Jan Himilsbach stwierdził: "Nie ma, k*a, dziadu, gorszej rzeczy niż pidżama". Wyjaśnił, dlaczego [FRAGMENT KSIĄŻKI]

Miał ochrypły głos i cięty dowcip. Powtarzał, że alkohol pity z umiarem nie szkodzi. Włóczył się po Polsce, a potem po Nowym Świecie. Chwytał się różnych zawodów: był kamieniarzem, grabarzem, aktorem. Tym ostatnim na dłużej. Zagrał w kilkudziesięciu filmach, m.in. w absolutnie kultowych "Rejsie" i "Wniebowziętych". Publikujemy fragment książki z anegdorami o nim, które zebrał znany z fanpejdża "Anegdoty teatralne, filmowe i muzyczne" Ryszard Abraham.

"Himilsbach. Ja to chętnie napiłbym się... kawy" - fragmenty:

Janek Himilsbach nie miał swojego mieszkania i sypiał u różnych znajomych – wspomina scenarzysta i pisarz (a także były bokser warszawskiej Polonii) Leszek Płażewski.

– Przez pewien czas korzystał z kąta u mnie. Mojej babci, która miała osiemdziesiąt lat, podziękował kiedyś za gościnę, mówiąc: Jak ci zrobię grób, to będziesz miała w nim jak w niebie. Przy innej okazji Płażewski pochwalił mu się, że właśnie kupił materiał na garnitur i zamierza jeszcze sprawić sobie nową wspaniałą pidżamę. To słowo wywołało u Himilsbacha falę traumatycznych wspomnień. - Raz jeden miałem pidżamę – opowiadał.

Nie ma, k*a, dziadu, gorszej rzeczy niż pidżama. Normalnie jest tak. Popijesz sobie, padniesz i zapomnisz o wszystkim. Potem wstajesz rano i zaraz możesz iść dalej. Raz jeden w życiu napiłem się w pidżamie. Następnego dnia rano wyszedłem na ulicę ubrany tylko w pasiastą pidżamę.

Richard_Baer, Josef Mengele i Rudolf Hoess w Auschwitz Przez wiele lat nie wiedział, że jest dzieckiem zbrodniarza. Mengele był "wujkiem"

*

– Kiedyś dwa tygodnie chodziłem z Himilsbachem i ciągle coś piliśmy – przywołuje odległe wydarzenie Janusz Kłosiński. – On znał niesamowitych ludzi ze wszystkich sfer: od największego dna do nieosiągalnej dla normalnego zjadacza chleba elity. Wśród jego znajomych byli obdarci żebracy, szaleni artyści i wytworni profesorowie. Okazało się, że jest coś, co ich wszystkich łączy. Każdy z nich po wódce mógł się bardzo źle zachowywać, tu panowała całkowita równość. Himilsbach zawierał w sobie coś z tych wszystkich ludzi, których znał – całe spektrum społeczeństwa z jego wielkością i upadkiem. Jak sobie popił, to mówił, że na świecie jest tylko dwóch pisarzy, którzy się liczą – Faulkner i Himilsbach. Krzyczał:

Jesteśmy jak łyse konie na wyścigach. Raz Faulkner pierwszy, raz Himilsbach pierwszy!.
Zobacz wideo Klasyki i nowości. Oto lista 100 najlepszych zdaniem krytyków filmowych komedii

 *

Grupka młodzieży aktorskiej po udanych egzaminach semestralnych udała się do legendarnego Ścieku. Na miejscu zastali taki obrazek: siedzi smutny Zdzisław Maklakiewicz, a przed nim na krześle barowym stoi kieliszek wódki. Maklak tępym wzrokiem mu się przypatruje.

– Coś się stało, panie Zdzisławie? – pytają zatroskani studenci.

– Eee, szkoda gadać – odpowiada inżynier Mamoń.

– Możemy w czymś pomóc?

– Eeee…

Po chwili dodaje:

– Powiem wam coś w tajemnicy: Himilsbach mi się rozpił.

Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

*

Znajomość z Himilsbachem i Maklakiewiczem miała również tragiczne skutki. Jan Rzepliński napisał mi:

– Jak na smutno. Mój przyjaciel Włodek studiował filozofię na Uniwersytecie Warszawskim. Los sprawił, że poznał Jana i Zdzisława, którzy wciągnęli go we wspólne imprezowanie. Studiów nie skończył, wrócił do naszego miasteczka, pił nadal, zmarł z flaszką u boku. Wspaniały był ten mój przyjaciel. Można go było godzinami słuchać. Jego życiem były książki, później wóda. Tak straciłem przyjaciela.

Jan Borysewicz Borysewicz: Nikt w Polsce miał się nie dowiedzieć, co robiliśmy za granicą

(...)

Znajomy Himilsbacha zaprosił go razem z Maklakiem na weekend do swojego domu. Powiedział mamie, że przyjadą w odwiedziny sławni artyści, znani z kina i telewizji. Starsza pani była zachwycona. Zakładała, że muszą to być wspaniali, kulturalni i dystyngowani ludzie. Sobota rano. Świeci słońce. Babie lato. Okna szeroko pootwierane. Przy stole w kuchni siedzi przyjaciel Himilsbacha ze swoją mamą. Właśnie skończyli śniadanie i z niecierpliwością czekają na parę sławnych artystów. Nagle z ulicy zaczynają dobiegać czyjeś męskie ożywione głosy.

– Ja ci, k*a, mówię, że to jest tu!

– Ty mi tu nie pier*l, bo to nie jest tutaj!

– No co ty, k*a!

– O, nareszcie! Węgiel przywieźli! – odzywa się starsza pani.

– Nie, to nie węglarze. To przyjechali pan Himilsbach z panem Maklakiewiczem.

*

Publicysta i reporter Stanisław Stanuch: Janek Himilsbach, chociaż notorycznie biedny, nawet po wydaniu kilku książek i sukcesach aktorskich w filmach, miał swój honor i potrafił mieć gest. Pewnego dnia odwiedziłem go na statku zacumowanym przy nabrzeżu wiślanym w Krakowie, w okolicy Starowiślnej. Gdy rozmawialiśmy, sięgnąłem po jabłko z potężnego stosu wypełniającego luk statku. Widząc to, powiedział:

– Jesteś głodny? Nie jedz tego, to psiary… Zapraszam cię na obiad do restauracji…

Mimo moich protestów zaprowadził mnie do Warszawianki. Usiedliśmy przy stoliku zajętym przez panienki wiadomej profesji, z którymi Janek z miejsca od razu się dogadał. Nagle wstał, przeprosił mnie i odszedł na chwilę do stolika zajętego przez Stefana Otwinowskiego siedzącego w towarzystwie bardzo wytwornych pań. Przez chwilę rozmawiali na boku, Otwinowski wyciągnął portfel z kieszeni, wręczył coś Himilsbachowi i pożegnali się jak starzy znajomi.

Gdy wrócił, zapytałem:

– Czego od niego chciałeś?

– Powiedziałem mu – wyjaśnił – że jeżeli nie pożyczy półtorej stówy, przysiądziemy się do stolika z naszymi panienkami. – Zatarł ręce, wezwał kelnera i powiedział: – Teraz możemy bankietować.

*

Bardzo znana opowieść. Czy prawdziwa? Do dziś żyje, nawet sporządza się memy ze zdjęciem aktora i tymi kwestiami.

Oto Jan stoi koło budki i pije piwo. Obok przechodzi kobieta.

– Wziąłby się pan za robotę, a nie piwo!

– W tym kraju nie ma pracy w moim zawodzie.

– Tak? A jaki ma pan zawód?

– Torreador.

"Himilsbach. Ja to chętnie napiłbym się... kawy" ukaże się 19 października 2022 roku nakładem wydawnictwa Mando.

Himilsbach. Ja to chętnie napiłbym się... kawy - okładkaHimilsbach. Ja to chętnie napiłbym się... kawy - okładka mat. prasowe

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina

Więcej o: