We wrześniu 2010 roku Jordan Titus Lawrence Wabasse przyleciał do Thunder Bay i został zapisany do Matawa Learning Centre, zupełnie nowej szkoły mającej siedzibę w dwukondygnacyjnym brązowym budynku, w którym mieści się też Rada Plemienna Matawa. Szkoła nie ma terenów zielonych ani boisk, nie ma bieżni ani niczego innego, co mogłoby jej nadać wygląd szkoły średniej. To przestarzały niski budynek stojący przy głównej arterii komunikacyjnej i parkingu.
Rada Plemienna Matawa reprezentuje dziewięć północnych Pierwszych Narodów Kri i Odżibwejów, w tym Webequie, grupę Jordana. Rada wybrała tę nazwę, ponieważ zarówno w języku Odżibwejów, jak i Kri słowo "matawa" oznacza miejsce, w którym zbiegają się rzeki. Dziewięć społeczności Matawa ma na północy wspólną granicę – wszystkie je łączą główne systemy rzeczne. Nierzadko zdarza się, że rdzenne rady plemienne zbierają się i zawierają sojusz, aby zapewniać różnorodne usługi tym, którzy musieli wyjechać do miasta. Mogą pomóc w nauce zawodu, znalezieniu zakwaterowania czy nawet zdobyciu wykształcenia.
Matawa prowadzi szkoły podstawowe dla dzieci wszystkich dziewięciu Pierwszych Narodów. Jest świadoma swoich niedociągnięć i otwarcie o nich mówi. W raporcie z 2007 roku zauważa, że pomimo znacznej poprawy osiągniętej w ciągu ostatnich dziesięciu lat system edukacji Matawy "jest poniżej normy" w porównaniu z innymi miastami i nie spełnia standardów prowincji. System zmaga się z problemem niewielkich osiągnięć uczniów i "znacznymi różnicami w ocenach w stosunku do standardów prowincji". Brakuje sal lekcyjnych, pomocy dydaktycznych i wyspecjalizowanych nauczycieli, którzy mogliby kształcić dzieci o szczególnych potrzebach poznawczych czy fizycznych.
Do Centrum Kształcenia Matawa zapisanych było tylko trzystu uczniów. Oferuje ono alternatywny program edukacyjny, zgodnie z którym dzieci otrzymują zindywidualizowany plan nauczania – uczeń nie zostanie przyjęty do szkoły, jeśli nie udowodni, że jest odpowiedzialny i poradzi sobie z programem. Jordan miał wszystkie niezbędne cechy. Błagał swoją mamę, Bernice, aby pozwoliła mu pojechać do Thunder Bay i kontynuować naukę. Dobrze się uczył, świetnie sobie radził z angielskim i matematyką.
Bernice się wahała. Chciała, żeby jej syn został w Webequie i chodził do tamtejszej szkoły średniej. Wiedziała, że nie jest ona najlepsza – została zbudowana z kontenerów, a wybór zajęć był ograniczony – ale Thunder Bay znajdowało się tak daleko, a nie mogła z nim jechać, musiała zostać z jego młodszym rodzeństwem.
Jordan miał wielkie marzenia. Bardzo chciał grać w hokeja w prawdziwej lidze i należeć do Maple Leafs lub innej drużyny NHL. Wiedział, że jeśli zostanie w Webequie, nigdy nie zdobędzie na to szansy. W mieście nie było nawet zadaszonej hali. Zbudowano tylko odkryte lodowisko, z którego nie zawsze dało się korzystać, nawet w zimie. Brakowało też dzieciaków do utworzenia porządnej ligi. Bernice wiedziała, co musi zrobić – wysłać syna do miasta, gdzie mógłby uzyskać średnie wykształcenie i zacząć grać w prawdziwej lidze. Musiała pozwolić mu odejść. Nie mogła mu przeszkadzać w rozwoju. Każda matka chce dla swojego dziecka jak najlepiej. Była rozdarta, ale musiała się uśmiechać, dodawać mu pewności siebie i ignorować tępy ból i strach, który się w niej zbierał.
W Thunder Bay Jordan zamieszkał ze swoim dalekim kuzynem Cliffordem Wabassem i jego żoną Jessicą w ich dwukondygnacyjnym domu na łukowatej ulicy w pobliżu lotniska w Fort William. Jak wszyscy opiekunowie dostawali oni pięćset dolarów miesięcznie na pokrycie kosztów jego utrzymania, takich jak dach nad głową, przekąski i kolacja. Nie mieli obowiązku pilnować go w nocy, jeść z nim posiłków, pomagać w odrabianiu lekcji ani wozić na zajęcia pozaszkolne. Dom Clifforda był mały, więc Jordan dzielił pokój z innym uczniem, Shane’em Troutlakiem. Clifford od razu polubił Jordana, cichego, grzecznego, zamkniętego w sobie dzieciaka. Miał metr osiemdziesiąt i ważył około dziewięćdziesięciu kilogramów, łatwo więc dało się go pomylić z dorosłym mężczyzną. Ale nie był mężczyzną, tylko piętnastoletnim chłopcem, który jeszcze nie dorósł do swojego ciała.
Żeby dojechać do szkoły, Jordan i Shane musieli korzystać z transportu publicznego. Przystanek znajdował się kilka kroków od domu, przy Mary Street. 7 lutego 2011 roku, w poniedziałek, Clifford widział, jak o 8.20 Jordan wychodzi do szkoły.
Jak zwykle.
Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Było zimno. Północny chłód przeszywał do kości, temperatura wahała się od minus siedemnastu stopni Celsjusza w dzień do minus trzydziestu dwóch w nocy. Jak większość nastolatków Jordan nie ubrał się stosownie do pogody. Miał na sobie fioletową bluzę z kapturem firmy Hurley, ciemnoniebieską dżinsową kurtkę na podszewce, białą koszulkę z napisem "Blink If You Want Me" i czarne błyszczące spodnie od dresu. Do tego białe buty do biegania marki Adidas i czapkę z daszkiem Maple Leafs.
Tego ranka w autobusie spotkał kumpla, Desmonda Jacoba, kolegę z Webequie. Po południu Shane widział go w sali w Matawie. O każdej porze w szkole przebywało jakieś pół tuzina dzieciaków z Webequie. Wiele z nich było w mieście po raz pierwszy w życiu – pierwszy raz widzieli sygnalizację świetlną i centrum handlowe. Thunder Bay w niczym nie przypominało domu.
Webequie leży wysoko na Nizinie Hudsońskiej, można się tam dostać tylko drogą powietrzną lub – zimą – dojechać zamarzniętymi rzekami. Z lotu ptaka niziny wyglądają jak gigantyczne zielone pasy tygrysa ułożone w poprzek krajobrazu. Torfowisko w kolorze groszku leży na brzegach długich, wąskich rzek. Ziemia jest brązowa, grząska. Pod nią kryją się ogromne nietknięte zasoby: od diamentów i niklu po miedź i chromit, materiał wykorzystywany do produkcji urządzeń ze stali nierdzewnej. Ten obszar określa się mianem Pierścienia Ognia – nazwę ten nadał mu jeden z poszukiwaczy złóż, który uwielbiał Johnny’ego Casha.
Mieszkańcy Webequie starają się żyć tradycyjnie. Polują, łowią ryby, skórują zwierzęta, wykorzystują te skóry do produkcji ubrań lub jako bazę do wyrobu pięknie zdobionych rękawic, mokasynów i innych rzeczy. Jordan dorastał wśród tradycji swego plemienia, w buszu czuł się jak w domu. Kiedy zmieniała się pora roku i nadchodził czas polowania, bardzo pomagał swojej rodzinie wypełnić zamrażarkę rybami i mięsem oraz zgromadzić inne zapasy na zimę. Był odpowiedzialny. Jeśli wiedział, że ktoś liczy na jego pomoc, pomagał. Kiedy więc tego wieczoru nie pojawił się na kolacji i nie zadzwonił, żeby powiedzieć, że się spóźni, Jessica lekko się zaniepokoiła. Tego wieczoru miał trening hokeja. Zawsze wracał do domu, żeby coś przedtem zjeść. Zaczynał o 20.45. Był bramkarzem Current River Comets, drużyny grającej na poziomie Midget B. Ponieważ wcześniej nie grał w żadnej lidze dla dzieci, można to uznać za niezwykły sukces świadczący o jego rozkwitającym talencie. Trenerzy powiedzieli, że powinien się zgłosić do ligi AA, ale przegapił datę naboru. Zachęcali, żeby grał dalej. Za rok z pewnością mu się uda.
Na pewno zamierzał wrócić późnym wieczorem, ponieważ obiecał swojej dziewczynie, Mydze O’Keese, że zadzwoni do niej o dwudziestej trzeciej. Myda pochodziła z Eabametoong (Fort Hope) First Nation żyjącego prawie 350 kilometrów na północ od Thunder Bay. Chodziła do szkoły średniej Hammarskjold i mieszkała u ciotki. Jordan poznał ją kilka lat wcześniej na zebraniu plemiennym w Webequie. Stali się nierozłączni: widywali się po szkole, Jordan często odwiedzał ją u ciotki. Dziewczyna zawsze przychodziła na jego mecze. W styczniu jednak jej ciotka zapragnęła wrócić do domu. Dziewczyna musiała pojechać z nią. Nie miałaby z kim zostać w Thunder Bay. Spotykali się od dwóch lat i Jordan bardzo za nią tęsknił. Zaplanowali, że odwiedzi ją w Fort Hope podczas marcowej przerwy.
Tuż po północy Myda zadzwoniła do domu Jordana. Telefon dzwonił i dzwonił, ale nikt nie odbierał. Jedynym sposobem skontaktowania się z Jordanem był telefon stacjonarny lub komputer. Miesiąc wcześniej chłopak zgubił swoją komórkę.
Jessica nie spała do drugiej w nocy. Zastanawiała się, gdzie jest jej podopieczny.
Ostatni raz widziano Jordana żywego, kiedy wysiadał z biało-niebieskiego autobusu Thunder Bay Transit nie dalej niż jedną przecznicę od miejsca, w którym mieszkał.
<Reklama> Ebook i audiobook "Siedem opadłych piór" są dostępne na Publio.pl >>
Siedem opadłych piór. Rasizm, śmierć i brutalne prawdy o Kanadzie mat. prasowe
Książka ukazała się 15 lutego 2023 roku nakładem Wydawnictwa Marginesy, w przekładzie Emilii Skowrońskiej.