Aktorka Katarzyna Russ dołączyła do osób, które zdecydowały się dać świadectwo na temat nauki w polskich szkołach artystycznych. "Nie jest mi łatwo, ale czuję się zobowiązana wobec wszystkich studentów szkół teatralnych, których to dotknęło, wobec tych którzy znają moją historię i wiedzą, że też mogę coś zmienić. Nie będę tchórzem" - napisała w swoich mediach społecznościowych.
Russ przytoczyła kilka swoich wspomnień na temat zajęć z Beatą Fudalej. Przypomnijmy, że o nadużyciach wykładowczyni wypowiadali się wcześniej Dawid Ogrodnik i Wiktoria Wolańska. Miało to miejsce po tym, jak Anna Paliga podzieliła się swoimi traumatycznymi wspomnieniami z czasu studiów w łódzkiej filmówce. "Na wydziale aktorskim panuje absurdalne i niszczące przekonanie, że młodych należy 'łamać' i 'przyzwyczajać do zaciskania zębów', a także że doświadczanie przemocy pomoże im w zostaniu lepszymi aktorami" - pisała Paliga.
Katarzyna Russ pisze, że po raz pierwszy miała doświadczyć przemocy ze strony Beaty Fudalej, kiedy była studentką pierwszego roku Warszawskiej Szkoły Filmowej. "Podczas pracy nad moim fragmentem wiersza Pani Beata weszła ze mną w scenę i udawała, że mnie nie słyszy" - wspomina. "Był to mocny emocjonalnie fragment, więc uznałam, że muszę zareagować i dotknęłam jej rękawa, by powiedzieć jej go prosto w oczy. Ona odwróciła się i powiedziała: 'Nie będziesz mnie gówniaro pie*dolona dotykać. Odwróć mnie emocjami, a nie gestami' i uderzyła mnie z główki, po czym powiedziała: 'A teraz zapie*dalaj dookoła sali'" - pisze aktorka. Jak wspomina, całe zdarzenie bardzo ją zszokowało. Pomocy postanowiła poszukać u kanclerza szkoły, ten jednak miał powiedzieć: "Spokojnie, Kasiu. Tak to jest, taki jest ten zawód. Trzeba obrosnąć w skórę" - cytuje Russ.
Russ przyznaje, że postanowiła zacisnąć zęby i pozostać na uczelni, ponieważ zależało jej na zdobyciu zawodu. Nie chciała także zawieść rodziców, którzy opłacali szkołę. Na drugim roku miało być jednak jeszcze gorzej. "Wszystko robiłam źle, byłam wyzywana i poniżana jak wielu, ale raz nie wytrzymałam i po godzinie znęcania się psychicznego zabrakło mi tchu, zrobiło mi się słabo, nie mogłam ustać na nogach i poczułam ucisk w klatce piersiowej" - wspomina aktorka. "Pani Fudalej przestraszyła się, zapytała, czy nie wezwać pogotowia, ja odparłam, że nie trzeba. Pozwoliła mi usiąść i się uspokoić. Po zajęciach zadzwoniła i zapytała, czy wszystko jest okej, a następnie powiedziała, że to niebezpieczne i taki jest ten zawód" - dodaje.
Aktorka miała nadzieję, że po tym wydarzeniu wykładowczyni zmieni swoje zachowanie. Russ po kolejnych nieprzyjemnych sytuacjach postanowiła więc ponownie udać się do kanclerza, a ten skierował ją do szkolnego psychologa. "Pani psycholog zrozumiała, gdzie leży problem i myślałam, że wszystko się rozwiąże. Rozwiązało się. Zostałam wyrzucona ze szkoły po dwóch latach za 'nieobecności' i brak predyspozycji. Po dwóch latach ktoś stwierdził brak predyspozycji, czy po prostu byłam niewygodna?" - pisze Russ.
Aktorka twierdzi, że nie tylko ona bała się chodzić na zajęcia do Fudalej, choć wielu studentów "wmawia sobie, że tak trzeba". Jej zdaniem oprawcy zdają sobie sprawę ze strachu studentów przed wyrzuceniem ze szkoły, do której niełatwo się dostać. Russ nie poddała się i studiuje aktorstwo, ale, jak podkreśla, tym razem "w miejscu wolnym od przemocy". Aktorka napisała także, że nie żywi urazy do swojej wykładowczyni, ponieważ chce wierzyć, że jest ona dobrym człowiekiem i aktorem, jednak "nie każdy powinien pracować z młodymi ludźmi".
Nie są to pierwsze zarzuty pod adresem Beaty Fudalej. Wykładowczyni została oskarżona o mobbing także przez swoją asystentkę. "Chciałam Ci tylko napisać, że to podłość! (...) To jedyny wpis, jaki robię na ten temat. Reszta jest tak podła, że nie ma do tego linków" - stwierdziła Beata Fudalej.
W Gazeta.pl angażujemy się w sprawy społeczne - dlatego teraz piszemy o problemie przemocy w szkołach aktorskich. Strajkowaliśmy razem z polskimi kobietami po wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Edukujemy w sprawach społeczności LGBT+ i dbamy o nasz język. Gazeta.pl staje i będzie stawać w obronie mniejszości i tych, którzy nie mogą bronić się sami (więcej w naszej deklaracji)