Kilka dni temu w mediach pojawiła się informacja, jakoby wojewoda małopolski chciał odwołania Krzysztofa Głuchowskiego ze stanowiska dyrektora Teatru Słowackiego w Krakowie. 17 lutego informacje te się potwierdziły - rozpoczęto procedurę odwoławczą. W sobotę przed teatrem widzowie zorganizowali protest. Ale niezgoda na decyzję wojewody słyszalna jest z całej Polski.
Oficjalnym powodem odwołania Głuchowskiego jest przede wszystkim "naruszenie przepisów w zakresie stosowania ustawy Prawo zamówień publicznych". Nieoficjalnie mówi się jednak, że usunięcie obecnego dyrektora teatru miałoby być związane z wystawieniem "Dziadów", czyli spektaklu, który oburzył polityków Prawa i Sprawiedliwości.
W sobotę 19 lutego przed Teatrem Słowackiego w Krakowie około 200 osób skandowało m.in. "Teatr jest nasz" czy "Murem za dyrektorem". Jak podaje "Wyborcza", organizująca manifestację Inicjatywa Obywatelska "Iskra" zaprosiła na nią aktorów związanych z instytucją - ci odczytywali listy poparcia docierające z teatrów z całej Polski, a także od osób publicznych.
- Przed 54 latami, o tej samej porze, od sprawy "Dziadów" Mickiewicza zaczął się ponury okres tzw. wydarzeń marcowych. Sprawcy, ludzie władzy PRL-owskiej, zakończyli w niesławie. Ale ile po drodze krzywd i cierpień ludzkich oraz szkód naniesionych kulturze polskiej, a więc społeczeństwu? Skoro namawiam ludzi, by nie byli obojętni na zło - czy mogę być obojętny na zło, jakie szykuje się - nie mam wątpliwości, że z powodu "Dziadów" - Dyrekcji i Zespołowi Teatru w Krakowie im. J. Słowackiego? To zło wymierzone jest w społeczeństwo - bo Teatr Słowackiego jest nasz! - czytała słowa Mariana Turskiego Dominika Bednarczyk, jedna z aktorek, która wystąpiła w nowej adaptacji "Dziadów".
Więcej wiadomości ze świata kultury znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
W 1968 roku komunistyczne władze zdjęły wystawiany w Teatrze Narodowym spektakl "Dziadów". Kazimierz Dejmek, który spektakl wyreżyserował, miesiąc po premierze został wezwany w trybie nagłym do Komitetu Centralnego. Tam usłyszał, że jego inscenizacja jest "antyradziecka" i "antyrosyjska", a w dalszej kolejności został usunięty z PZPR i zwolniony ze stanowiska Dyrektora Narodowego.
Gdy "Dziady" zniknęły z afisza, rozpoczęły się protesty, które zapoczątkowały liczne konfrontacje z komunistyczną władzą w 1968 roku. 8 marca na dziedzińcu Uniwersytetu Warszawskiego odbył się protestacyjny wiec, podczas którego studenci sprzeciwiali się cenzurze, a także relegowaniu z uczelni Adama Michnika i Henryka Szlajfera. Wiec został brutalnie spacyfikowany przez oddziały ZOMO, ORMo i tzw. aktyw robotniczy i stał się początkiem wydarzeń marcowych.
Wnuk Kazimierza Dejmka wystosował list do Krzysztofa Głuchowskiego. "Dzisiaj - blisko 33 lata po odzyskaniu niepodległości - władza, której liderzy dumnie wspominają swoją walkę o wolność słowa, kwestionuje znowuż (nomen omen) 'Dziady', co więcej: przyznając, że nawet przedstawienia nie widzieli. Za 'Dziady', wszystko na to wskazuje, spotka pana dyrektora podobna 'kara', jaka spotkała mojego dziadka" - pisał Paweł Dejmek.