"Gioconda z Montecitorio" to "kiepska" kopia czy płótno z pracowni Leonarda da Vinci? Eksperci toczą zażarty spór

Przez długie lata uważano, że "Mona Lisa z Izby Deputowanych", która wisiała w rzymskim parlamencie od 1927 roku, jest tylko jedną z licznych kopii "Mona Lisy" - i to nawet nie najlepszą. Po konserwacji obrazu pojawiła się koncepcja, że dzieło mogło powstać w tej samej pracowni co słynny oryginał. Nie wszyscy się zgadzają, więc teraz włoscy eksperci i historycy sztuki toczą gorące dyskusje na temat pochodzenia płótna.

"Mona Lisa z Montecitorio" ma kilka różnych przydomków. O spornej kopii "Mona Lisy" mówi się także jako o "Giocondzie Torlonich", bo takie nazwisko nosił bogaty włoski ród, który jako pierwszy włączył obraz do swoich zbiorów dzieł sztuki. Pierwsza katalogowa wzmianka o malowidle pochodzi z 1814 roku. Mniej więcej też od tego czasu uważa się, że autorem duplikatu jest renesansowy malarz Bernardino Luini, który tworzył inspirowany twórczością Leonarda da Vinci. W roku 1892 roku obraz trafił do zbiorów Narodowej Galerii Sztuki Antycznej w Palazzo Barberini, skąd powędrował do siedziby niższej izby parlamentu w Rzymie, czyli Palazzo Montecitorio w latach 30. XX wieku.

Zobacz wideo Coś jest na rzeczy, kiedy facet, który pisze nowe Bondy, jest po raz pierwszy zadowolony z adaptacji

"Skromna kopia" czy siostra z pracowni Leonarda da Vinci?

Obraz został namalowany na desce - zupełnie niczym oryginalna "Mona Lisa" czy doskonale znana Polakom "Dama z łasiczką". Eksperci oceniają, że prawdopodobnie w XVIII wieku we Francji został przeniesiony na blejtram. Obecnie znajduje się w sali Aldo Moro w rzymskim parlamencie, wcześniej wisiał jednak w gabinecie jednego z parlamentarzystów. W 2019 roku trafił także na zorganizowaną z okazji 500. rocznicy śmierci Leonarda da Vinci wystawę "Leonardo w Rzymie: Wpływy i dziedzictwo" w Accademia dei Lincei. Kuratorzy wystawy Roberto Antonelli i Antonio Forcellino już wtedy sugerowali, że rzymska kopia mogła powstać w pracowni malarskiej da Vinciego. Forcellino pisał nawet, że dzięki analizie techniki malarskiej można podejrzewać, że prawdopodobnie sam mistrz pomagał przy kopii - opinia była sensacyjna, ale została zignorowana przez środowisko.

Monarch - Season 1  2022 Fox Media LLC. All Rights Reserved.My mamy swoich Martyniuków, w "Monarch" rządzi rodzina Romanów

"Mona Lisa z Montecitorio" trafiła do renowacji, a zajęła się nią Cinzia Pasquali - jedna z najsłynniejszych renowatorek dzieł sztuki na świecie. Pracowała już nad innymi dziełami Leonarda da Vinci w Luwrze - to ona przeprowadziła "renowację stulecia" na jego obrazie "Dziewica z Dzieciątkiem i Św. Anną". Dla Luwru pracuje już 25 lat i mało kto poza nią miał okazję obserwować technikę malarską mistrza z tak bliska.

 

Jak donosi "Roma Corriere", renowatorka podkreśla, że obraz jest bardzo ciekawy i nie wyklucza, że "mógł powstać w pracowni Leonarda da Vinci". Dodała także, że mógł w jakiś sposób nadzorować prace nad kopią, podobnie jak w przypadku "Mona Lisy del Prado". Jednak nie sugeruje, że to dzieło jego autorstwa. Jest jednak przekonana, podobnie jak Forcellino, że obraz powstał w XVI wieku: "Nigdy nie mówiłam, że namalował go Leonardo, ale że sposób, w jaki powstał, pasuje do tego, jak pracowano w XVI wieku w pracowni da Vinciego" - relacjonuje "Times News".

Z opinią Antonio Forcellino i renowatorki zgadza się historyk sztuki Claudio Strinati, ale podkreśla, że choć kopia mogła powstać w pracowni Leonarda, to jego zdaniem "to obraz średniej jakości, po którym nie widać, by pracowała nad nim mistrzowska ręka da Vinciego".

Tej opinii bardzo żywo przeciwstawia się krytyk sztuki i parlamentarzysta Vittorio Sgarbi, który twierdzi, że kopia wisząca w rzymskim parlamencie jest bardzo "skromna", nie posiada żadnej wartości artystycznej, a raczej "walor dekoracyjny mebli stojących w pokoju". Jego zdaniem obraz powstał przynajmniej 70 lat po śmierci mistrza - cytuje "Times News". Historyczka sztuki Rossella Vodret też twierdzi, że rzymska Mona Lisa to obraz "niezbyt wysokiej jakości", a z kolei krytyk Fabrizio Federici w wywiadzie dla "Finestre sull'Arte" stwierdził: "Aż zapiera oddech, jak bardzo brzydki jest ten obraz. Nie widzę w nim ani kropli Leonarda".

Sprawa jest na tyle angażująca, że Francesco D'Uva, członek Izby Deputowanych Włoch, zapowiedział, że nad obrazem zostaną przeprowadzone kompleksowe badania.

Więcej o: