Proste i oszczędne, ale o wyjątkowo mocnym przekazie – takie są prace nagrodzone w konkursie Galerii Plakatu AMS. Laureatką jubileuszowej, 20. edycji konkursu została Anna Frydrych z ASP w Warszawie. Na żółtym, ostrzegawczym tle umieściła rysunek popularnej plakietki, której używają właściciele groźnych psów, by ostrzec innych przed wejściem na teren posesji. Ale zamiast typowego „Uwaga, zły pies” – zresztą: czy pies może być zły, czy tylko źle wychowany? - podpisała rysunek wygłodzonego zwierzęcia hasłem „Uwaga, zły pan”. Tu odpowiedź jest łatwiejsza: zły, czyli ten który bije, głodzi, przywiązuje na krótkim łańcuchu, nie daje schronienia przed zimnem i deszczem.
W tym roku zadaniem graficzek i grafików było bowiem zaprojektowanie plakatu na temat praw zwierząt do godnego życia. Na konkurs napłynęło 779 projektów – tym samym kolejny raz pobity został rekord zgłoszeń. Temat konkursu spotkał się z ogromnym zainteresowaniem twórców. Wśród zgłoszeń nie zabrakło prac wstrząsających, metaforycznych i wywołujących emocje. Wiele z nich wyróżnia doskonały warsztat artystyczny i bogata symbolika. Jak co roku jurorzy wybierali zwycięzców spośród anonimowych prac, a nad przebiegiem konkursu czuwał audytor EY.
– Podczas obrad jury odniosłam wrażenie, że spotykały się tam osoby, które wiedzą, że człowiek to też zwierzę – mówi Dorota Sumińska, lekarz weterynarii, autorka audycji „Wierzę w zwierzę” nadawanej w Radiu TOK FM. – Z takich ludzi powinny się składać grupy, które mają wpływ na resztę świata. Może wtedy dalibyśmy radę ten świat uratować. A plakaty, które wybraliśmy i które pojawią się na przystankach, to „listy do świata”. Oby zostały odczytane zgodnie z zamierzeniem.
Nagroda główna / Anna Frydrych /
„Należy pytać nie o to, czy zwierzęta mogą rozumować ani czy mogą mówić, lecz czy mogą cierpieć” – pisał Jeremy Bentham, angielski filozof. I argumentował: gdyby prawa miały dotyczyć tylko istot zdolnych do racjonalnego myślenia, musielibyśmy uznać, że nie mają ich małe dzieci czy osoby z niepełnosprawnością umysłową. Współcześnie, do praw zwierząt zalicza się najczęściej prawo do życia i prawo do wolności od cierpienia właśnie. Także polska ustawa o ochronie zwierząt z 1997 roku zawiera zapis, że zwierzę nie jest rzeczą.
„Zwierzę, podobnie jak człowieka, da się skrzywdzić, a rzecz tylko zepsuć. Jeśli pozostawimy psa długo bez jedzenia, będzie cierpieć. Natomiast jeśli nie naładujemy baterii, to nasz telefon po prostu nie będzie działać. Jeśli wyrzucimy na śmietnik zabawkę, która nam się znudziła, nikomu nic się nie stanie. Gdybyśmy porzucili w lesie psa, narazilibyśmy go na przerażenie i śmierć z głodu. Różnica między zwierzęciem a rzeczą jest więc zasadnicza” – pisze Katarzyna Biernacka ze Stowarzyszenia Empatia w eseju „Człowiek i (inne) zwierzęta”.
Według najnowszego raportu fundacji Czarna Owca Pana Kota i stowarzyszenia Ekostraż, w ostatnich latach wzrosła liczba spraw karnych w sprawie zabicia lub znęcania się nad zwierzętami. W 2010 roku takich spraw było niecałe 1,8 tys., a w 2017 – już niemal 3 tys. Ale, jak zauważają obrońcy praw zwierząt, ten wzrost ma pozytywny wymiar: „Jako społeczeństwo stajemy się coraz bardziej wrażliwi na los zwierząt, coraz więcej dostrzegamy w swoim otoczeniu, coraz rzadziej pozostajemy obojętni na to, gdy sąsiad w swoim mieszkaniu katuje psa. Z drugiej strony także organy ścigania i prokuratorzy zdają się z coraz większą starannością prowadzić lub nadzorować dochodzenia dotyczące przestępstw z ustawy o ochronie zwierząt" – komentuje jeden z autorów raportu, Dawid Karaś.
Ale choć wydaje się, że wiemy jak powinniśmy traktować zwierzęta, rzeczywistość rozczarowuje. „Przebił płuco psu metalowym prętem, a następnie go powiesił”; „Szczeniaki zostawił w związanej reklamówce”; „Brutalnie zabił adoptowanego psa, zakładając mu worek foliowy na głowę” – to tylko kilka nagłówków z ostatnich miesięcy. Ale ludzie krzywdzą nie tylko psy czy koty: zimą kierowca we Wrocławiu potrącił samochodem łabędzia, ciągnął go kilkaset metrów, a potem żywego jeszcze ptaka wyszarpał i wyrzucił w krzaki. Pod koniec października na polsko-białoruskiej granicy została zatrzymana ciężarówka z dziesięcioma tygrysami, które bez dokumentów podróżowały zamknięte w zbyt ciasnych klatkach. Dlaczego krzywdzimy zwierzęta?
- Wiele wynika z naszych wzorów kulturowych. Od dawna uważano, że krowa ma dać mleko, koń pomagać przy pługu, a później się go zje, bo to przy okazji dobre mięso. W takim otoczeniu, w sieci takich postaw można wyrosnąć na człowieka znieczulonego. Nie oznacza to oczywiście, że jest to usprawiedliwienie dla takiej osoby – mówił w rozmowie z „Wyborczą” dr Mariusz Makowski, psycholog społeczny.
- Edukacja jest kluczowa w każdej kwestii, a zwłaszcza edukacja od małego – przyznaje Aleksandra Cukier. Najpierw była wolontariuszką, a od 2015 roku pracuje we wrocławskim schronisku dla zwierząt. - Wierzę, że rozmowy i dyskusje z dziećmi wiele im uświadamiają, zostawiają cenną wiedzę i wrażliwość na przyszłość. Bardzo lubię oraz szanuję wszelkie idee i konkursy angażujące społeczność lokalną bądź większą.
Praca w schronisku nie trwa osiem godzin dziennie. Aleksandra dba m.in. o social media schroniska, prowadzi korespondencję, stronę internetową, organizuje kampanie i nadzoruje wolontariat, wspiera adopcje. To jej zdjęcia internauci udostępniają sobie na facebooku, szukając nowego domu dla porzuconego psa czy kota.
- W schronisku na co dzień pracujemy nad podwyższaniem świadomości społeczeństwa odnośnie poprawnej opieki nad zwierzętami. Kilka razy w roku organizujemy akcje promujące adopcje, na przykład Dni Otwarte, Paradę Wrocławskich Psów czy Dzień Psa – wylicza Aleksandra. - Dodatkowo, w miarę możliwości, zapraszam do współpracy różnego typu firmy, które przyjeżdżają do nas na tzw. Dzień Wolontariatu. Tak zaprosiliśmy Marcina Dorocińskiego, który od razu zgodził się na sesję zdjęciową. Wierzę, że każda kampania, sesja zdjęciowa i inna akcja schroniska, zwraca uwagę na problem bezdomności, zachęca do adopcji bądź wspierania naszej instytucji.
''Zwierzę też człowiek' Wiktor Ciepak
Czasem do późna zastanawia się nad nową akcją edukacyjną, zachęca do adopcji na prywatnym profilu czy podczas imprez ze znajomymi. Kilka lat temu „po pracy” zorganizowała akcję pomocową dla bezdomnych psów Sarajewa. Prowadzi prelekcje w szkołach i przedszkolach, podczas których opowiada dzieciom o bezdomności zwierząt czy zaprasza na zwiedzanie schroniska.
Obecnie we wrocławskim schronisku mieszka około 130 psów i 120 kotów. Gdy Aleksandra zaczynała wolontariat w 2012 roku, psów było tam zazwyczaj około trzystu.
- Szczeniaki były praktycznie przez cały rok, teraz są rzadkością. Wakacje też nie są już dla nas okresem krytycznym, nie przyjmujemy wtedy więcej psów niż zwykle. W ciągu lata trafia do nas dużo kociąt, ale nie wynika to z ich porzucania, a z faktu, że wciąż rodzą się na wolności w okresie od wiosny do jesieni – mówi.
Adoptujący także się zmienili. Oczywiście wciąż czasem zdarza się, że ktoś przyjdzie do schroniska i poprosi, żeby znaleźć mu „jakiegoś rasowego psa”, choć o konkretnych rasach ma niewielkie pojęcie. Ale większość ludzi, którzy chcą adoptować zwierzę, jest świadomych obowiązków jakie na nich czekają.
- Z racji tego, że aktualnie mamy stosunkowo mało psów, a w tym niewielką grupę psów młodych i "rodzinnych", zainteresowanie nimi i konkurencja w adopcji są ogromne – mówi Aleksandra. - Z mojej perspektywy zrobiliśmy duży krok w humanitarnym traktowaniu zwierząt domowych. We Wrocławiu nie ma praktycznie bezdomnych psów. Jeśli jakiś błąka się gdzieś bez opieki, to bardzo dużo osób próbuje go złapać albo zgłasza się do schroniska czy organizacji, która pomaga zwierzętom. To również świadczy o społecznym uwrażliwieniu i zwracaniu uwagę na kwestie praw zwierząt.
Niestety, jak przyznaje Aleksandra, inaczej wygląda sytuacja wolnożyjących kotów. Wiele z nich wciąż nie jest wysterylizowanych, rodzą się nowe. Niepokoi także kwestia praw pozostałych zwierząt: - Część społeczeństwa nawet nie zdaje sobie sprawy z okrucieństwa, którego często doświadczają np. zwierzęta hodowlane. Moim zdaniem w tej kwestii należałoby kłaść większy nacisk i walczyć o możliwie jak najbardziej humanitarne podejście do nich – mówi.
Coraz większa świadomość – tego, w jaki sposób zwierzęta są hodowane, transportowane i zabijane dla mięsa - sprawiła, że od kilku lat naukowcy prowadzą badania nad „kotletami z probówki”. Masowa hodowla powoduje także szkody środowiskowe. Nie chodzi jedynie o emisję gazów cieplarnianych, głównie metanu, ale też p ogromne obszary zajmowane są pod produkcję paszy. Gdyby je przeznaczyć na produkcję żywności dla ludzi, moglibyśmy wyżywić 17 miliardów ludzi.
Pierwsze sztuczne mięso udało się „wyhodować” w laboratorium profesora Marka Posta z uniwersytetu w Maastricht w 2013 roku. Ten burger kosztował aż 325 tys. euro, ale dziś cena produkcji spadła już do 20 euro. Za kilka lat prawdopodobnie zrówna się z ceną odzwierzęcego mięsa i będzie mógł je zastąpić. Według specjalistów masowa produkcja i szeroka dostępność mięsa z laboratorium nastąpi około roku 2021.
Czy wciąż będziemy wtedy pozwalać na zabijanie dla przyjemności?
- Polowanie jest ciekawą „rozrywką” dla ludzi, którzy lubią przemoc. Spełniają się w tym i w ich głowie jest to dosyć proste. Jest zwierzyna, zwabia się ją, karmi, a później do niej strzela. Wszystko po to, by były trofea, jedzenie, żeby się pochwalić i potwierdzić swoją męskość. Bo facet z dubeltówką, który jest groźny, silny i sieje spustoszenie, to jest taki chłop, jak trzeba – tłumaczył „Wyborczej” dr Mariusz Makowski.
Trzy lata temu przeciwnicy polowań powiedzieli: dość. W kraju zaczęły powstawać grupy antyłowieckie, które do dziś organizują blokady polowań. Działają pokojowo – aktywiście idą po prostu na spacer w miejscu, gdzie ma odbyć się polowanie. Wiedzą, że zanim uda się w Polsce wprowadzić zakaz strzelania na przykład do dzików, minie jeszcze wiele lat. W najbliższym zasięgu jest za to zakaz polowania na ptaki, które - w przeciwieństwie do dużych zwierząt roślinożernych - nie szkodzą rolnikom. Trudno też odróżnić chroniony gatunek kaczki od pospolitej krzyżówki, szczególnie jesienią. Nawet ornitolodzy mają z tym problemy, bo szata tych ptaków jest podobna. Skąd więc myśliwi wiedzą, do jakiego gatunku strzelają. "No, jak spadnie, to widzę" – tłumaczyli aktywistom. Nikt nie liczy, ile z zastrzelonych ptaków to gatunki chronione.
- Strzelanie do ptaków to jak gra w rzutki, służą myśliwym jako żywe tarcze – tłumaczy mi jeden z członków grupy. - Ogromna liczba ptaków nie ginie od razu. W latach 90. prowadzono w Szwecji badania, według których aż 70 proc. ptaków zostaje trafionych, ale nie śmiertelnie. Odlatują nawet kilka kilometrów dalej. Jedne umierają od rany, na innych postrzał się goi, ale ich postrzelone skrzydła nie są już sprawne. Brakuje im siły, by odlecieć więc zimą zamarzają.
A przecież ptaki nie są wcale głupie. Naukowcy z Austrii i USA dowiedli, że krukowate – a więc kruki, wrony czy sroki – nie tylko używają narzędzi, ale potrafią też wczuć się w myśli i stan psychiczny innych. To więcej niż potrafią ludzie, którzy krzywdzą zwierzęta.
***
Oprócz nagrody głównej dla Anny Frydrych, jury przyznało także pięć wyróżnień oraz dwie nagrody dodatkowe – od Animal Rescue Polska i Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. W 20. edycji konkursu wyróżnieni zostali: Dawid Celek, Wiktor Ciepak, Maria Ilczyna, Nikodem Pręgowski oraz Julia Solecka. Nikodem Pręgowski otrzymał dodatkowo wyróżnienie Fundacji Animal Rescue Polska, a Julia Solecka Nagrodę Specjalną Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce.
W 20. edycji konkursu Galerii Plakatu AMS wyboru laureatów dokonało jury w składzie: Małgorzata Augustyniak, wiceprezes AMS; Łukasz Balcer, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce; Maciej Buszewicz, artysta grafik, profesor ASP w Warszawie; Marcin Dorociński, aktor zaangażowany w wiele akcji na rzecz zwierząt; Dawid Fabjański, Prezes Zarządu Animal Rescue Polska, Biegły Sądowy z dziedziny dobrostanu zwierząt i ochrony zwierząt; Ewelina Gąska, projektantka graficzna, ilustratorka, Senior Designer Saatchi&Saatchi; Janusz Górski, artysta grafik, profesor ASP w Gdańsku, kurator Galerii Plakatu AMS; Filip Tofil, artysta grafik, Creative Director Syfon Studio, członek zarządu STGU; Justyna Stoszek, rzeźbiarka, malarka; Dorota Sumińska, lekarz weterynarii, autorka audycji „Wierzę w zwierzę” w Radiu TOK FM; Adam Wajrak, działacz na rzecz ochrony przyrody, dziennikarz związany z „Gazetą Wyborczą”.
Nadzór na prawidłowym przebiegiem konkursu sprawuje audytor konkursu Ernst & Young Audyt Polska: – Bardzo cieszymy się, że zostaliśmy audytorem konkursu Galerii Plakatu AMS w tak szczególnym momencie, przy jego jubileuszowej, dwudziestej edycji – mówi Marcin Zieliński, Partner EY i audytor konkursu Galerii Plakatu AMS. – Wszystkim laureatom serdecznie gratulujemy i jesteśmy dumni, że mogliśmy być częścią tego wydarzenia.
Zwycięskie prace będzie można oglądać na przystankach AMS w całej Polsce w 2020 roku. Laureaci zostaną także zaproszeni do finału przeglądu portfolio dla młodych twórców pod nazwą See&Say, organizowanego przez Klub Twórców Reklamy (KTR). Dzięki temu spotkają się z uznanymi pracodawcami i twórcami z wielu dziedzin kreatywnych. Każdy z uczestników See&Say będzie miał możliwość wyboru kilku ekspertów, którzy ocenią jego prace i przekażą mu swoje wskazówki.