Nieliczni wiedzą, że pierwszym właścicielem LEGO była kobieta. "Sofie była dla nas naprawdę dobrą matką"

"Historia LEGO" to opowieść o trzech pokoleniach, które od dziewięćdziesięciu lat tworzą jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek na świecie. Książka Jensa Andersena, duńskiego biografa i dziennikarza, to nie tylko historia rozwoju globalnej firmy, ale przede wszystkim wyjątkowej rodziny. Przeczytaj fragment.

Tylko nieliczni wiedzą, że pierwszym właścicielem LEGO była kobieta.

Nie doszłoby do tego, gdyby nie przypadek, a w szczególności pewna gazeta leżąca na krześle w kuchni. W październiku 1933 roku Sofie Jørgensen odwiedza swoją przyjaciółkę, mieszkającą w południowozelandzkim Haslev. Kobieta, która skończyła 38 lat, niedawno opuściła Aarhus, by powrócić do rodzinnego miasta w nadziei na otrzymanie posady kierowniczki lokalnego Tatol – sieci sklepów sprzedających mydła, perfumy i inne produkty do higieny osobistej.

Sofie przez ostatnie lata pracowała w domu poprawczym w Aarhus i skrzętnie oszczędzała, żeby pewnego dnia móc zrealizować swoje marzenie o otwarciu własnego sklepu. Niestety to nie ona otrzymuje posadę w Haslev. Rozczarowana Sofie postanawia udać się rowerem do swojej przyjaciółki, żeby przedyskutować z nią inne możliwości. Kiedy kawa się gotuje, a dziewczyny nakrywają do stołu, Sofie w pewnym momencie sięga po leżący na krześle dziennik "Kristeligt Dagblad". Kiedy przeglądając gazetę, dochodzi do działu z ogłoszeniami, jej wzrok pada na nagłówek "Gosposia".

Zatrudnię na korzystnych warunkach dziewczynę głębokiej wiary, oszczędną, która potrafi przygotowywać posiłki i podejmie się prowadzenia domowego gospodarstwa od 1 listopada. Życzliwa atmosfera. Mam dwóch synów w wieku 12 i 7 lat, więc preferowana jest osoba, która otoczy ich miłością, pomoże w ich wychowaniu oraz stworzy im dom. Rekomendacje z poprzednich miejsc pracy oraz żądania płacowe należy przesłać do O. Kirk Christiansen, Stolarnia Maszynowa w Billund, i pod tym adresem można uzyskać bardziej szczegółowe informacje.

Po tym, jak kierownik mleczarni Hougesen pomógł mu przebrnąć przez liczne oferty, które pojawiły się w odpowiedzi na ogłoszenie, Ole Kirk decyduje się na zatrudnienie Sofie Jørgensen, która ma dobre rekomendacje, jest wierząca i pochodzi z Haslev, bastionu Misji Wewnętrznej. Godtfred odbiera nową gosposię ze stacji kolejowej w Billund i prowadzi do Domu z Lwami. Kiedy Ole Kirk otwiera drzwi, wykrzykuje spontanicznie: "Sofie Jørgensen, gdybym wiedział, że nosi pani krótkie włosy, tobym się nie zdecydował!".

Sofie zapewne również nie ubiegałaby się o posadę, gdyby wiedziała, że wewnątrz wielkiego domu z imponującymi lwami, do którego prowadzi elegancki chodnik, panuje taki bałagan. Kolejną niespodzianką było to, że w domu mieszkało nie dwóch, jak napisano w ogłoszeniu, ale czterech braci. Na szczęście Karl Georg i Johannes pojawiają się tylko doraźnie, gdy przyjeżdżają w odwiedziny z miejsc, gdzie terminują. Godtfred nadal chodzi do szkoły, a w wolnym czasie pomaga ojcu w warsztacie. Kiedy opowiada o sobie Sofie, jego siedmioletni brat Gerhardt siada na kolanach obcej kobiety i pyta: "Znałaś moją mamę?". "Była taka miła!" – dodaje.

Nowa gospodyni, pomimo krótkiej fryzury, okazuje się prawdziwym darem niebios. Kiedy 50 lat później czterej bracia Kirk udzielają telewizyjnego wywiadu, potwierdzają jeden przez drugiego:

Sofie była dla nas naprawdę dobrą matką. Była zdolna, serdeczna i wreszcie w domowym gospodarstwie zapanował jakiś porządek.

Między głową rodziny i nową gosposią od samego początku nawiązuje się nić porozumienia, do tego stopnia, że siedem miesięcy później odbywa się ślub pary u jej rodziny w Haslev. "Najszybciej, jak się tylko dało", uważają członkowie rodziny zmarłej żony Olego Kirka, mieszkający na Jutlandii. Na uroczystość weselną, która odbyła się 10 maja 1934, Sofie przygotowała własną piosenkę do melodii B.S. Ingemanna "Na polu gospodarza Tavego". Opisuje w niej miłość, która zrodziła się w jej sercu na ziemi Olego w Billund:

Pierwszy raz zapragnęła dzielić z nim los / gdy Ole wyszedł przed swój dom / w żółtej kurtce z kołnierzem / a świat w słońcu zatonął / O czym tych dwoje gawędziło / nie dowie się nikt / A jak się porozumieli / to już strzeżony sekret ich.

Przez całe swoje życie Ole Kirk często powtarzał, że gdyby Sofie nie przyjechała do Billund w 1933 roku i gdyby w wyniku ich małżeństwa nie wsparła go swoimi oszczędnościami, LEGO nigdy by nie powstało.

Zobacz wideo Co nowego w popkulturze?

To takie proste. Dzięki 1000 koron, które Sofie wniosła do małżeństwa, co w przeliczeniu na dzisiejszą wartość odpowiada 37 000 koron, udaje jej się w marcu 1934 roku uratować małżonka od kolejnego ogłoszenia upadłości. W połączeniu z kilkoma pomniejszymi pożyczkami od rodzeństwa Olego Kirka posag małżonki kładzie podwaliny pod przyszłą firmę. Ole Kirk zaznacza: "W 1934 roku ożeniłem się z gosposią. Wniosła do małżeństwa 1000 koron i za część tych pieniędzy spłaciłem najpilniejsze roszczenia. Bardzo wspierała mnie też moja rodzina i dzięki temu pozbyłem się strachu".

Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Te zmiany oznaczają również, że przedsiębiorstwo O. Kirk Christiansena Fabryka Wyrobów Drewnianych i Zabawek w nadchodzącym roku zmieni nazwę. Adwokat Friis-Jespersen, który pomaga Olemu Kirkowi uniknąć grożącej mu upadłości, proponuje, aby przedsiębiorca zmienił nazwę zakładu na taką, która będzie zapadała klientom w pamięć. W 1935 roku, gdy cieślaz Billund po raz drugiz rzędu bierze udział w targach branżowych Købestævnet w Fredericii, zauważa, że wszystkie duże firmy mają oryginalne nazwy. Po powrocie zbiera swoich ośmiu pracowników i informuje, że przygotował premię w postaci dwóch butelek wina jabłkowego dla tego, kto wymyśli atrakcyjną nazwę firmy.

Prawdopodobnie perspektywa kwaskowatego wina nie była dla nikogo wystarczająco motywująca, bo dwie najlepsze propozycje – LEGIO i LEGO – pochodzą od samego fabrykanta. Jak już później wyjaśnia Gerhardt, pierwsza propozycja nawiązuje do "legionów zabawek", gdyż "ojciec uważał, że wytwarzanie zabawek ma sens tylko wtedy, gdy będzie to produkcja masowa". Druga propozycja – LEGO – jest skrótem od słów Leg godt (Baw/Bawcie się dobrze) i oddaje ducha czasu w większym stopniu, niż Ole Kirk pierwotnie zakładał. Wygrywa ostatni pomysł, bo dobrze brzmi i wymawiany jest z łatwością przez dzieci i dorosłych. Dopiero po wielu latach, gdy fabryka zabawek w Billund eksportuje plastikowe klocki na cały świat, okazuje się, że LEGO po łacinie oznacza "składam".

Historia LEGO - okładkaHistoria LEGO - okładka mat. prasowe

"Historia LEGO. Opowieść o rodzinie, która stworzyła najsłynniejszą zabawkę na świecie" Jensa Andersena w przekładzie Agaty Lubowickiej i Justyny Haber-Biały ukazała się 9 listopada nakładem Wydawnictwa W.A.B.

<<Reklama>> Ebook "Historia Lego. Opowieść o rodzinie, która stworzyła najsłynniejszą zabawkę na świecie" jest dostępny na Publio.pl >>

Więcej o: