Te książki przeczytaliśmy tego lata. Jak się pospieszysz, też zdążysz. Warto!

Jak wyglądało wasze czytelnicze lato? Nasze obfitowało w lektury czytane w różnorodnych okoliczności przyrody. Polecamy wam te naszym zdaniem warte uwagi. Zdążycie coś wybrać i przeczytać jeszcze przed 1 września. A jeśli nie, to lato przecież jeszcze oficjalnie się nie kończy.

Ryszard Kozik: Zacznę od odrabiania zaległości i "odkrycia" autora w jednym, czyli od książek Colsona Whiteheada. W czerwcu przeczytałem "Rytm Harlemu", który spodobał mi się tak bardzo, że postanowiłem sprawdzić, co autor jeszcze napisał. No i okazało się, że ma na koncie m.in. dwie Nagrody Pulitzera za powieści: "Kolej podziemna" i "Miedziaki" (wszystkie książki ukazały się nakładem Albatrosa). Zacząłem od tej drugiej i nie zawiodłem się. To powieść inspirowana historią działającego na Florydzie poprawczaka. Elwood Curtis przez pechowy zbieg okoliczności zostaje skazany na pobyt w poprawczaku nazywanym "Miedziakiem". To miejsce ma wychowywać młodych ludzi, dawać im drugą szansę. W rzeczywistości są w nim wykorzystywani, katowani i łamani wszelkimi dostępnymi metodami. A jeśli ktoś się zbytnio stawia, znika w niewyjaśnionych okolicznościach i nie ma nawet grobu na miejscowym cmentarzu. Ci, którzy w końcu "Miedziaka" opuszczają, noszą go w sobie przez całe życie. Powraca do nich w koszmarach sennych, w nagłych bolesnych skojarzeniach, w kłopotach emocjonalnych. Przejmująca powieść.

 

Podobnie jak "Kolej podziemna". To opowieść o losach młodej czarnej dziewczyny. Przed laty jej matka uciekła z farmy. Nigdy jej nie schwytano, a dziewczyna nienawidzi jej za to, że ją w takim miejscu zostawiła. Gdy staje w obronie małego, bitego przez pana chłopca, zostaje brutalnie ukarana. Ucieka wraz z młodym mężczyzną tajemniczą koleją podziemną, a jej podróż przez kolejne stany przypomina jazdę na rollecoasterze. Wędrując poznaje warunki, w jakich żyją czarni mieszkańcy w różnych częściach kraju. Spotyka ludzi dobrych i serdecznych oraz pełnych nienawiści i bezwzględnych. Widzi wydarzenia, których nikt nie chciałby oglądać. Jej śladem podąża łowca niewolników, który nie zdołał odnaleźć jej matki. A kolej podziemna działała naprawdę, choć nie do końca taka, jak ją przedstawił autor. Była siatką złożoną z ludzi pomagających uciekinierom ze stanów, w których podtrzymywano system niewolniczy. Na jej trasie z pewnością jednak znajdowały się także tunele, podkopy i tajne przejścia. Jeśli nie czytaliście jeszcze książek Colsona Whiteheada, koniecznie to zróbcie!

Marta Korycka: Ja w ostatnich tygodniach sięgnęłam m.in. po "Pachinko" Min Lin Lee (Czarna Owca) - w marcu na Apple TV+ miał premierę świetnie oceniany serial, a zanim go obejrzę, chciałam przeczytać książkę. To historia pewnej koreańskiej rodziny, która zaczyna się na początku XX wieku, gdy Korea była jeszcze jedna, a ciągnie przez kilkadziesiąt lat. Obywatele tego kraju nacierpieli się jeszcze przed II wojną światową, byli traktowani przez Japończyków jako ludzie "drugiej kategorii". Autorka na tle wielkiej historii opisuje losy kobiety, która myślała, że znalazła miłość, ale okazuje się, że się myliła. Jest w ciąży, co w tamtych czasach w jej wiosce ją przekreślało, ale wtedy małżeństwo proponuje jej pastor, który udaje się do Japonii. Ich życie tam pełne będzie tragedii i smutku, przeplatanych radosnymi chwilami. Potem poznajemy też losy ich dzieci.

Zobacz wideo "Pachinko" [ZWIASTUN]

Anna Kowal: Ja natomiast nadrobiłam część zaległości w czytaniu Harlana Cobena, też wydawanego przez Albatrosa. "Chłopiec z lasu" to pierwszy tom jego najnowszego cyklu. Nie jest związany z poprzednimi, ale pojawia się w nim słynne "Wysłów się" znane fanom autora (bardzo mnie rozbawiło). Tym razem głównym bohaterem jest Wilde – tytułowy chłopiec z lasu. Wiemy, że kiedy miał około ośmiu lat, został znaleziony w lesie, następnie umieszczono go w rodzinie zastępczej. Nigdy nie odnaleziono jego rodziny... Kilka rzeczy mnie w tej książce zaskoczyło. Jak na Cobena, dzieje się tu wyjątkowo dużo i cała akcja jest dość płynna. I z jednej strony to dobrze, bo jeśli powolność akcji was drażniła, to tu jej nie ma, ale z drugiej brakowało mi takiego "bum" na koniec. Zdecydowanie na plus wypadają bohaterowie - są jacyś i zapadają w pamięć.

"Brakujący element" czytało mi się lepiej niż "Chłopca z lasu", choć na początku miałam wrażenie, że nie czytam thrillera, tylko powieść obyczajową. Ale później akcja szybko się rozwinęła. Jak podejrzewałam, w tym tomie dowiedzieliśmy się więcej o przeszłości i rodzinie Wilde'a. Ciężko się jednak zorientować, kto jest czyim synem, ojcem, bratem, matką czy siostrą. Zaskoczeń było sporo, światło dzienne ujrzało też wiele rodzinnych sekretów. Ale to nie jedyne wątki, które się w powieści pojawiają, co kilka rozdziałów mamy też internetowych detektywów, którzy próbują wymierzać "sprawiedliwość". Oczywiście decydujący jest głos większości, ale sytuacja zaczyna wymykać się spod kontroli, a do akcji wkraczają lokalni policjanci i agenci federalni. Z niecierpliwością czekam na kolejne przygody Wilde'a, Hester, Matthew, Orena i Laili.

Marta: "Chłopca z lasu" już czytałam, ta druga jeszcze przede mną. Spędziłam za to kilka wieczorów z pewnym niezwykłym mężczyzną... To Bruce Dickinson, wokalista Iron Maiden, który napisał biografię "Bruce Dickinson. Do czego służy ten przycisk? Autobiografia" (SQN). Czy jest coś, czego ten facet nie umie? Śpiewa w jednym z największych zespołów metalowych świata, pisze piosenki i powieści, komponuje, reprezentował Wielką Brytanię na mistrzostwach Europy w szermierce, pilotuje samoloty (w tym pasażerskie)... Tu nie ma słowa o małżeństwach czy rozwodach, skupia się na karierze oraz nowotworze. I naprawdę dobrze pisze! Czytałam w ramach riserczu do tekstu, ale z przyjemnością. 

 

Ryszard: Pora na ciekawe literackie nowości, których jak na lato było w tym roku wyjątkowo dużo. "Weź z nią zatańcz" Filipa Zawady (Znak) nie jest lekturą ani lekką, ani łatwą, ani przyjemną. Bohater książki to czterdziestokilkulatek, który wciąż mieszka z "mamcią", jest od niej uzależniony i nieporadny życiowo. Stanisław nie ma pracy i przyjaciół. Szansą na wyrwanie z odrętwienia staje się dla niego... śmierć ojca. Nieobecny w jego życiu (porzucił matkę przed porodem), wkracza w nie poprzez niewielkie mieszkanie i zostawionego w nim agresywnego psa, ubrania idealnie (no prawie) pasujące na syna, napisaną - prawdopodobnie przez siebie - książkę w stylu Karola Maya i byłego kolegę pijaczynę, nie skąpiącego Stanisławowi życiowych mądrości. Dużo tu - jak to u Zawady - emocji, z tych trudniejszych. Jest też ta książka kolejnym etapem przechodzenia autora od poezji do prozy. Początkowo jego powieści były poszatkowane, najdłuższe "rozdziały" miały półtorej strony, najkrótsze składały się z pojedynczych zdań. W kolejnych książkach autor "rozpisywał się" i tu mamy już do czynienia z niemal płynną narracją.

 

"Tyłem do kierunku jazdy" Sylwii Chutnik (także od Znaku) to moja trzecia polska powieść queerowa w tym roku. I trzecia, która mi się podoba. Skusiła mnie opowieść o babci, która z życia brała, ile się dało i zagubionej lecz zdeterminowanej, by ułożyć swe życie, wnuczce. No i uznałem, że to dobry pretekst, by przeczytać wreszcie coś autorki, z którą jakoś do tej pory moje drogi się nie przecięły. Opłaciło się zaufać intuicji, bo książkę przeczytałem z dużą przyjemnością. Nie tylko fragmenty składające się z barwnych opowieści i nauk życiowych babci Stasi, ale też te o perypetiach i emocjach Magdy, która przeszła korektę płci. Babcia zawsze żyła pełną piersią i zawsze szła (a raczej biegła) pod prąd i nawet umierać chce na swoich zasadach. Wnuczka wciąż uczy się bycia sobą. Bierzcie i czytajcie, warto!

Nakładem wydawnictwa Znak Literanowa ukazała się w lipcu także najnowsza powieść Michała Witkowskiego "Tango. Czarny kryminał retro". Autor umieścił akcję w latach 20. XX wieku. W prowincjonalnym miasteczku N***, w pobliżu Drohobycza i Borysławia, ktoś zabija z pozoru niezwiązane ze sobą osoby. Morderca jest brutalny, a przy zwłokach zostawia kartki z cytatami z tang. Jego zbrodnie zdają się też nawiązywać do serii sprzed 10 lat, której sprawcy nie złapano. Śledztwo prowadzi starszy aspirant Adolf Piątek. Przez książkę przewija się też plejada barwnych postaci z półświatka i elity miasteczka, a Witkowskiemu widoczną przyjemność sprawia opisywanie brudu, wyuzdania i upadku.

Anna: Fuj!

Ryszard: Proszę mi tu nie "fujać" na Michaśkę!

Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

"Ostatni gwóźdź" Stefana Ahnhema (Marginesy) domyka cykl powieści kryminalnych z Fabianem Riskiem w roli głównej. Można byłoby też napisać, że głównym bohaterem cyklu był Kim Sleizner, szef wydziału zabójstw kopenhaskiej policji. Psychopata, który nie waha się przed popełnieniem żadnej zbrodni, byle tylko zdobyć to, czego chce, albo zemścić się. Wie o tym Dunja Hougaard, która musi się ukrywać, a równocześnie stara się zdobyć dowody na przestępczą działalność byłego szefa. Przekona się o tym też po raz kolejny boleśnie Fabian. A wszystko zaczyna się od przypadkowego odkrycia zatopionego w porcie samochodu ze zwłokami policyjnej szychy i młodej dziewczyny. Kim chce szybkiego zakończenia śledztwa i wniosku, że policjant w trakcie stosunku udusił dziewczynę, a potem popełnił samobójstwo. Prowadzącemu śledztwo, dotychczas posłusznemu, coś tu jednak nie pasuje, zaczyna więc prowadzić dochodzenie na własną rękę. Tropy prowadzą do parkingu podziemnego i klubu dla bogatych i ustosunkowanych mężczyzn. Wyraziste postaci, szybka akcja, nieoczywiste zakończenie. Szkoda, że to koniec serii.

Anna: Może znajdziesz teraz czas na doczytywanie powieści Chrisa Cartera? "Geniusz Zbrodni" (Sonia Draga) to już siódma jego książka, którą przeczytałam. Po każdej mam wrażenie, że nie może być już brutalniej i bardziej makabrycznie, a potem okazuje się, że autor po raz kolejny przesuwa granice szaleństwa/obłędu "swoich" seryjnych morderców. Bywa schematyczny, ale jego książki wciągają od pierwszej do ostatniej strony. "Geniusz zbrodni" różni się od poprzednich tomów serii - zmienia się miejsce akcji, nie ma Garcii (partnera Huntera), nie ścigamy mordercy. A dodatkowo seryjny okazuje się być dawnym przyjacielem głównego bohatera. Na jaw wychodzą dawne sprawy i tajemnice. Ta część cyklu była dla mnie najbardziej emocjonalna. Mamy tu okazję poznać bliżej Roberta i demony z jego przeszłości. Gdyby akcja działa się w uniwersum superbohaterów, to ta część byłaby jej zwieńczeniem. Wiecie, główny bohater i antagonista dorównujący mu sprytem oraz inteligencją wreszcie się spotykają i toczą walkę na śmierć i życie. Ale spokojnie, niedługo ukaże się 12 tom cyklu.

 

Marta: Jeśli chodzi o zbrodnie, na mnie ogromne wrażenie zrobił reportaż Ann Rule "Morderca znad Green River" (SQN). Jej "Ted Bundy. Bestia obok mnie" to klasyka gatunku true crime. Autorka była policjantką, potem zajęła się pisaniem o zbrodniach i gdy zainteresowała się morderstwami młodych kobiet nie przypuszczała, że zabójcą okaże się jej przyjaciel! Okazuje się, że los bywa naprawdę pokręcony, bo Morderca znad Green River zabijał z kolei w jej okolicy. Śledczy przez 20 lat szukali sprawcy, który w końcu przyznał się do 49 zabójstw. Ann Rule skupia się jednak nie tylko na pracy policji i samym przestępcy, ale stara się choć w kilku słowach opowiedzieć o jego ofiarach, uznając, że to one zasługują na pamięć. 

Anna: Z kolei dzięki książce Christiana Roudauta "Przy stole z tyranem" (Znak) możemy odkryć tajemnice jadalni Hitlera, Mao, Stalina, Bokassy, Husajna i Ceausescu. Dzięki pracy autora dowiadujemy się m.in., czy na stół Hitlera trafiały tylko wegetariańskie potrawy, który z tyranów lubił doprawiać jedzenie i gotować dla swoich gości, kto urządził ucztę w lesie dla de Gaulle'a i jak to możliwe, że gnijące mango stało się symbolem władzy absolutnej? Mam tylko jedno zastrzeżenie: przydałoby się minimalne wprowadzenie historyczne poświęcone "bohaterom" książki. Zdecydowanie mi go brakuje.

Ryszard: Wznowiona właśnie przez W.A.B. "Pandrioszka" Krystyny Kurczab-Redlich to książka wstrząsająca. Po raz pierwszy ukazała się ponad 20 lat temu, a jednak postawione w niej diagnozy niestety wciąż są aktualne. Diagnozy dotyczą oczywiście Rosji, przede wszystkim jej społeczeństwa. Gdy zaczynałem czytać, poczułem dyskomfort, że autorka tak zdecydowanie wypowiada się antyrosyjsko. Gdy jednak czytałem ciągi dalsze, te wątpliwości wyparowywały. Autorka, która wiele lat spędziła w Rosji, żyjąc wśród jej normalnych, "szarych" mieszkańców, ma pełne podstawy do formułowania ostrych, jednoznacznych ocen. Ocen społeczeństwa zupełnie zagubionego, pozbawionego kośćca moralnego, niezdolnego do walki o własne zdanie, do protestu. Społeczeństwa akceptującego wojnę w Czeczenii (a teraz w Ukrainie), z wszystkimi jej okrutnymi konsekwencjami. Bezradnego, przyjmującego w ciemno, że ci, którzy nim rządzą, mają prawo podejmować decyzje o życiu i śmierci, o tym, co właściwe i nie.

Marta: Pozostając w temacie Rosji, wspomnę o książce "Plac Senacki 6 PM" Vincenta V. Severskiego (Czarna Owca). Thriller szpiegowski byłego funkcjonariusza polskiego wywiadu przenosi czytelnika w czasy, gdy rządzi Gorbaczow. A może nawet nie rządzi, a tylko próbuje, bo tak naprawdę w tamtym okresie przemian walka o władzę toczyła się nie tylko między politykami... Głównym bohaterem jest brytyjski szpieg, który przyjeżdża do Finlandii z misją zwerbowania radzieckiego dowódcy łodzi podwodnej kapitana Razumowa. Okazuje się, że Finowie chcieliby, aby przy okazji pomógł im w znalezieniu sowieckiego "kreta" w ich ambasadzie... Nie ma tu wybuchów jak z Jamesa Bonda, ale Sewerski udowadnia, że napięcie można utrzymać też nawet zwykłą rozmową.

 

Anna: "Czerwony terror" (Filia) to pierwsza przeczytana przeze mnie książka Maksa Czornyja, w której "wchodzimy w głowę" zbrodniarza. Co sądzę o pierwszoosobowej narracji? Szczerze mówiąc: jeszcze do końca nie wiem. Patrzenie na ludzi, którzy są chodzącym złem, z bardziej ludzkiej perspektywy zawsze wzbudza we mnie pewien dyskomfort. Autorowi udało się jednak tak poprowadzić narrację, że nie odczuwałam zbyt wielu pozytywnych (ale też negatywnych) emocji wobec Lenina, głównego bohatera książki. Po prostu poznajemy go, dowiadujemy się nie tylko, jak widzieli go inni, ale też, jak on sam postrzegał siebie. Jestem pod wielkim wrażeniem pracy, jaką wykonał autor. Widać, ile przejrzał materiałów, że sprawdzał każdą informację w kilku źródłach, nie ma tu żadnych niepotwierdzonych sensacji. Całą historię czyta się naprawdę dobrze.

Anna: Znacie Zespół Myślenia Ironicznego? Ja śledzę profil od kilku lat, a pojawiające się na nim "seciki" wielokrotnie poprawiały mi humor. Kiedy więc Znak wydał książkę "Zespół Myślenia Ironicznego. Nie ma się z czego śmiać", od razu wiedziałam, że chce ją przeczytać. Jakoś to jednak odkładałam i w końcu Ryś kupił mi ją w prezencie imieninowym. Książka jest trochę o naszej codzienności, trochę o nas samych, ale też o tym, że wrzucanie memów w internet to jednak ciężka harówka. Wszystko okraszone dobrze mi/nam znanym humorem, ironią i dystansem. Ja przy czytaniu bawiłam się świetnie, pewnie co jakiś czas do niektórych fragmentów będę wracać.

Ryszard: Ja dobrze bawiłem się czytając powieść "M*A*S*H" Richarda Hookera (Znak). MASH to skrót od Mobile Army Surgical Hospitals, czyli wojskowych szpitali polowych. Książka opowiada o pracujących w nim podczas wojny koreańskiej lekarzach i pielęgniarkach. Sokole Oko, Trapper i Duke są świetnymi chirurgami. Sprawiają jednak kolegom i przełożonym sporo kłopotów, a do ich namiotu - zwanego Bagnem - niektórzy obawiają się wejść. Szczególnie drażnią ich służbiści i głupcy. Ich sposobem na stres i zmęczenie jest odjechane poczucie humoru. Mimo, że krew się tu leje obficie i oczywiście nie wszystkich udaje się uratować, a nasi bohaterowie przeżywają niejedno załamanie, zapewniam, że podczas tej lektury często będziecie się uśmiechali. Gorąco polecam też filmy zrealizowane na podstawie powieści Hookera. W 1970 roku Robert Altman za swój "M*A*S*H" dostał Złotą Palmę w Cannes i pięć nominacji do Oskarów. W latach 1972-83 telewizja CBS nadawała serial "M*A*S*H" - powstało 251 odcinków, podzielonych na 11 serii. Fabularnie "rozpisują" oczywiście powieść Hookera, dobrze oddają jednak jej klimat i antywojenne przesłanie.

 

Marta: O, to muszę koniecznie tę książkę od ciebie pożyczyć! Może jeszcze w sierpniu?

<<Reklama>> Ebooki i audiobooki polecane w artykule znajdziesz na Publio.pl >>

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina

To jeszcze nie wszystkie nasze wakacyjne lektury. Ciąg dalszy nastąpi, zaglądajcie na kultura.gazeta.pl

Więcej o: