Sztuka, która nosi oryginalny tytuł "Sexy Laundry", to największy przebój kanadyjskiej dramatopisarki Michele Riml. Cała akcja, rozpisana tylko na dwie postacie, toczy się w pokoju hotelowym. Małżeństwo ze sporym bagażem doświadczeń i blisko trzydziestoletnim stażem zatrzymuje się tam na romantyczny weekend. Chcą pobudzić nieco wygasłą namiętność, w czym pomóc ma im tytułowy przewodnik. Jednak wyjazd staje się przede wszystkim pretekstem do momentami bolesnego rozliczenia się z ich związkiem.
Krystyna Janda, reżyserka "Seksu dla opornych", debiutowała (i to w jakim stylu) u Andrzeja Wajdy w "Człowieku z marmuru". Do dziś na swoim koncie ma kilkadziesiąt dużych ról filmowych - także za granicą - oraz dziesiątki nagród za nie. Wśród obrazów, w których występowała, znaleźć można sporo tytułów silnie związanych z Gdańskiem, jak "Człowiek z żelaza" Wajdy czy "Wróżby kumaka" Roberta Glińskiego - czyli ekranizacja jednej z powieści Güntera Grassa.
Pomimo licznych sukcesów filmowych Krystyna Janda parę lat temu zdecydowała się w większym stopniu poświęcić teatrowi. A dokładniej: prowadzić jeden z nich. Teatr Polonia - pierwsza prywatna scena dramatyczna w III RP - rozpoczął działalność w 2006 roku, w budynku blisko warszawskiego placu Konstytucji, dawnej sali kina Polonia. W zeszłym roku pod szyldem Fundacji Krystyny Jandy na rzecz Kultury wystartowała druga scena, Och-Teatr na warszawskiej Ochocie. Krystyna Janda regularnie w obu teatrach występuje i reżyseruje, przez sceny - które nie mają stałego zespołu - przewijają się najsławniejsi polscy aktorzy. Już niedługo dołączy do nich gdański duet: Dorota Kolak oraz Mirosław Baka.
Ta para to największe gwiazdy Teatru Wybrzeże; aktorzy z tą sceną związani są nieprzerwanie od lat 80. zeszłego wieku. Dorota Kolak i Mirosław Baka niejednokrotnie występowali na scenie razem (ostatnio pod koniec zeszłego roku w "Na początku był dom" Doris Lessing w reżyserii Anny Augustynowicz), nieodmiennie z doskonałym efektem. Od 12 lutego "Seks dla opornych" grany będzie na deskach Teatru Polonia.
Krystyna Janda: - Ta sztuka jest nie tylko prostą, ale wręcz banalną historią. Natomiast w bardzo precyzyjny sposób nazywa trudne czasem do wyrażenia rzeczy. Jest napisana naprawdę dobrym dialogiem, opowiadającym o sprawach, o których pewnie wszyscy wiemy, ale musimy czasem je sobie przypominać, co jakiś czas. Szczególnie, jak chcemy z kimś przeżyć życie z sensem. Pracując nad przedstawieniem oglądam w kółko próby i na nowo wciąż zaskakuje mnie ten tekst. Poza tym ta sztuka, napisana jako partytura dla dwójki dojrzałych aktorów, daje wielkie pole do popisu. Niewiele jest takich współczesnych tekstów. .
Dyrektor Teatru Wybrzeże Adam Orzechowski zaproponował mi kilka tekstów do wyboru. Ponieważ spektakl będzie grany i w Trójmieście, i w Teatrze Polonia w Warszawie, to myślałam o czymś, co będzie dobre dla obu tych scen.
- U nas jest to komedia. . Zupełnie zrezygnowaliśmy z rozwiązań farsowych, na coś zupełnie innego położyliśmy nacisk. Wyszedł nam w efekcie gatunek w jakiś sposób bliski komediodramatowi. Oczywiście żal nam wszystkich żartów sytuacyjnych, które wycięliśmy, ale zysk jest ogromny. Widziałam już spektakl z publicznością, i dokładnie jest tak jak marzyłam. Publiczność wybucha śmiechem i cichnie momentalnie, kiedy sprawy stają się poważne czy wzruszające. Myślę, że ten tekst i spektakl będzie potrzebny ludziom. Zrobiłam już jeden zamknięty pokaz w Warszawie, dla ludzi z naszej fundacji. Zrobiło to na nich wrażenie. Nawet jedna z pań chciała się od razu rozwieść.(śmiech) Jestem zdumiona, bo przecież jest to apoteoza małżeństwa i związków wszelkich.
- Od dawna chciałam i panią Dorotę Kolak, i pana Mirosława Bakę ściągnąć do Warszawy, żeby u nas zagrali. Szczerze mówiąc, najpierw byli oni, ta obsada, a potem dopasowywaliśmy do Nich tekst. A sztuka Riml jest jakby specjalnie wymyślona dla tego wspaniałego duetu aktorskiego. Jest to absolutna partytura koncertowa dla aktorów.
- Było dużo perypetii z tym tekstem. Pomysł na jego wystawienie pojawił się już dwa lata temu, zanim Pan Marek zaczął pracę nad swoim filmem. Gdy przygotowania do produkcji filmu ruszyły, pan Marek Koterski powiedział, że woli abyśmy poczekali z premierą w teatrze, aż "Baby są jakieś inne" pojawią się w kinach. W międzyczasie zdecydowaliśmy się więc na "Seksem dla opornych".
- To jest współpraca, współprodukcja mojej Fundacji i Teatru Wybrzeże. Jeśli chodzi o fundację i mnie, bardzo chętnie. Choć zrealizowanie tego spektaklu było możliwe tylko dlatego, że prawie wszystkie próby odbyły się w Warszawie, bo ja co wieczór gram. W związku z tym, na dłuższą metę współpraca wymagająca mojej nieobecności w Warszawie jest niemożliwa. Teatr Polonia i Och-Teatr, wymagają mojej ciągłej obecności,.. "Seks dla opornych" udało się przygotować, bo pani Dorota Kolak i pan Mirosław Baka mieli w Warszawie jeszcze inne zajęcia zdjęcia, mogliśmy się więc w ciągu dnia spotykać na próby.
- Faktycznie, byliśmy już umówieni na premierę w Warszawie. Wielkim zwolennikiem tego tekstu jest Jerzy Stuhr, który miał go zresztą reżyserować. Ja miałam w nim grać główną rolę - mężczyzny, który chce zmienić płeć. Jak wiadomo, pan Jerzy, z powodu choroby musiał przerwać pracę; zobaczymy, jakie będą rezultaty jego leczenia. "Ciała obce" to tekst bardzo gorący. Gdy zwrócił się do mnie dyrektor Teatru Wybrzeże, z pytaniem o ten tekst , rozumiałam, że nie możemy dalej blokować jego wystawienia, bo zasługuje on na jak najszybszą premierę. W efekcie zwolniliśmy tekst bez żadnych warunków.
- To zawsze dla mnie trochę dziwna sytuacja, ale i radosna. Niestety często wchodzę na scenę w trakcie prób i "pokazuję " zamiast opowiadać, bo dla mnie to dużo prostsze, a poza tym grając można moim zdaniem dużo więcej przekazać intencji i odcieni niż opowiadając o nich, skraca się czas. Ale karcę się za to i staram się robić to jak najrzadziej, zostawiać aktorom wolność. Uwielbiam pracować z aktorami, kolegami. W pracy w teatrze nie bawią mnie wielkie inscenizacje. To lubię wykorzystywać przy pracy w Teatrze Telewizji, jak to zrobiłam chociażby w "Porozmawiajmy o życiu i śmierci" czy "Związku otwartym". Technika telewizyjna daje takie możliwości i jest bardzo inspirująca. Ale w teatrze zawsze stawiam na aktorów. Cała moja reżyseria polega na przede wszystkim ustaleniu tematu akcentowanego, charakterów, wymowy całości, wspólnego gustu, priorytetów, także światopoglądowych. Gdy to się uda, cała reszta jest już czystą przyjemnością. No a tzw. reżyseria to już rzemiosło, które posiadam.
- Nie znam scenariusza. Jeżeli Andrzej mnie nie zaprosił, to pewnie nie byłam mu tym razem potrzebna. . Myślę , że to trudny film...i bardzo ważny. Wstrzymałam oddech .
- Dobrze, że ten film robi właśnie Andrzej Wajda. I w tym sensie żałuję, że nie mogę się też pod nim podpisać, nie grając. Myślę, że należymy oboje z panem Wajdą do tych , którzy Lecha Wałęsę oceniają jednoznacznie pozytywnie, nie mamy w tej kwestii żadnych wątpliwości. Ten punkt widzenia był już widoczny w "Człowieku z żelaza". Poza tym ten film silnie związał nas emocjonalnie i z Wałęsą, i z Solidarnością, i z Wybrzeżem. Wiem, że Andrzej Wajda, choćby nie miał sił, to "Wałęsę" i tak nakręci, bo uważa, że to jego obowiązek.
Mówiła Pani o wielu obowiązkach w pracy w teatrach. Jak udaje się pani łączyć je z grą filmach?
- Nie udaje mi się.
- W przypadku "Sponsoringu" to był zaledwie jeden czy dwa dni zdjęciowe , mały epizodzik. Poleciałam na plan do Kolonii zagrałam i wróciłam do Warszawy. Teatry zmusiły mnie do całkowitej rezygnacji ze wszystkiego innego. W tym roku odmówiłam już kilku rzeczy. Trudno.
- Nie. Jestem dorosła, podjęłam taką decyzję.
Michele Riml "Seks dla opornych", przekład Hanna Szczerkowska, reżyseria Krystyna Janda, scenografia Maciej Maria Putowski, kostiumy i asystent scenografa Małgorzata Domańska, występują: Dorota Kolak (Barbara), Mirosław Baka (Karol). Premiera - tylko na zaproszenia - w piątek 20 stycznia o g. 19 na Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże w Sopocie (ul. Bohaterów Monte Cassino 30). Kolejne spektakle: 21-24 stycznia g. 19, bilety 30 i 45 zł.
Czytaj więcej - Mistrzowskie aktorstwo Doroty Kolak i Mirosława Bak u Jandy