Nie ma mózgu, a jednak potrafi podejmować decyzje. "Zmyślniejsze ode mnie"

Grzyby stanowią klucz do zrozumienia planety, na której żyjemy, a także tego, w jaki sposób myślimy, czujemy i zachowujemy się - przekonuje Merlin Sheldrake. Publikujemy fragment książki "Strzępki życia" w tłumaczeniu Urszuli Gardner.

Wszędzie bez względu na miejsce – w lesie, w laboratorium czy w kuchni – grzyby zmieniały moje rozumienie Życia. Organizmy te podważają nasze metody kategoryzowania, a samo zastanawianie się nad nimi sprawia, że świat zaczyna wyglądać inaczej. To właśnie mój rosnący zachwyt nad zdolnością grzybów do zmiany ludzkiego sposobu myślenia skłonił mnie do napisania tej książki. Próbowałem się zadowolić niejednoznacznościami oferowanymi przez grzyby, ale nie czuję się najlepiej wśród pytań bez odpowiedzi, tak jak niektórzy ludzie nie czują się najlepiej na otwartej przestrzeni, bo dopada ich agorafobia. Choć czułem pokusę, by zamknąć się w ciasnych pokoikach łatwych odpowiedzi, zdołałem się przed nią uchronić.

Jeden z moich przyjaciół, filozof i magik David Abram, występował niegdyś w Alice’s Restaurant w amerykańskim stanie Massachusetts (sławnej dzięki protest songowi Arla Guthriego). Co wieczór, gdy krążył między stolikami, monety przechodziły przez jego ręce, pojawiały się tam, gdzie nie powinny, znikały, mnożyły się i przepadały na dobre. Pewnego razu dwaj klienci wrócili do restauracji wkrótce po jej opuszczeniu i z zafrasowanymi minami odciągnęli Davida na bok. Twierdzili, że kiedy wyszli, niebo stało się przeraźliwie niebieskie, a chmury ogromne i jaskrawe. Chcieli wiedzieć, czy dosypał im czegoś do drinków. Tygodnie mijały, a sytuacja się powtarzała: klienci wracali, by donieść, że ruch uliczny jest głośniejszy niż przedtem, latarnie świecą mocniej, wzory na chodniku wydają się ciekawsze, a deszcz bardziej orzeźwiający. Sztuczki magiczne zmieniały sposób, w jaki ludzie postrzegali świat.

Zobacz wideo Te grzyby wyglądają na jadalne, ale mogą tylko zaszkodzić

David wyjaśnił mi, jaki jego zdaniem był tego powód. Nasze zmysły w dużej mierze działają na podstawie oczekiwań. Znacznie mniejszego wysiłku poznawczego wymaga od człowieka ogarnięcie świata wokół siebie dzięki założonym z góry obrazom, uaktualnianym tylko przez niewielką ilość nowych informacji, niż formowanie coraz to nowych koncepcji od zera. To właśnie dzięki naszemu stereotypowemu myśleniu magicy są w stanie przekonać nas swoimi sztuczkami. I odwrotnie, sztuczki z wykorzystaniem monet osłabiają nasze uprzedzenia względem tego, jak normalnie zachowują się dłonie i monety. Po pewnym czasie maleją także nasze uprzedzenia w stosunku do innych rzeczy. Stajemy się bardziej podatni na doznania zmysłowe. Opuszczając restaurację, klienci postrzegali niebo inaczej, ponieważ widzieli je takim, jakie było w danym momencie – tu i teraz – nie zaś takim, jakie oczekiwali, że będzie. Pozbawieni z góry przyjętych założeń, oddajemy się we władzę zmysłów. Najbardziej zdumiewająca jest przepaść między tym, co spodziewamy się zobaczyć, a tym, co faktycznie widzimy?.

Grzyby także pozbawiają nas uprzedzeń. Ich życie i zachowania zdumiewają. Im dłużej je badam, tym bardziej uwalniam się od utartych wyobrażeń i tym dziwniejsze okazują się koncepty, które dotąd uznawałem za oczywiste. Tylko dzięki dwu szybko się rozwijającym poddyscyplinom nauk biologicznych jakoś się w tym wszystkim odnajduję i korzystając z ich ram, mogę dalej zgłębiać świat grzybów.

Po pierwsze wśród badaczy wzrasta świadomość licznych, wyrafinowanych, służących rozwiązywaniu problemów zachowań, jakie wyewoluowały w pozbawionych ośrodkowego układu nerwowego organizmach niezaliczanych do królestwa zwierząt. Najbardziej znanym przykładem jest przedstawiciel gromady śluzowców Physarum polycephalum (który jednak należy do supergrupy Amoebozoa, nie do królestwa Fungi, o czym mogłaby świadczyć angielska nazwa slime mould). Jak się przekonamy, Physarum polycephalum nie ma monopolu na rozwiązywanie problemów przy nieobecności mózgu, lecz tak się składa, że stanowi wdzięczny obiekt badań i jako organizm modelowy przyczynił się do zapoczątkowania nowej dziedziny. Physarum polycephalum tworzy sieci eksploracyjne zbudowane z przypominających czułki żyłek i nie ma ośrodkowego układu nerwowego – ani też nic, co by mu odpowiadało. A jednak potrafi podejmować decyzje, porównując szereg możliwych kierunków działania, i znaleźć najkrótszą drogę między dwoma punktami w labiryncie. Japońscy badacze umieścili tego śluzowca w szalce Petriego zorganizowanej na podobieństwo obszaru metropolitalnego Tokio. Płatki owsiane odpowiadały głównym ośrodkom miejskim, a jaskrawe światła przeszkodom takim jak góry – śluzowce nie lubią światła. W ciągu zaledwie jednego dnia Physarum polycephalum znalazł najefektywniejszą trasę pomiędzy płatkami owsianymi, niemal kompletnie odwzorowując istniejącą sieć kolejową Wielkiego Tokio. W podobnych eksperymentach śluzowiec odtworzył amerykańską sieć autostrad oraz system dróg wybudowanych przez starożytnych Rzymian w Europie Środkowej. Pewien entuzjasta śluzowców opowiedział mi o teście, który sam przeprowadził. Ponieważ regularnie gubił się w sklepach IKEA i tracił czas na poszukiwanie drogi do wyjścia, postanowił postawić przed tym samym problemem Physarum polycephalum. W tym celu stworzył labirynt na podstawie planu lokalnego sklepu IKEA. Jak można się było spodziewać, śluzowiec – bez pomocy drogowskazów czy pracowników – prędko znalazł najkrótszą drogę do wyjścia.

– Widzisz więc – powiedział ze śmiechem entuzjasta – że są zmyślniejsze ode mnie?.

Odpowiedź na pytanie, czy nazywać śluzowce, grzyby i rośliny inteligentnymi, zależy od punktu widzenia. Klasyczne naukowe definicje inteligencji wykorzystują jako probierz człowieka, porównując z nim wszystkie inne gatunki. Według tych antropocentrycznych definicji ludzie zawsze zajmują najwyższe miejsce w rankingach, za nimi zaś stoją kolejno zwierzęta zbudowane podobnie jak my (szympansy zwyczajne, szympansy karłowate etc.), inne zwierzęta wyższe i tak dalej, zgodnie z "tabelą ligi" ustanowioną jeszcze przez starożytnych Greków, a pokutującą w ten czy inny sposób po dziś dzień. Ze względu na to, że śluzowce, grzyby i rośliny ani nie przypominają nas wyglądem, ani na oko nie zachowują się jak my – no i nie mają mózgu – tradycyjnie są lokowane gdzieś u dołu tej skali. Nad wyraz często są uważane zaledwie za bierne tło dla życia zwierzęcego. Tymczasem wiele z nich jest zdolnych do złożonych zachowań, które każą nam się od nowa zastanowić nad tym, co oznaczają pojęcia, takie jak: rozwiązywanie problemów, komunikowanie się, podejmowanie decyzji, uczenie się i pamiętanie. W rezultacie tych rozważań utarta hierarchia rzeczy, do dziś będąca opoką nowoczesnej myśli, zaczyna się chwiać. To być może spowoduje w końcu zmianę naszego – niosącego opłakane skutki – nastawienia do świata więcej-niż-ludzkiego (ang. more-than-human world)?.

Po drugie nauka zaczyna inaczej patrzeć na organizmy jednokomórkowe – czy drobnoustroje, jak się je też nazywa – które przecież zajmują każdy centymetr kwadratowy powierzchni naszego globu. W ciągu minionego czterdziestolecia zyskaliśmy niemający precedensu wgląd w życie drobnoustrojów dzięki nowym technologiom. Rezultat? Dla twojego mikrobiomu – twojej społeczności drobnoustrojów – twoje ciało jest jak cała planeta. Jedne preferują umiarkowany klimat lasu włosów na twojej głowie, drugie najlepiej czują się na jałowych równinach twoich przedramion, inne nie zamieniłyby na nic wilgotnego lasu twoich pach bądź krocza. Twoje jelito (które – gdyby je rozprasować – zajęłyby obszar 32 metrów kwadratowych), uszy, palce u nóg, usta, oczy, skóra, jak również każda powierzchnia, każdy przesmyk i wszystkie zagłębienia twojego ciała roją się od bakterii i grzybów. Masz więcej drobnoustrojów niż własnych komórek. W twoim przewodzie pokarmowym żyje więcej bakterii, niż jest gwiazd w naszej Galaktyce.

My, ludzie, rzadko się zastanawiamy, gdzie kończy się jedna osoba i gdzie zaczyna druga. Zwykle uznaje się za oczywiste – przynajmniej w nowoczesnym społeczeństwie zindustrializowanym – że każdy zaczyna się tam, gdzie zaczyna się jego ciało, i kończy się tam, gdzie jego ciało się kończy. Rozwój medycyny, oferujący choćby przeszczep organów, podważa te granice, a przez odkrycia mikrobiologii drżą w posadach fundamenty tego, co dotąd braliśmy za pewnik. Każdy człowiek stanowi ekosystem sam w sobie – ekosystem, na który składają się (i który rozkładają) drobnoustroje. Ich pełne znaczenie dopiero zaczyna wychodzić na jaw. Mniej więcej 40 bilionów drobnoustrojów żyjących na powierzchni naszej skóry i wewnątrz naszego ciała nie tylko umożliwia nam trawienie pokarmu, ale też produkuje kluczowe dla naszego dobrostanu składniki mineralne. Podobnie jak grzyby żyjące w roślinach, chronią nas przed chorobami. Mają wpływ na rozwój naszego organizmu i układu odpornościowego, a także oddziałują na nasze zachowanie. Niekontrolowane mogą prowadzić do choroby, a nawet do śmierci. Nie jesteśmy wyjątkiem. Również bakterie noszą w sobie wirusy (nanobiom?). Również wirusy noszą w sobie mniejsze wirusy (pikobiom?). Symbioza to nieodłączna cecha życia.

Uczestnicząc w trzydniowej konferencji naukowej na temat drobnoustrojów tropikalnych zorganizowanej w Panamie, wraz z wieloma innymi naukowcami nie mogłem wyjść z podziwu nad implikacjami naszych badań. Jeden z wykładowców mówił o roślinie produkującej w liściach określoną grupę związków chemicznych. Do tamtej chwili związki te uważano za cechę definiującą tę konkretną roślinę. Tymczasem okazało się, że wspomniane związki w rzeczywistości są produkowane przez grzyby, które żyją w liściach tej rośliny. Nasze wyobrażenie o niej musiało zostać przemodelowane. Inny badacz zasugerował, że być może producentami związków chemicznych nie są wcale grzyby żyjące w liściach, lecz bakterie żyjące w grzybach. Podobne wnioski płynęły z pozostałych wystąpień. Już na drugi dzień nasze pojmowanie osobnika było głębsze niż kiedykolwiek, zmieniło się nie do poznania. Właściwie nie miało sensu mówienie o osobnikach. Biologia – nauka o żywych organizmach – przeszła w ekologię – naukę o zależnościach między żywymi organizmami. W dodatku większość tych zależności była dla nas niezrozumiała. Gdy na ekranie pojawiały się projekcje mikrobiomów, spora ich część oznaczona była podpisem "brak danych". Przypomniało mi to o sposobie, w jaki współcześni fizycy postrzegają wszechświat, którego ponad 95 procent stanowią ciemna materia i ciemna energia. Mówi się o jednej i drugiej "ciemna", ponieważ nic o nich nie wiemy. Brak danych w biologii to właśnie taka ciemna materia – czy raczej "ciemne życie".

Wiele pojęć naukowych – zaczynając od takich jak "czas", przez "wiązania chemiczne", a kończąc na "genach" i "gatunkach" – nie ma stałej definicji, mimo że są pomocnymi konstruktami, które pozwalają myśleć w określonych kategoriach. Do pewnego stopnia takim pojęciem jest też "osobnik" – jeszcze jedna kategoria porządkująca ludzką myśl i zachowanie. A jednak tak znaczna część codziennego życia i doświadczenia – nie wspominając o naszych systemach filozoficznych, politycznych i gospodarczych – zasadza się na jednostce, że trudno stać spokojnie i tylko się przyglądać, jak idea ta się rozmywa. Co stanie się z "nami"? I co będzie z "nimi"? A "ja"? "Mój"? "Wszyscy"? "Ktoś"? Moja reakcja na debatę toczącą się podczas konferencji miała wymiar nie tylko intelektualny. Zupełnie jak klient Alice’s Restaurant, poczułem, że coś się zmieniło: to, co znajome, nagle stało się obce.

<<Reklama>> Ebook "Strzępki życia. O tym, jak grzyby tworzą nasz świat, zmieniają nasz umysł i kształtują naszą przyszłość" jest dostępny na Publio.pl >>

Jak zauważył pionier badań nad mikrobiomem David Relman, "utrata poczucia własnej odrębności, urojenia błędnej samoidentyfikacji oraz wrażenie, że »kontrolę nad nami sprawuje ktoś inny«" to wszystko możliwe objawy choroby psychicznej. W głowie mi się zakręciło, kiedy pomyślałem, ile pojęć trzeba będzie przedefiniować, w tym tak ważne w naszej kulturze pojęcia integralności, autonomii i niezależności. Po części właśnie to niepokojące uczucie czyni postępy w dziedzinie mikrobiologii tak fascynującymi. Trudno o bardziej intymne związki niż te na poziomie mikroskopowym. Poszerzanie wiedzy na ich temat zmienia sposób, w jaki postrzegamy nasze ciała i miejsca bytowania. Każdy człowiek to cały ekosystem, który przerzuca mosty nad podziałami i wykracza poza ustalone kategorie. "Ja" wyłania się ze skomplikowanej gmatwaniny zależności, które dopiero zaczynamy poznawać?.

Strzępki życiaStrzępki życia materiały promocyjne wydawnictwa Insignis

Więcej o: