Emilian Kamiński zmarł w grudniu zeszłego roku. Jego śmierć była niespodziewana, bowiem on sam i jego bliscy nie rozgłaszali, że jest ciężko chory. W 2019 roku dowiedział się, że ma raka płuc. "Powiedział jedno: Nie chcę, żeby ktokolwiek się martwił. Nie chcę, żeby ktokolwiek się nade mną litował. Nikt nie może wiedzieć" - mówiła jego żona, Justyna Sieńczyłło, w rozmowie z Dorotą Wellman w "Dzień dobry TVN".
Po dziewięciu miesiącach od śmierci aktora postanowiono uhonorować go również w miejscu pracy. Kamiński przez lata był dyrektorem Teatru Kamienica, który założył. Teraz aktorzy będą mogli występować w tym miejscu na scenie jego imienia.
Do tej pory scena nosiła nazwę "Elitarna". We wtorek jednak uroczyście przemianowano ją na "Scenę Emiliana". Justyna Sieńczyłło zdradziła, że pomysłodawcą był syn aktora, Kajetan, ale ten szybko zaprzeczył:
Powiem państwu, dlaczego. Pomysłodawcą tak naprawdę są nasi ludzie. Nasi ludzie zawsze chcieli mieć miejsce, do którego przyjdą i poczują swojego szefa - powiedział wzruszony syn Emiliana Kamińskiego.
Jak informuje serwis Kulturalni.pl, w środku wnętrze wypełniono pamiątkami po aktorze. Można tam znaleźć zdjęcia, dyplomy, nagrody i instrumenty. Sala pomieści ponad 100 osób.
Justyna Sieńczyłło wraz z synem przejęli po Emilianie Kamińskim Teatr Kamienica. Repertuar zgodnie z jego życzeniem pozostał bez zmian, nie odwołano spektakli. "Gramy, bo Emilian by tego od nas oczekiwał" - napisały krótko po jego śmierci Sieńczyłło i Dorota Kamińska