Wałęsę porównała do Stalina, a czador nazwała "głupią szmatą". Mówiła, że "uszlachetniła dziennikarstwo"

Oriana Fallaci była ikoną dziennikarstwa XX wieku. Nie bała się poruszać trudnych tematów, ani zadawać jeszcze trudniejszych pytań. Mówiła, że przeprowadza wywiady jedynie z "ludźmi, którzy naprawdę ją interesują".

Powtarzała, że każdy wywiad jest "rodzajem debaty, w której nie ma miejsca na obiektywizm". Rzeczywiście nie bała się nie tylko poruszać niewygodnych dla swoich rozmówców kwestii, ale również wprost wyrażać przy tym swojej opinii. To sprawiło, że część osób pożałowało wywiadu z Fallaci, inni zaś nigdy nie zgodzili się na rozmowę z dziennikarką. Była bezkompromisowa, ale właśnie dzięki temu stała się ikoną dziennikarstwa XX wieku. 

Zobacz wideo Ukraińcy na granicy z Polską rok po inwazji Rosji. "Wojna jest straszna. Do tego nie można przywyknąć"

"Ucz się i idź w świat". Oriana Fallaci pracę w gazecie zaczęła, aby opłacić studia

Fallaci urodziła się 29 czerwca 1929 roku we Florencji i była najstarszą z czterech córek Edoardo i Tosci. Po latach wspominała, że jej matka nie chciała tej ciąży i nawet piła roztwór soli przez kilka miesięcy, żeby wywołać poronienie. Dopiero gdy po raz pierwszy poczuła ruchy córki w brzuchu, postanowiła, że urodzi. Orianie powtarzała, że ma uczyć się i iść w świat. Zanim jednak tak się stało, już od najmłodszych lat była związana z polityką. Jej ojciec stolarz był uczestnikiem ruchu oporu, a Tosca udzielała schronienia partyzantom.

Przez niemal rok od września 1943 walczyła wraz z ojcem przeciw faszystom. Otrzymała pseudonim "Emilia" i jako 14-letnia dziewczynka zajmowała się ostrzeganiem partyzantów, przekazywaniem wiadomości, a nawet noszeniem broni. Podobno potrafiła w sałacie ukryć granat. W swojej książce "Wywiad z samą sobą. Apokalipsa" wspomniała, że gdy podczas bombardowania rozpłakała się, dostała od ojca klapsa. Powiedział jej, że dziewczynka nie powinna płakać, więc jak przyznała, przestała to robić od 25 września 1943 roku. 

 

Zawsze była niska i drobna. Gdy poszła na studia medyczne, mierzyła zaledwie 156 cm wzrostu i ważyła 42 kg. Medycyna, nie licząc sekcji zwłok, bardzo ją fascynowała. To właśnie dlatego została redaktorką "Il Mattino dell’ Italia Centrale". Od dziecka lubiła pisać, a praca w gazecie miała jej pomóc opłacić studia medyczne, których ostatecznie nigdy nie skończyła. Początkowo jednak nie zajmowała się sprawami politycznymi. Swoją dziennikarską karierę zaczynała od opisywania celebrytów i ówczesnych gwiazd. Na początku lat 50. dołączyła do redakcji "L’Europeo". Z czasem z Rzymu przeprowadziła się do Hollywood. Zaczęła przeprowadzać wywiady z osobami z show-biznesu. Już wtedy wyróżniała się bezpośredniością i zacięciem.  

Od plotek z show-biznesu po korespondentkę wojenną. Jej wywiady zapisały się w historii dziennikarstwa

Fallaci zrelacjonowała pierwszy lot na księżyc i przeprowadziła rozmowę z Armstrongiem. Później otrzymała od redakcji propozycję napisania cyklu reportaży, który miałby poruszać sytuację kobiet w różnych zakątkach świata. Początkowo odmówiła, twierdząc, że "kobiety to nie osobny gatunek fauny, żeby stanowiły w prasie osobny temat". Ostatecznie zgodziła się i wyruszyła w podróż m.in. do Japonii, Indii czy Pakistanu, a swoje spostrzeżenia opisała w książce "Niepotrzebna płeć". Można w niej przeczytać, chociażby o pakistańskim orszaku ślubnym, w którym panną młodą okazała się mała dziewczynka we łzach. Po tym doświadczeniu zaczęła pisać o czadorach i hidżabach jak o więzieniu. Jednocześnie wspomniana publikacja umożliwiła jej skończenie z pisaniem o gwiazdach. 

W kolejną podróż wyruszyła do Sajgonu, gdy USA zaangażowały się w konflikt w Wietnamie. Tam udała się na front i tworzyła niezwykłe reportaże wojenne. Choć pojawiły się zarzuty o konfabulacje, to jej teksty czytane były na całym świecie. Później relacjonowała także wojny w Kambodży, Libanie, Brazylii, Boliwii, Bangladeszu czy Chile. Uczestniczyła także w antyrządowych demonstracjach studentów oraz robotników w Meksyku, podczas których została postrzelona. Uratowano ją przypadkiem. Ranna została porzucona w pomieszczeniu z ofiarami śmiertelnymi. 

Wkrótce zaczęła przeprowadzać wywiady, które przeszły do historii. Jej rozmówcami były najważniejsze osobistości ze świata polityki. Nie gryzła się w język, nie ukrywała emocji, nie starała się być obiektywna. Z tego względu niektórzy odmawiali rozmowy z Orianą. Dyktatora Sajgonu zapytała wprost, jak bardzo jest skorumpowany. 

Henry Kissinger przyznał, że wywiad z dziennikarką był jedną z najgłupszych rzeczy, jakie zrobił w życiu. W 1972 roku rozmowa z doradcą prezydenta USA Richarda Nixona była na ustach wszystkich. Fallaci chciała, aby Kissinger przyznał, że wkroczenie wojsk USA do Wietnamu było błędem. Ten odpowiedział jej zaś, że czuje się "jak samotny kowboj, który wjeżdża do miasteczka, żeby zrobić tam porządek". 

Rok później jej rozmówcą był Ruhollah Chomeini, czyli przywódca islamskiej rewolucji z 1979 roku. Na spotkanie z nim przyjechała w czadorze. Jej bezpośredniość sprawiła, że Chomeini zakończył wywiad. Fallaci powiedziała, że nie ma mowy o wolności w Iranie, a także dopytywała o sytuację tamtejszych kobiet. W końcu Chomeini powiedział, że jeśli Orani nie podoba się islamskie ubranie, to nie musi go nosić, gdyż "czador jest przeznaczony dla porządnych i młodych kobiet". Na to stwierdzenie dziennikarka zdjęła nakrycie z głowy, określając je "średniowieczną, głupią szmatą". 

 

W 1981 roku przyjechała również do Polski, aby przeprowadzić rozmowę z Lechem Wałęsą. Ostatecznie określiła go "próżnym i pewnym siebie ignorantem". Pierwsze pytanie padło bowiem ze strony Wałęsy:

Nie mam kompleksów w stosunku do generałów, premierów, ani do pani. Mogę uderzyć pięścią w stół premiera, puścić kantem generała, nie mówiąc mu nawet do widzenia. A jeśli chodzi o panią, to ja zadam pierwsze pytanie, ile mogę stracić na tym wywiadzie. Dlaczego mi się pani tak przygląda?

Fallaci odpowiedziała mu w charakterystycznym dla siebie stylu: 

Przyglądam się panu, bo pan jest podobny do Stalina, czy ktoś to panu mówił? Nie wiem, czy pan na tym zyska, czy straci, to zależy od pańskich odpowiedzi.

Podkreśliła jednocześnie, że to ona jest od zadawania pytań. Później rozmawiała jeszcze m.in. z: kanclerzem Niemiec Willym Brandtem, przywódcą Chińskiej Republiki Ludowej Dengiem Xiaoping, palestyńskim przywódcą Jaserem Arafatem, premierką Indii Indirą Gandhi czy arcybiskupem Makariosem III. 

Była w kilku związkach, ale nigdy nie wyszła za mąż

W latach 50. Fallaci poznała Alfreda Pieronima, który pracował jako korespondent w Londynie. Gdy nie było jej obok niego, wysyłała mu paczki. Podobno planowała z nim przyszłość. W 1958 roku zaszła w ciążę, ale wiedziała, że to może zakończyć ich związek. Myślała o aborcji, która była wówczas nielegalna w Wielkiej Brytanii. Zdaniem biografki Cristiny De Stefano, jak cytuje portal Wysokie Obcasy, nie wiadomo co dokładnie się wydarzyło, ale Oriana zemdlała na jednej z paryskich ulic, a płód obumarł. Przeszła dwie operacje i usłyszała, że ponowne zajście w ciążę może być utrudnione. Wpadła w depresję, która ostatecznie doprowadziła do próby samobójczej poprzez połknięcie środków nasennych. Uratowała ją siostra, a Fallaci trafiła na jakiś czas do kliniki psychiatrycznej. 

Miłość swojego życia - jak sama mówiła - poznała w latach 70. Aleksandros Panagulis chciał zabić Georgiosa Papadopoulosa i w 1968 roku podłożył bombę, za co został skazany na karę śmierci. Ostatecznie po naciskach opinii publicznej został po 5 latach zwolniony z więzienia. Wtedy poznał Fallaci, z którą wyjechał do Włoch. Podobno z nim również była w ciąży, ale dziecko straciła po tym, jak Panagulis kopnął ją w brzuch. Nie przekreśliło to jej uczucia do mężczyzny. Razem byli jednak zaledwie 3 lata. W 1976 roku Panagulis zginął w wypadku samochodowym. Jego okoliczności nigdy nie wyjaśniono, ale Oriana była pewna, że był to zamach. 

Fallaci umarła, zanim skończyła książkę. Wydano ją po jej śmierci

W 1974 roku we Włoszech ukazał się zbiór przeprowadzonych przez nią rozmów zatytułowany "Wywiad z historią". Rok później wydała bestsellerową książkę "List do nienarodzonego dziecka", która przestawiła urodzenie dziecka jako świadomy wybór, a nie obowiązek. Choć publikacja nie była autobiograficzna, to wiele osób sądziło, że Fallaci odwoływała się do własnych przeżyć. 

<Reklama> Ebooki Oriany Fallaci są na Publio.pl >>

W 1991 roku dziennikarka wyczuła na piersi guz, lecz początkowo go zbagatelizowała ze względu na natłok pracy. Gdy w końcu zrobiła badania, okazało się, że to nowotwór. Wówczas postanowiła napisać sagę opisującą historię kilku pokoleń jej rodziny, czyli "Kapelusz cały w czereśniach". Nie odchodziła od maszyny, wypalając nawet 50 papierosów dziennie. Pracę nad książkę przerwał atak na World Trade Center w 2001 roku. Napisała "Wściekłość i dumę" początkowo w formie artykułu, a następnie książki, w którym bez zahamowań wyraziła swoje zdanie o terroryzmie i islamie. 

Oriana Fallaci, przygotowując się do śmierci, przekazała swój księgozbiór Uniwersytetowi Laterańskiemu, a majątek siostrzeńcowi. Postanowiła też wrócić do miejsca, w którym się urodziła, czyli Florencji. To właśnie tam, w klinice św. Klary, zmarła 15 września 2006 roku. Przed śmiercią nie udało jej się wydać "Kapelusza całego w czereśniach". W ostatnim wywiadzie, jakiego udzieliła, wyznała natomiast, że "uszlachetniła dziennikarstwo i dała mu więcej, niż dziennikarstwo dało jej". 

Więcej o: