Film "Znachor" z Jerzym Bińczyckim w roli głównej cieszy się statusem produkcji kultowej już od lat, . Ale szczyt popularności zyskał stosunkowo niedawno i nie bez pomocy internautów. - Żartobliwie przyznają, że głównym powodem, dla którego po raz kolejny oglądają "Znachora", jest scena ujawnienia tożsamości tytułowego bohatera na sali sądowej - podkreśla dr Magdalena Bałaga w rozmowie z Wirtualnymi Mediami. Wypowiadana przez Piotra Fronczewskiego kwestia "Proszę państwa, Wysoki Sądzie, to jest profesor Rafał Wilczur" trafiła do języka internetu, a bez niej nie wyobrażamy sobie "Znachora". Tymczasem słowa te wcale nie padają w powieści, na podstawie której nakręcono film. A cała historia inspirowana była prawdziwymi wydarzeniami.
Więcej podobnych historii przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Tadeusz Dołęga-Mostowicz swoją historię początkowo stworzył z myślą o filmie. Ale scenariusz nie cieszył się popularnością, pisarz zaadaptował go więc na powieść i wydał w 1937 roku. Książka zyskała taką popularność, że jeszcze w tym samym roku powstała jej pierwsza ekranizacja. W tytułowej roli wystąpił Kazimierz Junosza-Stępowski. 45 lat później powstaje druga ekranizacja, kultowy "Znachor" z Jerzym Bińczyckim i Anną Dymną w rolach głównych. W 2023 roku na platformie Netflix zadebiutuje trzecia, a w tytułowej roli wystąpi Leszek Lichota.
Ale historii by nie było, gdyby nie wakacyjna wycieczka, jaką w 1936 roku odbył Tadeusz Dołęga-Mostowicz. Przebywający w majątku państwa Piwnickich w Sikorzu pisarz któregoś dnia wybrał się na wycieczkę do oddalonej od dworu o 10 kilometrów wsi Radotki. Jego uwagę zwrócił młyn wodny i... długa kolejka furmanek przed. Okazało się, że w młynie przyjmował miejscowy zielarz i znachor o nazwisku Różycki.
<<Reklama>> Ebooki i audiobooki Tadeusza Dołęgi-Mostowicza na Publio.pl >>
Miał on opinię niezwykle skutecznego w leczeniu powszechnych na wsi chorób, a że za swoją pomoc i własnoręcznie sporządzane mieszanki ziół brał niewiele, okoliczni chłopi woleli leczyć się u niego niż u lekarzy z okolicznych miasteczek, żądających wysokich honorariów i zapisujących drogie medykamenty
- cytuje historię mazovia.pl. Różycki stał się pierwowzorem tytułowego Znachora, a Radotki - znanych z powieści Radoliszek. Ale nie była to sytuacja niecodzienna. Znachorzy w latach 30. cieszyli się sporą popularnością. Popularne było wtedy powiedzenie "Zachowaj mnie Panie od łaski lekarzy i rachunków aptekarzy". Jeszcze przed wyjazdem do Sikorza Dołęga-Mostowicz w gazecie, w której pracował, usłyszał o podobnym przypadku. Ferdynand Dolani, lekarz i absolwent uczelni medycznej z Brukseli, został aresztowany za znachorstwo w jednej z małopolskich wsi. Ukrywał posiadanie dyplomu medycyny, bo jako wiejski znachor zarabiał znacznie więcej.