Podobny styl pracy, z zapisanymi sekwencjami zdarzeń, miała królowa kryminału Agata Christie. - Autorzy kryminalni dzielą się na takich, którzy wiedzą, jak się zakończy ich książka, i na takich, którzy nie wiedzą. Ja nie ukrywam za bardzo, że należę do autorów, którzy wiedzą. Dlaczego? Bo próbowałem też tej pierwszej wersji i po prostu nie wyszło do końca, te książki nie miały po prostu dobrej konstrukcji. Dlatego uważam, że bardzo trudno jest napisać dobrą książkę, kiedy się nie wie, kto jest mordercą, bo jest to tak złożona logicznie konstrukcja, przypominająca duży budynek, gdzie wszystko musi ze sobą grać, że ekstremalnie trudno jest pisać na żywca. To może często skutkować efektem deus ex machina, czyli piszę, piszę, piszę, już nie wiem, co napisać, to ciach - morderca z kapelusza, niepasujący, od czapy, ale jest, żeby zakończyć książkę. A skąd wie, że to podejście do pisania autor "Martwego klifu" dzieli z Agatą Christie? Zobaczcie rozmowę.
- Pisanie bez sekwencji zdarzeń to jak kręcenie filmu bez scenariusza, może wyjść, ale ja nie obejrzałem dobrego filmu z takich eksperymentalnych, który byłby bez scenariusza. Sam cenię jako czytelnik, jako odbiorca, precyzyjną fabułę, która prowadzi mnie od jednego do drugiego punktu, zaskakującą, świeżą i tego rodzaju fabułę trzeba zawczasu przemyśleć. To jest pewnego rodzaju kreacją, bo czym innym jest pisanie, a czym innym wymyślanie - mówi Pasierski. W rozmowie, której możecie też wysłuchać jako podcastu Publio "Dobrze czytaj, dobrze słuchaj", rozmawialiśmy również o rytmie powieści.
<<Reklama>> Audiobooki i ebooki Jędrzeja Pasierskiego w Publio >>
Pasierski porównuje pisarza kryminalnego do gawędziarza, który dawno temu opowiadając historie, przykuwał uwagę słuchacza. Dlatego swoje książki po wielokroć czyta na głos. - Książka musi mieć rytm i w mojej głowie to jest taka jedna wielka rozbrzmiewająca melodia i jak ona się załamuje, to ja się przypatruję, jak ona się załamała - tłumaczy.