O partyturze "Manru" Paderewski mówił:
Rzadko pracowałem nad czymś z większą przyjemnością i zainteresowaniem.
Jedyna opera, którą stworzył i której dedykował szczególnie wiele czasu i uwagi, powstawała etapami przez szereg lat pomiędzy 1893 a 1901 rokiem. Tryumfalny pochód dzieła przez sceny Europy i Ameryki Północnej, w tym nowojorskiej Metropolitan Opera, zaowocował licznymi wystawieniami opery "Manru", chętnie włączanej do repertuaru najważniejszych teatrów i znakomicie przyjmowanej przez publiczność i krytykę.
W XXI wieku, w świecie tak dalekim od tego, który znał Paderewski, odkrywamy na nowo maestrię jego partytur, odnajdujemy w orkiestrowym zapisie nawiązania do największych twórców opery: Wagnera, Pucinniego, Mozarta, a monumentalne orkiestracje i niezwykle bogate chóry stają się równoprawnymi bohaterami tego przedstawienia obok wiodących partii solistycznych.
"Manru" to historia miłości skazanej na przegraną w konfrontacji z konwenansem i tradycyjnymi normami społecznymi, bezsilnej wobec uprzedzeń i głęboko zakorzenionych przesądów. Umieszczona przez Marka Weissa w rzeczywistości niemalże współczesnej, przeciwstawia sobie wykluczające się światy: zakazanej miłości i lojalności wobec wspólnoty, wierności i tęsknoty za wolnością.
Manru, niespokojny duch, outsider, zostawia swoją wolność, porzuca znany świat dla wielkiej miłości, która z czasem staje się wielkim ciężarem. Na tle jego wyborów rozgrywa się dramat Ulany − kobiety, która dla miłości poświęca bezpieczeństwo przynależności. Poczucie wyobcowania, wyjęcia poza nawias wspólnoty potęgują odniesienie oglądanej historii do współczesności, stając się w istocie przestrogą przed ksenofobią i nietolerancją, opowieścią o miażdżącej sile ogółu.