Ich małżeństwo "było ciągłym romansem". On pisał fraszki o Srebrnej Natalii, ona wybaczała mu pijaństwo i zdrady

Konstanty Ildefons Gałczyński został, słusznie zresztą, zapamiętany jako wybitny poeta. Jedne z jego najpiękniejszych wierszy powstały dla ukochanej żony, którą większość zna jako Srebrną Natalię. Ich małżeństwo było jednak dalekie od ideału wykreowanego w literaturze.

Natalia i Konstanty Ildefons Gałczyńscy spędzili ze sobą 22 lata i doczekali się cudownej córki Kiry. Przez te wszystkie lata para musiała uporać się jednak z wieloma problemami, nałogami pisarza, a także jego skłonnościami do innych kobiet. Jak udało im się zatem przetrwać wspólnie tyle lat? 

Konstanty Ildefons Gałczyński został pisarzem, choć ojciec miał na niego inny pomysł 

Jego ojciec Konstanty był technikiem kolejowym, a matka Wanda Cecylia córką właściciela restauracji. Rodzina ze względu na wojnę w 1914 roku została ewakuowana na cztery lata do Moskwy. To właśnie tam zaczął tworzyć swoje pierwsze wiersze, choć niestety one zaginęły. Po powrocie do Warszawy jego ojciec liczył, że syn będzie kontynuował tradycję kolejarską. Ten wybrał natomiast ścieżkę pisarską. Przed maturą jego twórczość pojawiła się po raz pierwszy w prasie, a dokładniej w czasopiśmie "Rzeczpospolita". Konstanty poszedł później na Uniwersytet Warszawski, na którym rozpoczął anglistykę i filologię klasyczną. Żadnego z tych kierunków nie ukończył. 

Zaczął coraz więcej tworzyć i wydawać. W 1926 roku rozpoczął pracę nad powieścią satyryczną "Porfirion Osiełek", którą ukończył trzy lata później. W międzyczasie pojawiły się także inne dzieła, a mianowicie w 1928 roku poemat "Koniec Świata" czy wiersz "Śmierć Braciszka", a w 1929 roku felieton opublikowany "Cyruliku Warszawskim". 

Konstanty Ildefons GałczyńskiKonstanty Ildefons Gałczyński Fot. Henryk Hermanowicz/commons.wikimedia.org

Wkrótce Gałczyński poznaje swoją muzę, czyli Srebrną Natalię 

W tym samym roku w kawiarni Mała Ziemiańska, Konstanty poznaje Natalię Awałow. Piękna studentka romanistyki od razu zawróciła mu w głowie. Była córką Konstantego Nikołajewicza Awaszwili, czyli spadkobiercy jednego z najstarszych i najzamożniejszych gruzińskich rodów. - Byliśmy oboje nieludzko szczęśliwi. - wspominała ukochana Gałczyńskiego. 

Ze ślubem nie zwlekali. Pobrali się 1 czerwca 1930 roku. Nie była to typowa ceremonia. Para młoda do kościoła przyjechała tramwajem, Natalia nie miała na sobie sukni ślubnej, a po uroczystości oboje zostawili gości, aby wspólnie świętować ślub w wesołym miasteczku. Żona Gałczyńskiego zaczęła pojawiać się także częściej w jego twórczości. Używał w stosunku do niej wiele czułych określeń, ale czytelnikom najbardziej znana jest z fraszki "O, zielony Konstanty, o, srebrna Natalio" czy "Serwus Madonna". 

 

Małżeńska sielanka nie trwała długo. Para mimo to spędziła ze sobą 22 lata 

W 1931 roku przez dwa lata Gałczyński pracował w konsulacie generalnym w Berlinie. Tam powstaje m.in. "Książka o mojej żonie" czy "Bal u Salomona". Później para przeprowadza się do Wilna. Gałczyński nawiązał współpracę z tamtejszym radiem i ponownie wydał kilka utworów tj. "Śpij, wujaszku", "Młynek do kawy" czy "Buty szewca Szymona". W 1936 roku w Wilnie przychodzi na świat córka Gałczyńskich, Kira. W tym samym roku rodzina decyduje się na powrót do Warszawy. 

Między małżonkami układało się różnie. - Nasz dwudziestotrzyletni związek był ciągłym romansem. Namiętne burze, ślepa zazdrość, zachwyty, krótkie, nagłe kłótnie. - wspominała Natalia. Konstanty coraz częściej zaczął sięgać po alkohol, miewać depresję i lęki oraz znikać z domu. W Tygodniku Przegląd pojawiła się niegdyś rozmowa z Kirą Gałczyńską, która potwierdziła, że ojciec miewał "złe okresy", o czym po latach opowiedziała jej matka. - Wiele lat po śmierci ojca opowiedziała mi o jego złych okresach, jak to nazywała. Objawiających się melancholią, wewnętrzną pustką, nerwowymi lękami, bezgranicznym znudzeniem. Nie był w stanie napisać nawet najbłahszego listu. Nie czytał, nie słuchał muzyki, nie pił kawy. Bezmyślnie przerzucał gazety, chodził z kąta w kąt. Po kilku dniach takiego życia zaczynał pić wódkę. Te okresy zawsze przychodziły po miesiącach pracy, inspiracji, wielkich uniesień.

 

Nadszedł okres wojny, a wraz z nim kolejne rewolucje w małżeństwie Gałczyńskich 

W 1939 roku Gałczyński bierze udział w kampanii wrześniowej. Ostatecznie trafia do niewoli i zostaje wywieziony do obozu jenieckiego w Altengrabow pod Magdeburgiem, gdyż odmawia podpisania zobowiązania, w myśl którego część żołnierzy przeznaczano na robotników cywilnych w Rzeszy. Okres ten obfitował w powstanie wielu wierszy wojennych. Wśród nich znalazły się "Pieśń o żołnierzach z Westerplatte", "Sen żołnierza", "List jeńca", "Srebrna akacja" i "Dzika róża".

Na ten okres przypada też najwięcej romansów pisarza. - U schyłku okupacji w stalagu ojciec poznaje dwie kobiety, z którymi wiąże go jakieś uczucie: najpierw Marię Stobiecką (...), następnie wiąże się z Lucyną Wolanowską, lwowianką, więźniarką Ravensbrück i Oświęcimia. Zamieszkują razem, w styczniu 1946 roku rodzi im się syn. Otrzymuje imiona, a jakże, Konstanty Ildefons (...) - wyznała w wywiadzie Kira Gałczyńska. 

Po wojnie zresztą poeta nie wrócił od razu do rodziny. Wyruszył w podróż po Europie zwiedzając Brukselę, Holandię czy Paryż, a w tym czasie w Polsce zaczęły krążyć pogłoski, że Gałczyński nie żyje. Do kraju powrócił dopiero w marcu 1946 roku i rozpoczął współpracę z Tygodnikiem Przekrój, Tygodnikiem Powszechnym, Odrodzeniem oraz kabaretem "Siedem Kotów". Popularność przyniósł mu również Teatrzyk Zielona Gęś. Żona postanowiła wybaczyć mu wszystkie przewinienia. Jak wspominała ich córka, "wszystko sobie wyjaśnili i potem nigdy nie wracali do tematu. Gałczyńska uznała, że nie będzie to miało wpływu na ich niezwykłą miłość". 

Gałczyńscy przenieśli się do Szczecina, ale zawał Konstantego wymusił na nich powrót do Warszawy

W roku 1949 Gałczyński uległ zawałowi serca, a pilne leczenie sprawiło, że rodzina wróciła do Warszawy. Pisarz często mimo to wyjeżdżał do leśniczówki w Praniu, gdzie zresztą obecnie znajduje się jego muzeum oraz do Nieborowa pod Arkadią. Ostatnie lata życia poety to też okres powstania jednych z jego największych dzieł - "Wielkanoc Jana Sebastiana Bacha", "Niobe" czy "Kronika olsztyńska". Na skutek trzeciego zawału zmarł jednak 6 grudnia 1953 roku. Dwa dni później został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi na polu literatury polskiej. 

Żona Gałczyńskiego po śmieci męża, z nikim się nie związała aż do swojej śmierci w 1976 roku. Dbała nie tylko o spuściznę po Gałczyńskim, ale też sama pisała książki dla dzieci oraz tłumaczyła rosyjską literaturę. 

Zobacz też: Głębia w każdym słowie i fascynacja Gołotą. Taka była Wisława Szymborska

Więcej o: