Pawło Makow sprzedawał swoje dzieła, żeby wspierać ukraińskich żołnierzy. "Wojna między dwiema cywilizacjami"

Artysta konceptualny Pawło Makow powiedział portalowi Artnet News, że przez osiem ostatnich lat wraz z innymi twórcami sprzedawał swoje prace, by wspierać ukraińskich żołnierzy. Chociaż Makow pochodzi z Rosji, jest mocno związany z Ukrainą, w której od wielu lat mieszka i pracuje. - Jestem obywatelem Ukrainy, a obywatelstwo jest dla mnie o wiele ważniejsze niż tożsamość etniczna - podkreśla artysta.

W czwartek 24 lutego o godzinie 3 polskiego czasu nastąpił atak wojsk rosyjskich na Ukrainę. Wojska Władimira Putina uderzyły z różnych stron, zarówno z ziemi, jak i z powietrza. 25 lutego nad ranem Rosjanie rozpoczęli bombardowanie stolicy Ukrainy. Sytuacja zmienia się z minuty na minutę, na stronie głównej Gazeta.pl prowadzimy specjalną relację.

Zobacz wideo Auto przejechane przez czołg, zniszczenia, rozdawanie broni cywilom - dramatyczne sceny z broniącej się Ukrainy

"Nie uciekam z domu, choć nie wiem, jak walczyć"

Tej wiosny Pawło Makow ma reprezentować Ukrainę na weneckim Biennale. Jak podaje portal Artnet News, w piątek 63-letni artysta planował wybrać się z kolegą na strzelnicę, żeby "odświeżyć" umiejętności zdobyte przed laty na szkoleniu wojskowym. Nie zdążył - w czwartek wojska rosyjskie wkroczyły na teren Ukrainy. Makow wraz z rodziną mieszka w Charkowie, drugim pod względem wielkości ukraińskim mieście, które znajduje się pod ostrzałem. 

- Musicie zrozumieć, że straciliśmy już 15 tys. żołnierzy w ciągu ostatnich ośmiu lat. Europa myślała, że to mały konflikt gdzie indziej. Ale to jest konflikt na wschodniej granicy Europy - podkreślił Makow, odnosząc się do następstw rosyjskiej aneksji Krymu w 2014 roku. - Zachód nie akceptował tego, co się tutaj działo: wojny z cywilizacją, którą sam reprezentuje. To nie jest wojna między Ukraińcami a Rosjanami – to wojna między dwiema cywilizacjami i dwiema mentalnościami - dodał artysta.

Wydarzenia sprzed ośmiu lat skłoniły Makowa i grupę innych twórców do wsparcia wysiłków obronnych Ukrainy poprzez sprzedaż swoich dzieł. Jak czytamy w Artnet News, jeden z przyjaciół artysty, który pełni służbę w regionie Donbasu, za pieniądze zarobione dzięki pracy Makowa mógł kupić kamizelkę kuloodporną i nową broń. - Nie wystarczyło, żeby kupić wszystko. Każdy robi, co może - wyjaśnił rzeźbiarz.

Pawło Makow urodził się w Sankt Petersburgu, ale od dziecka mieszka w Ukrainie. Na Krymie studiował sztuki piękne oraz grafikę. Jego twórczość często przybiera formę akwaforty cienkoliniowej, a także prac graficznych i rysunków. Makow tworzy również duże rzeźby; jego prace były wystawiane w Victoria and Albert Museum w Londynie oraz Met w Nowym Jorku. - Jestem obywatelem Ukrainy i dla mnie obywatelstwo jest o wiele ważniejsze niż moja tożsamość etniczna – powiedział.

Odświeżona wersja jego rzeźby "The Fountain of Exhaustion" z 1995 roku, której powstanie zainspirował "brak witalności w postradzieckim społeczeństwie", miała za dwa tygodnie zostać wysłana do Wenecji. Makow ma kontakt z przebywającymi w Kijowie kuratorami jego wystawy, ale nie ma żadnej pewności, czy przedsięwzięcie się uda. - Teraz nikt nie wie, co się wydarzy - zaznaczył Makow, który nie planuje opuszczać Charkowa. - Nie uciekam z domu, chociaż tak naprawdę nie mogę walczyć i nie wiem, jak to robić. Trzeba być przeszkolonym. Zobaczymy, co będzie dalej. Rosja tak po prostu się nie zatrzyma. Będą dalej walczyć. Ale my też - podsumował artysta.

Trwa rosyjska wojna przeciwko Ukrainie. Są informacje o zniszczonych domach, rannych i zabitych. Potrzeby rosną z godziny na godzinę. Dlatego Gazeta.pl łączy siły z Fundacją Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM), by wesprzeć niesienie pomocy humanitarnej Ukrainkom i Ukraińcom. Każdy może przyłączyć się do zbiórki, wpłacając za pośrednictwem Facebooka lub strony pcpm.org.pl/ukraina. Więcej informacji pod tym linkiem.

Więcej o: