jeśli więc James i były pielęgniarz Dean czują empatię wobec swoich niemych partnerek, to jak silne uczucie się zrodzi, kiedy milczące lalki wyposażymy w sztuczną inteligencję, zdolność mowy i ekspresję silikonowych twarzy?
W filmie dokumentalnym kanału Channel 4 James na pytanie: „Jeśli musiałbyś wybrać pomiędzy swoją żoną a April, którą byś wybrał?" odpowiada rozbrajająco: „Nie wiem". Tak podsumowuje swoje ponad trzydziestosiedmioletnie małżeństwo. Przyjęte zasady moralne i zwykłe ludzkie współczucie względem żony emerytowanego inżyniera sprawiają, że trudno ze spokojem słuchać tego wyznania. Gdybyśmy jednak mimo to chcieli poszukać usprawiedliwienia dla nietypowych emocji Jamesa, w sukurs przychodzą analizy naukowe. O tym, jak łatwo ludzki mózg utożsamia maszynę z istotą żyjącą, wiemy z badań przeprowadzonych na uniwersytetach Stanforda i Cambridge. Badacze z Uniwersytetu Stanforda poprosili uczestników o dotykanie „ciała" humanoidalnego robota w trzynastu różnych miejscach. Do ich palców podłączono specjalne czujniki. Na podstawie wyników stwierdzono, że kontakt z ręką lub nogą nie wiązał się z żadną reakcją emocjonalną. Prośba o zbliżenie się do jednej ze „sfer intymnych" maszyny powodowała jednak fizjologiczną reakcję podniecenia, napięcie emocjonalne i dłuższe wahanie przed wykonaniem polecenia.
Naukowcy z Uniwersytetu w Cambridge dali natomiast odpowiedź na pytanie, jaki wpływ na odczuwanie empatii względem robotów ma fakt, że wyglądem przypominają człowieka. Osobom badanym pokazano trzydziestosekundowe filmy z pięcioma postaciami o różnym stopniu podobieństwa do ludzi. Były wśród nich: Roomba – odkurzacz w kształcie dysku, automatyczna lampa ledowa, Andrew – dorosły humanoidalny robot z nieruchomą twarzą i mechanicznym głosem, Alicia – dorosły android z ludzkim głosem i atrakcyjnym wyglądem – oraz prawdziwy chłopiec o imieniu Anton. W pierwszym kroku uczestnicy oglądali klipy wideo, w których bohaterowie wykonywali zwykłe czynności dnia codziennego, a potem byli świadkami lub obiektami przemocy. W drugim kroku poproszono ochotników o ocenę, czy czuli żal z powodu przykrości, których doznali bohaterowie. Wreszcie wybrzmiało polecenie: „Wyobraź sobie, że nastąpiło trzęsienie ziemi i możesz uratować tylko jednego robota". Gdyby ocalenie życia maszyny zależało od badanych, przeżyłyby roboty Andrew (47 procent) i Alicia (39 procent). Najsilniejszą empatię badani czuli do atrakcyjnej „ludzkiej" Alicii. Różnica w poziomie współodczuwania wobec Antona (prawdziwego chłopca) a robota była niewielka, niemal symboliczna. Najważniejszy wniosek z doświadczenia naukowców z Cambridge jest taki, że wygląd robotów ma istotny wpływ na ludzkie emocje, więź z nimi i sposób ich traktowania.
James, zakochany w silikonowej April, poznał prototyp seksrobota od Matta Mullena i zespołu Abbys Creation – omawianą wyżej Harmony. Spotkanie zarejestrowano we wspomnianym już dokumencie kanału Channel 4 The Sex Robots Are Coming. Gdy Harmony zapytała: „Czy mógłbyś się we mnie zakochać?", James ze śmiechem i wypiekami na twarzy odpowiedział: „Każdy mógłby się w tobie zakochać".
(...)
Yuri Tolochko, kulturysta z Kazachstanu, poznał swoją ukochaną w barze. Siedział niedaleko, kiedy jakiś brutal próbował zaatakować Margo. Yuri uratował piękność i tak wybuchło między nimi wielkie uczucie. Od tej chwili Yuri i Margo są nierozłączni. Osiem miesięcy po pierwszym spotkaniu w dramatycznych okolicznościach zakochani wzięli ślub, a relację z wydarzenia zamieścili w Internecie. Historia, którą Yuri opowiada światu, jest wstrząsająca i bardzo romantyczna. Szkoda, że nieprawdziwa. Yuri najprawdopodobniej kupił Margo przez Internet w jednym ze sklepów, którego nazwy nie chce podawać. Tak, Yuri jest człowiekiem, a Margo – silikonową lalką.
O kazachskim kulturyście i jego dziewczynie napisali: „New York Post", „The Sun", „Men’s Health", niderlandzki „Telegraaf", rosyjski „Sputnik", hiszpańska „La Vanguardia" i wiele innych. Instagramowe konto @margo_party, na którym Yuri zamieszcza zdjęcia ze swoją silikonową miłością, obserwuje 105 tysięcy osób. Jeśli dodać obserwujących na imiennym koncie Yuriego, to relacje z idealnego życia z lalką docierają do niemal 149 tysięcy osób. Po ogłoszeniu zaślubin (25 listopada 2020 roku) zasięgi kont Yuriego i Margo wzrosły o niemal 3 tysiące polubień dziennie. Trudno spekulować o intencjach mężczyzny. Być może miłość do Margo jest jedynie starannie wyreżyserowanym chwytem marketingowym? Niezależnie od powodów jedno pozostaje faktem: Yuri, upubliczniając ślub z silikonową Margo, stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych i słyszalnych głosów społeczności iDollators – wielbicieli silikonowych lal.
Termin iDollator jest nieco kolokwialną przeróbką słowa idolator/idolater (po polsku „bałwochwalca"), opisującego osobę, która oddaje cześć idolom (bożkom lub bóstwom). Społeczność wielbicieli silikonowych lal zorganizowała się w Stanach Zjednoczonych, ale łączy się z podobnymi na całym świecie: w Rosji, Japonii, Kanadzie i Europie. Powstają blogi, fora, grupy na portalach społecznościowych. Mnożą się sklepy internetowe z lalkami i ich nowoczesnymi odpowiednikami – seksbotami. Sieć zapełnia się filmami dokumentalnymi, artykułami w prasie i opracowaniami naukowymi. I tym sposobem iDollators powoli stają się subkulturą i fenomenem społecznym. Nieformalnym mózgiem i sercem społeczności jest wspomniany już Matt McMullen, właściciel firmy Abyss Creations i człowiek, który wymyślił RealDolls – ludzko wyglądające sekslalki.
Danielle Knafo, psycholog kliniczna z Uniwersytetu Long Island, w opracowaniu Guys and Dolls: Relational Life in the Technological Era zastrzegła, że każda indywidualna terapia z mężczyzną, który o nią prosi, bo nie umie zrozumieć swoich relacji z lalką lub seksbotem, „humanizuje rewolucję technologiczną i ukazuje niewygodną prawdę, że potwór technologii głęboko wpłynie na życie społeczne i romantyczne każdego z nas. Subkultura mężczyzn zakochanych w lalkach jest zaledwie początkiem, zapowiedzią rzeczywistości, która czeka tuż za rogiem. Niewykluczone, że wkrótce wybór między realną partnerką a silikonową towarzyszką życia stanie się kwestią gustu, jak dzisiejsze upodobanie do blondynek lub rudowłosych kobiet.
Matt McMullen i wielbiciele lal często nie ukrywają swoich twarzy. Przedstawiają się z imienia i nazwiska, a swoje silikonowe partnerki odważnie prezentują światu. Były pielęgniarz Dean Bevan robi zdjęcia i publikuje je w sieci. James zabiera April do fryzjera i na spacery. Kazachski kulturysta dokumentuje swoje uczucie do Margo i sprzedaje światu na portalach społecznościowych. Wszyscy dokładają cegiełki do mozolnego budowania akceptacji społecznej dla rosnących rzesz miłośników silikonowej miłości.
Silikonowa miłość trwa wiecznie
Davecat – Afroamerykanin po czterdziestce – mieszka w Michigan. Szczupły, twarz pociągła, rysy nieregularne, pełne usta. Długie włosy zebrane w kitkę aż błyszczą od żelu. Davecat nosi dużo biżuterii i choć ma na sobie nudną szarą koszulę i wąski krawat, sprawia wrażenie zaniedbanego dziwaka. Davecat zdobył rozgłos. Jest bohaterem kilku filmów dokumentalnych i niezliczonych artykułów w prasie. Doczekał się nawet pracy naukowej na swój temat.
Wspomniana już psycholog kliniczna Danielle Knafo napisała o nim książkę. Davecat stał się sławny dzięki miłości do uroczej lalki od Abyss Creations o wdzięcznym pseudonimie Shi-chan. Para mieszka razem od 1998 roku i nosi identyczne obrączki z wygrawerowanym napisem: Syntetic love lasts forever („Syntetyczna miłość trwa wiecznie"). Davecat mówi, że chociaż Shi-chan jest jego ukochaną żoną, to w 2012 roku zamówił drugą lalkę z rosyjskiej fabryki Anatomical Dolls. Nazywa się Elena Vostrikova, prywatnie – Lenka. Lenka ma status kochanki, a formalna żona mężczyzny wykazuje się taką wyrozumiałością i tolerancją, że nie przeszkadza jej mieszkanie we troje w pokoju Davecata, w domu jego rodziców. Silikonowa małżonka nie zbuntowała się nawet, kiedy w ich życiu i nieco już zatłoczonym pokoju pojawiła się Muriel Noonan, nazywana w rodzinie Mew-mew. Trzecia lalka jest trochę inna – wykonana z drewna, skóry, lycry, i wypełniona bawełną – przez co nie do końca pasuje do syntetycznej wspólnoty. Davecat wyjaśnia, że ta ostatnia nie służy do seksu, jej zadanie stanowi dotrzymywanie towarzystwa. Każda z silikonowych partnerek Amerykanina ma wymyśloną osobowość oraz historię życia. I wszyscy – jak podkreśla mężczyzna – żyją w poliamorycznej, harmonijnej, szczęśliwej rodzinie.
Davecat przeszedł terapię, boryka się z zaburzeniami w zakresie tworzenia i utrzymywania relacji romantycznych oraz intymnych. Kontakty z lalkami są dla niego alternatywą związku z żywą osobą. Davecat opisuje siebie jako aktywistę społeczności iDollators i jej rzecznika prasowego. Pozostaje aktywny w sieci i w mediach. Nikogo nie krzywdzi, pracuje, dobrze funkcjonuje społecznie i jest zadowolony ze swojego życia.
Ona nigdy nie powie „nie!"
Okazuje się, że silikonowa lalka lub seksrobot mogą być partnerką, dziewczyną, ukochaną i żoną. Okazuje się, że z martwym przedmiotem można stworzyć wieloletnią, trwałą relację. Okazuje się, że można czuć do przedmiotu emocje tak potężne jak empatia, miłość i pożądanie. Jako kobieta poczułam niepewność i zagrożenie. Silikon się nie starzeje, nie tyje, nie rodzi dzieci, nie bywa zmęczony ani przygnębiony. Lalki nie mają gorszych dni. Spełniają marzenia o kobiecie uległej, posłusznej, zniewolonej, milczącej i zawsze zgadzającej się z sądami i opiniami męża. Silikonowe partnerki są nierealistycznie piękne. Mają również inną siłę, której nigdy nie posiądzie żadna żywa kobieta. Otóż miłość do silikonowej lalki lub seksrobota pozostaje grą wyobraźni. Jak powiedziała mi w prywatnej rozmowie polska seksuolożka Alicja Długołęcka: „Mężczyźni kochający lalki są w gruncie rzeczy zakochani w swoim własnym stanie zakochania".
Kobieta we mnie przez chwilę nie mogła uwierzyć – jak to, można mnie tak łatwo zastąpić silikonowym przedmiotem z odpowiednio podłączonymi kablami i sztuczną inteligencją? Po chwili przyszła refleksja. Wszyscy konfrontujemy się z czymś nowym. To dopiero zalążek złożonego problemu, z którym w niedalekiej przyszłości będziemy musieli się zmierzyć. Kobiety, mężczyźni, nastolatki. Wszyscy stajemy, nieco bezbronni, wobec coraz sprawniejszych, samouczących się technologii i zjawiska, które socjologowie nazywają najgroźniejszą chorobą społeczną obecnych czasów – epidemią samotności. Pozornie najprostszym remedium na samotność, nieumiejętność odnalezienia się w relacjach i rosnące wymagania wobec atrakcyjności fizycznej kobiet jest silikonowa lalka lub seksrobot.
W 2020 roku najtańszą żonę z silikonu można kupić już za około 4000 funtów (około 22 000 złotych). Inteligentny seksrobot Harmony w wersji podstawowej kosztuje 8000 dolarów (około 33 000 złotych). W wersji wzbogaconej o specjalną budowę ciała, makijaż lub kolor włosów za silikonową żonę od Abyss Creations trzeba zapłacić 12 000 dolarów (około 50 000 złotych). Zbudowanie repliki realnej kobiety kosztuje 17 000 dolarów (około 70 000 złotych). Za przystępną cenę samochodu średniej klasy można nabyć żonę, która nigdy nie powie „nie".
Violetta Rymszewicz - 'Ile kosztuje żona?' - okładka książki mat. prom. (Wydawnictwo Znak Koncept)