Lama w Karkonoszach? To prawdziwa historia. Teraz powstała jej książkowa wersja

Lamy na gigancie? W polskich górach? Ta historia zdarzyła się naprawdę. Publikujemy fragment książki Joanny Jagiełło "Zbój".

Gdy usłyszałam historię o lamie błąkającej się od kilku miesięcy w Karkonoszach, poczułam podekscytowanie. "Co za zbój!", pomyślałam. "Co za wspaniały bohater!" - wspomina Joanna Jagiełło, autorka nagradzanych książek dla dzieci takich jak "Kawa z kardamonem" czy "Zielone martensy". - Lamy zostały przywiezione do Western City latem i niedługo potem uciekły. Samiczkę szybko schwytano, samiec był widziany w różnych miejscach. Chodził sobie po górach w sposób cudownie chaotyczny i napawał się wspaniałymi przestrzeniami, bo Karkonosze są naprawdę piękne. Korzystał z wolności jeszcze późną jesienią. W końcu zszedł w niższe partie gór, pewnie niezadowolony z tego, że w okolicach Skalnego Stołu, gdzie najchętniej przebywał, robi się chłodniej, a może brakowało mu jedzenia. Tam udało się go złapać albo po prostu na to pozwolił. Taka to była historia - mówi.

Opowiedział ją pisarce w szczegółach Jerzy Pokój, który prowadzi w Ścięgnach koło Karpacza miasteczko rozrywki Western City. - Gdy słuchałam opowieści pana Jerzego, zastanawiałam się nad osobowością uciekiniera. Z jednej strony zdawało się, że wręcz upajał się wolnością i to myszkowanie po zakątkach Karkonoszy sprawiało mu dużo radości. Z drugiej strony próbował zaprzyjaźnić się z sarnami, a w końcu jednak postanowił dać się schwytać. Tak. Lamy są ciekawskie i inteligentne. Czasem lubią być same, ale bez stada stają się nieszczęśliwe. Samiec musiał przecież tęsknić za przyjaciółką. Zresztą w tej prawdziwej historii była na niego taka zła, że gdy wrócił, przez jakiś czas mocno się na niego boczyła. Piszę to dla niedowiarków, którzy argumentują, że zwierzęta nie potrafią czuć takich emocji jak ludzie. To wierutna bzdura - opowiada autorka "Zbója". Razem z ilustratorem Marcinem Minorem opowiedzieli swoją wersję tej historii. Książka ukazała się w serii "Zwierzaki" wydawnictwa Agora dla dzieci.

Ilustracja do książki 'Zbój'Ilustracja do książki 'Zbój' materiały promocyjne Wydawnictwa Agora dla dzieci

Rozdział 13. Konie

Zbój stał na trawiastym poletku. Przed nim był mur z czerwonej cegły, solidny, gruby i bardzo wysoki. Szedł wzdłuż niego, żeby znaleźć jakąś bramę czy furtkę, ale mur ciągnął się w nieskończoność. Nagle usłyszał tętent kopyt i rżenie. Najpierw ciche, potem coraz głośniejsze. Konie! Poczuł ogarniającą go panikę.

Zobacz wideo Co nowego w popkulturze?

Widział z daleka, jak nadciągają z rozwianymi grzywami i ogonami wstrząsanymi galopem. Rozglądał się gorączkowo. Żadnej drogi ucieczki. Chyba że… Nagle zobaczył w murze nieco ciemniejszy kształt. Coś, co wcześniej wziął za rysę czy smugę pozostałą po deszczu.

Pęknięcie! Czy nie zbyt wąskie, żeby się przecisnąć? Ale nie miał czasu się nad tym zastanawiać, bo konie były coraz bliżej! Prawie czuł ich oddechy na zadzie, krople śliny rozpryskujące się w powietrzu. Serce waliło mu w piersi, gdy odważył się wbiec w wąską szczelinę, niczym w gardło jakiegoś potwora. Poczuł powiew powietrza albo podmuch od końskich ogonów. Już prawie!

I wtedy się obudził. Muru nie było, leżeli z Reginą na otwartej przestrzeni, pod piękną lipą. Ale nadal coś słyszał. Konie mu się nie przyśniły! One tu gdzieś były!

– Regina! – wydał z siebie zduszony dźwięk. – Musimy uciekać. Szybko, słyszę konie!

– Jakie znowu konie? – ziewnęła. – Chyba miałeś jakiś koszmar!

– A tobie chyba w nocy wlazły do uszu robaki i ogłuchłaś! – odgryzł się.

Potrząsnęła głową, ale po chwili jej źrenice się rozszerzyły. Też to usłyszała. Niepokojący dźwięk w oddali. A w dodatku… Nie dochodził z jednej strony, tylko i z przodu, i z tyłu, i z lewej, i…

– Otoczyli nas! Uciekajmy! – pisnął przerażony Zbój.

Nagle zobaczyli konie z jeźdźcami na grzbietach. Zbój rozejrzał się w panice. Krew zaczęła szybciej krążyć w jego żyłach i nawet nie zastanawiając się, czy dobrze robi, zaczął po prostu biec. Ale przerażona Regina stała jak wryta.

– Regina! – zawołał. – Pospiesz się!

Jeden z jeźdźców ruszył za nim, dość wolno, tak jakby nie chciał go przestraszyć. Zbój był pewien, że gdyby się pospieszyli, zdołaliby się wymknąć!

– Regina! – ponowił prośbę. „Dlaczego ona tak stoi?", zastanawiał się.

A wtedy jego przyjaciółka zawołała:

– Ja ich zatrzymam!

– Ale dlaczego? Chodź! Damy radę!

– Nie. Bardzo boli mnie noga! Nie mogę biec! Ale ty uciekaj! Musisz wejść na Śnieżną Górę i znaleźć magiczny kamień, i zobaczyć wszystkie cuda świata, a potem wrócić do mnie.

I zrobiła coś dziwnego. Najpierw podeszła do jednego z jeźdźców i zjadła rzucone jej jabłko. Ale kiedy próbował złapać ją na lasso, zaczęła się z nim droczyć, odbiegając to w lewo, to w prawo. Jeźdźcy prawdopodobnie potraktowali to jak zabawę, bo otoczyli ją teraz wszyscy i każdy próbował ją dopaść. Niektórzy nawet zeszli z koni i wyciągali ręce, żeby ją chwycić za sierść. I dopiero gdy w końcu łaskawie dała sobie zarzucić na szyję kantarek, któryś z nich zapytał:

– Ale zaraz, a gdzie jest ta druga lama?

Tego jednak Zbój już nie usłyszał. Gnał w te pędy ścieżką w górę, jak najdalej od ludzi, a przede wszystkim koni. Jak najdalej od murów i ogrodzeń, jak najdalej od tego wszystkiego, od czego udało mu się uciec nie po to, żeby znów w tym tkwić.

ZbójZbój materiały promocyjne Wydawnictwa Agora dla dzieci

Więcej o: