Ryszard Kozik (sczytalim): Za nami trzy miesiące 2023 roku, a przeczytaliśmy wspólnie około 70 książek? Nie będzie łatwo wybrać te najciekawsze, może podział gatunkowy to ułatwi. Zacząłbym od literatury pięknej i powieści "Spaleni w ogniu" Jaume Cabrégo (Marginesy). Splótł w niej autor historie nauczyciela języka i literatury Ismaela oraz... dzika, który stara się zrozumieć świat, szukając kierunku strzałki czasu i odpowiedzi na pytanie "czym jest pieczyste", którym straszyła jego i rodzeństwo mama w czasach, gdy nie był jeszcze samotnikiem. Outsiderem jest też Ismael. Do momentu, gdy wchodzi do pasmanterii po dwa guziki, a wychodzi z miłością do Leo, koleżanki z dzieciństwa, nie mniej od niego straumatyzowanej. I gdy wydaje nam się, że jak już się zeszli "kobieta po przejściach, mężczyzna z przeszłością", to Ismael wsiada do niewłaściwego auta i... Szalona to opowieść, pełna literackich nawiązań, którymi Cabre zręcznie żongluje. Niejednoznaczna. Opowieść o zagubieniu i tym, jak mały miewamy wpływ na to, co się z nami dzieje.
Dużo przyjemności sprawiła mi też lektura "Pięknej rupieciarni" (Czarne), skompilowanej z tekstów Bogumiła Hrabala przez Aleksandra Kaczorowskiego, który wraz z Janem Stachowskim jest też autorem przekładów. Po raz pierwszy czytałem ją przed 17 laty. Odświeżyłem ja sobie teraz, korzystając z nowego, poszerzonego wydania. Kaczorowski starał się tak dobrać teksty, aby ułożyły się w rodzaj autokomentarza do życia i twórczości. Hrabal nie jest w tej książce jedynie wysłuchiwaczem i opowiadaczem historii nie wstającym zza stołu z piwem. Opowiada o procesie twórczym, fascynacji malarstwem, podróżach, przyjaciołach, ale też fenomenie knajpy. Z opowieści tych wyłania się zniuansowany autoportret autora "Pociągów pod specjalnym nadzorem", "Obsługiwałem angielskiego króla", czy "Postrzyżyn".
Z twórczością Ernesta Hemingwaya zapoznałem się natomiast dość intensywnie dzięki jego "Utworom wybranym" wydawanym przez Muzę na przełomie wieków. "Wiosennych wód" (wydawanych wcześniej pod polskim tytułem "Wiosenne potoki") w tym zestawie nie było. Ukazały się za to właśnie w serii nowych hemingwayowskich przekładów Marginesów w tłumaczeniu Adama Pluszki. To pierwsza powieść Hemingwaya, wydana w 1926 roku. Mamy tu dwóch bohaterów, pracowników fabryki pomp w Północnym Michigan. Yogi Johnson jest weteranem I wojny światowej, a Scripps O'Neill - pisarzem. Obaj szukają kobiety idealnej, ale każdy robi to po swojemu i ma osobistą motywację. Z jednej strony to satyra, z drugiej opowieść o niespełnieniu. Zdecydowanie inna od Hemingwaya, jakiego sprzed lat pamiętam. A może pamięć już nie ta.
Anna Kowal (sczytalim): Tytułowy bohater powieści Fredrika Backmana "Mężczyzna imieniem Ove" (Marginesy) ma 59 lat, pół roku temu zmarła jego ukochana żona, niedawno został wysłany na emeryturę. Ove ma wszystkiego dość i decyduje, że to czas, aby odejść. To dziś ma być dzień jego śmierci… ale nowi sąsiedzi niweczą jego plany. Najpierw wjeżdżają w jego rabatkę, potem „gamoń" spada z drabiny, a jego ciężarna żona nie ma prawa jazdy i nasz bohater musi ją wszędzie wozić. Tego dnia życie Ovego bardzo się zmieni, choć jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy. Niedługo okaże się, że mężczyzna, choć z pozoru szorstki i narzekający na wszystko, tak naprawdę ma wielkie serce i gdy ktoś jest w potrzebie, to na pewno mu pomoże. To bardzo ładna i wzruszająca historia. Pełno w niej emocji – smutku, żalu do świata, ale też uśmiechu, nadziei.
Ryszard: "Historia psa zwanego Lojal" Luisa Sepúlveda (Noir sur Blanc) to prosta i wzruszająca opowieść. Owczarek Lojal dorastał w wiosce ludu Mapuche, a jego najlepszym przyjacielem był mały chłopiec, który nauczył go szanować wszystkie żyjące stworzenia. Niestety, podczas ucieczki swego plemienia przed złymi ludźmi mały Lojal trafił w ich ręce. Dorósł, przeszedł wiele prób i upokorzeń, w końcu odkryto jednak jego talent łowcy. Z pozoru wszystko się ułożyło, nadal jednak pamięta zapachy i smaki dzieciństwa, gdy wszystko było lepsze. Teraz bierze udział w kolejnym polowaniu - na człowieka. Gdy odkrywa, że jest nim ów mały chłopiec, z którym się przyjaźnił przed laty (oczywiście i on w międzyczasie dorósł) zaczyna tak kluczyć w lesie, aby polujący nie odnaleźli uciekiniera. Czy zdoła go uratować? Jaka cenę za to zapłaci? Splatają się tu dwie historie: przyjaźni, miłości i lojalności oraz zniewolenia, niszczenia przestrzeni życiowej i przyrody. Ładne i wzruszające.
W tym roku przypada 100. Rocznica urodzin Wisławy Szymborskiej i Znak wydał jej "Wiersze wszystkie". Zebrano w nim wszystkie, także te socrealistyczne, których w ostatnich latach życia nie była skłonna wznawiać, utwory poetki. Tom przypomniał mi o jedynym wywiadzie z panią Wisławą, który przeprowadziłem. Zabiegałem o niego z pół roku, przygotowałem się starannie, a w drzwiach zostałem przywitany informacją, że ona w sumie napisała to, co chciałaby powiedzieć i że może udałoby się nam dopasować do tego moje pytania. Udało się umieścić w wywiadzie i to, na czym zależało pani Wisławie, i to, o co chciałem spytać. Trzymając w ręce ten potężny tom nie mogę się też nadziwić, że poetka pozostawiła po sobie aż tak obszerny dorobek. Opowiadała mi bowiem o tym, jak pracuje. Że pisze, skreśla, pisze, skreśla, a rano budzi się, czyta to, co napisała i... wyrzuca do kosza.
Anna: Skoro przywołałeś panią Wisławę, to ja zaproponuję zwrot ku literaturze obyczajowej, przez niektórych nazywanych kobiecą. "Nim dojrzeją maliny" Eugenii Kuzniecowej (Znak) to opowieść o kobietach, ucieczce w bezpieczne miejsce i szukaniu swego miejsca w świecie. Trzy bohaterki przyjeżdżają na wakacje do babci. Mijka jest zaręczona, ale nie może zapomnieć o innym mężczyźnie, Lilka ma niedługo przeprowadzić się na drugi koniec świata, choć nie jest pewna, czy tego chce, a Marta niedługo urodzi bliźniaki, ale nie chce nikomu powiedzieć, kim jest ich ojciec. Przyjazd na wieś ma pomóc im w poukładaniu sobie wszystkiego w głowach, odpoczęciu od świata i podjęciu decyzji. Podczas pobytu w domu pachnącym dzieciństwem, powoli na nowo okrywają siebie i to, co je łączy. Niestety, rzeczywistość nie daje o sobie zapomnieć. Do naszych bohaterek dołączają kolejne – młodsze i starsze. Dom odżywa na nowo i staje się jasne, że po tych wakacjach wszystko będzie inaczej. To niezwykła opowieść, gdzie czas płynie inaczej, a przeszłość jest nieustannie obecna. Bardzo polubiłam te bohaterki.
Ryszard: Ja niestety nie polubiłem tytułowej bohaterki "Pani March" Virginii Feito (Czarna Owca). Ale też pani March nie da się lubić. Jest żoną popularnego pisarza, wychowaną przez matkę na typową gospodynię domową, która spełnia się organizując - cudzymi rękami - przyjęcia, żyjąc na pokaz i generalnie nikogo nie lubiąc. Każdego posądza o zazdrość, zawiść i złośliwość. Z taką osobą źle się żyje, takiej osobie źle się żyje, ze sobą i z innymi. Pan March wydaje nową powieść, która odnosi sukces. Pani March byłaby dumna, bo mogłaby się tym chwalić, choć książek męża nie czyta. Nie jest, bo właścicielka cukierni sugeruje, że Pani March jest pierwowzorem głównej bohaterki. A ta nie dość, że jest prostytutką, to jeszcze tak obrzydliwą, że klienci płacą jej tylko z litości. Myślicie, że pani March rozmawia o tym z mężem, albo przynajmniej czyta książkę? Ależ skąd! Zamiast tego zaczyna go śledzić i podejrzewać o wszystko, go najgorsze. Część z tego się spełni, ale i tak jej nie pożałowałem. Raczej pomyślałem, że ma to, na co zasłużyła.
Anna: "Tam, gdzie słońce złoci liście" Glendy Vanderah (Muza) to historia dwóch bohaterek. Ellis dowiedziała się, że mąż ją zdradza, zabiera synów i małą córeczkę na wycieczkę do lasu, żeby przemyśleć, co ma zrobić. Kiedy mają wracać do domu, chłopcy tłuką słoik z kijankami w samochodzie. Wskutek zamieszania nosidełko z Violą zostaje na parkingu... Gdy po kilku minutach wracają, po dziecku nie ma już śladu. Ellis wpada w uzależnienie od alkoholu i leków. W końcu odchodzi od rodziny i wyrusza w samotną wędrówkę po kraju… Kiedy poznajemy Raven, ma 7 lat, a mama ukrywa ją przed światem. Nie może nikomu mówić o tym, że próśb jej mamy wysłuchuje ziemia, a ona sama jest darem od kruka. Życie dziewczynki zaczyna się zmieniać, kiedy poznaje chłopców w swoim wieku… To opowieść o walce. Ellis walczy, żeby przetrwać – pogodzić się z tym, co ją spotkało, wybaczyć sobie, wyjść z nałogów, odnaleźć szczęście i już nikogo więcej nie krzywdzić. Raven walczy o normalność – o bycie wśród rówieśników, miłość, i o to, żeby mogła żyć po swojemu.
Moje początki z nową powieścią Valerie Perrin (Albatros) nie były łatwe. Przeskoki w czasie, tajemniczy narrator… Gdyby nie to, że "Życie Violette" tej autorki zachwyciło mnie, prawdopodobnie odłożyłabym "Cudowne lata". Na szczęście tego nie zrobiłam, a po około 100 stronach historia mnie wciągnęła. Zżyłam się z bohaterami, kibicowałam im mocno i z chęcią poznałabym ich dalsze losy. Nina, Adrien i Etienne najbardziej urzekli mnie w swoich czasach nastoletnich – nierozłączni, nawzajem poznający świat, zawsze się wspierający. Takich przyjaciół chciałabym mieć w wieku 14-18 lat, myślę, że łatwiej byłoby wtedy przetrwać ten okres. Niestety, dorosłość ich rozdzieliła. Trochę przez niezbyt przemyślane decyzje, a trochę dlatego, że każde z nich miało tajemnice, które wolało zatrzymać dla siebie. Gdy spotykają się po latach, mają sobie dużo do wyjaśnienia… Choć tytuł wskazuje, że to będzie przyjemna i lekka książka, znajdziecie w niej dużo smutku i zagubienia, ale i nadziei.
Marta Korycka (matka.redaktorka): Ja w ciągu ostatnich trzech miesięcy czytałam głównie kryminały i biografie, którym poświęcimy uwagę w kolejnych tekstach, ale muszę wspomnieć o odkryciu polskiej serii "Rodzina Monet" Weroniki Anny Marczak (You&YA). Wsiadłam na tego konia, gdy już sprzedało się ponad 100 tys. egzemplarzy, a wtedy był na rynku dopiero pierwszy tom. Teraz są już dwa (w tym drugi składający się z dwóch części), a ja czekam na premierę kolejnych, w których poznam dalsze losy Hailie. Nastolatka w wypadku traci mamę i babcię i dowiaduje się, że na innym kontynencie mieszka jej pięciu starszych braci. Przeprowadzka nie będzie łatwa, tym bardziej, że to nie jest zwyczajna rodzina. Czyta się błyskawicznie, a w sercu pojawia się ciepełko - a takich książek, nie tylko tych mrocznych, czasem też nam potrzeba. W dodatku, jak okazało się podczas naszej rozmowy, autorka jest przemiła.
Ryszard: Proponuję powrót do męskiej perspektywy. Państwo z dykty, w którym czas stanął, a raczej został zatrzymany, i w którym prawie wszystko można kupić. Bezduszne i bezwzględne wobec bezmyślnych, jakby nieustannie zahipnotyzowanych/pijanych obywateli. Kraj, w którym liczą się tylko siła i kasa. Jest jednak coś, co budzi w jego funkcjonariuszach lęk i prowokuje agresję - zapisane w książkach idee. Taka jest Rosja w "Opowieściach o Ojczyźnie" Dmitrya Gloukhovskyego (Insignis). Nie takie rzeczy już się czytywało, na przykład w książkach Philipa K. Dicka. Dlaczego więc opowiadań Gloukhovskyego nie sposób traktować jako science fiction? Bo Rosja tuż za naszą granicą istnieje naprawdę, morduje Ukraińców, wygrażając światu bronią atomową. No i trudno jest abstrahować od tego, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Rosji wydało list gończy za Gloukhovskym, a moskiewski sąd miał go nawet zaocznie aresztować - za post krytykujący wojnę.
Anna: Ja zakończyłabym łagodniej i przedpremierowo. 12 kwietnia ukaże się książka "Almost-Kiss. Nie flirtuj ze mną na fizyce" Amy Noelle Parks (Wydawnictwo Literackie), którą już przeczytałam. Główna bohaterka, Evy to matematyczny geniusz. Niestety, boryka się z lękami, uczęszcza na terapię, ma problemy ze zrozumieniem emocji innych, no i ma rodziców, którzy wszystko utrudniają. W szkole funkcjonuje dzięki Calebowi, którego zna od dzieciństwa. Caleb od wielu lat jest w Evie zakochany, ale po wydarzeniu sprzed lat jest pewny, ze nigdy nie będą razem. Jest jeszcze przyjaciółka – Bex. Ona tłumaczy Evy zachowania innych i zawiłości relacji damsko-męskich. Pomimo potencjału na książkę ciężką i smutną, autorka napisała uroczą opowieść o pierwszej miłości i o wkraczaniu w dorosłość. Bardzo podoba mi się naturalne przedstawienie historia terapii Evy i jej walki z lękami. Zazdroszczę dzisiejszym nastolatkom takich książek. Wprost opowiadających o skomplikowanych relacjach, pokazujących, że życie nie jest zero-jedynkowe i że każdy z nas miewa swoje problemy, które jednak wcale go nie dyskwalifikuje, a wręcz przeciwnie - podkreślają jego wyjątkowość.
Ryszard: To i ja dorzucę na pointę zapowiedź. Od kilku miesięcy doczytuję zaległe powieści Jakuba Małeckiego. Tymczasem już pod koniec księgarń trafi najnowsza "Sąsiednie kolory" (SQN). W jego powieściach Małeckiego cenię za prawdziwość/wiarygodność postaci i fabuły, wrażliwość utożsamianą często z literaturą kobiecą, a także sposób opisywania niepełnosprawności. Jak zdradza wydawca, jego najnowsza książka "to powieść o tęsknocie, odwadze i miłości niemożliwej. O stwarzaniu prawdy, pustych miejscach w ciele, leczeniu tańcem i słowach, które wędrują daleko poza śmierć".