Będzie to opowieść przeplatana największymi szlagierami z repertuaru Édith Piaf i Marleny Dietrich. Aktorki i aktorzy wystąpią wraz z zespołem muzycznym pod kierownictwem Jana Emila Młynarskiego, który przygotował nowe aranżacje wielkich przebojów Piaf i Dietrich.
W rolę Edith Piaf wciela się Elżbieta Nagel, która - jak twierdzą twórcy - jest stworzona do tej roli. - Jest świetna. Pisała pracę magisterską o Edith Piaf - mówi Jan Młynarski w rozmowie z Gazeta.pl. - Przyszła na casting i myśmy od razu wiedzieli, że to jest osoba, która jest poskładana z Edith Piaf. Niesłychanie wrażliwa, charyzmatyczna, chce coś znaleźć w tej bohaterce, niesłychanie się z nią identyfikuje, szuka... - mówi o młodej aktorce kompozytor.
Więcej ciekawych wywiadów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Niezwykle ciekawym zabiegiem jest powierzenie roli Marlene Dietrich Marcinowi Januszkiewiczowi. Młynarski mówi, że to był jego pomysł. - Bałem się, co powiedzą producenci, co powie Maria, ale tutaj mamy do czynienia z naprawdę fantastycznym artystą - podkreśla i wspomina;:
Myśmy chcieli go do innej roli w ogóle, ale mnie coś jakoś tak ukłuło w pewnym momencie i zaproponowałem: "Zróbmy taki numer i dajmy mu dwie piosenki i kawałek tekstu, i zobaczmy jak w ogóle w Dietrich się porusza". Dlatego, że on jest wysoki, jest facetem, więc ma niższy głos, i potrafi być wyniosły, a jednocześnie ciepły, dowcipny, tajemniczy - on to wszystko rozumie, on tę postać rozumie. Wystarczyło mu, żeby sobie chwilę popatrzył na Marlenę i już! I zaczęło to działać. I stwierdziliśmy, że on nie musi nawet być przebrany za kobietę.
Spektakl "Édith i Marlene" w reżyserii Marii Seweryn 26 maja i 21 czerwca, zanim ruszy w podróż po Polsce, zostanie premierowo pokazany na warszawskiej "Scenie Impresaryjnej ŚWIT".
"Édith i Marlene" to historia wieloletniej relacji dwóch niezwykłych kobiet i wybitnych artystek: Édith Piaf i Marleny Dietrich. W spektaklu zobaczymy dwie różne osobowości, dwa różne temperamenty - chłodną, wyniosłą Marlene i spontaniczną, ciągle poszukującą miłości Édith. Obydwie miały pogmatwane życie osobiste i każda z nich wiele bezpowrotnie straciła. Tytułowe bohaterki miały wspólną pasję, którą była sztuka - to miłość do śpiewu i muzyki połączyła te tak skrajnie odmienne kobiety. Największe przeboje z repertuaru artystek są nieodłącznym motywem tego spektaklu. Usłyszymy między innymi: "La vie en rose", "Padam Padam" i "Milord" z repertuaru Édith Piaf, a także słynne piosenki "Ich hab’noch einen Koffer in Berlin" i "Lili Marleen" z repertuaru Marleny Dietrich.
- Nie wiem do końca, czy to była przyjaźń - mówi Jan Młynarski. - Sama idea takiego spotkania jest niezwykle plastyczna, równie dobrze mogłoby nie dojść do takiego spotkania, a tekst mógłby powstać - podkreśla Młynarski, który odpowiada za aranżacje muzyczne:
Oczywiście, ten tekst w oryginale zawiera piosenki. Myśmy troszeczkę poszaleli, tzn. niektóre zamieniliśmy, dlatego że te piosenki nie w każdym momencie muszą korespondować stuprocentowo z dramaturgicznym przebiegiem akcji. Są to piosenki po prostu, które trochę żyją własnym życiem i na tym też nam zależało, żeby w momencie, kiedy otwiera się temat piosenkowy, to żeby widz nie odnosił tego stricte do sytuacji, która miała miejsce przed chwilą lub będzie za chwilę, tylko żeby to był taki bohater osobny trochę. Bo piosenka była dla tych kobiet po prostu wszystkim.
W spektaklu występują również: Matylda Damięcka jako Momone, Stanisław Banasiuk jako Leplée, Tomasz Borkowski jako Théo, Jakub Wieczorek jako Marcel i Andrzej Deskur jako Raymond. Aktorom na scenie towarzyszyć będzie trio pod kierownictwem Jana Emila Młynarskiego.