Dekadę temu rowerowe "rządy" dopiero się zaczynały. "Wraz z rozwojem ścieżek i parkingów rowerowych z roku na rok zwiększa się w Polsce atrakcyjność roweru jako środka transportu. Coraz więcej możliwości daje turystyka rowerowa. Mimo to rower nie jest tak popularny jak w Holandii czy Francji. Częstokroć jedyną barierą są zwykłe uprzedzenia: nie dam rady, to nie wypada..." - pisali organizatorzy konkursu w 2008 roku.
- Dlatego sięgnąłem po rozwiązanie znane z ulicznych graffiti, gdzie wizualizacją słowa "rządzi" jest właśnie korona. Bez niej to byłby po prostu rower. Usunąłem także wszelki zbędne ozdobniki, najważniejszy jest przecież przekaz zawarty w haśle konkursowym - tłumaczył Klimkowski po ogłoszeniu wyników. Jury konkursu przyznało także pięć wyróżnień: Elżbiecie Kaszubie, Michałowi Jońcy, Januszowi Płachno, Szymonowi Prandziochowi oraz duetowi: Piotrowi Żarczyńskiemu i Janowi Sikorze.
- Wydaje się, że autorzy, którzy w ogromnej większości są ludźmi młodymi i sami jeżdżą na rowerze, tym razem szczególnie mocno zaangażowali się w pracę nad projektami. Jury miało naprawdę bardzo trudne zadanie - oceniał zgłoszone prace prof. Janusz Górski, kurator Galerii Plakatu.
- Dokładnie dekadę temu, we wrześniu, w życie weszły tzw. standardy rowerowe, czyli obowiązujący do dziś zbiór wytycznych porządkujący zasady projektowania infrastruktury rowerowej w mieście. Tym dokumentem sami narzuciliśmy sobie wyższe standardy budowy dróg rowerowych niż wynikają z przepisów na poziomie krajowym. To symboliczny moment wyznaczający obowiązujący do dziś trend traktowania roweru jako liczącego się środka transportu w nowoczesnym mieście, jakim jest Warszawa - mówi Łukasz Puchalski, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich.
W 2009 roku opublikowany został pierwszy Warszawski Raport Rowerowy. Informował, że "w Warszawie jest ok. 275 km dróg rowerowych. To największa pod względem długości sieć dróg rowerowych w Polsce".
Jak dodaje dyrektor Puchalski, praktycznie każdy nowy rok przynosił jakiś przełom. W 2016 roku miasto rozpoczęło unijny projekt Zintegrowane Inwestycje Terytorialne, w ramach którego powstało kilkadziesiąt kilometrów tras. Rok później do użytku oddana została kładka rowerowa pod mostem Łazienkowskim. W następnym roku, licznik rowerowy na ulicy Świętokrzyskiej zanotował rekordowy pomiar w skali Polski - po raz pierwszy na jednej trasie rowerowej w ciągu roku przekroczona została granica miliona przejazdów.
Warszawski Raport Rowerowy wydawany jest co roku. Obecnie długość tras rowerowych wynosi 600 km i co roku oddawanych jest kolejnych kilkadziesiąt kilometrów. Nowe drogi rowerowe mają powstać m.in. na Marszałkowskiej i ul. Andersa, Bonifraterskiej czy między pl. Trzech Krzyży a rondem de Gaulle’a na Nowym Świecie. - Pod każdą informacją o oddaniu nowej trasy pojawiają się zapytania mieszkańców o kolejne. Wiem, że dużo jeszcze przed nami, ale patrząc za siebie, widzimy ogrom pracy, jaka już została wykonana. Prowadzone badania ruchu pokazują, że te działania mają sens. Ruch rowerowy w Warszawie stale rośnie - mówi Puchalski.
Duża w tym zasługa systemu Veturilo, który na warszawskich ulicach pojawił się w 2012 roku. Dziś rowery miejskie biją rekordy popularności (5,2 mln wypożyczeń w 2017 roku i 6,4 mln w 2018), a stołeczny system jest największym w Polsce i jednym z największych w Europie. W ubiegłym roku były nawet miesiące, w których system sam się finansował, a nawet przynosił miastu zyski.
Zobacz też: Boją się, cierpią, mają wyobraźnię. Trzeba oddać im także głos >>
zwycięski plakat 'rowerowy' w konkursie Galerii Plakat mat. prom. (AMS/Galeria Plakatu)
Początki były jednak znacznie skromniejsze: w pierwszym sezonie działania Veturilo, w stolicy było 176 stacji z tysiącem rowerów. W tym roku na warszawiaków czekało już 5 tys. 596 rowerów, w tym 100 elektrycznych, 60 Veturilek dla dzieci i 45 tandemów. Stacji jest niemal 400, a rowery można wypożyczać także w siostrzanych systemach pod miastem, m.in. w Piasecznie, Konstancinie-Jeziornie, Markach i Michałowicach. W systemie zarejestrowanych jest ponad 700 tys. użytkowników z ponad 170 krajów.
Poprzednia prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz wsiadła na miejski rower jako pierwsza. W ubiegłym roku mówiła "Wyborczej": - Po sześciu latach mogę powiedzieć, że system rowerów miejskich okazał się wielkim sukcesem, ale też zrewolucjonizował sposób myślenia o poruszaniu się po Warszawie. Bo rowery w Warszawie to coraz częściej także styl życia. Rysownik Bolesław Chromry, pytany przez dziennikarzy "Jak można zostać warszawiakiem?", mówił:
Kupić mieszkanie, zbierać psie kupy i jeździć rowerem. Trzeba pić kranówkę, chodzić na bulwary i do Muzeum Sztuki Nowoczesnej. No i płacić tu podatki.
Z kolei Allan Starski, wybitny scenograf i zdobywca Oscara za "Listę Schindlera" przekonywał na łamach "Wyborczej": - Jak nie robię filmów, to albo jeżdżę na łyżwach, albo na rowerze. Jeżeli chodzi o rower, mam kilka ulubionych tras, jeżdżę na Zawady, na bulwary wiślane, do Lasu Kabackiego.
A właściciel mobilnego serwisu rowerowego, który w sezonie parkuje przy trasie wzdłuż ul. Przyczółkowej w Wilanowie, dodawał, że często przyjeżdżają do niego znane osoby, aktorzy, politycy czy muzycy - m.in. Dariusz Rosati, Edyta Górniak i Jan Borysewicz; kiedyś jego klientami byli Zbigniew Wodecki i Stasiek Wielanek.
- Ostatnie lata to prawdziwy boom rowerowy w Polsce - mówił podczas majowej kampanii rowerowej Paweł Orłowski, prezes Nextbike Polska. - Systemy rowerów publicznych wzmacniają ten trend. Są one wykorzystywane na pierwszych i ostatnich kilometrach podróży w połączeniu z tradycyjnymi środkami transportu, takimi jak autobus czy tramwaj. Często to właśnie rower Nextbike jest pierwszym rowerem, na który wielu użytkowników wsiada po kilkunastu latach przerwy. I przekonują się, że to wygodny, szybki i tani sposób przemieszczania się po mieście.
Im więcej rowerzystów, tym ważniejsza staje się też ich edukacja i poprawa bezpieczeństwa na drogach. Według ZDM najczęstsze i najpoważniejsze wypadki z udziałem rowerzystów zdarzają się na skrzyżowaniach, gdy samochód skręca, a cyklista zbliża się z jego prawej lub lewej strony do przejazdu rowerowego albo przejścia dla pieszych.
Dlatego miasto nie ustaje w promowaniu zasad bezpieczeństwa wśród użytkowników jednośladów. "Rower to pojazd" - pod takim hasłem ruszyła tegoroczna kampania. Rower to pojazd, więc rowerzysta oprócz praw ma na drodze także obowiązki. Inicjatywa wyszła od Zarządu Dróg Miejskich, który w rozmowach z mieszkańcami wybrał sześć aspektów, z którymi należy się zmierzyć.
- To jazda po chodniku, brak sygnalizowania manewru skrętu, brak obowiązkowego oświetlenia roweru, nielegalna i niebezpieczna jazda pod prąd jednokierunkowymi pasami dla rowerów oraz szeroko pojęty brak życzliwości wobec pieszych - tłumaczył Tamás Dombi, zastępca dyrektora Zarządu Dróg Miejskich.
W ramach akcji, przy ścieżkach rowerowych stanęli strażnicy miejscy i przeszkoleni edukatorzy, a na panelach 300 rowerów Veturilo znalazły się hasła promujące dobre praktyki: "Sygnalizuję manewry" czy "Uważam na pieszych". W poprzednich latach, oprócz akcji "Rowerowy maj" i "Rower to pojazd", operator miejskich jednośladów edukował także w ramach programów "Życzliwość na drodze" czy "3S - Spójrz, Sygnalizuj, Skręć".
Zobacz też: Lex Drewiński: prosto, precyzyjnie, boleśnie >>
Puchalski: - Wydawałoby się, że nie tak dawno temu przygotowywaliśmy się do wprowadzenia roweru publicznego do Warszawy. Dziś stoimy przed trzecim już przetargiem na jego prowadzenie. W tym miesiącu rozpoczynamy szeroko zakrojone konsultacje społeczne, w ramach których chcemy rozmawiać z warszawiakami o Veturilo na lata 2021-2025. Dziś trudno sobie wyobrazić, że kiedyś w Warszawie nie było rowerów miejskich, a sieć tras liczyła ponad dwa razy mniej kilometrów niż teraz. Jestem niezmiernie ciekaw, jak będzie wyglądała kolejna "rowerowa" dekada - mówi.
Być może za dziesięć lat miejskie rowery będą pojazdami całorocznymi. Dziś zjeżdżają z ulic na zimę, bo - jak tłumaczy ZDM - od listopada liczba wypożyczeń spada do 2-3 tys. dziennie. W porównaniu z majem czy czerwcem, gdy rowery wypożyczane są nawet ponad 50 tys. razy na dobę, to niewiele. Miasto ocenia, że w grudniu liczba ta spadłaby jeszcze bardziej, nawet do kilkuset dziennie.
Oprócz konsultacji społecznych, miasto zamówiło też dokument, który ma odpowiedzieć na pytanie o rozwój systemu Veturilo w zakresie m.in. liczby i rozlokowania punktów wypożyczeń, taryfy, modelu wypożyczeń czy rodzaju oferowanych rowerów. "Wybrany wykonawca dokumentów będzie musiał wziąć pod uwagę nie tylko warszawskie doświadczenia, ale także z innych miast, np. z Gdańska, gdzie wprowadzenie do użycia w pełni elektrycznego systemu okazało się niezwykle problematyczne. Trzeba będzie wziąć pod uwagę także coraz większą popularność elektrycznych hulajnóg, które stanowią konkurencję dla Veturilo" - zapowiada magistrat.