"Przechodząc przez próg, zagwiżdżę" Wiktorii Bieżuńskiej, "Cena. W poszukiwaniu żydowskich dzieci po wojnie" Anny Bikont, "Trash story" Mateusza Górniaka, "Gdynia obiecana. Miasto, modernizm, modernizacja 1920-1939" Grzegorza Piątka, "Ten się śmieje, kto ma zęby" Zyty Rudzkiej, "Lata praktyki" Piotra Sommera oraz "Migot. Z krańca Grenlandii" Ilony Wiśniewskiej to siedem książek, które znalazły się w tegorocznym finale.
W zeszłym roku jury przyznało Nike Jerzemu Jarniewiczowi za tom poezji "Mondo Cane". Czy Piotr Sommer jako jedyny przedstawiciel poetów powtórzy ten sukces? Zobaczymy za kilka tygodni. Laureatkę lub laureata poznamy, jak zawsze, w pierwszą niedzielę października. Zwycięzca otrzymuje 100 tys. zł i statuetkę projektu Gustawa Zemły. W tym roku przewodniczącą jury jest Inga Iwasiów, a zasiadają w nim jeszcze: Marek Beylin, Przemysław Czapliński, Justyna Jaworska, Tadeusz Nyczek, Masza Potocka, Krzysztof Siwczyk, Maria Topczewska oraz Maria Zmarz-Koczanowicz.
Wiktoria Bieżuńska "Przechodząc przez próg, zagwiżdżę" - powieść. Wyd. Cyranka, Warszawa
Dom, rodzice i babcia, świat szary, nieprzyjazny i karłowaty widziany oczyma dziewczynki. Całość oglądana fotograficznie, jakby ze środka i z zewnątrz, prawdziwa i zdeformowana jednocześnie. Zapisana krótkim, prostym, realistycznym zdaniem.
"Babcia gwiżdże czysto i wysoko. Próbuję robić to samo, ale nie wychodzi. Bo nie tak dmuchasz, mówi babcia. A trzeba tak. Położyć język. Próbuję zajrzeć między jej mięsiste wargi. Napięty grzbiet babcinego języka lśni przyczajony za dolnymi zębami. Ze wszystkich sił ściągam mięśnie ku wysuniętym ustom. Wydobywam cichy dźwięk, wciąż jeszcze podobny do świstu wiatru. No widzisz, jak umiesz? Pięknie umiesz, mówi babcia. Nie, mówię, wcale nie umiem. Umiesz, umiesz, kiwa głową ona. A teraz razem. Babcia przymyka oczy. Gwiżdże. Głośniej i wyżej. Dołączam do niej. Ona jest jakby ptakiem, a ja wiatrem. Od spodu głaszczę gałąź, na której siedzi."
Anna Bikont, "Cena. W poszukiwaniu żydowskich dzieci po wojnie" - reportaż, Wyd. Czarne, Wołowiec
Opowieść o powojennych losach dzieci żydowskich ocalałych z Holokaustu. Przypomnienie, że dla Żydów wojna nie skończyła się w 1945 roku.
Na "listę Majzelsa" Anna Bikont trafiła przed kilkoma laty. Imiona i nazwiska dzieci żydowskich wykupionych przez wysłannika Centralnego Komitetu Żydów w Polsce od ich polskich opiekunów poruszyły reporterkę. Bikont chciała odnaleźć ślady choćby kilku osób znajdujących się w notatniku.
"Zeszyty są dwa, szesnastokartkowe w kratkę, formatu A5. Mają szaroniebieskie kartonowe okładki z wyblakłym napisem: "Sprawozdanie z podróży służbowej L. Majzelsa w sprawie poszukiwania dzieci znajdujących się w rękach Polaków". Kaligraficznym pismem Lejb Majzels notuje, o której wyjechał, o której dotarł, czy znalazł dziecko i za ile można je kupić. Kupującym jest naród żydowski. (...) Po siedemdziesięciu latach wyruszyłam śladami Majzelsa".
Mateusz Górniak podważa tradycyjne narracje, oddaje głos przedmiotom, postaciom z kreskówek. Lepi świat z odpadków. Relacja kreskówkowych bohaterów, Krowy i Kurczaka, może być równie inspirująca i poruszająca jak antyczna tragedia, zdaje się mówić Górniak.
"Uwielbiałem przychodzić do babci na nocowankę. Po kąpieli mama smarowała mi buźkę niveą, ubierała w piżamę i bambosze, a potem zbiegałem na dół, żeby zobaczyć z babcią odcinek M jak miłość, zjeść kanapki z żółtym serem i położyć się z nią w sypialni, w której był wielki drewniany krzyż z kolcami. Przed snem odmawialiśmy Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo i modlitwę za zmarłych, a potem prosiłem babcię o opowieści o II wojnie światowej; o bandach,
które grasowały po naszej mieścinie, Ruskach, co strzelali do budzików, bo nie wiedzieli co to jest, i o życiu w ciągłym zagrożeniu. Babcia niestrudzenie opowiadała mi to, co pamiętała ze swojego dzieciństwa, a ja z czasem zacząłem chcieć to samo przeżywać po swojemu, grając w Call of Duty".
Grzegorz Piątek, "Gdynia obiecana. Miasto, modernizm, modernizacja 1920-1939" - reportaż historyczny, Wyd. W.A.B., Warszawa
Opowieść o micie miasta i o micie polskiej modernizacji - Gdynia jako symbol sukcesu gospodarczego Dwudziestolecia Międzywojennego, osiągnięcie urbanistyczne i sukces wyobraźni. Kto i kiedy obiecał nam Gdynię, trudno dzisiaj ustalić. Grzegorz Piątek krok po kroku odtwarza historię budowania gdyńskiego mitu.
"Gdynia to mała Ameryka, ale naprawdę mała. Domy jeszcze przez jakiś czas nie były tu wystarczająco wysokie, by sens miały windy. Drapaczem chmur nazywano na początku lat trzydziestych czteropiętrową kamienicę z narożnym belwederkiem i wysokim parterem, wymurowaną z cegły i z drewnianymi stropami. (...) W ślad za kapitałem do Gdyni napływali ludzie – z innych regionów, ale i z zagranicy, a wieża Babel rosła mimo pomieszania języków. Powstawało miasto niemal idealnie białe, etnicznie polskie, a przez to paradoksalnie mało polskie".
Biedaodyseja, monolog Wery, byłej fryzjerki, która właśnie została wdową i – pogrążona w coraz większej biedzie – wędruje przez Warszawę, by zdobyć rzeczy niezbędne do pochówku męża: szuka butów, ubioru, wódki na stypę.
"Szkoda że nie dożył swojego pogrzebu, toby zobaczył, że nikt nie przyszedł. Tylko obcy ludzie, nie liczy się. Najpierw wyślepiłam samochód na dziedzińcu kościoła. "Pogrzeb tani a udany", ja ten karawan opłaciłam. (...) We mszy świętej pogrzebowej uczestniczyłam bez zrozumienia, wstawałam, klękałam nie wtedy, kiedy trzeba. Wiedziałam, coś nie tak. Całkiem bez pamięci nie byłam, żeby się zapomnieć. Ksiądz - jak obiecali - stary. Ale szybki. Ile to było, dwadzieścia minut i po celebracji".
Pierwszego od 12 lat tom poezji Piotra Sommera - legendarnego tłumacza i redaktora. W wierszach Sommera pojawia się podmiot pogodny, choć nie pogodzony, wspominający i czuły, ale nie nostalgiczny i zupełnie nie czułostkowy. Często ironiczny.
Jutro
które nie przychodzi, bo albo było
wczoraj albo pojutrze. A jutro
z wycieczką do zoo, z dzieckiem,
lub do Łazienek, z pokruszoną bułką
dla ryb i łabędzi. Gdzie jest "jutro
będziemy robić samolot z kartonu".
Nic o tym jutrze nie wiadomo.
Ilona Wiśniewska, "Migot. Z krańca Grenlandii" - reportaż, Wyd. Czarne, Wołowiec
Reporterska opowieść o ludziach zamieszkujących północne krańce Europy, z dala od zgiełku, tam gdzie kończy się Grenlandia. W ostatnich latach świat Inughuitów - nie tylko z powodu katastrofy klimatycznej - dramatycznie się skurczył. Walczą o przetrwanie, mierzą się z niełatwą codziennością, ale jak zapewniają ci, do których dotarła Wiśniewska, nie dadzą się wysiedlić, zostaną u siebie do końca.
"W środku dnia chłodne wrześniowe słońce kładzie się poświatą na potężnych górach lodowych, zastygającym morzu i zmarniętej skórze. Niedawno jeszcze w ogóle nie zachodziło. Teraz rozciągnięte na wiele godzin wschody i zachody przerywa kilka godzin ciemności. To ona za niewiele ponad miesiąc będzie tu ustalać codzienność. Na bezdrzewiu najdłuższe cienie rzucają ludzie, uliczne latarnie i drewniane krzyże".
Oprócz nagrody jury swoje wyróżnienie przyznają również czytelniczki i czytelnicy "Gazety Wyborczej". W zeszłym roku postawili na reportaż historyczny "Oni. Homoseksualiści w czasie II wojny światowej" Joanny Ostrowskiej.Tegoroczną edycję Nagrody Literackiej "Nike" wspiera Amazon.