Sprawa ma dotyczyć wystawy prac, która odbywała się w czerwcu Galerii Off Piotrkowska w ramach Międzynarodowego Festiwalu Fotografii Fotofestiwal 2021. W czasie trwania imprezy do prokuratury wpłynęło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Zdaniem autorki zawiadomienia społeczniczki Agnieszki Wojciechowskiej van Heukelom Marcelo Zammenhoff obrażał uczucia religijne i znieważał symbole państwowe "wulgarnymi wizerunkami waginy połączonymi z symbolami religijnymi i narodowymi". Potem w sumie sześć osób miało wskazać, że ich uczucia religijne zostały obrażone.
Więcej informacji lokalnych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Prace przedstawiały m.in. obraz Matki Boskiej, polską flagę, zdjęcia Jana Pawła II, braci Kaczyńskich, Bronisława Komorowskiego i Jana Pawła II na tle wyeksponowanych kobiecych wagin. Policja zarekwirowała część prac z wystawy.
Podczas przesłuchania w charakterze podejrzanego artysta nie przyznał się do przedstawionych zarzutów. Na swoim profilu facebookowym używający pseudonimu Marcelo Zammenhoff twórca pisze natomiast: "Uwaga: pojutrze, 4 listopada, w sądzie rej. Łódź-Widzew, o godz. 9:00, rozstrzygnie się, albo i nie, czy prace zostaną mi zwrócone i w ogóle co sąd będzie miał do powiedzenia na temat haniebnego, antykonstytucyjnego działania prokuratury, w trakcie czerwcowej, międzynarodowej wystawy na Fotofestiwalu w Łodzi (m.in. zabrana została ta fioletowa praca z samolotem)".
Chodzi o obraz "Optymalne linie lotnicze" przedstawiający samolot ze swastyką, gwiazdą Dawida, sierpem i młotem oraz Euro. Prace prezentowane były na zaproszenie kuratora Andrzeja Różyckiego.
We wcześniejszym poście Marcelo Zammenfoff stwierdza:
Sąd powinien wydać nakaz zwrotu prac, bo zabranie ich z wystawy było niezgodne z Konstytucją. Ale zobaczymy.
Pisze też o oświadczeniu prokuratury, ale bezpośrednio się do niego nie odnosi.
Już w czerwcu artysta tłumaczył, że jego prace to nawiązanie do wystawy "Wenus polska" z lat 70. z Krakowa, że nie chciał obrazić niczyich uczuć religijnych, a obrazy pokazywane wcześniej we Wrocławiu nie budziły takich reakcji. Ponadto wystawa była opatrzona ostrzeżeniem, a galeria jest zamkniętym prywatnym miejscem. - W dzisiejszych czasach mamy zszargane wszystkie świętości, nic nikogo nie szokuje i nie dziwi - wyjaśniał wtedy w rozmowie z "Polska Times".