W latach 1999-2017 blisko 250 000 Amerykanów zmarło z powodu przedawkowania leków przeciwbólowych wydawanych na receptę. Ta epidemia została wywołana przez agresywny marketing środka OxyContin produkowanego przez koncern Purdue Pharma.
Silne narkotyczne środki, zwane też opiatami, były kiedyś ostatnią deską ratunku dla osób cierpiących z bólu. W gigantycznej kampanii marketingowej Purdue twierdziło jednak, że formuła leku sprawia, iż jest bezpieczniejszy niż tradycyjne tabletki. Dzięki temu OxyContin stał się najchętniej stosowanym lekiem przeciwbólowym. Ci, którzy go nadużyli, przekonali się, że wbrew zapewnieniom producenta środek natychmiast uwalnia swój narkotyczny ładunek. Nawet w dawce wydawanej na receptę lek okazał się silnie uzależniający. Koncern miał tego świadomość, jednak zataił prawdę przed amerykańską Agencją Żywności i Leków, lekarzami i pacjentami, czerpiąc ogromne zyski ze sprzedaży OxyContinu.
Trwające kilka dekad śledztwo Barry’ego Meiera rzuca na epidemię opiatową nowe światło. Autor książki odsłania prawdziwe oblicze koncernu farmaceutycznego i ujawnia szokujące szczegóły oszustwa. Zdaje też relację z nieudanych prób Departamentu Sprawiedliwości, by zatrzymać epidemię i uratować tysiące istnień ludzkich. Specjalnie do polskiego wydania książki dopisał epilog. Przedstawia w nim najnowsze fakty z historii OxyContinu i tych, którzy na nim przez lata zarabiali.
10 sierpnia 2023 roku na Netfliksie odbyłą się premiera serialu "Zabić ból" (ang. Painkiller), zrealizowanego na podstawie książki Barry’ego Meiera. Jego bohaterami są sprawcy i ofiary epidemii opiatowej oraz prawniczka, która pragnie odkryć prawdę. W rolach głównych wystąpili Matthew Broderick, Uzo Aduba i Taylor Kitsch.
W ciągu trzydziestu sześciu godzin w Filadelfii, w miejscach oddalonych od siebie zaledwie o kilka przecznic, znaleziono dziewięć ciał. Pięć spośród nich odkryto w domach. Dwa w samochodach. Kolejne dwa leżały na ulicy. Najstarsza osoba miała czterdzieści dwa lata. Najmłodsza dwadzieścia cztery.
Ciała nosiły imiona i nazwiska, ale wkrótce miały się stać jedynie statystykami, danymi liczbowymi pochłoniętymi przez falę śmiertelnego przedawkowania narkotyków ogarniającą całe Stany Zjednoczone. W 2016 roku 64 000 Amerykanów zmarło po przedawkowaniu narkotyków. Liczba ta jest równa populacji takich miast, jak Portland, Maine, Lynchburg, Virginia, Santa Fe i Nowy Meksyk. To tak, jakby w ciągu roku na jedno z tych miast spadła plaga, zabijając wszystkich mieszkańców. W 2016 roku każdego dnia z powodu przedawkowania średnio umierało 175 osób, co oznacza siedem zgonów na godzinę. Dziewięć zgonów w ciągu trzydziestu sześciu godzin nie było niczym nadzwyczajnym.
W niektórych szpitalach stosy zwłok piętrzyły się tak szybko, że lekarze medycyny sądowej i śledczy nie nadążali z wypełnianiem swoich obowiązków. Kostnice były pełne, a ciała przechowywano przez wiele dni w specjalnie do tego celu wynajętych ciężarówkach-chłodniach, dopóki nie zwolniło się miejsce. Wiele ciał nie zostało poddanych autopsji, co należało do standardowych procedur w przypadku przedawkowania narkotyków. Nawet jeśli lekarze medycyny sądowej mieli czas na przeprowadzenie sekcji zwłok każdej ofiary, część z nich w ogóle tego nie robiła. Stowarzyszenia zawodowe, które udzielają akredytacji lekarzom medycyny sądowej, ustaliły limit liczby sekcji zwłok, które jeden lekarz może zrobić w ciągu roku. W niektórych regionach z dużą liczbą zgonów na skutek przedawkowania narkotyków lekarze przekroczyliby ten próg i narazili się na ryzyko utraty prawa wykonywania zawodu. W rezultacie ofiary, przy których znajdowano zużyte igły albo fiolki po tabletkach, były grzebane od razu, bez sekcji zwłok. W 2016 roku zdecydowana większość tych zgonów (42 000) nastąpiła na skutek zażywania tak zwanych opiatów, leków przeciwbólowych wypisywanych na receptę czy nielegalnych narkotyków pozyskiwanych ze związków chemicznych znajdujących się w maku lekarskim albo zsyntetyzowanych w warunkach laboratoryjnych.
Kryzys opiatowy stał się nieodłącznym elementem codziennego życia Amerykanów. Noworodki, pozbawione narkotyków krążących w krwiobiegu uzależnionych matek, przychodzą w szpitalu na świat, wijąc się w bólu spowodowanym odstawieniem opiatów. Na ulicach policjanci noszą przy sobie nowy element standardowego wyposażenia – sprej do nosa z lekiem, który może ocalić życie osobie po przedawkowaniu leków. Wpływ epidemii jest tak przemożny, że po raz pierwszy od ponad dwudziestu lat zaczyna skracać się średnia długość życia białych mężczyzn w USA.
Urzędnicy państwowi apelują o zastosowanie środków nadzwyczajnych. Prezydent Donald J. Trump powołał w Białym Domu specjalną komisję, która ma zaproponować konkretne rozwiązania. Prawodawcy wzywają do przeznaczenia dziesiątków miliardów dolarów na leczenie osób uzależnionych. W gazetach, czasopismach i programach telewizyjnych aż się roi od relacji na temat spustoszenia, jakie ta epidemia wywołała w mniejszych i większych społecznościach.
Wydaje się, jakby w całym tym zainteresowaniu chodziło o coś nowego. Tak jednak nie jest. Niedawno pojawiła się na rynku próbka wyjątkowo silnie działającego syntetycznego opioidu, fentanylu, co spowodowało wzrost liczby zgonów. Ale w ciągu dwudziestu lat przed 2017 rokiem ponad 200 000 Amerykanów zmarło na skutek przedawkowania legalnych narkotyków, które były produkowane przez firmy farmaceutyczne i przepisywane przez lekarzy.
Ludzie od dawna alarmują o wzroście liczby zgonów związanych z lekami przeciwbólowymi dostępnymi na receptę. Mimo to co roku politycy, prawodawcy, organy nadzoru, medyczne stowarzyszenia zawodowe i ubezpieczyciele lekceważą tę tragedię, a przemysł farmaceutyczny bagatelizuje sprawę. Skutki są tragiczne i łatwe do przewidzenia. W 2016 roku liczba zgonów na skutek przedawkowania związanego z opioidami wypisywanymi na receptę zwiększyła się czterokrotnie w porównaniu z 1999 rokiem. Kataklizm, który można było opanować dzięki podjęciu szybkich działań, zamienił się w hydrę.
Każdy kataklizm, naturalny czy spowodowany przez człowieka, ma swój początek. W wypadku kryzysu opiatowego wiąże się on z lekiem o nazwie OxyContin. W połowie lat dziewięćdziesiątych XX wieku, kiedy po raz pierwszy pojawił się na rynku, został okrzyknięty "cudownym" lekiem, który miał zmienić sposób leczenia bólu, najstarszego i najbardziej zajadłego wroga ludzkości. Zdeterminowana grupa aktywistów przygotowała grunt na jego powitanie, twierdząc, że miliony ludzi niepotrzebnie cierpią z powodu przesadnych obaw lekarzy dotyczących uzależniającego działania środków przeciwbólowych przepisywanych na receptę. Medycy używali terminu "narkotyczny", opisując aktywne składniki tego rodzaju leków, ale zwolennikom bardziej agresywnego leczenia bólu tak bardzo zależało na odsunięciu od OxyContinu podejrzanych skojarzeń z określeniem "narkotyczny", że ukuli termin "opioid", aby je przeformułować.
OxyContin stał się centralnym punktem najbardziej agresywnej kampanii marketingowej najsilniejszego i potencjalnie uzależniającego narkotyku, jakiej kiedykolwiek podjął się przemysł farmaceutyczny. Firma Purdue Pharma, producent leku, zainwestowała miliony dolarów w opłacanie lekarzy, żeby przekonać ich do przepisywania OxyContinu na receptę, i twierdziła, że preparat nie tylko skuteczniej leczy ból, ale także jest bezpieczniejszy dla pacjentów. Należące do jednej z najbogatszych i najbardziej zagadkowych rodzin – Sacklerów – Purdue miało późnej zarobić miliardy na sprzedaży tego leku (…).
OxyContin nie był [jednak] żadnym "cudownym" lekiem, natomiast stanowił wrota do najbardziej miażdżącej katastrofy zdrowia publicznego w XXI wieku.
Zabić ból KERI ANDERSON/materiały prasowe NETFLIX
Jesienią 2000 roku w centrum miasteczka Pennington Gap aż roiło się od dilerów Oxy. Stali na każdym rogu, podnosząc dwa palce, co oznaczało, że mieli do sprzedania 20-miligramowe tabletki Oxy, albo cztery palce, które oznaczały, że mieli tabletki 40-miligramowe. Lindsay Myers wraz ze swoim nowym chłopakiem, Rayem, miejscowym mechanikiem samochodowym, starszym od niej o osiem lat, byli stałymi klientami.
Uzależnienie od Oxy kosztowało ich około 300 dolarów dziennie i Lindsay szybko wyczyściła swoje konto bankowe do zera, ale znalazła inne źródło gotówki – ogniotrwały sejf w sypialni rodziców. Lindsay wiedziała, gdzie był schowany klucz, i otworzyła nim sejf. Na półce stały dwa metalowe opakowania przypominające krem do golenia. Wzięła jedno z nich do ręki i odkręciła imitację dna. Wewnątrz pojemnika było powciskanych mnóstwo zwitków studolarowych banknotów. "Super! Dzięki ci, Boże", pomyślała, wyjmując banknoty. Wkrótce zaczęła regularnie kraść pieniądze z sejfu. Pewnego dnia, kiedy poszła, żeby zabrać kluczyk, odkryła, że ktoś go wziął.
Odcięcie Lindsay od dopływu gotówki zbiegło się z meczem piłki nożnej podczas "Nocy Maturzysty" w liceum ogólnokształcącym hrabstwa Lee, który tradycyjnie był ostatnim meczem Generalsów w sezonie. Po pierwszej połowie wyczytywano przez głośniki nazwisko każdego zawodnika i cheerleaderki, którzy danego roku kończyli szkołę. Wtedy każdy maturzysta w towarzystwie dumnych rodziców przechodził przez środkową linię boiska nagradzany oklaskami przyjaciół i sąsiadów.
"Noc Maturzysty" zaplanowano na wieczór, w trakcie którego Lindsay miała zabłysnąć. Była absolwentką i kapitanem drużyny cheerleaderek. Tego samego dnia, kiedy jej koleżanki podczas akademii poprzedzającej mecz na scenie w auli liceum tupały, tańczyły i krzyczały na całe gardło, Lindsay poczuła się tak, jakby miała grypę. Nie brała Oxy od dwudziestu czterech godzin i przez cały dzień biegała tam i z powrotem do łazienki. Wiedziała, że nie będzie się czuła dobrze, dopóki nie zażyje Oxy.
Po akademii spotkała się z Rayem. Był spłukany, ale obiecał zadzwonić do swojego brata i poprosić go, żeby natychmiast skombinował 100 dolarów. Kiedy tylko dostał pieniądze, powiedział Lindsay, że kupi dwie 40-miligramowe tabletki Oxy i jedną z nich jej przyniesie.
Kilka godzin później, podczas meczu, Lindsay usiłowała kibicować drużynie Generalsów, równocześnie walcząc z nudnościami. Kiedy rozległ się gwizdek kończący pierwszą połowę, dziewczyna przebiegła wzrokiem stadion, mając nadzieję, że dostrzeże gdzieś Raya, ale zamiast niego zobaczyła swoich rodziców, którzy stali wzdłuż linii bocznych. Był to dla nich uroczysty wieczór i wyglądali na szczęśliwych i zrelaksowanych, kiedy rozmawiali z innymi rodzicami.
Nadszedł czas, żeby rozpocząć uroczyste przejście. Lindsay usłyszała swoje nazwisko, które huknęło z megafonów na stadionie: "Lindsay Myers jest maturzystką i kapitanem żeńskiej drużyny cheerleaderek naszej reprezentacji", powiedział spiker. "Jest córką Jane i Johnny’ego Myersów. Ma siedemnaście lat". Jane i Johnny towarzyszyli zbolałej Lindsay w przejściu przez murawę stadionu. Kiedy doszli do linii bocznej po przeciwnej stronie boiska, Lindsay udawała szczęśliwą, gdy rodzice pocałowali ją i powiedzieli, jak bardzo są z niej dumni. Gdy tylko odeszli, z niepokojem wodziła wzrokiem po trybunach w poszukiwaniu Raya. W końcu dostrzegła, że schodzi po schodach stadionu w kierunku murawy. Nie nawiązał z nią kontaktu wzrokowego, ale szedł dalej w kierunku przejścia podziemnego pod płytą stadionu. Lindsay odczekała kilka minut, zanim wymknęła się z towarzystwa pozostałych cheerleaderek, żeby za nim pójść. Ray czekał w tunelu, sam już na haju. Wręczył jej opakowane w folię aluminiową małe zawiniątko, w którym była 40-miligramowa tabletka Oxy. Lindsay weszła do pobliskiej łazienki, rozkruszyła tabletkę oprawką szminki, wciągnęła przez nos proszek, wytarła nos i pobiegła z powrotem na boisko.
Zabić ból - okładka materiały promocyjne - Poradnia K