Uwielbiała filmy Woody’ego Allena, słuchała jazzu, paliła papierosy i nie cierpiała być w centrum uwagi. Nic dziwnego, że otrzymanie przez nią Nagrody Nobla było dla niej "tragedią sztokholmską". Problemem było nie tylko wystąpienie publiczne, lecz także odpowiednia garderoba. - To był straszliwy horror, bo ona zawsze chodziła dyskretnie (…). Nagle jednak miała mieć jakieś brokaty, długie suknie, korale, pawie ogony - wspominał krytyk literacki Tadeusz Nyczek w rozmowie z radiową Jedynką. Sukces nie uderzył jej do głowy i "nie przewrócił nawet pudełka zapałek w kuchni". Jaka Wisława Szymborska była prywatnie? "Skromna, pracowita, nie lubiła rozgłosu" - tak opisywali ją znajomi. 2 lipca skończyłaby 100 lat.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Szymborska nie przepadała za nowinkami technicznymi. Znajomi wielokrotnie podkreślali, że żyła skromnie, ale pozwalała sobie na odrobinę ekstrawagancji. - Nie ma w sobie nic z gwiazdy, chociaż jest ekscentryczna. Uwielbia różne dziwactwa - opowiadał w 2011 roku w "Przeglądzie" Michał Rusinek. Wieloletni sekretarz poetki wspominał, że z upodobaniem zbierała od znajomych kiczowate pamiątki z wakacji. Na "dziwactwa" pozwalała sobie także w jadłospisie. - Czasami mnie prosi, żebym przywiózł jej hot wings z KFC, które później, o zgrozo, zamraża. Bardzo ceni ten przysmak. Tylko mój syn ją rozumie i czasami mówi: Chodźmy do KFC na skrzydełka pani Wisławy - opowiadał Rusinek, dziś prezes fundacji poświęconej pamięci poetki.
Wisława Szymborska całym sercem uwielbiała Andrzeja Gołotę. Sympatia do boksera stała się nawet przedmiotem żartów w towarzystwie literatów, którzy dowcipkowali o ewentualnym związku. Noblistka potrafiła zarywać noce, by oglądać walki swojego ulubieńca. Podobno dla Gołoty zaczęła nawet oglądać "Taniec z gwiazdami". Po przegranych walkach rozdzwaniały się telefony od zatroskanych przyjaciół.
- Znajomi zrobili nawet dla niej powiększenie portretu Andrzeja Gołoty i miała to zdjęcie nad łóżkiem na wakacjach - opowiadał Michał Rusinek w rozmowie ze sport.pl. W jej mieszkaniu znalazło się nawet miejsce dla podobizny sportowca. Rusinek wspominał też, że Szymborska i Gołota kiedyś prawie spotkali się osobiście w warszawskiej restauracji. - Pani Wisława nawet chciała iść po autograf, ale jej odradziłem - zdradził, jako przyczynę podając groźnie wyglądających ochroniarzy boksera. Po śmierci Szymborskiej Andrzej Gołota napisał dla niej wiersz.
Braknie mi Ciebie w moim narożniku, mimo że nigdy nie stąpałaś po ringu.