W listopadzie 2020 roku Młodzieżowa Rada Miasta Ostrołęki przedstawiła projekt "Wiedźmińskie drzewa". Młodzi radni podjęli uchwałę intencyjną, której celem było nadanie ostrołęckim drzewom i jednocześnie pomnikom przyrody, imion takich jak Geralt, Yennefer czy Regis. W tym celu skontaktowali się nawet z Andrzejem Sapkowskim, który wyraził zgodę na taką inicjatywę.
"Jesteśmy przekonani, że nazwanie pomników przyrody tak wyjątkowymi nazwami, wpłynie pozytywnie na turystkę Ostrołęki" - pisali w uzasadnieniu. Zauważyli również, że drzewa te uznano za pomniki przyrody w 2008 roku i od tego czasu nie miały nadanych imion.
Sprawa została ostatecznie zrealizowana dopiero po kilku miesiącach. Powodem był sprzeciw radnego Prawa i Sprawiedliwości. - Jestem zaniepokojony, że używamy nazwy nie związanej z językiem polskim. Naszym zadaniem jest pomnażanie dziedzictwa narodowego. Proponuje się nam niepolskie nazewnictwo, mowa o czarodziejach, o szczurach - mówił Ryszard Żukowski. Polityk przypominał też słowa Jana Pawła II o "pomnażaniu dziedzictwa", z którym "wiedźmińskie imiona" z książki napisanej przez Polaka miały być rzekomo sprzeczne.
Radny zauważał, że dąb "jest rodzaju męskiego i nie może być nazwany imieniem żeńskim". - Na siedem wspaniałych pomników przyrody jesion i dęby to nazwy rodzaju męskiego. A proponuje się nazwy rodzaju żeńskiego. Wyraźnie widać poprawność polityczną - zwracał uwagę radny PiS.
Mimo sprzeciwu polityka, pomysł został zaakceptowany na ostatnim głosowaniu. Drzewa w Ostrołęce nazwane zostały więc imionami:
Za uchwałą opowiedziało się 16 radnych, przeciw był jeden, a dwóch wstrzymało się od głosu. Sesja odbyła się 25 marca, jednak dopiero teraz sprawa została nagłośniona przez media o ogólnopolskim zasięgu.