Anna Kowal: Zacznę od książki, która najbardziej mnie wciągnęła. "Agla. Alef" Radka Raka (Powergraph) to powieść napisana brawurowo i z rozmachem. Główna bohaterka Sofja Kluk musi dojrzeć w ekspresowym tempie. Gdy jej ojciec nie powraca długo z wyprawy badawczej, zostaje oddana na prywatne szkolenie do... czarodziejki. Nie nauczy się co prawda czarować, ale przeżyje pierwszą miłość, pozna swoją seksualność, a potem przekreśli wszystko głupią decyzją. Uruchomi lawinę zdarzeń, która porwie ją i poniesie. Wszystko to dzieje się w mocno odrealnionym, magicznym inaczej Krakowie. W czasie i poza czasem. Gdzie po ulicach krążą niby dorożki ciągnięte przez dziwne stwory i mercedesy służby bezpieczeństwa, zmutowane raki psują małolaty, biedni ludzie goblinieją, a nad wszystkim czuwa wszechmocny Car.
Ryszard Kozik: Każdy powinien odbyć taką szczerą rozmowę z rodzicami, jak Maria Peszek z Janem Peszkiem! Ich trwała dwa lata - rozmawiali w latach 2017-2019, kolejne trzy lata zajęło nadanie jej formy książki "Naku*wiam zen", która ukazała się nakładem Marginesów. Oczywiście nie każdy ma tak ciekawe, szalone wręcz życie, nie każdy jest artystą, nie każdy jest taką osobowością. Ale każdy ma w życiu jakieś niedopowiedziane historie, niewypowiedziane żale. Słowa na wypowiedzenie których nigdy nie było dobrej okazji. No więc Maria i Jan taką okazję mają i wykorzystują ją, choć okoliczności rozpoczęcia rozmów nie są sprzyjające, a może jednak paradoksalnie są - Jan właśnie przeszedł zawał, a Maria załamanie nerwowe. O czym rozmawiają? O życiu. Czyli o wszystkim. Dla mnie najważniejsze są te fragmenty rozmów, które dotyczą ich wzajemnych relacji. Są też oczywiście barwne, rodzinne i towarzyskie historyjki, skandale nawet.
W "Empuzjonie" (Wydawnictwo Literackie), pierwszej po Noblu powieści, Olga Tokarczuk przenosi nas z kolei do sytuacji wyjętej z jednej ze swych ukochanych książek - "Czarodziejskiej góry" Tomasza Manna. W uzdrowisku dla gruźlików ląduje Mieczysław Wojnicz, student z Lwowa. Jest i grono współkuracjuszy toczących dysputy polityczne i światopoglądowe. Jednym z głównych tematów rozmów są kobiety, a mówiąc wprost ich niższość pod każdym niemal względem. Nie przypadkiem notę autorską rozpoczyna informacja: "Wszystkie mizoginistyczne poglądy na temat kobiet i ich miejsca w świecie są parafrazami tekstów następujących autorów". Nie przypadkiem też debaty te zakrapiane są nalewką na grzybkach halucynogennych. Mieczysław jest mocno zagubiony - w swej tożsamości narodowej, poglądach na różne kwestie, seksualności. Zaprzyjaźnia się z najciężej chorym z kuracjuszy Thilo, który pokazuje mu na cmentarzu w sąsiedniej miejscowości miejsce, gdzie chowane są ciała zmarłych na początku listopada. Podobno coś rozszarpuje co roku kolejne ofiary w lesie. A listopad nadciąga...
Marta Korycka: O tak, książka Peszków na mnie też zrobiła ogromne wrażenie. Dorzucę na początek od siebie jeszcze dwie debiutantki z Wydawnictwa Agora. Pierwszą z nich jest Julia Łapińska i jej kryminał "Czerwone jezioro". Rzecz rozrywa się w miejscowości, w której kiedyś stacjonowały radzieckie wojska i choć do morderstwa dochodzi we współczesności, cała sprawa łączy się z wydarzeniami z przeszłości. Z kolei "Proste równoległe" to obyczajowa, ale też niepozbawiona tajemnicy, powieść o utalentowanej dziewczynce, która w latach 80. trafia na naukę do znanej niegdyś skrzypaczki. Kilkanaście lat później Marta musi zmierzyć się z dorosłością oraz z historią swojej nauczycielki. Agata Romaniuk może nie do końca jest debiutantką, bo ma na koncie serię dla dzieci o Kociej Szajce, ale to jej pierwsza powieść dla dorosłych.
Anna: Monodram "Byk" Szczepana Twardocha (Wydawnictwo Literackie) czytałam i widziałem w Łaźni Nowej spektakl w wykonaniu Roberta Talarczyka przez panów współreżyserowany. W obu wersjach "Byk" się broni. Robert Mamok, pupilek mediów, enfant terrible polskiej kultury, stoi przy łóżku umierającego dziadka. Odbiera telefony (od dziennikarzy, asystentki, byłej żony, aktualnej dziewczyny, syna), bo właśnie na jaw wyszedł skandal obyczajowy z jego udziałem (w tle alkohol i narkotyki), i ciągnie monolog. Rozliczeniowy - z własnym życiem, śląskością, wychowaniem. Ostry, byczy (życie tak bohatera ukształtowało, że świat bierze na rogi), twardochowy z ducha. Jeśli śledzicie jego zdecydowane wypowiedzi na temat Śląska i śląskości, a także Polski i polskości, nie będziecie zaskoczeni.
Marta: pozwolę sobie jeszcze dodatkowo na wyliczankę, bo tak się akurat złożyło, że serio najciekawsze książki polskich autorów, które czytałam tego roku to te, po które sięgnęłam w związku z wywiadami z ich autorami - rozmowy znajdziecie oczywiście na kultura.gazeta.pl. Krótko wymienię i każdą bardzo polecam: thriller szpiegowski z czasów, gdy upadał ZSRR - "Plac Senacki 6" Vincenta V Severskiego (Czarna owca), "Długa noc" Wojciecha Chmielarza od Marginesów, która jest częścią cyklu o Jakubie Mortce, ale broni się jako oddzielna książka, podobnie jak "Żadanica" Katarzyny Puzyńskiej, w której autorka Lipowa łączy kryminał z horrorem (Prószyński i s-ka). To ostatnie wydawnictwo wydało też wstrząsające "Kłamstwa arabskich szejków" Marcina Margielewskiego, a Agora wciągającą "Kołysanka" Macieja Siembiedy. Dorzucę jeszcze dwa mroczne tytuły: "Wiatrołomy" Roberta Małeckiego z Wydawnictwa Literackiego oraz "Lilie" Mieczysława Gorzki (Skarpa Warszawska).
Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Ryszard: Akcję swej najnowszej powieści "Tango. Czarny kryminał retro" (Znak Literanova) umieścił Michał Witkowski w latach 20. XX wieku. W prowincjonalnym miasteczku N***, w pobliżu Drohobycza i Borysławia, ktoś zaczyna mordować z pozoru niezwiązane ze sobą osoby. Morderca jest bardzo brutalny, a przy zwłokach zostawia kartki z cytatami z popularnych tang. Jego morderstwa zdają się też nawiązywać do serii sprzed 10 lat, której sprawcy nie złapano. Śledztwo prowadzi starszy aspirant Adolf Piątek, ale to nie na nim koncentruje się nasza uwaga. Przez książkę przewija się bowiem - jak to u Witkowskiego - cała plejada bardzo barwnych postaci z półświatka i elity miasteczka, a autorowi widoczną przyjemność sprawia opisywanie brudu, wyuzdania i upadku. Robi to jednak z wdziękiem i dużym poczuciem humoru.
Anna: Do przeczytania powieści "Tyłem do kierunku jazdy" (Znak) skusiła mnie zapowiedź opowieści o babci, która z życia brała ile się dało i zagubionej lecz zdeterminowanej, by ułożyć swe życie, wnuczce. Uznałam, że to dobry pretekst, by przeczytać wreszcie coś Sylwii Chutnik, z którą jakoś do tej pory moje drogi się nie przecięły. Opłaciło się zaufać intuicji, bo książkę przeczytałam z dużą przyjemnością. Nie tylko fragmenty składające się z barwnych opowieści i nauk życiowych babci Stasi, ale też te o perypetiach i emocjach Magdy, która przeszła korektę płci. Babcia zawsze żyła pełną piersią i zawsze szła (a raczej biegła) pod prąd i nawet umierać chce na swoich zasadach. Wnuczka wciąż uczy się bycia sobą. Rodzice jej w tym nie pomagają, a nawet szkodzą. Dobrze, że jest babcia!
Ryszard: "To przez ten wiatr" Jakuba Nowaka (Powergraph) to opowieść o amerykańskiej wyprawie grupy przyjaciół, wśród których byli: gwiazda scen warszawskich Helena Modrzejewska i uznany już literat Henryk Sienkiewicz, do Ameryki. Sienkiewicz wyruszył pierwszy, na początku 1876 roku. W lutym dołączyli do niego Modrzejewska z mężem Karolem Chłapowskim, synem Rudolfem i służąca, Julian Sypniewski (z żoną i dwójką dzieci) oraz Łucjan Paprocki. Sienkiewicz kupił dom i ziemię w Anaheim w Kalifornii. Tę historię Jakub Nowak potraktował jako tworzywo powieści. Wędrujemy więc z marzącymi o wiejskiej sielance bywalcami warszawskich salonów do Ameryki, gdzie zderzają się z rzeczywistością. Dom okazuje się mały i zaniedbany, praca na roli już ich nie pociąga, Helena widzi, jak sąsiad zabija siekierą żonę, a potem uczestniczą w jego wieszaniu... Mieszkańcy naszej małej komuny przywożą też ze sobą dręczące ich koszmary (np. wojenne), które powracają w sennych majakach. Ważnym wątkiem powieści jest również miłosne napięcie w trójkącie Modrzejewska/Sienkiewicz/Chłapowski.
Anna: Powieść Zyty Rudzkiej "Ten się śmieje, kto ma zęby" (W.A.B.) to historia Dżokeja (miał na imię Karol, ale to bycie Dżokejem definiowało jego rolę i miejsce w społeczeństwie, także w jego własnych oczach; gdy nim przestał być, to jakby i ono się skończyło) i fryzjerce męskiej Werze. Dżokej w końcu umiera naprawdę, a ona staje przed wyzwaniem - musi mu wyprawić pogrzeb, choć nie ma za co. Gdy zaległ w domu, a ona straciła pracę (golibroda podkupił lokal, w którym prowadziła zakład), zaczęła stopniowo wszystko z domu wyprzedawać. Teraz została z pucharami męża i zegarkiem po ojcu, których nikt nie chce. A problem jest bardzo realny: skąd wziąć buty dla Dżokeja, bo nie przystoi go przecież pochować bez nich? Wędrując po mieście, a "przy okazji" także po własnym życiu i miłościach, szuka więc Wera butów do trumny.
Ryszard: Przez tydzień brnąłem z Konradem Widuchem przez śniegi, lody i tundrę. Nie dlatego, że "Chołod" Szczepana Twardocha (Wydawnictwo Literackie) źle się czyta. Wręcz przeciwnie. Był to jednak tydzień targowy, więc zamiast czytać, pisałem o książkach i biegałem po targach. Wyjeżdża do sowieckiej Rosji i walczy w szeregach Konarmii w wojnie 1920 roku. Podczas czystek 1937 roku jako „stary bolszewik" zostaje aresztowany, skazany i trafia do łagru. Ucieka z niego i tu właśnie zaczyna się wspomniana już podróż. Tytułowy "Chołod" to osada na końcu świata, zapomniana przez Boga i ludzi. Jej mieszkańcy żyją zgodnie z rytmem polarnej natury, polują na foki i niedźwiedzie, hodują też renifery (choć z hodowaniem to nie do końca prawda). Mają też własny język, rytuały i religię. To do nich trafia Konrad, wraz z niewidomym i pozbawionym dłoni worem w zakonie i błatną o imieniu Ljubow. I kiedy wydaje się, że znaleźli miejsce, w którym czują się bezpieczni, wszystko się komplikuje.
Marta: To jeszcze ode mnie "Sieroty" - dość mroczna zagadka z przeszłości, ale pisana naprawdę lekkim, obrazowym stylem przez Igora Brejdyganta (W.A.B.). Ania i Marcin Piotrowscy stracili rodziców, trafili do domu dziecka, a gdy z niego wychodzą, chcą się dowiedzieć, co stało się przed laty. Razem z młodym policjantem tworzą trio, które - choć to raczej nie początek cyklu - jeszcze chętnie bym kiedyś spotkała.
Ryszard: Na koniec książka ubiegłoroczna, ale już się z tego tłumaczę. Nie czytałem wcześniej powieści Jakuba Małeckiego i nadrobienie tych zaległości stanie się jednym z moich noworocznych postanowień. A wszystko to dzięki książce "Święto ognia" (wydawnictwo SQN). Urzekła mnie ta intymna opowieść o tacie i dwóch córkach: 30-letniej Łucji i 20-letniej Nastce. Nastka ma porażenie mózgowe, tata się nią opiekuje, a Łucja tańczy w balecie. Wszyscy są pogubieni w swoich emocjach i chceniach (paradoksalnie najmniej chyba Nastka). Wiele rzeczy trudnych i bardzo trudnych im się wydarzyło i wydarza. Tak wiele, że w pewnym momencie zacząłem wątpić, czy w ich życiu, bo zacząłem o tej historii myśleć jak o życiu prawdziwym, jest w ogóle miejsce na happy and... Za Nastkę osobiście chciałbym autorowi podziękować. Przede wszystkim za to, że wychodzi u niego z kokonu niepełnosprawności. Myśli i czuje, jak każdy z nas. Ma marzenie i nie boi się marzyć, nawet o tym, co z pewnością nigdy nie będzie jej dane. To z pozoru oczywiste, ale dla większości z nas nie są to pierwsze skojarzenia, gdy spotykamy osoby z bardzo poważną niepełnosprawnością, mające na dodatek kłopoty z komunikacją. Takiego uwrażliwiania bardzo potrzebujemy! Z pewnością odbieram to intensywniej jako tata autystycznej córeczki, w przypadku której nie można jeszcze do końca stwierdzić, w jakim stopniu będzie niezależna i komunikatywna. Chciałbym, aby bez względu na wszystko ludzie wokół postrzegali ją tak, jak Jakub Małecki widzi Nastkę.
Anna Kowal i Ryszard Kozik prowadzą profil sczytalim na Instagramie, na który serdecznie zapraszają!