Margaret Keane zmarła w niedzielę w swoim domu w Napa w Kalifornii. Miała 94 lata. Jej córka, Jane Swigert, powiedziała, że przyczyną była niewydolność serca.
Malarka, która tworzyła obrazy dzieci, kobiet, a także zwierząt z wielkimi oczami przez ponad 60 lat, ostatnie lata spędziła w San Francisco, gdzie miała własną galerię. Osierociła córkę. Miała także pięcioro pasierbic i pasierbów z trzeciego małżeństwa oraz ośmioro wnucząt.
Jej portrety postaci z ogromnymi smutnymi oczyma były niezwykle popularne w latach 50. i 60., choć krytycy sztuki uznawali je za kicz. Ich fanem był m.in. Andy Warhol, który mówił:
Myślę, że to, co robi Keane, jest fantastyczne. Gdyby jej obrazy były złe, nie podobałyby się aż tylu ludziom.
Jej dzieła były nie tylko wystawiane w galeriach, ale i chętnie kupowane - dotyczyło to oryginałów, kopii czy nawet pocztówek albo kubków przedstawiających postaci z obrazów. Jednak to nie ona zbierała komplementy.
Jej historia była niezwykła, ponieważ przez lata nikt nie wiedział, że to ona jest autorką bestsellerowych obrazów. Opowiedział ją m.in. Tim Burton, kręcąc "Wielkie oczy" z Amy Adams jako panią Keane i Christophem Waltzem jako jej mężem.
Urodziła się 15 września 1927 roku i już jako dziesięciolatka często malowała postaci z dużymi oczami. W 1948 roku wyszła po raz pierwszy za mąż, urodziła córkę, małżeństwo zakończyło się rozwodem. W 1955 roku znów stanęła na ślubnym kobiercu.
Walter Keane, jej drugi mąż - czarujący, ale agresywny, były sprzedawca nieruchomości, przekonał ją, by zamknęła się w swoim studio w piwnicy. Dając jej "spokój", sam zaczął promować obrazy z wielkimi oczami jako własne. Siebie przedstawiał jako wielkiego artystę, a żonę jako malarkę-amatorkę. Obrazy, a co za tym idzie, Walter Keane, zyskali ogromną sławę i przyniosły ogromne pieniądze - tylko wydruki dzieł w 1964 roku przyniosły dwa miliony dolarów zysku.
Portrety wykonane ze zdjęć zlecały Keanowi m.in. Natalie Wood, Jerry Lewis, Liberace i Zsa Zsa Gabor. Obrazy podpisywane "Keane" wisiały w Białym Domu za czasu prezydentury J.F. Kennedy'ego, moskiewskim Teatrze Bolszoj i muzeach w Hiszpanii, Japonii czy Meksyku.
Tymczasem, Margaret Keane pracowała w piwnicy nawet kilkanaście godzin dziennie. Sama później przyznała, że przez dekadę była "biernie współwinna oszustwa". Opowiadała też, że Keane wielokrotnie groził jej, że jeśli zdradzi ich sekret, stanie się krzywda albo jej, albo jej córce.
Więcej ciekawych tekstów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
W 1965 roku Margaret Keane złożyła wniosek o separację, a żeby ją uzyskać, musiała zgodzić się na poufną umowę, na mocy której Walter Keane miał promować i sprzedawać jej obrazy, a ona miała otrzymać udział w zyskach. Po rozwodzie i zawarciu kolejnego małżeństwa (owdowiała w 1983 roku) zdecydowała się jednak zawalczyć o uznanie.
W 1970 roku, podczas podróży do San Francisco, Keane powiedziała reporterowi, że jej były mąż nie namalował żadnej z wielkookich dzieci i zaoferowała, że udowodni to, demonstrując swoje umiejętności malarskie na Union Square, stając naprzeciw niego. Ona pojawiła się o czasie na miejscu, on nie - ale nadal grał rolę uznanego artysty. 16 lat później podjęła kolejną próbę, wnosząc pozew o zniesławienie przeciwko byłemu mężowi za fałszywe twierdzenie, że namalował jej prace. Jej prawnicy przekonywali, że pokaz malowania to jedyny sposób na załatwienie sprawy. Sędzia się zgodził. Keane próbował się wyłgać, twierdząc, że boli go ramię, ale jego fortel zawiódł.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina