Villa Aurora - znana także jako Casino dell'Aurora oraz Casino di Villa Boncompagni Ludovisi - jest jedynym ocalałym elementem kompleksu Villa Ludovisi; niegdyś jednej z najbardziej spektakularnych posiadłości Rzymu. To także zdaniem rzymskiego historyka, profesora Alessandro Zuccari, miejsce "unikatowe na skalę światową". W rezydencji znajdują się zbiory sztuki o niespotykanej wartości - zarówno finansowej, jak i artystycznej.
Villa Aurora nazwę zawdzięcza freskowi innego słynnego barokowego malarza Guercino, który w wejściowym hallu namalował boginię Aurorę w rydwanie. Miłośnicy sztuki powinni także zainteresować się freskami słynnego Pomarancio, który z kolei sufity w komnatach przyozdobił urokliwymi cherubinkami. W ogrodach przynależących do kompleksu znajduje się bogata kolekcja starożytnych greckich i rzymskich rzeźb, a także stworzony przez samego Michała Anioła posążek bożka Pana.
Fresk z Aurorą fot. Guercino - Web Gallery of Art: / Domena publiczna
Posiadłość leży niemal w samym centrum Rzymu, pomiędzy tak ważnymi punktami miasta jak słynna Villa Borghese, Schodami Hiszpańskimi i Via Veneta. Rezydencja trafiła na sprzedaż, ponieważ po śmierci jej ostatniego właściciela księcia Nicolo Boncompagni Ludovisiego (zmarł w 2018 roku), spadkobiercy nie mogli dojść do porozumienia. O prawo do posiadłości walczą synowie księcia z pierwszego małżeństwa i jego trzecia oraz ostatnia żona, która utrzymuje, że ma prawo mieszkać w willi dożywotnio - donosi BBC. Sprawa trafiła do sądu, a sędzia orzekł, że rezydencję należy sprzedać. Oferta sprzedaży została przedstawiona 18 stycznia 2022 roku. Jak się jednak okazuje, cena 471 milionów euro jest zbyt wygórowana, by ktoś skusił się na kupno całej posiadłości.
Już na samym wstępie bowiem wiadomo, że konieczne będzie wydanie następnych 11 milionów euro na prace renowacyjne. Wbrew medialnym doniesieniom o tym, że zakupem interesują się najwięksi bogacze świata, dom aukcyjny nie otrzymał żadnej oferty kupna. Cena minimalna ma zostać więc obniżona o 20 procent, a nowa oferta sprzedaży zostanie przedstawiona 7 kwietnia 2022 roku - donosi "The New York Times". Wiele osób postuluje, by willę wykupiło państwo - napisano nawet w tej sprawie petycję do ministra kultury.
Jedyny znany fresk pędzla Caravaggia / Domena publiczna
Kompleks Villa Aurora w obecnym kształcie zajmuje powierzchnię 2800 metrów kwadratowych, a jak szacuje profesor Zuccari, sam fresk Caravaggia wart jest minimum 310 milionów euro. Historyk podkreśla, że malunek przedstawiający Jowisza, Plutona i Neptuna "jest niespotykanym dziełem sztuki, które naprawdę trudno odpowiednio wycenić, bo to jedyny fresk Caravaggia, o jakim wiadomo, nie ma więc go z czym porównać".
>>> Więcej wiadomości ze świata kultury na Gazeta.pl<<<
Unikatowy fresk jest długi na 2,75 metra i powstał na zamówienie kardynała Francesco Maria Del Monte, który w ten sposób postanowił upiększyć swoją pracownię alchemiczną. Co ciekawe, dzieło było przez kilka stuleci zamalowane i zostało odkryte na nowo dopiero w latach 80. XX wieku - czytamy na stronie minorsights.com.
Trudno określić powody, dla których tak się stało: być może dlatego, że Caravaggio namalował na fresku męskie genitalia, być może dlatego, że mitologiczna scena kłóciła się z propagowanym przez Kościół Katolicki geocentryzmem, a może dlatego, że malarz był w tym czasie bardzo młodym artystą i jego rewolucyjne podejście do sztuki, które zdefiniowało epokę baroku, nie spotkało się z uznaniem kolejnego właściciela rezydencji. Kardynał del Monte sprzedał bowiem posiadłość Ludovico Ludovisiemu w roku 1621.
Rita Boncompagni Ludovisi - żona zmarłego księża Nicoló Boncompagni-Ludovisa - przez jakiś czas oprowadzała nawet raz na miesiąc wszystkich chętnym po willi podczas prywatnych wycieczek. Jak czytamy, pracownia z freskiem Caravaggia była jej ulubionym miejscem, żeby ćwiczyć jogę. Od stycznia 2022 roku dostępna jest darmowa wirtualna wycieczka po willi pod jej przewodnictwem.
Villa Aurora była niedostępna dla zwiedzających aż do 2010 roku, kiedy to skończyły się prace renowacyjne zlecone przez księżną Ritę. Kiedy po raz pierwszy zobaczyła to miejsce w 2003 roku - 12 mięsięcy po tym, jak poznała swojego męża - rezydencja była opuszczona, w środku gnieździły się wręcz ptaki. Z jej inicjatywy organizowano też mała prywatne wycieczki dla turystów oraz studentów sztuki, aż do czasu śmierci księcia - relacjonuje "The Guardian".
Księżniczka Rita Boncompagni Ludovisi jeszcze przed ślubem z Nicoló Boncompagni-Ludovisem wiodła niezwykle interesujące życie. Jeszcze w 1978 roku "The Washington Post" pisał o niej jako o jednej z czterech najbardziej dynamicznych młodych kobiet w mieście: studiowała w Harvard Business School, napisała trzy książki, była też żoną kongresmena Johna Jenretta, z którym się rozwiodła po tym, jak został skazany za łapówkarstwo. Co więcej, grała też w różnych filmach i miniserialach, a także dwa razy pozowała dla "Playboya". Kiedy poznała księcia Nicoló pracowała jako pośrednik nieruchomości w Nowym Jorku.
Mąż w testamencie udzielił jej dożywotniego prawa zamieszkiwania w willi, a w przypadku sprzedaży wpływy mają zostać podzielone pomiędzy nią, a jego trzech synów. Pasierbowie niemal od razu poważyli prawo macochy do zamieszkiwania w rezydencji i zaczęli prawne przepychanki. Te zakończyły się wyrokiem nakazującym sprzedaż.