Możecie nie kojarzyć go z twarzy, ale jego głos znacie na pewno - Filip Kosior to jeden z najbardziej wziętych i docenianych polskich lektorów, który pomimo młodego wieku ma już na koncie rozliczne nagrody branżowe za zawodowe dokonania. Jako utalentowany aktor potrafi przeczytać nawet instrukcję obsługi pralki tak, że tekst staje się fascynujący. Istnieje też prawdopodobieństwo, że wiele osób będzie słyszeć jego głos, kiedy zobaczy księcia Harry'ego. Bo to właśnie Filip Kosior przeczytał kontrowersyjną autobiografię "Ten drugi". I właśnie od tego zaczęliśmy naszą rozmowę, którą w całości można obejrzeć w poniższym nagraniu. Na końcu usłyszeć też można wybitną interpretację piosenki Shakiry w jego wykonaniu:
Jakie to uczucie wejść w buty księcia Harry'ego? - Z dużą dozą sceptyczności podchodziłem do postaci księcia Harry'ego. To była jednak duża przyjemność, choć jest to osoba kontrowersyjna. Czułem pewien ciężar przeszłości i tego, co dalej. (...) Kiedy do mnie zadzwoniono z propozycją przeczytania tej książki, to się bardzo ucieszyłem, bo sam bym po nią nie sięgnął. Co mi się spodobało po przeczytaniu całości - dużo lepiej zrozumiałem jego motywację i faktycznie pojawiła się we mnie empatia. Narodził się w mojej głowie obraz człowieka, którego jestem w stanie zrozumieć - zrelacjonował swoje odczucia po lekturze.
Filip Kosior czyta dużo audiobooków, ale nie wpływa to na jego codzienne życie: - Nie jest tak, że ludzie poznają mnie głosie. Zdarzają się sytuacje, że ludzie są zaskoczeni, że to ja, właśnie ten pan, który czyta książki. Bo raczej kojarzą mój głos z osobą dużo starszą, przynajmniej o dekadę - opowiedział w naszym studiu.
Więcej informacji ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Podał nawet przykład takiej sytuacji. Jest aktorem niezależnego Teatru Potem-o-tem, który ma specyficzną formułę zakładającą, że wykonawcy wpuszczają widzów na przedstawienie. Kiedy przyszła jego kolej, zaczepiła go pewna pani:
Przychodzi z ulotką, ja pytam się o bilet, a ona pyta: Przepraszam, doczytałam, że pan Filip Kosior tutaj gra, bo to jest mój ulubiony lektor. Czy on tutaj będzie? Ja mówię: No tak, to ja. Pani była absolutnie w szoku.
Skąd to zaskoczenie? - Nie mówię na żywo tak jak w książkach. To jest oczywiście zbliżony głos, ale staram się brzmieć normalnie. A w książce się moduluje, zupełnie też inaczej brzmi się przez mikrofon - wyjaśnił.
Czy korzysta ze swoich zdolności i kiedy dzwoni do niego ktoś, z kim nie chce rozmawiać, odpowiada służbowym głosem "Abonament czasowo niedostępny"? Jak się okazuje:
Raczej w żartach w stosunku do kolegów zdarza mi się mówić: Tu pięć jeden i tak dalej. To jest absolutnie sto procent wkręty. Zawsze to działa, nie zdarzyło mi się, żeby to się nie udało, nawet z najbliższymi znajomymi. To delikatna zmiana, delikatnie mniej naturalny ton, ale działa.
Filip Kosior bardzo dużo pracuje głosem, w sposób naturalny narzuca się więc pytanie, czy ma ubezpieczony głos? - Otóż nie. Nawet to sprawdzałem, ale okazało się, że nie ma w Polsce takich usług. Wyłącznie zagraniczne firmy ubezpieczeniowe świadczą tego typu usługi i jest to podobnie niezwykle drogie, więc już dalej nie wchodziłem w szczegóły. Nie ubezpieczyłem głosu na razie, ale jeśli słuchają nas firmy ubezpieczeniowe: jestem otwarty na propozycje - śmieje się.
W ramach obowiązków zawodowych Kosior czyta od ośmiu do dziesięciu książek miesięcznie, co zdecydowanie wykracza poza czytelniczy standard w Polsce. Czy przy takim "przerobie" zapamiętuje, to co czytał? Jak mówi - czytanie ich na głos wymaga od niego więcej skupienia, więc zapamiętuje je lepiej, niż gdyby czytał je po cichu "dla siebie". Są oczywiście pewne wyjątki:
Oczywiście, jeśli przeczytam w jednym miesiącu siedem kryminałów, to nie streszczę ci ich od początku do końca. Chyba że to była naprawdę fantastyczna książka. Jeśli to jest książka przeciętna czy umiarkowanie dobra, to ona wypada mi z głowy.
A jakiej książki pewnie nigdy nie zapomni? - Najtrudniejsza rzecz, jaką czytałem, to jest "Lód" Jacka Dukaja. To było ogromne wyzwanie. Raz, że niezwykle skomplikowane pomieszanie języków, dwa, że słowotwórstwo, trzy, że długość zdań jakaś absolutnie koszmarna, cztery, że po setnej stronie z tysiąca zmienia się narracja i wszystko jest prowadzone w taki sposób, że bohater mówi 'usiadło się', 'się poszło się', 'się przyszło się', 'się biegło się'. No i jest to dosyć skomplikowane, żeby się w tym nie zagubić: żebym ja się nie zagubił i żeby się słuchacze nie zagubili - opowiedział. Podkreślił też:
Spotkałem się z kilkoma osobami, które mi powiedziały, że miały tę książkę na półce przez lata, doczytywały tylko do jakiegoś punktu i odkładały. Tylko wyłącznie dzięki audio wysłuchali jej do końca, co jest dla mnie największym komplementem - dla mnie i dla mojej roboty. To znaczy, że to ma sens.
Trudno więc w takiej sytuacji nie zapytać, czy kiedy czyta coś, co jest szczególnie kłopotliwe, ma ochotę posadzić autora przed mikrofonem i kazać mu za karę czytać na głos, to co sam wypisał?
Bardzo często tak jest, ale to nie tyczy się poziomu skomplikowania. W przypadku pana Dukaja nie kazałbym mu tego robić, chociaż byłoby to, jak przypuszczam, dosyć zabawne. Jak ktoś ma słaby styl, to najchętniej bym tak zrobił: O, ile razy powtarzasz to słowo, zobacz - na jednej stronie, słyszysz, jak to brzmi? To jest bez sensu. Albo, dlaczego piszesz te dialogi w taki sposób, skoro można raz napisać, kto to mówi.
Byłoby mi łatwiej zrozumieć, kto to mówi i czytelnikowi również, ponieważ dialoguje czwórka bohaterów, a ty nawet nie piszesz 'odpowiada Marcin' albo 'pyta Maria'. Ale to raczej, żeby się pastwić nad autorami.
Nie ma przesady, kiedy pisze się o jego sukcesach zawodowych. Przykładowo w 2021 roku Filip Kosior trafił na pierwsze miejsce w rankingu "Najlepsi polscy lektorzy audiobooków". A konkurencja była tu poważna - na liście znajdziemy także m.in. Piotra Fronczewskiego i Krzysztofa Gosztyłę. Czyta też dużo i to skutecznie - sam się śmieje, że ma w branży opinię robota. Ale to, że pracuje sprawnie, nie oznacza, że to odbija się na jakości czytanego tekstu. Jest wręcz na odwrót: podczas pierwszego rozdania nagród Best Audio Empik Go został rekordzistą i zgarnął trzy statuetki: za "Kwestię ceny" autorstwa Zygmunta Miłoszewskiego, "Ukrytą sieć tom 3: Gdziekolwiek spojrzysz" Jakuba Szamałka i "(nie)Odjazdowe życie braci Collins" Rafała Collinsa.
Kosior pozostaje jednak ujmująco skromny: - Chowam nagrody, żeby nie popaść w jakieś przesadne samouwielbienie. Mam świadomość, że to, co robię, robię raczej dobrze, ale chowam te nagrody. To bardzo subiektywne, kto, jaki głos lubi i jakie interpretacje mu odpowiadają. Naprawdę nie uważam, że mam najlepszy głos w Polsce ani nic takiego. Jest wielu wspaniale czytających lektorów i lektorek i to jest kwestia gustu. A to, że jestem przy jakichś nagrodach wielokroć nominowany, to wynika po prostu z tego, że czytam bardzo dużo rzeczy. I robię to dosyć sprawnie - wyjaśnił.
Kiedy rozmawia się z jedną z najbardziej oczytanych w kraju osób - chociażby ze względów zawodowych - grzechem byłoby nie skorzystać z okazji, żeby zapytać o to, jakie książki zrobiły na nim największe wrażenie? - Ostatnio czytałem drugą część "Drelicha" Kuby Ćwieka. Dostałem to do czytania i siedziałem chyba od dziewiątej rano do jedenastej wieczorem. Przeczytałem z siedem godzin materiału jednego dnia, bo się po prostu wkręciłem. Sprawiało mi to dużą frajdę, miałem czas i myślałem: Dobra, jadę. Zatracę głos? Trudno, chcę wiedzieć, co jest dalej. To było bardzo przyjemne. Zresztą w Harry'ego też się bardzo wkręciłem - mimo tego początkowo sceptycznego stosunku - zaznaczył.
Filip Kosior urodził się w 1992 roku w Chorzowie i jest absolwentem Wydziału Aktorskiego warszawskiej Akademii Teatralnej. Gra w teatrze (to współzałożyciel niezależnego Teatru Potem-o-tem), telewizji i kinie, a do tego zajmuje się także dubbingiem. Występował m.in. w "Barwach szczęścia", filmach takich jak "Piłsudski", "Zołza" czy "Gdzie diabeł nie może, tam baby pośle".