W środowisku hiphopowym ogromne zamieszanie. Trudno zrozumieć, dlaczego festiwal Hip Hop Arena ma dwie różne strony na Facebooku. Czy nowy festiwal 5.1 Arena jest kontynuacją Hip Hop Areny, czy zupełnie inną imprezą? Dlaczego miłośnicy hip-hopu, tak zazwyczaj dbający o wzajemny szacunek, obrzucają się błotem? O co chodzi?
Pierwsza odsłona Hip Hop Areny miała miejsce w połowie czerwca ubiegłego roku. Na stadion Startu przyjechało kilka tysięcy fanów hip-hopu z całego kraju. Na kilku scenach występowały znane zespoły ze Stanów Zjednoczonych oraz najlepsi polscy raperzy, didżeje i producenci.
Festiwal, przy finansowym wsparciu magistratu, współorganizowały dwie fundacje: Centrum Informacji Kulturalnej, znana ze sprzedaży biletów na imprezy i koncerty, oraz Impet, organizująca grafficiarski Outline Colour Festival. W imprezę zaangażował się - w roli szefa artystycznego - Adam Ostrowski, czyli O.S.T.R., znakomity łódzki raper i producent muzyczny.
Hip Hop Arena miała być festiwalem, jakiego w Polsce brakowało. Aby zobaczyć światowe gwiazdy, polscy fani muszą od lat jeździć do Czech na festiwal Hip Hop Kemp. Pierwsza edycja Areny do końca nie wypaliła. Pierwsza rzecz to skargi mieszkańców na hałas. Druga, znacznie poważniejsza, to 120 tys. zł straty, które festiwal przyniósł.
- Podpisałem z fundacją Impet umowę, która przewidywała, że zarówno zysk, jak i deficyt dzielimy po połowie - mówił Bogdan Żołądkiewicz z Fundacji CIK. - Niestety, gdy okazało się, jaką mamy stratę, kontakt z Mariuszem Łysio, prezesem fundacji Impet, stał się utrudniony. Obraził się i zażądał, bym przedstawił "rzetelne rozliczenie". Zarzucał mi nierzetelność, pytając na przykład, dlaczego tankowałem akurat na tej stacji benzynowej. To śmieszne. Za poradą adwokata udostępniłem mu całą księgowość. Nie skorzystał. Spłaciłem prawie cały dług i poprosiłem sąd o pomoc w uzyskaniu zaległych 60 tys.
- Sprawa w sądzie? Pierwsze słyszę - dziwi się Mariusz Łysio. - Umowa między nami mówi jasno o tym, że wszelkie decyzje będą podejmowane przez nas wspólnie. Pan Żołądkiewicz podjął wiele decyzji samodzielnie, informując mnie o nich po festiwalu. Zakwestionowałem koszty na 150 tys. zł. Mało tego, wciąż nie mogę się doczekać informacji o przychodach, do dziś nie wiem, ile pan Żołądkiewicz sprzedał biletów. Moim zdaniem Fundacja CIK nie nadaje się do zarządzania tak dużymi projektami.
Znak towarowy Hip Hop Areny należy w połowie do Mariusza Łysio i w połowie do Bogdana Żołądkiewicza. - Pod koniec roku poinformowałem pana Żołądkiewicza, że dopóki się rzetelnie nie rozliczy i nie wyjaśni nieprawidłowości, wstrzymam działania organizacyjne związane z Hip Hop Areną - mówi prezes fundacji Impet.
Żołądkiewicz się jednak nie przestraszył, a Łysio powołał do życia fundację Syndykart i postanowił zorganizować nowy festiwal: 5.1 Arena. Oprócz artystów hiphopowych mają się na nim pojawić producenci i didżeje grający taneczną muzykę elektroniczną. Do wydziału kultury trafiły dwa wnioski o dotację: na zaplanowaną na przełom maja i czerwca Hip Hop Arenę (klub Wytwórnia, Stary Rynek, śródmiejskie kluby) oraz 5.1 Arenę, która ma się odbyć 20-21 lipca (gdzie - na razie nie wiadomo).
Bogdana Żołądkiewicza zirytowało, że Łysio we wniosku miał zapewniać o opiece artystycznej O.S.T.R.-a nad 5.1 Areną. Ostrowski podpisał się pod krążącym od niedawna listem otwartym Żołądkiewicza, w którym ten protestuje przeciwko "informacjom rozpowszechnianym przez naszego dotychczasowego, nieuczciwego partnera". Na dowód tego, że podpis jest prawdziwy (raper słynie z niechęci do rozmów z dziennikarzami), szef CIK-u pokazuje e-mail od Ostrowskiego: "Jestem gotów wytoczyć mu [Mariuszowi Łysio] sprawę o naruszenie wizerunku, wszystkie umowy popisywałem z Tobą i tylko Ty masz pozwolenie na operowanie moim wizerunkiem".
Łysio: - Adam mnie zaskoczył, podpisując się pod listem, ale nie mam do niego żalu.
W piątek wydział kultury ma ogłosić, które duże festiwale otrzymają finansowe wsparcie z magistratu.