Jak podaje Onet.pl, do zamieszania doszło w czwartek 30 września w Teatrze Polskim w Poznaniu, gdzie od 2019 roku wystawiane są "Śluby panieńskie" w reżyserii Andrzeja Błażewicza. Jeden ze spektakli oglądali uczniowie i nauczycielka z katolickiego liceum.
Jak wyjaśnił dyrektor poznańskiego teatru Maciej Nowak, ze względu na nagość, spektakl przeznaczony jest tylko dla dorosłych widzów, o czym teatr informuje na swojej stronie. Zamieszanie, które wywołała nauczycielka, miało być natomiast wywołane sceną uścisku nagich mężczyzn.
- Jesteśmy zaskoczeni. Na spektakl przyszły osoby niepełnoletnie, ale za pisemną zgodą rodziców. Nie byłem obecny na przedstawieniu, znam sytuację z relacji pracowników. O ile w przypadku spektaklu Klaty w Starym Teatrze mówiliśmy o zorganizowanym proteście (środowiska prawicowe przerwały spektakl "Do Damaszku" krzycząc "hańba"), o tyle tutaj mieliśmy nauczycielkę, którą poniosły emocje. Młodzież była zdumiona jej reakcją - powiedział portalowi dyrektor Teatru Polskiego w Poznaniu.
- Prawdopodobnie ich opiekunka nie wiedziała, na jaki spektakl idzie. Choć nie dzieje się w nim nic bulwersującego. Dwóch nagich mężczyzn się do siebie przytula... Jako dyrektor muszę bronić elementarnej godności aktorów i bezpieczeństwa. Jeżeli dochodzi do takich zdarzeń, jest to bardzo nie fair, również na czysto ludzkim poziomie - dodaje.
Reżyser, który był obecny podczas pokazu przyznał, że na sali obecne były w wieku 17 lat - uczniowie szkoły katolickiej (nazwa placówki nie została celowo ujawniona przez teatr, by nie stygmatyzować szkół o takim profilu). - Ich nauczycielka w pewnym momencie wyszła z sali. Po chwili wróciła, wyprowadzając uczniów. Zrobiła to mimo prośby obsługi widowni, by nie zakłócać w ten sposób przebiegu przedstawienia. Wnioskuję, że skoro uczniowie na początku nie wyszli od razu, chcieli zobaczyć spektakl do końca. Została im odebrana możliwość pełnego odbioru spektaklu, czego żałuję - powiedział Andrzej Błażewicz.
W pewnym momencie nauczycielka weszła do garderoby teatralnej, chociaż według reżysera zrobiła to przypadkowo. Tam spotkała jednego z aktorów, który w przedstawieniu gra Klarę. - Padły jakieś niemiłe słowa, ale nie chcę ich cytować, by czegoś nie przekręcić... Ludzie czasami wychodzą w trakcie przedstawień, również z naszych "Ślubów panieńskich", ale tu przykre było zmuszenie do opuszczenia widowni młodych wchodzących w dorosłość - dodał.
Reżyser powiedział Onetowi, że Teatr Polski podejmie próbę spotkania z grupą młodzieży oraz nauczycielką, która wyszła z przedstawienia.